Transfer Wernera wciąż możliwy
Chociaż koronawirus nadal wprowadza dużo niepewności, to Liverpool nieustannie pozostaje na pole position w wyścigu o zakontraktowanie Timo Wernera.
Napastnik nie kryje swoich chęci do gry pod wodzami Kloppa, ale pandemia koronoawirusa komplikuje każdy potencjalny ruch transferowy, ponieważ klub mierzy się z obniżeniem dochodów na niespotykaną dotąd skalę.
Liverpool nie porzucił swojego zainteresowania pozyskaniem Timo Wernera, ale w klubie nie zapadły żadne konkretne decyzje w zakresie tego transferu, co wynika z finansowych skutków pandemii koronawirusa i ogólnej niepewności odnośnie tego, jak wpłynie ona na rynek transferowy.
Anfield pozostaje głównym kierunkiem obranym przez napastnika RB Lipsk, który nie skrywa swoich chęci do gry u Jürgena Kloppa, którego nazwał „najlepszym trenerem na świecie”.
Werner jest analizowany przez aktualnych liderów Premier League od 2015 r. Obserwacje zintensyfikowano w ciągu ostatnich dwóch lat ze względu na cechującą go możliwość dopasowania do gry na ofensywnych pozycjach w klubie.
Sam zainteresowany publicznie i prywatnie deklaruje, że chce się rozwijać i nie boi się wyzwania, jakim byłaby walka o miejsce w składzie. Odnosi się to do jedynej niepewności ze strony Liverpoolu wobec zawodnika, gdyż w składzie dysponują już wybuchowym tercetem Fimino, Salah, Mané.
Jak udało się dowiedzieć The Independent, zespół rekrutacyjny i Klopp wskazują, że „nie chodzi o pierwsze trzy miesiące, ale pierwsze trzy lata” i szczegółowo analizują to, jak zawodnik radzi sobie w sytuacji ograniczonego czasu gry, tak jak to miał miejsce w przypadku Andy’ego Robertsona i Fabinho, a jednocześnie jak realizuje wymagania, które nakładane są na niego poza boiskiem.
Pojawiały się rozbieżne doniesienia o wysokości klauzuli odstępnego w kontrakcie Niemca, który podpisał z Lipskiem zeszłego lata, a także w zakresie jej specyficznych warunków. Jednak kwota około 50 mln funtów za utalentowanego zawodnika w jego wieku przed pandemią koronawirusa była uznawana za dobra cenę.
Liverpool był chętny zapłacić taką sumę, uznając, że jest to kwota zbliżona do tej, jaką zapłacono za Firmino lub Mané po uwzględnieniu inflacji.
Jednak COVID-19 usunął wszelkie poczucie pewności ze snucia planów na rynku transferowym, ponieważ kluby tracą dochody na niespotykaną dotąd skalę, a jednocześnie nie mają pewności, jak rozstrzygnie się obecny sezon i jak będzie wyglądał przyszły.
Liverpool przed całym kryzysem i tak szykował się na w miarę spokojne lato, co miałoby się zmienić ewentualnie w przypadku wystąpienia jakiegoś znaczącego problemu kadrowego (kontuzja kluczowego zawodnika, ważny członek składu zmieniający klub).
Obecnie przeważa pogląd, że każda transakcja będzie brana pod uwagę dopiero wtedy, kiedy wyklarują się realia rynku transferowego w Europie.
Dyrektor sportowy Lipska, Markus Krösche, przyznał już, że umowy na kwoty około 50 mln funtów za zawodników, którzy budzą zainteresowanie innych klubów, np. Wernera czy Dayota Upamecano, są „raczej małoprawdopodobne, a przynajmniej nie tego lata”, z uwagi na koronawirusa.
Liverpool jest zdeterminowany, by nie porzucać swoich strategii transferowych, które pozwoliły klubowi wrócić do roli krajowego i europejskiego giganta.
Oznacza to unikanie płacenia szokujących kwot za zawodników, o ile dany zawodnik nie jest gwarantem natychmiastowego odmienienia gry drużyny, jak to miało miejsce w przypadku Virgila van Dijka czy Alissona. Oznacza to jednocześnie sprytne ruchy i staranie się być przed konkurencją, kiedy okienko się otworzy.
Klub wyspecjalizował się w realizowaniu transakcji, które raczej nie zaskakiwały i nie wywoływały wielkiego poruszenia. Mohamed Salah, Robertson, Firmino, Mané, Wijnaldum to przykładu takich ruchów transferowych.
Z takim priorytetem na szukanie odpowiedniej wartości tego lata zespół analityków Liverpoolu będzie pracował nad sprytnymi ruchami (przykłady: darmowy transfer Matipa, aktywowanie niskich klauzul w kontraktach Xherdana Shaqiriego i Takumiego Minamino).
Melissa Reddy
Komentarze (0)