Liverpool mógłby wydawać tego lata
Liverpool ma możliwość wydatkowania pieniędzy także tego lata, ale model transferowy przyjęty przez FSG przynosi korzyści w perspektywie długookresowej.
Ekspert w zakresie finansów piłki nożnej Kieran Maguire na łamach Liverpool Echo wypowiedział się na temat tego, że the Reds mogliby wydawać pieniądze na transfery w trwającym okienku, ale wskazuje też, dlaczego nie byłoby to mądrym rozwiązaniem.
Kostas Tsimikas zawitał już na Anfield, ale na usta wszystkich ciśnie się pytanie: "Kto następny?". Liverpoolowi podobają się zawodnicy tacy jak Ben White z Brighton czy Ismaila Sarr z Watfordu, ale jak do tej pory działania klubu na rynku należy opisać jako wyważone.
Tymczasem pozostali rywale w walce o Top 4, a w szczególności Chelsea, szastają pieniędzmi. Z kolei Klopp i Liverpool na ten moment nie zagłębili się mocno w rynek transferowy, chociaż wciąż pojawia się wiele pogłosek łączących ich z różnymi piłkarzami.
W rozmowie w trakcie podcastu Blood Red w temacie finansów piłki nożnej i transferów Kieran Maguire z Uniwersytetu w Liverpoolu wyjaśnił aktualną sytuację.
- Jeśli menadżer będzie chciał wydać 40 lub 50 mln funtów, to go wesprą w tym działaniu. Jednak żeby wydać taką kwotę, musi ona zostać przeznaczona na zawodnika, który rozegra minimum 30 meczów w Premier League.
- Wydawanie takiej sumy na zawodnika szerokiego składu, kiedy do zespołu przebijają się piłkarze z Akademii, byłoby robieniem transferów dla samego faktu zrobienia transferów.
- Spurs nie wydali dużo, Arsenal także zachowuje się spokojnie i funkcjonuje ogromna liczba klubów, które również nie szaleją na rynku transferowym. Liverpool nie jest odosobniony w swojej ostrożności tego lata.
Jeśli zagłębimy się bardziej w liczby, to podejście Liverpoolu wydaje się rozsądne i adekwatne.
W dobie FSG dokonywano transferów za kwoty, które pojawiały się na pierwszych stronach nagłówków gazet, ale podejście właścicieli opiera się na modelu finansowym, w którym klub jest dla siebie samowystarczalny.
W najnowszych sprawozdaniach the Reds przychody klubu praktycznie równały się wydatkom.
Zadłużenie do spłaty stanowi 129 mln funtów (w 2017 r. było to 183 mln funtów, więc w ciągu trzech lat nastąpiło zredukowanie zadłużenia o 30%) i kolejne 20 mln funtów zostało spłacone w ramach kredytu zaciągniętego na budowę trybuny Main Stand.
Takie podejście opłaci się także w dłużej perspektywie. Nawet jeśli Liverpool tego lata nie wyda już ani grosza, to będzie oznaczało, że z biegiem czasu będą mieli większą ilość środków do dyspozycji.
Maguire dalej wyjaśnia:
- Jeśli weźmiemy pod lupę ostatnie sześć lat pod kątem przychodów i rozchodów klubu, to w 2014 r. zarobili 8 mln funtów, 7 mln funtów w 2015 r., w 2016 r. odnotowali stratę, ale zmienili wtedy menadżera, a 2017, 2018 i 2019 r. wychodzili na zero.
- To sugeruje, że właściciele nie chcą stosować podejścia przyjętego przez inne kluby, które polega na pompowaniu ogromnych strat w pogoni za chwałą.
- Dług netto spadł od 2017 r. o połowę - było to 179 mln funtów, teraz jest 90 mln funtów. Mniej długu oznacza mniej odsetek do spłacenia, a to w długiej perspektywie sprawia, że w klubie zostaje więcej pieniędzy na inwestycje na rynku transferowym.
- W przypadku Liverpoolu spłata odsetek to rocznie około od 4 do 5 milionów funtów, co stanowi mniej niż jeden procent dochodów, co jest całkiem dobrym wynikiem w zakresie panowania nad kosztami.
- W Manchesterze United, w początkowym okresie po przejęciu przez Glazerów, ta kwota wynosiła około 100 mln funtów rocznie.
- W długiej perspektywie czasu im więcej pieniędzy płacisz bankom, tym mniej zostaje w budżecie na zawodników. Realizowanie takiej strategii, jaką wydaje się realizować FSG, jest rozwiązaniem, które ma działać na korzyść klubu.
- To pozwoliło Liverpoolowi dogonić Manchester United. Dekadę temu Liverpool był daleko w tyle za nimi. W minionym roku pensje w Liverpoolu wynosiły 310 mln funtów, a w United było to 330 mln funtów, więc nie była to wielka różnica.
- Liverpool wygrał Premier League bez wydawania pieniędzy na nowych zawodników w poprzednim sezonie. Nie musisz wydawać dużo pieniędzy, jeśli dysponujesz odpowiednią infrastrukturą, w tym przypadku rozumianą jako grająca część struktury klubu, a z mojego punktu widzenia wygląda na to, że mają także odpowiednią infrastrukturę spoza tego obszaru, rozumianą jako obiekty treningowe i stadion.
Co ważniejsze, Klopp jest zadowolony z zespołu, który ma do swojej dyspozycji, a brak transferów nie wynika jedynie z czynników ekonomicznych. Brana pod uwagę jest też głębia składu, a na ten moment zawodnicy tacy jak Harry Wilson i Marko Grujić drżą o swoje miejsce w pierwszym zespole.
Uwadze wielu obserwatorów nie umknął także fakt, że od przyszłego lata kontrakty wszystkich głównych zawodników tercetu ofensywnego będą obowiązywały jeszcze przez dwa lata.
Oznacza to, że odnośnie każdego z nich nadejdzie moment podjęcia ważnej decyzji co do kolejnych kroków nie tylko w zakresie szukania następców, ale także w zakresie propozycji nowych umów.
Jednak dzięki ograniczeniu wydatków tego lata i skrupulatnemu kontynuowaniu realizacji modelu, który pozwolił wygrać Ligę Mistrzów i mistrzostwo Premier League, the Reds będą na odpowiedniej pozycji, by w długiej perspektywie utrzymać się na ścieżce sukcesów.
Matt Addison
Komentarze (9)