SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1517

Wywiad z Pepem Lijndersem


Pepijn Lijnders wierzy, że etyka pracy, która w ostatnich sezonach pozwalała Liverpoolowi piąć się w górę jest podtrzymywana w czasie, kiedy zawodnicy trenują indywidualnie. Sztab trenerski The Reds prowadzi zajęcia dla piłkarzy przez internet, wykonują oni szereg różnych ćwiczeń fizycznych, aby podtrzymać formę i wydolność w czasie zawieszenia rozgrywek z powodu pandemii koronawirusa.

Lijnders znalazł czas, aby udzielić wywiadu oficjalnej stronie internetowej klubu, w którym opowiedział o tym, jak obecnie wyglądają treningi, odpowiedział też na inne pytania związane z funkcjonowaniem drużyny.

Poniżej prezentujemy zapis obszernej rozmowy z asystentem menedżera...

Pep, przede wszystkim, jak się masz i jak mija ci czas w domu?

Wszystko w porządku. To dziwne, bo niby dostawaliśmy co jakiś czas wolne, to zawsze był to czas z presją w tle - jak wiecie, nasz projekt jest dosyć wymagający. Tym razem mamy wolne bez ciążącej odpowiedzialności za występy, zdałem sobie sprawę, że dzięki temu jestem lepszym ojcem i mężem!

To z pewnością niecodzienny czas, jednak czy wszyscy mimo to mają przed sobą pracę do wykonania?

W tej chwili najważniejsze jest zdrowie i światowa współpraca, to się liczy. Nie mogę jednak zaprzeczyć, nie możemy doczekać się wznowienia rozgrywek kiedy będzie to możliwe i bezpieczne - chcemy je dokończyć i to w swoim stylu, chcemy dać ludziom trochę radości, to pierwsze i najważniejsze zadanie w świecie piłki. To nasza praca. Przez ostatnie dwa lata każdego dnia walczyliśmy na niesamowitym poziomie, ta etyka pracy jest podtrzymana nawet w domu.

Czy zaimponował ci sposób, w jaki sztab oraz zawodnicy dostosowali się do panującej sytuacji i umożliwili kontynuację pracy?

Słowa uznania należą się przede wszystkim piłkarzom. Oni nie tylko muszą zostać w domach, by zapewnić sobie bezpieczeństwo, ale cały czas muszą utrzymywać formę. Wsparcie Mony [Nemmer] jest wspaniałe, zwłaszcza w połączeniu z pasją demonstrowaną przez nasz dział nauk sportowych. Andreas [Kornmayer] i Mona odpowiadają za utrzymanie zawodników w formie fizycznej, urozmaicają ich codzienne zajęcia. Wszystkie segmenty są dopracowane i zatwierdzone przez Andreasa.

W naszych mediach społecznościowych pojawił się film, na którym ty i zawodnicy w zeszły weekend zdzwanialiście się na sesję jogi. To był tylko krótki klip, jednak wiele mówił o jedności, jaka panuje w zespole...

Tak, dzisiejsze czasy to umożliwiają, dzięki temu możemy tworzyć pewne interakcje i pracować w grupie. To też miałem na myśli mówiąc o różnorodności. Joga to świetne ćwiczenie, w czasie którego trzeba zgrać ze sobą elastyczność i siłę. Nie wiedziałem o tym zbyt wiele, a jednak koncentracja i kontrolowanie oddechu jako podstawy pracy nad własnym ciałem okazały się bardzo ciekawym zagadnieniem. Tamta sesja była świetna również pod innym względem, to był pierwszy raz kiedy zobaczyliśmy się wszyscy na raz. Jürgen w zeszłym tygodniu mówił o tym, że tęskni za zawodnikami, ja czuję się podobnie.

Czy to poczucie jedności jest jednym z fundamentów sukcesu tej drużyny i dlaczego często okazuje się tym czynnikiem, który robi różnicę?

W każdym sporcie drużynowym jedność jest pierwszą rzeczą, która warunkuje odnoszenie sukcesów. Kiedy utalentowani i kreatywni zawodnicy akceptują fakt, że to sport drużynowy, kiedy nasz ofensywny tercet zaakceptował, że są odpowiedzialni za bronienie się przed pięcioma, czasem sześcioma przeciwnikami, wtedy zespół staje się tym, którego inni powinni się obawiać. Tę wspólnotę widać w naszym sposobie gry - każdy jest odpowiedzialny za wszystko. Moim zdaniem nasza jedność poza boiskiem pokazuje też nasze codzienne nawyki z Melwood. Im lepiej jesteś zorganizowany, tym większą uwagę zawodnicy przywiązują do szczegółów. Czują, że wszyscy w ośrodku przykładają się do swojej pracy, to stwarza atmosferę profesjonalizmu i, co najważniejsze, odpowiedzialności. To, w połączeniu z kluczową grupą piłkarzy, którzy są dla innych wzorem zawodnika LFC, tworzy fundament sukcesu. To wszystko można porównać do tortu, na którym wisienką jest zaangażowanie i ambicja chłopaków, ich talent i kreatywność.

Jakie to uczucie zobaczyć piłkarzy i niektórych członków sztabu ćwiczących razem ze swoimi rodzinami? Jordan wyglądał, jakby miał pełne ręce roboty z trójką dzieci...

[Śmiech] Mogłem się z nimi identyfikować! Rodziny są powodem, dla którego możemy wykonywać taką a nie inną pracę - oni rozumieją, co musimy poświęcić. Bez nich żaden zawodnik czy członek sztabu nie miałby szans dotrzeć do takiego poziomu i się na nim utrzymać.

Wcześniej w tym sezonie na konferencji prasowej użyłeś sformułowania 'Intensywność to nasza tożsamość'. Teraz to zdanie można zobaczyć na ścianie tunelu na Anfield, a także na nowopowstałym transparencie kibiców. Zaskoczyło cię to, jak szerokim echem te słowa odbiły się wśród ludzi?

To wielki zaszczyt, bardzo mi się to podoba! Użyliśmy go na jednej z prezentacji w czasie przygotowań przedsezonowych. Wciąż pamiętam, jak James [Milner] skinął głową, kiedy Jürgen pokazał i omówił ten slajd. Ja w to wierzę: to nasz pomysł, nasza wizja, nasza przyszłość, nasza myśl przewodnia, która powraca w każdym ćwiczeniu. Wszyscy myślą, że w intensywności chodzi o to, żeby po prostu biegać więcej i szybciej, jednak według mnie chodzi też o intensywność koncentracji. Połączenie wysokiego zapotrzebowania na pressing i kontrpressing oraz maksymalnego skupienia przez całe spotkanie. Zawsze!

Zawsze wspominasz o tym, że nie można oddalać się od fundamentalnych założeń zespołu. Czy uważasz, że to jedna z mocnych stron drużyny?

To prawda, konsekwentnym można być tylko wtedy, kiedy wymaga się konsekwencji, a tę z kolei można osiągnąć poprzez powtarzalność i przejrzystość. Chcemy, by nasi zawodnicy byli spontaniczni, kierowali się własną intuicją, chcemy być nieprzewidywalni nie tylko wtedy, kiedy jesteśmy przy piłce. To oznacza, że oni muszą się spodziewać pewnych rzeczy, to daje im nieco więcej czasu, żeby zastanowić się nad detalami. Porządek i ciągłość to ważne elementy naszej gry, one stwarzają swobodę.

Tego lata minie pięć lat od czasu twoich przenosin do Melwood. Można śmiało powiedzieć, że jak dotąd była to podróż pełna wrażeń...

To fakt, sezon spędzony w Akademii jako trener drużyny U16 mogę śmiało zaliczyć do jednego z pięciu najlepszych w mojej karierze. Zakochałem się w tamtym zespole, tam było tyle pasji. Teraz mam za sobą już prawie pięć lat w Melwood, ośrodku treningowym z tak obszerną historią i tradycjami, wcześniej nie zdawałem sobie z tego sprawy. Krok po kroku dostawałem coraz więcej szans, aby wywierać większy wpływ w naszych strukturach. Jestem dumny z każdego kroku, te najtrudniejsze okazały się najbardziej wartościowe. Nasza droga i decyzje podejmowane w czasie zeszłorocznej Ligi Mistrzów, jestem z tego niesamowicie dumny. To, jak zespół rozwinął się w zeszłym roku, jak mocni się staliśmy i wciąż jesteśmy. Także Klubowe Mistrzostwa Świata, w czasie których w zupełnie innej części świata mogliśmy zaprezentować swój głód sukcesu, swoją chęć osiągnięcia tytułu Mistrzów Świata. Walczymy o trofea, przy okazji tworząc mentalność zwycięzców. Uwielbiam to!

Jak w tym czasie się rozwinąłeś, czy może zmieniłeś?

Przede wszystkim mniej przejmuję się tym co mówią o mnie inni. Bardziej ufam sobie i mojemu przesłaniu, bo jestem bardziej doświadczony. Jakiś czas temu zdecydowałem, że nigdy nie pójdę na żadne ustępstwa jeżeli chodzi o styl gry lub treningi. Zawsze tak do tego podchodziłem, ale można to zatracić, kiedy wszystko się komplikuje. To jedna rzecz, która nigdy nie zmieniła się w mojej pasji, w mojej miłości do tej gry, w mojej miłości do określonego stylu gry i rozwoju. Na szczęście z roku na rok trwa to coraz bardziej kolektywnie.

A czy poza boiskiem Liverpool jako klub i jako miasto w jakimś sensie stał się dla ciebie i twojej młodej rodziny domem? Jeżeli tak to dlaczego?

Przeprowadziliśmy się tutaj z Porto, mój najstarszy syn urodził się w tygodniu, w którym zaczynałem pracę w klubie. Obaj moi synowie chodzą tu do szkoły. To świetny czas na bycie częścią tego miasta, na bycie kibicem Liverpoolu. Czuję się tu jak w domu, tak najlepiej mogę to opisać. W futbolu niezbyt często zdarza się, że wszystkie klocki znajdują się na swoich miejscach, naprawdę trzeba doceniać takie momenty. Moja rodzina nadaje mojemu życiu koloru, moja kochana żona i dwóch synów. Moja żona jakiś czas temu powiedziała mi, żebym spojrzał na wszystko z innej perspektywy - kiedy wygrywasz, twoje życie nie zmienia się znacząco, ale kiedy przegrywasz, wtedy jest gorsze. Miała na myśli to, że kiedy przegrywamy, to mamy gorszy tydzień, a kiedy wygrywamy - wtedy jest normalny [śmiech]. Biorąc to pod uwagę, mieliśmy całkiem stabilne dwa lata!

Jak radzisz sobie z akcentem Scouse? Czy już się przyzwyczaiłeś, czy od czasu do czasu potrzebujesz pomocy?

Mój starszy syn posługuje się tym akcentem, uwielbiam to! Wczoraj zapytał mnie gdzie schowałem czekoladę [where I hid the chocolate bar - w akcencie Scouse - przyp. tłum.]. To było świetne, tarzałem się po podłodze ze śmiechu. Pochodzę z takiej części Holandii, którą cechuje specyficzny akcent, nie chcę ukrywać tego, skąd pochodzę. To część ciebie, dlatego razem z żoną staramy się odwiedzać te miejsca tak często, jak to możliwe, jednak nie było to możliwe przez ostatnie półtora roku.

Jeśli chodzi o rozwój, czy potrafisz opisać co myślisz o przygodzie z tym zespołem jak do tej pory?

Zrobimy kolejny krok, musimy go zrobić, nigdy nie zapominając jak znaleźliśmy się w tym miejscu. Inne zespoły się rozwiną, cały czas to robią. Aby je pokonać, trzeba trenować z większą pasją i ambicją niż przeciwnicy, każdego dnia, w każdej minucie każdej sesji. Trzeba ich pokonać w ciągu tygodnia, nie tylko w weekend. W nowoczesnej piłce bardzo rzadko udaje się utrzymać taką grupę wspaniałych profesjonalistów razem, zwłaszcza po okraszonym sukcesami okresie. Czy możemy utrzymać tę pasję? Tak! Czy możemy podtrzymać tę ambicję? Tak! Czy możemy wciąż odczuwać ten głód wygrywania? Tak! Dlaczego? Z powodu Jürgena.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Jak skończyło się marzenie Ojo  (0)
21.11.2024 16:29, Tomasi, thisisanfield.com
Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (20)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com
Statystyki przed meczem z Southampton  (0)
20.11.2024 14:50, Vladyslav_1906, liverpoolfc.com