Jürgen Klopp v Mauricio Pochettino
Zaklinacze piłkarzy i czarodzieje taktyki. Jürgen Klopp i Mauricio Pochettino to dwaj menadżerowie ulepieni z tej samej gliny. Obaj triumfują w realiach współczesnego futbolu.
Na wyższych piętrach w Melwood, w krótkim korytarzu łączącym biuro menadżera ze stołówką, stoi w osłupieniu Klopp, pokazując jedną z typowych dla siebie „dziwnych twarzy”.
Jest lipiec 2017 r. Andy Robertson zostaje najnowszym nabytkiem Liverpoolu, a członek sztabu, który bardzo szybko zreferował profesjonalną karierę reprezentanta Szkocji, pominął jedną informację na jego temat, która dla Niemca wydawała się najważniejsza.
- Jak możesz nie wiedzieć, że zostanie ojcem po raz pierwszy? To w tej chwili najważniejszy moment jego życia. No daj spokój! – wycedził Klopp.
Na przełomie tego roku słońce wznosiło się na niebie w mroźne popołudnie, przebijając się przez żaluzje w siedzibie Pochettino na Hotspur Way.
Boss Tottenhamu podnosi telefon i patrzy w konwersację, która mu się wyświetliła.
Harry Kane, w trakcie swojego dnia wolnego, podzielił się zdjęciem, na którym trzyma swoją córkę Ivy Jane, kiedy wspólnie obserwują lwa.
Pochettino wybucha śmiechem i wyjaśnia, że lew to przydomek kapitana Spurs, ale też filozoficznie podsumowuje:
- Musisz też dzielić się momentami spoza świata piłki nożnej – wskazuje.
- Troszczysz się o daną osobę i dowiadujesz znacznie więcej o zawodniku. Częścią tej pracy jest też odpowiedzialność za to, by pomagać zawodnikom w rozwijaniu się jako ludziom.
W sobotę, kiedy ci dwaj z najlepszych menadżerów na świecie poprowadzą swoje „mentalne potwory” i „bohaterów” w finale Ligi Mistrzów w Madrycie, wiedzeni pragnieniem, by zobaczyć ich później tonących w szampanie i konfetti, będą pełni świadomi tego, że mają ze sobą znacznie więcej wspólnego.
Klopp i Pochettino tak samo głęboko zanurzają się w tych, z którymi pracują. Ocenienie tego, co piłkarz potrafi zrobić z piłką lub jak dobrze trener potrafi zaangażować w sesję treningową, jest łatwe, ale to właśnie to, co leży pod zawodową funkcjonalnością – poglądy, poświęcenie, potrzeba wsparcia, życie poza dniem meczowym – to zbiór kluczowych szczegółów.
Obaj wpisują się w nurt poglądu, że nie jesteś w stanie kogoś prowadzić ani rozwijać, jeśli nie potrafisz go zrozumieć. Zdali sobie sprawę, że zarządzanie zasobami ludzkimi stało się jeszcze bardziej kluczowe w erze nieustannej aktywności i hałasu, który stale generują media społecznościowe.
W jednym z wywiadów z autorką tego tekstu Klopp podał przykład Roberto Firmino, by uzasadnić powyższy punkt widzenia:
- Ludzie mówią, że strzela za mało goli.
- Co?! Jest najlepszym zawodnikiem bez strzelania goli, biorąc pod uwagę to, jak potrafi czytać grę, by dać z tego korzyść innym zawodnikom.
- Niesamowite! Jednak co się stanie, jeśli zacznie myśleć: „O nie, muszę strzelać więcej bramek” i zacznie uderzać z każdej dowolnej pozycji na boisku, kiedy zazwyczaj w takim momencie zagrałby sprytne podanie i zaczął biec, by otworzyć wolną przestrzeń?
- Potrzebny jest jeden plan, jeden głos i jedna wiara.
Pochettino zgadza się z tym poglądem, wskazując, że jego komunikat musi być najgłośniejszy i zostawać w głowie jak najdłużej:
- W dzisiejszym świecie istnieje tak wiele rozpraszaczy uwagi.
- Wraz z ewolucją społeczeństwa nie możesz pozostać w tyle. Musisz wiedzieć wszystko o tym, co może na nich wpływać, jak spędzają swój czas, efekty mediów społecznościowych i temu podobne sprawy.
Wywierają bezbłędny odcisk na mentalności zawodników i sztabu trenerskiego, co pokazują powyższe przykłady Firmino i Kane’a. Podejście stawiające na pierwszym miejscu człowieka, które prezentują Klopp i Pochettino, okazało się sukcesem i kluczową zasadą w realizacji transformacji Liverpoolu i Tottenhamu.
Obaj są menadżerami procesowymi, co oznacza, że ich idee służą realizacji długoterminowej wizji. Obu często zarzuca się fakt, że nie wygrali jeszcze trofeów z Liverpoolem i Spurs (co w przypadku jednego z nich ulegnie zmianie już w sobotę), ale to umniejsza sedna pracy, która gwarantuje złoto w piłce nożnej: regularny sukces.
Czy którykolwiek z fanów Liverpoolu zamieniłby tę drużynę, tę podróż, ten kierunek rozwoju na ekipę z 2012 r., która sięgnęła po ostatnie klubowe trofeum – Puchar Ligi? Czy ktokolwiek z północnego Londynu chciałby się zamienić i wrócić do 2008 r., kiedy Juande Ramos poprowadził ich zespół do tego samego pucharu?
Poza aspektem boiskowym Klopp i Pochettino u sterów pozwolili klubom skoncentrować się na rozwoju kluczowych obiektów infrastruktury bez strat w obszarze jakości występów: rozbudowa Main Stand na Anfield, za którą pójdzie teraz budowa nowego, wspólnego dla pierwszej drużyny i Akademii kompleksu w Kirkby, a Spurs ostatnio otworzyli nowy stadion, który jest opisywany jako wyznacznik światowego designu w zakresie tego typu obiektów.
- Kiedy jesteś na stanowisku decyzyjnym, takim jak moje, to masz dużą siłę sprawczą, ale co więcej, dzierżysz też całą odpowiedzialność – mówi Klopp.
- A odpowiedzialność dla mnie oznacza to, że to się nigdy nie skończy. Musisz stworzyć coś, co pozwoli naprawdę cię ocenić, nawet po twoim odejściu.
- Należy także poświęcić kilka minut na przemyślenia i rozmowę o tym, jak zmienić strukturę, by była bardziej efektywna.
- Zbuduj to, popraw tamto. Interesuje mnie wszystko w całym klubie i kiedy któregoś dnia odejdę, to nie chcę, żeby ludzie ciągle mnie wielbili. Chcę jedynie, żeby odczuwali stałe korzyści tego, że byłem menadżerem ich klubu.
Pochettino i Klopp byli pierwszymi, którzy chcieli pokazać, że to nie jest przedstawienie jednego aktora. Współpracujący i bez zbędnego ego zachęcali, by ich sztaby przejmowały pałeczkę poprzez swoje spostrzeżenia i rozwiązania.
- Kluczowe jest, by mieć przy sobie odpowiednich ludzi, których znasz, których akceptujesz w roli, którą wykonują przy tobie, którzy naprawdę cieszą się swoją pracą – wskazuje Pochettino.
- Ważne jest też to, jak ich traktujesz, by dać im okazję na wywarcie wpływu. Nie chcę, żeby ludzie tylko za mną podążali. Chcę ludzi, którzy będą rzucali mi wyzwania i będą myśleli jak liderzy.
- Muszą być w stanie dobrze pracować w zespole, ale także rozwijać się jako indywidualności. Muszą czuć się ważni i mieć odwagę do podejmowania decyzji oraz popełniania błędów.
Ten menadżerski duet zbiera pochwały za swoje relacje z zawodnikami i sztabem, ale mniej słów uznania płynie w odniesieniu do ich kunsztu menadżerskiego.
Klopp jest towarzyski i na linii bocznej potrafi być wulkanem emocji, ale jego umiejętność do wprowadzania spokoju i przekazywania kluczowych informacji do zespołu w przerwie spotkań jest niewiarygodna.
Zawodnicy chwalą sobie jego wiedzę na temat tego, kiedy i jak poradzić sobie z daną sytuacją. Niezależnie od tego, czy zawodnik jest bez formy, czy zdarzyło się jakieś drobne wykroczenie, nie rozdmuchuje sprawy. Często na początku sesji w zwięzły sposób adresuje te sprawy, ale pokazując swój autorytet.
Pochettino z kolei potrafi przywołać każdą sesję treningową, każdą rozmowę, każde ustawienie i najdrobniejszy szczegół, który miał miejsce pięć lat temu, tak jakby wszystko wydarzyło się wczoraj.
Jest ciepły i serdeczny, ale także surowy i nie unika podejmowania trudnych decyzji.
Obaj posiadają duże pokłady inteligencji emocjonalnej i są wybitnymi taktykami. Przykładem jest to, jak Klopp w tym sezonie pracował z Liverpoolem nad poprawą gry przy stałych fragmentach oraz bezpieczeństwem w ofensywie. Z kolei u Pochettino uwidacznia się umiejętność zmiany oblicza spotkania z ławki rezerwowych.
Dzięki charyzmie potrafią łatwo nawiązywać więź z ludźmi, ale obaj mają pewną manię, jeśli chodzi o organizowanie i przygotowywanie, co uwidacznia się, kiedy zgłębia się ich sposób pracy, by dopełnić tę i tak niepełną charakterystykę.
Klopp i Pochettino są zdeterminowani i nieustępliwi, co odzwierciedla się w ich zespołach, które rzeźbią na swoje podobieństwo.
A ich maszynerię podtrzymuje potrzeba postępu, przekraczania granic, wygrywania.
Cokolwiek zdarzy się w Madrycie, nie będzie tam przegranego po żadnej stronie. Obaj menadżerowie triumfują w erze krótkowzroczności i ciągłych zmian.
Melissa Reddy
Komentarze (0)