Podsumowanie meczu
Liverpool szósty raz w swojej historii sięgnął po Puchar Europy, pokonując w sobotę Tottenham Hotspur 2:0 w spotkaniu rozgrywanym na Estadio Metropolitano w Madrycie. Zapraszamy do przeczytania podsumowania ostatniego starcia z Kogutami.
Składy...
Tottenham Hotspur: Lloris (C), Trippier, Alderweireld, Vertonghen, Rose, Sissoko (Dier 74'), Winks (Lucas Moura 66'), Alli (Llorente 81'), Eriksen, Son, Kane.
Liverpool: Alisson, Alexander-Arnold, Matip, Van Dijk, Robertson, Henderson (C), Fabinho, Wijnaldum (Milner 62'), Salah, Firmino (Origi 58'), Mané (Gomez 90').
Przebieg meczu...
Spotkanie rozpoczęło się w zaskakujący sposób. Liverpool po raz pierwszy zameldował się pod polem karnym swojego przeciwnika w 30. sekundzie meczu i od razu wywalczył rzut karny. Sędzia po zagraniu piłki ręką przez Moussę Sissoko bez wahania wskazał na punkt oddalony jedenaście metrów od bramki. Do piłki podszedł Mohamed Salah, który pewnym uderzeniem otworzył wynik tej potyczki.
W następnych minutach Koguty utrzymywały się przy piłce dłużej niż podopieczni Jürgena Kloppa, ale nie potrafili tego wykorzystać, bo przed przerwą nie stworzyli sobie żadnej klarownej sytuacji. Z dystansu próbowali uderzać Christian Eriksen oraz Sissoko, ale w obu przypadkach piłka poszybowała znacząco nad poprzeczką.
Jeśli chodzi o okazje the Reds, to zaskoczyć Lloris w 17. minucie próbował Trent Alexander-Arnold. Anglik oddał niesygnalizowane uderzenie zza pola karnego, ale finalnie bramkarz Tottenhamu nie musiał interweniować, bo futbolówka poleciała obok lewego słupka. Później doczekaliśmy się mocnego strzału ze strony Andy'ego Robertsona, ale Francuski golkiper drużyny z Londynu sparował piłkę na rzut rożny. Do przerwy wynik nie uległ zmianie, Liverpool prowadził 1:0 po trafieniu z początku spotkania.
Po zmianie stron mecz przebiegał praktycznie tak samo. Spurs długo konstruowali akcje, ale pod polem karnym Liverpoolu brakowało im zdecydowania.
W 69. minucie blisko podwyższenia prowadzenia the Reds był James Milner, ale doświadczony Anglik nie zmieścił piłki w bramce, uderzając minimalnie obok prawego słupka. Tottenham odpowiedział chwilę później za sprawą Dele Alliego, gdy ten oddał strzał głową z bliskiej odległości. Alisson nie musiał jednak nawet interweniować, ale kilkadziesiąt sekund później dwukrotnie popisywał się skutecznymi paradami. Brazylijczyk najpierw powstrzymał Heung-Min Sona, a następnie poradził sobie z próbą Lucasa Moury.
W 85. minucie dobrym uderzeniem z rzutu wolnego popisał się Eriksen, ale Alisson kolejny raz zachował koncentrację, chroniąc swój zespół w końcówce. Dwie minuty później padła decydująca bramka...
Divock Origi świetnie odnalazł się w polu karnym Spurs po zamieszaniu spowodowanym rzutem rożnym. Belg huknął z lewej nogi po długim słupku, nie dając Llorisowi żadnych szans na skuteczną interwencje. 24-latek pojawił się na murawie stadionu Atletico Madryt dopiero w drugiej połowie, ale kolejny raz udowodnił, że jest bardzo ważny dla tego zespołu. Liverpool nie pozwolił Kogutom na zdobycie chociażby jednego gola i wygrał 2:0.
Komentarze (6)
Jaki ekspert?
Wybór Mo był moim zdaniem słuszny.
Nie będę wymieniał bo szkoda gadać. Cieszcie do huja czymś co zdobyliśmy. Mało wam? To na murawę zapraszam. Hujki jedne.