Liverpool wierzył w FFP
Latem 2016 roku kluby z europejskiej elity nie ustawiały się w kolejce po Sadio Mané. Statystyki reprezentanta Senegalu – 25 goli w 75 meczach dla przeciętniaka z Southampton – były godne przyklaśnięcia, ale niezbyt spektakularne. Były znaki zapytania co do stabilności jego formy oraz profesjonalizmu po tym, jak Ronald Koeman musiał go ukarać za spóźnienie na spotkanie z drużyną.
Jürgen Klopp nie miał takich wątpliwości – widział nieoszlifowany diament, z którego we właściwym środowisku można zrobić piłkarza klasy światowej. Klopp przyznał, że przegapienie okazji by sprowadzić Mané do Borussii dwa lata wcześniej było jego „największym błędem” i nie ma zamiaru popełnić go po raz drugi.
Transfer za 30 milionów funtów doszedł do skutku.
Cztery lata później Mané jest Afrykańskim Piłkarzem Roku i jednym z kandydatów do nagrody Piłkarza Roku w Anglii. W sobotę tchnął nieco życia w dość ponure spotkanie na wietrznym Carrow Road. To był jego setny gol w Anglii. Te 75, które zdobył dla Liverpoolu, padły w 155 spotkaniach. Ile jest teraz warty? W optymistycznym wariancie jakieś 150 milionów funtów.
Historia Mané jest jednym z wielu przykładów na cwane transfery, które pomogły Liverpoolowi przeobrazić się z uczestnika rozgrywek w królów Europy i mianowanego mistrza Premier League. Przy determinacji do przestrzegania Finansowgo Fair Play, właściciele klubu zrobili to podręcznikowo.
Liverpool zawsze funkcjonował w ramach swoich możliwości. Tak, wydali ogromne sumy pieniędzy na Virgila van Dijka (75 milionów) i Alissona (66,8 miliona), ale te dwa nabytki zostały sfinansowane przez odejście Philippe Coutinho, który za 144 miliony trafił do Barcelony.
Rzadko kiedy kupowano graczy u szczytu ich możliwości. Joe Gomez przyszedł z Chalrtonu za 6 milionów. Andy Robertson (10 milionów, Hull City) i Georginio Wijnaldum (25 milionów, Newcastle) zostali wyłowieni ze spadkowiczów.
Zgromadzenie i rozwój bijącego kolejne rekordy składu – który zdobył 103 punkty z ostatnich 105 możliwych – było stopniowym procesem prowadzonym przez Kloppa i dyrektora sportowego, Michaela Edwardsa.
Spójrzmy tylko na ostatni skład Liverpoolu, który zagrał na Carrow Road gdy cztery lata temu Adam Lallana w dramatycznych okolicznościach dał Czerwonym zwycięstwo 5:4.
W bramce Simon Mignolet, przed nim Nathaniel Clyne, Kolo Touré, Mamadou Sakho i Alberto Moreno. W pomocy Jordan Henderson, James Milnera, Lucas Leiva i Emre Can. W ofensywie Jordon Ibe i Roberto Firmino. Lallana, Christian Benteke i wypożyczony Steven Caulker weszli z ławki.
Od tamtego czasu drastycznie wzmocniono każda pozycję, a osiągnięto to, inwestując mniej niż 100 milionów za kadencji Kloppa.
Również komercyjne sukcesy poza boiskiem i modernizacja Anfield były istotne dla obecnej dominacji Kloppa. W najbliższych tygodniach Liverpool ogłosi rekordowe obroty.
Wprowadzenie FFP było jednym z kluczowych powodów, który przekonał Johna Henry'ego i Toma Wernera do kupienia Liverpoolu gdy ten był w finansowych tarapatach niemal dziesięć lat temu.
Założenie było proste – w gruncie rzeczy mogłeś wydać tylko to, co zarobiłeś. Miało to zatrzymać falę ogromnych strat i ograniczyć zastrzyki gotówki od bogatych właścicieli pokroju Romana Abramowicza i szejka Mansoura.
Właściciele Liverpoolu wspierali tę inicjatywę. Gdy Manchester City był oskarżany o „finansowy doping” gdy w 2011 roku ogłosili wartą 400 milionów umowę sponsorską z Etihad Airways, Henry napisał na Tweeterze: „ile wynosiła druga oferta?”.
Prezesem Etihad Airways był wtedy przyrodni brat właściciela City. Henry wierzył, że był to sposób City na obejście regulacji. I od tego czasu wielokrotnie się to powtarzało.
Właściciele Liverpoolu od dawna czuli, że grają według innych zasad i byli sfrustrowani bezczynnością UEFA wobec klubów, które za dużo wydawały.
– Naszym największym wyzwaniem jest ignorancja pod adresem Finansowego Fair Play – powiedział Henry w 2014. – Utrudnia nam to rywalizację. Naprawdę nie mamy Finansowego Fair Play, a przynajmniej nikt go nie przestrzega.
Gdy City dostało karę zaledwie 17 milionów funtów (kolejne 32 miliony w zawieszeniu) w 2014 roku, Henry postrzegał to jako niewystarczającego klapsa.
Po tym, jak niemiecki Der Spiegel opublikował w zeszłym roku oskarżenia pod adresem City odnośnie zmanipulowanych umów sponsorskich i zamaskowanych zastrzyków gotówki od właścicieli, Liverpool ucieszył się na ogłoszenie szczegółowego śledztwa europejskiego związku.
Werner ostrożnie dobierał słowa podczas ostatniego wywiadu dla The Athletic w lipcu w Bostonie. W przeddzień nowego sezonu Premier League nie chciał podgrzewać atmosfery z rywalami, ale przesłanie było jasne.
Spytany o to, czy wciąż mają obawy o prawidłowe egzekwowanie przepisów FFP, Werner powiedział:
– Tak, mamy. Nie jest sekretem, że jesteśmy wielkimi fanami Finansowego Fair Play. Wierzymy, że jest to dla sportu i pozaboiskowej rywalizacji sprawiedliwe. Ważne jest, by implementacja FFP była skuteczna. Jeśli są naruszenia, spodziewamy się kar. Każdy powinien przestrzegać tych zasad w bardzo otwarty sposób.
UEFA włącza drugi bieg. Nie tylko zdecydowali, że Citizens złamali zasady, ale także z racji próby zatajenia tego przed federacją wykluczyli ich z Ligi Mistrzów na następne dwa sezony.
Proces wciąż trwa, a Manchester pracuje nad apelacją w Sportowym Sądzie Arbitrażowym. Właściciele Liverpoolu wstrzymali się od komentarzy przez weekend. Po co mają dokładać do pożaru? Klub jest o krok od zakończenia 30-letniego oczekiwania na mistrzostwo kraju. Wszystko jest jak z bajki.
Prywatnie będą to rozpatrywali jako spóźniony, ale doceniany pokaz siły UEFA i będą z zainteresowaniem czekali na odpowiedź Premier League – liga prowadzi własne śledztwo odnośnie finansów City.
Klopp zapewnił, że jest „zszokowany” wiadomością i przekazał słowa wsparcia dla Pepa Guardioli i piłkarzy.
– Z pewnością nie zrobili nic złego, po prostu grali w piłkę, niesamowicie grali w piłkę. Pep w każdej lidze pomógł podnieść jej poziom. Ale z drugiej strony musimy przestrzegać zasad. Nie wiem czy to zrobili czy nie, ale UEFA twierdzi, że nie. Zobaczymy co się stanie.
Dla Liverpoolu ta sytuacja może znaczyć wiele. Spodziewali się odpowiedzi City z racji na jednostronną naturę obecnego sezonu. Ale czy Guardiola zostanie w klubie? Czy City będzie w stanie zapewnić sobie wzmocnienia potrzebne do rywalizacji z drużyną Kloppa wobec braku gry w Lidze Mistrzów?
Najbogatszy klub świata ma wielkie problemy. Dla Liverpoolu to tylko początek dobrych czasów. Właściciele klubu wierzyli w FFP, przestrzegali zasad i osiągnęli sukces. Ich podejście zostało wynagrodzone.
James Pearce
Komentarze (19)
Tak z drugiej strony, WADA dowaliła ruskim, to może i my doczekamy sprawiedliwości.
Nie bardzo rozumiem twoją wypowiedź. Dlaczego mielibyśmy się stać Juventusem? Zakładając oczywiście że city spadnie do 3 ligi co jest nierealne. Nawet gdyby tak się stało , to w PL jest jeszcze kilka innych silnych klubów. City to nadmuchany kasą pryszcz którego musiał ktoś wycisnąć z twarzy PL i LM. A liga włoska, hmm, no cóż, każdy wie jak to wygląda.
Ja bym np. był za tym żeby w LM zabrać im tylko jeden sezon i w Anglii niczego im nie odbierać, ale dać takie zarządzenie żeby zredukowali liczbę piłkarzy i ich wynagrodzenia do poziomu uczciwie zdobytych przychodów klubowych. I w tym momencie skończyłoby się pajacowanie z podwójną jedenastką w składzie i nieskończoną ławką rezerwowych. Mieliby takie same warunki do rywalizacji jak my i inne drużyny. Bo te trofea zdobywane w kraju wynikały w dużej mierze właśnie z tego czynnika, że inni musieli grać w najtrudniejszych okresach praktycznie bez zmian w składzie lub borykać się z kontuzjami i zmęczeniem, a Oni byli wypoczęci.
UEFA ma teraz problem, jeśli City wykaże że PSG robiło podobnie i nie zostało ukarane, to arbitraż może przyznać im rację i karę anulować. A nie wiem czy można PSG jeszcze pojechać (żeby było sprawiedliwie), skoro już raz dochodzenie przeciwko nim zostało umorzone.
Tak że ja bym się nie podniecał za bardzo tym tematem, póki procedura odwoławcza się nie skończy.
Myślę, że wiele jest zespołów, które mniej lub bardziej łamią FFP, a o części możemy nawet nie wiedzieć, patrząc na włoską ligę i ich mafijne powiązania.
City jest po prostu książkowym przykładem czego nie robić. Nie wyobrażam sobie, że teraz pół Europy jest zbanowana, ukarana ujemnymi punktami itd.
Pewnie skończy się na tym, że zapłacą z 50 mln kary i będą bawić się dalej.
W swoim pierwszym poście podsumowałeś dlaczego zdobywali trofea. Było to robione w sposób nieuczciwy. Moim zdaniem FA powinna im odebrać trofea. Tak drastyczna kara byłaby by przykładem dla innych klubów.
Troszka sam sobie zaprzeczyles, mówiąc ze nie powinni zabrac im mistrzostwa, tylko usunąć z LM. Rosja zostala zdyskwalifikowana poprzez doping na zawodnikach. Zabrano im medale, które zdobyli w sposob nieuczciwy. Dlaczego mieli by nie postapic podobnie z szejkami? W przypadku City to nie piłkarze byli szprycowani, a klub. W lekkoatletyce zazwyczaj dyscypliny są jednoosobowe lub powiedzmy maks czteroosobowe w sztafecie. Tam doping jest bezposrednio podawany zawodnikowi. Tu mamy przypadek, ze zawodnikiem jest klub. Gdyby nie kasa, prawdopodobnie nie zdobyliby tytułu i 100 pkt, bo niby kim? Dwie rowne 11, to nie jest norma w kazdym klubie. Srodek sezonu, wszystkie druzyny łapią kontuzje, ściągają kopaczy z akademii, a City wystawia sobie drugą 11 co drugi mecz. Prawie zadnych kontyzji, bo niby od czego, skoro grają jednym skladem w weekend, a drugim w tygodniu.
Dla mnie konsewkencją dalszych poczynań, powinno byc to samo, co z rosjanami. Zabrac co zdobyli i wykluczyc z nastepnych imprez. Bo nie zdobyli tego w sposob uczciwy. Zadownicy powinni miec mozliwosc opuscic klub poprzez rozwiazanie umowy z winy pracodawcy bez zadnych konsekwencji (podobnie bylo w Sportingu rok albo dwa lata temu). Klub zawinił, a nie pilkarze, wiec klub ponosi konsekwencje.
Tu nie chodzi o to że tytuł mistrza kraju byłby nasz. Żadna to satysfakcja. Właściciele City wszystkie przekręty robili z premedytacją licząc się z konsekwencjami a jednocześnie śmiejąc się innym w twarz. Kary z obu stron (UEFA i FA) powinny być jak najbardziej dotkliwe.
W 100% się z tobą zgadzam.