SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 2397

Zagadka Naby'ego Keïty


Naby Keïta, jeden z najdroższych transferów w historii the Reds wciąż zdaje się szukać swojego miejsca na Anfield i walczyć o pozycję w drużynie. Jaka przyszłość czeka go w Liverpoolu i jak klub może wydobyć z niego to, co najlepsze?

- Naby! – woła Jürgen Klopp, wpatrując się w swoją kamerę, kiedy wita każdego z piłkarzy Liverpoolu, którzy logują się w aplikacji Zoom, żeby wspólnie odbyć kolejną sesję treningową online.

Naby Keïta też uśmiecha się szeroko, siedząc na macie do jogi w swoim domu w Formby i pokazując kolegom z zespołu swoją nową fryzurę na czas światowej izolacji.

- Wyglądasz naprawdę dobrze z łysą głową - zanosi się śmiechem Virgil van Dijk.

Gwinejski pomocnik jest popularną postacią w zespole the Reds. Niezależnie od tego czy tańczy w szatni po upragnionym zwycięstwie, czy też żartuje ze swojego bliskiego przyjaciela Sadio Mané, stopniowo wychodzi ze skorupy po swoim przybyciu na Anfield latem 2018 roku z niemieckiego RB Lipsk.

Z natury nieśmiały, zyskał naprawdę wiele dzięki lekcjom angielskiego, które pozwoliły mu po początkowo trudnym okresie w Merseyside poczuć ducha zespołu i koleżeństwo, z których Klopp jest tak dumny.

Jednak na boisku wciąż toczy się jego walka o znalezienie swojego miejsca. Po niemal dwóch latach od wyczekiwanego transferu na Anfield za kwotę 52,75 milionów funtów, Keïta wciąż jeszcze musi wywalczyć swoją pozycję w tworzącej historię drużynie Kloppa.

Zdarzały się przebłyski geniuszu, momenty, kiedy próbował zrzucić z siebie kajdany i przejść z pozycji jednego z wielu piłkarzy na boisku na pozycję lidera. Były to jednak przedwczesne nadzieje.

W marcu, tuż przed zawieszeniem rozgrywek Liverpool został wyeliminowany z Ligi Mistrzów przez Atletico Madryt i fakt ten sprawił, że w zasadzie mało kto zauważył, że trzeci najdroższy zawodnik w historii klubu nie dostał nawet miejsca na ławce rezerwowych.

Liverpoolowi niezwykle zależało na tym, by po podpisaniu umowy z Gwinejczykiem przejść na nowy, wyższy poziom i trzeba przyznać, że to się udało – zespół od tego czasu zwyciężył w rozgrywkach Ligi Mistrzów, zdobył Superpuchar UEFA i otarł się o zwycięstwo Premier League. Ironią jednak jest to, że wszystkie te sukcesy nastąpiły w dużej mierze bez udziału Keïty. W najważniejszych rozgrywkach tamtego sezonu tylko jeden raz spędził na boisku pełne 90 minut.

Jest jedynym z dużych transferów mających miejsce pod rządami Kloppa, który nie dał Liverpoolowi znaczących korzyści i poczucia zwrotu inwestycji.

Dlaczego Keïta nie był w stanie sprostać oczekiwaniom? I co szykuje dla niego przyszłość?

Dyrektor sportowy klubu, Michael Edwards musiał wykazać się pomysłowością i wytrwałością, by zapewnić przejście zawodnika na Anfield.

Po tym jak latem 2017 roku dwie oferty zostały odrzucone, Ralf Rangnick, obecnie trener RB Lipsk a wówczas dyrektor sportowy, wyraźnie stwierdził, że po prostu nie byli przygotowani do prowadzenia negocjacji. Klub był zdecydowany na zatrzymanie zawodnika na kolejnych 12 miesięcy, aspirując do zakwalifikowania się do Ligi Mistrzów po raz pierwszy w historii klubu. Barcelona i Bayern Monachium wyrazili zainteresowanie piłkarzem, po tym jak Keïta zaznaczył swoją obecność w Bundeslidze w sezonie 2016/2017, zdobywając osiem bramek i zaliczając 8 asyst w 31 spotkaniach ligowych.

Edwards jednak zdołał zainteresować klub swoją ofertą, zgadzając się na zapłacenie dodatkowej premii obok kwoty 48 milionów wynikającej z zapisanej w kontrakcie klauzuli odejścia, która wchodziłaby w życie w 2018. Liverpool nie chciał jednak czekać 12 miesięcy i zdecydował się zapłacić więcej, by wcześniej zawrzeć umowę.

Mané, który przyjaźnił się z Keïtą od wspólnych czasów w Salzburgu, odegrał kluczową rolę w przekonaniu go, że Anfield będzie najlepszym możliwym miejscem dla jego rozwoju.

- Dołączy do już obecnie niesamowitego składu – skomentował wówczas trener Lipska, Ralph Hasenhuttl.

- Jeśli jest jeden zawodnik, co do którego nie mam wątpliwości, że poradzi sobie w każdym klubie na świecie, to jest to Naby. Jest jednym z najlepszych piłkarzy z jakimi pracowałem w ciągu dwudziestu lat mojej kariery.

Długie oczekiwanie Liverpoolu na Keïtę tylko zwiększyło ekscytację wśród kibiców. Klopp opisywał go jako „zawodnika kompletnego” – zarówno kreującego sytuację, jak i niszczącego rywali. Podczas przybycia na Melwood, Keïta był witany przez Stevena Gerrarda, który oficjalnie uścisnął mu dłoń, wręczając wybraną, ikoniczną koszulkę z numerem 8, którą ten wybrał. Nikt nie nosił tego numeru od momentu, kiedy legenda the Kop odeszła z zespołu trzy lata wcześniej. Gerrard był idolem ojca Keïty, Sekou.

- Nie masz żadnego wpływu na cenę transferu. W rzeczywistości, kiedy klub tyle za Ciebie płaci, powinno Ci to dać mnóstwo pewności siebie – powiedział The Athletic były pomocnik Liverpoolu, Didi Hamann.

- Z perspektywy czasu myślę jednak, że wybranie tego numeru nie było najlepszym pomysłem. To prawdopodobnie nałożyło na Keïtę dodatkową presję. Ludzie może nie porównywali go do Gerrarda, ale ten numer 8, podobnie też jak koszulka z numerem 7, niesie ze sobą w Liverpoolu większy ciężar niż pozostałe.

Gwinejczyk zaliczył dobry debiut w meczu przeciwko West Ham, dodając zespołowi energii i dynamizmu na środku pola. Jego występy nie charakteryzowały się jednak konsekwencją i stracił swoje miejsce w pierwszym składzie. Sam przyznał, że tempo gry oraz wymagania fizyczne w Premier League były dla niego szokiem.

Na początku problemem była również bariera językowa, poświęcił także trochę czasu na przyzwyczajenie się do intensywnych treningów prowadzonych przez Kloppa i do jego strategii taktycznej.

Kiedy nadchodziły momenty ważnych spotkań, Keïta często był pomijany. Znalazł się w pierwszym składzie jedynie w dwóch z sześciu meczów ligowych rozgrywanych przeciwko zespołom z czołówki tabeli.

Czasami widoczne było, że nie służy mu ciągłe granie po lewej stronie boiska, na pewno czynnikiem był też brak wiary. Klopp mówił o tym, jak wpłynęło to na sytuację w meczu na London Stadium przeciwko West Ham, kiedy to Keïta został w zasadzie zignorowany przez Michaila Antonio i gospodarzom udało się doprowadzić do remisu.

Los nie był dla niego łaskawy. Tydzień wcześniej mógł zostać bohaterem spotkania rozgrywanego przed własną publicznością przeciwko Leicester, kiedy już przymierzał się do strzału, stojąc naprzeciw the Kop. Na jego drodze stanął jednak Ricardo Pereira, a sędzia Martin Atkinson nie przyznał rzutu karnego.

- Keïta podczas gry u nas był niesamowitym zawodnikiem, ale ciągle jeszcze boryka się z problemami w Liverpoolu. Obecnie nie jest tam tym samym piłkarzem, którym był u nas - twierdził Rangnick w lutym 2019 roku.

Rok temu piłkarz zaliczył jednak wzrost swojej formy, kiedy to zaliczył bramki w wygranych spotkaniach przeciwko Southampton, Porto i Huddersfield. Gol trafiony w tym ostatnim spotkaniu został okrzyknięty najszybciej zdobytą bramką w erze Premier League, kiedy to Keïta umieścił piłkę w bramce po 15 sekundach gry.

Wybranie go do pierwszego składu w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie dało mu zastrzyk energii i świadczyło o tym, że zaczął zdobywać zaufanie Kloppa. Jednak niestety, kulejąc zszedł z boiska w trakcie pierwszej połowy spotkania, doznając kontuzji mięśnia przywodziciela, co sprawiło, że nie mógł zagrać w meczu finałowym w Madrycie.

- To było dla mnie trudne – przyznał.

- Wszyscy piłkarze marzą o zagraniu w wielkim finale takim jak ten, nie mogę więc powiedzieć, że nie miało to na mnie wpływu.

Kontuzje trwały dalej, hamując jego rozwój. Zeszłego lata, występując w barwach reprezentacji Gwinei w Pucharze Narodów Afryki, ponownie doznał urazu, tracąc większość spotkań w okresie przedsezonowym.

Następnie w przeddzień meczu o Superpuchar UEFA w Stambule, u Keïty nastąpiło pogorszenie kontuzji biodra, co ponownie wykluczyło go z gry aż do września. Pojawiały się także inne choroby i nawracające problemy z mięśniami.

Keïta siedział na ławce razem z Fabinho, Jordanem Hendersonem, Georginio Wijnaldumem, Jamesem Milnerem i Aleksem Oxladem-Chamberlainem. Wszyscy Ci piłkarze znajdowali się przed Gwinejczykiem na liście wyborów niemieckiego trenera.

Grudniowy wyjazd do Bournemouth w końcu dał piłkarzowi szansę na pokazanie swojego talentu, kiedy to znalazł się on w składzie wyjściowym spotkania, po raz pierwszy od sześciu miesięcy. Swoją okazje wykorzystał ze stylem.

Dostając piłkę po podaniu od Trenta Alexandra-Arnolda, wysunął się naprzód i wymieniał podania z Mohamedem Salahem, nim przedarł się przez Aarona Ramsdale’a zdobywając bramkę. Keïta szybko również oddał Salahowi przysługę, kiedy przerwał wymianę przeciwników i podał piłkę Egipcjaninowi tworząc szansę, którą ten wykorzystał.

- Było oczywiste, że Naby ma świeżość i potrafi grać w takim stylu – powiedział wówczas Klopp.

- Przez jakiś czas nie dostawał szansy by się wykazać, z różnych powodów, ale teraz jesteśmy w sytuacji, w której w zasadzie w pewien sposób mamy nowego zawodnika.

Klopp przyznał, że odbył z Keïtą rozmowę, w której zapewniał go, że jego czas nadejdzie, ponieważ jak podkreślał „zawodnik musi wiedzieć, że trener wciąż w niego wierzy”.

Trzy dni później Keïta strzelił bramkę otwierającą spotkanie w kluczowym meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów przeciwko swojemu dawnemu klubowi – Salzburgowi. Pełen energii poleciał do Kataru, gdzie znowu pokazał klasę w meczu półfinałowym Klubowych Mistrzostw Świata przeciwko Monterrey, zdobywając pierwszą bramkę spotkania. Rozpoczął także drogę po zwycięstwo w finałowym meczu tych rozgrywek przeciwko drużynie Flamengo. Okres posuchy został zastąpiony czasem świętowania.

Jednak nowy rok przyniósł kolejny krok wstecz. Został zmuszony do wycofania się z występu w meczu na Anfield przeciwko Sheffield United po tym, jak doznał urazu pachwiny podczas rozgrzewki i nie wybiegł na boisko przez kolejny miesiąc.

Po swoim powrocie do gry w meczu przeciwko West Ham, trafił do pierwszego składu drużyny jedynie w dwóch z dziewięciu spotkań rozegranych we wszystkich rozgrywkach, nim cały sezon uległ zawieszeniu.

Jednym z tych meczy było spotkanie na Anfield przeciwko West Hamowi, kiedy został zdjęty z boiska tuż przed 60 minutą spotkania. W tym momencie Liverpool przegrywał 1:2. Na boisko wbiegł za niego Alexander Oxlade-Chamberlain i odegrał istotną rolę w ostatecznym wyniku spotkania, kiedy to zespół Kloppa był w stanie odrobić straty i zwyciężyć z wynikiem 3:2.

- Naby i Oxlade w sposób naturalny mają do zaoferowania różne rzeczy – mówił Klopp.

- Naby potrafi grać lepiej, to oczywiste - i grał lepiej. Jednak to nie był powód dla którego gra potoczyła się tak, jak to miało miejsce.

Na skutek tego, że Keïta nie wystąpił w meczu z Watfordem, zakończonym szokująca porażką i kończącym tym samym passę Liverpoolu na którą składało się 44 spotkań w Premier League bez porażki, w dalszym ciągu dzierży on tytuł zawodnika z rekordowym wynikiem 34 spotkań ligowych bez przegranego meczu.

- Keïta potrafi pokazać przebłyski tego co potrafi i zdolności jakie posiada. W Liverpoolu miał krótkie momenty, kiedy już myślisz, że buduje swoją pozycję w klubie, jednak te momenty nigdy nie są utrzymane – dodaje Hamann, który razem z klubem zwyciężył w Lidze Mistrzów w 2005 roku.

- Miały miejsce kontuzje, które stanowiły dla niego krok w tył, a także pewne rozczarowujące występy. Czy to kwestia sprawności fizycznej? Czasem musi być po prostu mądrzejszy.

- W Anglii gra jest dużo szybsza. Musisz myśleć pół roku naprzód, zanim dostaniesz piłkę lub zostanie Ci odebrana. Jeśli chodzi o zarządzanie grą, czy też czytanie gry, myślę że nie sprawuje się tak dobrze jak powinien, jeśli chcę odgrywać główną rolę w zespole.

- Rzeczywistość jest taka, że jeśli jutro Liverpool grałby w finale, to Keïta znalazłby się poza wyjściową jedenastką. Fabinho, Henderson, Wijnaldum i Oxlade-Chamberlain – wszyscy są przed nim.

Pomimo raczej skromnego przyłożenia się do sukcesów zespołu, w postaci sześciu goli i dwóch asyst w ciągu 51 występów (z czego 33 w wyjściowym składzie) we wszystkich rozgrywkach w ciągu ostatnich dwóch sezonów, Keïta nadal ma armię oddanych fanów.

Zapewnia środkowi pola the Reds coś innego, dzięki swoim biegom z głębi boiska i inteligentnym manewrom. Ten krótki okres przed Bożym Narodzeniem pokazał, jakie szkody może wyrządzić rywalom.

W tym sezonie Keïta wystąpił jedynie w czterech spotkaniach ligowych (dla porównania w sezonie 2018/2019 było ich 16) i rozegrał w Premier League jedynie 368 minut. Jednak pod względem piłkarzy Liverpoolu, którzy zaliczyli 10 lub więcej dryblingów w sezonie 2019/2020, Keïta odnosi największe sukcesy z wynikiem 73%. Drugą lokatę zajmuje Roberto Firmino, który uzyskał 59%.

Prawdziwym wyzwaniem dla Keïty jest udowodnienie Kloppowi, że potrafi dostosować się taktycznie do przebiegu spotkania, obojętnie z jakim rywalem mierzy się drużyna. Jego forma fizyczna i zdolność do tworzenia presji i wymuszania błędów nie są poddawane w wątpliwość, jednak w pewnych momentach jego praca z piłką, w szczególności podążanie za zawodnikami i blokowanie podań stanowi słaby punkt. Stanowi to mniejszy problem w spotkaniach w których Liverpool dominuje, niż w tych w których rywale są nastawieni na frustrowanie piłkarzy the Reds.

W czasie gdy styl Kloppa ewoluował do jego ulubionej obecnie formacji 4-3-3-, trójka jego pomocników dostała główne zadanie polegające na zapewnianiu kontroli, podczas gdy trójka napastników i obrońcy odpowiadają za atak.

- Taktycznie Keïta zdecydowanie w dalszym ciągu próbuje się wpasować – twierdzi Hamann, który regularnie oglądał jego występy w Lipsku, kiedy pełnił rolę eksperta dla Sky Germany.

- Był prawdopodobnie najczęściej atakującym zawodnikiem w Bundeslidze. Nie powiedziałbym, że miał wolną rękę, ale posiadał w pewnych momentach dużą dozę niezależności jeśli chodzi o sposób gry. Bywał bardzo ostry, kilka razy został odesłany, ale pełnił istotną rolę w kwestiach wyrywania się z piłką do przodu i docierania pod bramkę przeciwnika. To zawodnik, który potrzebuje trochę wolności.

- Nie twierdzę, że Klopp nie pozwala mu na wyrażanie siebie, ale jest otoczony przez fantastycznych piłkarzy. W Lipsku to on był „tym zawodnikiem” i mógł robić to, co chciał. W Liverpoolu natomiast jest 15 czy 20 innych wielkich graczy. Trzeba znaleźć swoje miejsce w hierarchii. Może to kolejna rzecz, która go wstrzymuje.

- Może to, że Liverpool gra trójką napastników sprawia, że nie wpasowuje się w ten system tak dobrze, jak miało to miejsce w Lipsku, gdzie miał Timo (Wernera) grającego do (Yussufa) Poulsena. Firmino to inny typ gracza, bardziej wszechstronny.

- Sposób w jaki gra Liverpool sprawia, że bardzo trudno komuś jak Keïta strzelić osiem czy dziesięć bramek w sezonie, czego się prawdopodobnie od niego oczekuje. Profil gry pomocnika w wielu meczach rozgrywanych przez Liverpool różni się od tego, co ma on do zaoferowania. Liverpool nie polega na grze środkowych pomocników, jeśli chodzi o ruszenie z atakiem. Częściej chodzi za to o odzyskanie piłki i o wciągnięcie innych do gry.

- Trójka napastników to jedni z najlepszych zawodników na świecie i stwarzają między sobą mnóstwo sytuacji.

Następnie masz dwóch obrońców, którzy bardzo często ruszają naprzód i grają w zasadzie jak skrzydłowi. Posiadanie takiego zawodnika jak Keïta w środku pola może spowodować brak odpowiedniej równowagi w drużynie. Jeśli dołączy do gry, a obrońcy znajdują się na wysuniętych do przodu pozycjach, może Cię to odsłonić. To prawdopodobnie jeden z powodów, dla których nie dostaje szansy na pokazanie swojej prawdziwej wartości.

Jest jednak mała szansa, że Keïta się podda. 25-letniemu piłkarzowi nie są obce trudy mierzenia się z przeciwnościami losu. Jest chętny do nauki i dalszego rozwoju pod okiem Kloppa i jest przekonany, że jeśli utrzyma formę, dostanie znacznie większą rolę do odegrania.

- Trener zawsze stanie w obronie swoich zawodników, ponieważ dla niego wszyscy zawodnicy są równi – powiedział niedawno Keïta. Nadal woli udzielać wywiadów po francusku za pośrednictwem tłumacza, ale dobrze komunikuje się po angielsku z kolegami z zespołu i sztabem.

- Jürgen zawsze jest gotów wytłumaczyć Ci wszystko, jeśli na przykład nie rozegrałeś najlepszego spotkania, co jest trudne dla trenerów. Komunikuje się z nami wszystkimi jednakowo i to jest właśnie to, co naprawdę w nim lubię.

Keïta, któremu ojciec nadał przezwisko Deco, na cześć byłego pomocnika Barcelony, miał zaledwie 16 lat kiedy po raz pierwszy opuścił rodzinne miasto Konakry, stolicę Gwinei, by podążać za swoim marzeniem o profesjonalnej karierze w Europie.

Jego wychowanie było dalekie od ustrukturyzowanych metod treningów realizowanych w akademiach piłkarskich.

- Wszystko czego umiałem, nauczyłem się na ulicy – przyznał.

- Podczas prób trenerzy pytali mnie o rzeczy, o których nigdy nie słyszałem. Nic nie wiedziałem o taktyce.

Odrzucony przez wiele francuskich klubów, podpisał kontrakt z grającym wówczas na poziomie Ligue 2 klubem Istres FC, po tym jak zaimponował podczas turnieju organizowanego w Marsylii przez byłego obrońcę Celtic, swojego rodaka Bobo Balde. Jego pierwszy kontrakt wart był 900 funtów tygodniowo.

Frederic Arpinon, który obecnie jest dyrektorem scoutingu w Metz, był wtedy dyrektorem sportowym Impres FC. Keïta przypominał mu Andresa Iniestę.

- Naby był młody, ale wyjątkowy – zdecydowanie wybijał się spośród innych graczy – powiedział The Athletic.

- Jego główną zdolnością były umiejętności gry piłką i techniczne aspekty gry. Miał silny umysł i dobrze znosił presję. Brał na siebie odpowiedzialność bycia liderem w zespole. Nie przychodzi mi do głowy żadna jego słabość. Był cichy, ale bardzo profesjonalny.

Po zdobyciu bramki w swoim debiucie przeciwko Nimes w listopadzie 2013 w wieku 18 lat, Keïta nie oglądał się za siebie i w ciągu zaledwie ośmiu miesięcy został sprowadzony do Salzburga za 1,35 miliona funtów. Były trener Liverpoolu, Gérard Houllier, pełniący obowiązki globalnego dyrektora sportowego dla marki Red Bull, bez wahania zaakceptował transfer.

Keïta dwa razy wygrał z klubem ligę oraz Puchar Austrii, zanim przeniósł się do Lipska w 2016 roku. Arpinon w dalszym ciągu uważnie przyglądał się jego karierze i twierdzi, że Keïta musi złapać trochę oddechu biorąc pod uwagę kontuzje, których nabawił się podczas gry w barwach Liverpoolu.

- Niestety nie miał okazji grać zbyt dużo w Liverpoolu, jednak kiedy miało to miejsce, pokazał jak świetnym jest zawodnikiem – dodaje Arpinon.

- Jest w pełni zdolny do grania na tak wysokim poziomie. Może być ważnym zawodnikiem i znacząco pomóc drużynie. Po kontuzji bardzo trudno jest odzyskać swoje miejsce w zespole, w szczególności kiedy jest to drużyna odnosząca takie sukcesy jak Liverpool.

- Naby jest silnym i wytrwałym piłkarzem. Liverpool to najlepsza drużyna na świecie i utrzymanie swojej pozycji w zespole nie jest łatwe. Znającego Naby’ego, jestem przekonany, że nadal jest szczęśliwy w Liverpoolu. Jestem pewien, że zostanie, znajdzie swoje miejsce i zostanie ich legendarnym graczem.

W Gwinei jest bohaterem narodowym. Kiedy wraca do zachodniej Afryki, rozdaje buty dzieciom, które boso grają w piłkę na ulicach Konakry, jak on kiedyś.

Jego więź z Mané na pewno pomogła mu w trudnych chwilach.

- Sadio jest dla mnie jak brat. Jest kimś kto mnie motywuje i na kogo zawsze mogę liczyć – mówi Keïta.

- Kiedy poznałem go w Salzburgu pokazał mi właściwą drogę, którą powinienem był obrać i właśnie to zrobiłem.

Zapytany przez LFCTV, by wybrać pomiędzy Mané a Titi Camarą, który był pierwszym zawodnikiem z Gwinei grającym dla Liverpoolu, odpowiedział ze śmiechem:

- Titi! Sadio to mój kumpel, ale Titi był moim idolem.

Podczas sesji Q&A zdradził, że dzwoni do swojej mamy, Miriam „20 razy w tygodniu” oraz że boi się psów. To co go jednak nie przeraża, to wyzwanie przed którym stoi.

Klopp planuje przyszłość z Keïtą w zespole, ale nie ma wątpliwości, że w przyszłym sezonie będą wobec niego wyższe oczekiwania.

- Jeśli chodzi o Keïtę, wciąż wszyscy są cierpliwi – mówi Hamann.

- Niektórzy zawodnicy dokonują znaczącego przełomu po trzech lub czterech latach w klubie. Tak się zdarza. Nie wydaje mi się, żeby Klopp miał w najbliższym czasie z niego zrezygnować. Jednak jeśli można byłoby uzyskać za niego znaczną kwotę, i te pieniądze mogłyby następnie zostać wydane lepiej gdzie indziej, to może jest to opcja, która wymaga rozważenia.

- Pytanie, które należy zadać, to czy Keïta naprawdę wierzy, że może odegrać znaczącą rolę w zespole? Czy zrozumie sytuację? Osobiście nie wierzę, że kiedykolwiek stanie się w Liverpoolu zawodnikiem, którego wszyscy się spodziewali w momencie, w którym podpisywał kontrakt – ze względy na sposób gry zespołu. Jednak wciąż jest wiele do poprawy. Wszystko zależy od niego.

James Pearce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (7)

sc0user 29.04.2020 07:11 #
NABY LAD
Paviola 29.04.2020 07:51 #
Jak myślę o Keicie u nas to mam w głowie od razu skojarzenie ze Stu i z kontuzjami. Chciałbym by u nas się wykazał w końcu, ale jednak im szybciej by się go sprzedało tym szybciej Edwards by znalazł kogoś lepszego.
Redzik90 29.04.2020 11:46 #
Oglądałem jego mecze w Lipsku. Koleś ma umiejętności na światowym poziomie. To jest facet, który może być gigantem środka pomocy. Może w tym szaleństwie z jego kontuzjami pomoże nieszczęsny koronawirus? Może w końcu organizm się zregeneruje? Oby.
Michał 29.04.2020 12:06 #
Poprawcie literówki przy nazwach klubów, bo strasznie razi w oczy.
Atletico, Flamengo, Istres, Ligue 2
AlexRedComrade 29.04.2020 12:55 #
@Michal

Dzięki za czujność, wszystko poprawione, poźna godzina ;)
greggie 29.04.2020 16:27 #
On i Minamino- albo w nowym sezonie odpalą albo szkoda prądu.Powoli zbliżą się do statusu Origiego.Chociaż przez sytuacją z koroną-ciężko powiedzieć komu te wczasy co najmniej dwumiesięczne pomogą a komu przeszkodzą.Ciężko wytypować tabelę na następny sezon-nie wiadomo jak kto będzie grać.
aborur 29.04.2020 17:46 #
Będą z niego ludzie

Pozostałe aktualności

Kelleher przed meczem z Southampton  (0)
23.11.2024 13:45, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wideo z wczorajszego treningu  (0)
23.11.2024 12:36, Piotrek, liverpoolfc.com
Gerrard komplementuje Curtisa Jonesa  (1)
23.11.2024 12:17, Bartolino, The Times
Wywiad z kibicem Southampton  (0)
23.11.2024 11:56, B9K, thisisanfield.com
Garść informacji z treningu Liverpoolu  (0)
23.11.2024 11:19, Kubahos, liverpoolfc.com
Wieści kadrowe przed meczem z Southampton  (1)
23.11.2024 10:45, A_Sieruga, liverpoolfc.com
Nadszedł czas Conora Bradleya  (0)
22.11.2024 23:45, Bajer_LFC98, Liverpool Echo
Carrick pełen zachwytu nad Benem Doakiem  (0)
22.11.2024 23:42, K4cper32, Liverpool Echo