Przedmeczowa konferencja prasowa Solskjæra
Ole Gunnar Solskjær rozmawiał z mediami świeżo po wygranym środowym meczu Manchesteru United nad Fulham, podczas gdy Diabły obecnie myślami są już na kolejnej potyczce z Liverpoolem w ramach FA Cup.
Dwie sławne ekipy ponownie staną naprzeciw siebie, tym razem na Old Trafford, niedzielnym popołudniem w czwartej rundzie pucharu.
Ole spodziewa się kolejnego ciężkiego spotkania – jest to coś, co jego zdaniem ciągle przydarza się jego drużynie w losowaniach.
Poniżej przedstawiamy, co Ole miał do powiedzenia w trakcie spotkania z mediami...
Ole, wiem, że dopiero co grałeś przeciwko Liverpoolowi, ale czy spodziewasz się czegoś innego z ich strony? Czy zamierzasz utrzymać rotację zawodników z ekipie?
- Rotacja będzie na sto procent, ale wystawię porządny zespół, który będzie miał szansę na wygraną. Teraz skupiamy się jedynie na FA Cup. Mamy świadomość, że jest to ciężkie losowanie. Nie mam szczęścia w nich. Powinni dobrać kogoś innego, jeśli również chcą łatwego meczu!
Mógłbyś przybliżyć bardziej sytuację Victora Lindelofa oraz czy jest ktoś jeszcze, kto nie będzie w stanie zagrać w niedzielę?
- Victor będzie dostępny na weekend. Chciałem zagrać Erickiem przeciwko Fulham, a Victor nie był gotowy tak, czy inaczej – a tak zyskał dodatkowe cztery dni. W środę odbył leczenie i lekki trening, więc powinien zdążyć na weekend.
Ludzie często mówią o trio atakujących Liverpoolu, a teraz mają dodatkowo Jotę. Czy czujesz, że twoje trio jest na tyle dobre, aby rywalizować ze wszystkimi?
- Jestem zadowolony z atakujących, jakich mam. Są to młode talenty takie, jak Mason i Marcus oraz Anthony, ale i doświadczeni jak Edinson. Świetnie ogląda się każdego z nich na treningach oraz w trakcie meczów, gdy się idealnie dopełniają. Każdy z nich ma inne zalety. Rashford strzelił 14/15 bramek, a Anthony, Mason i Edi dorzucą pewnie coś jeszcze od siebie. W zeszłym sezonie strzelili oni łącznie chyba z sześćdziesiąt goli, więc spokojnie mamy swoje trio lub tercet na wiele lat, a Edi może pomóc swoim doświadczeniem.
Ole, jest to twój czwarty mecz przeciwko Liverpoolowi. Mając w pamięci sytuacje, jakie mieliście w zeszłym tygodniu oraz kontuzje w ekipie Liverpoolu, myślisz, że ta potyczka będzie bardziej szalona?
- Atakowaliśmy za każdym razem, gdy mieliśmy piłkę. Może faktycznie zbyt często się jej pozbywaliśmy w krótkim czasie, ale to było wyzwanie. Za szybko parliśmy do przodu. Myśl o tym, że nie atakujemy, gdy możemy, jest dla mnie osobiście czymś, czego kompletnie nie rozumiem. Zbyt szybko traciliśmy futbolówkę – w tym aspekcie na pewno musimy się poprawić. Staraliśmy się mocno ich naciskać i nakładać pressing, co nie było łatwe, bo grali bardzo dobrze. Mają sposoby, by wychodzić spod takiego pressingu. Mieli łącznie pięciu pomocników na boisku oraz bramkarza, który rozumie grę. Będąc szczerym, myślę, że z obu stron był to dobry mecz. Graliśmy przeciwko topowemu zespołowi, który co prawda stracił van Dijka, ale przecież każdy zespół boryka się z kontuzjami. Byłem zadowolony z występu i już wybiegam myślami do następnego.
Jak ważne jest obecnie dla United zdobycie jakiegoś trofeum i poczucie satysfakcji z wygranej? Czy ewentualny sukces może być przyczynkiem do rozpoczęcia nowej ery?
- Oczywiście, że każdy chce zdobyć swoje pierwsze trofeum, ale to pozycja w lidze wyznacza, jak bardzo się rozwinąłeś. Każdy może trafić na łatwą drabinkę w losowaniach – ja takiej przyjemności nie miałem jeszcze! Już nigdy nie będę oglądał następnego losowania, bo mam wrażenie, że zawsze trafiamy na trudnych przeciwników. W formie pucharowej zawsze jest szansa, że dotrzesz do finału bez rozgrywania meczów z najlepszymi zespołami. Teraz ponownie nas przydzielono do jednego z faworytów i mamy świadomość powagi sytuacji.
Parokrotnie twoi piłkarze byli łapani na spalonych w meczu z Liverpoolem, a potem to samo przydarzyło się z Fulham. Ma to związek z samym wykonywaniem sprintów, czy bardziej ze zbyt wielkiej chęci twoich atakujących?
- Oczywiście, że są ochoczo nastawieni, ale to wynika też ze sposobu, w jaki próbujemy atakować – chcemy to robić szybko. To nie tak, że musisz atakować szybko za każdym razem, to ich szybka decyzja i ocena sytuacji, którą sami muszą podjąć. Jest to w naszym DNA, ze gdy widzisz możliwość, to wykonujesz podanie. Trzeba to zrobić mądrze, a myślę, że właśnie podania były posyłane niezbyt dobrze. Część ze sprintów faktycznie było zbyt pochopnych, szczególnie na Anfield. Czułem, że jeden lub dwa razy z takich sytuacji mogliśmy wyjść na 1 na 1 z bramkarzem. Jest to więc kwestia dostrojenia mechanizmu, ciężkiej pracy i współpracy. Edinson jest nowy, Bruno nie ma z nami nawet rok, ale wszyscy to dogramy.
Czy praca na boisku treningowym jest równie ważna, co budowanie boiskowej chemii i świadomości w trakcie meczów?
- Tak. Możesz wiele godzin przepracować na treningu, ale tutaj chodzi o wyczucie momentu w grze i czuję, że jesteśmy już blisko. To zawsze była część DNA United, by atakować szybko, a do tego mamy idealnych piłkarzy. Czasami na boisku ma się ochotę lekko zdjąć nogę z gazu i spokojnie rozegrać na własnej połowie, zamiast posłać zabójcze podanie. Są to detale, które nieustannie dopracowujemy.
Aaron Wan-Bissaka wydaje się świetnie rozwijać, ale są również aspekty, jak np. defensywa gra, nad którą mógłby popracować. Jak uważasz, czy może się jeszcze bardziej rozwinąć, szczególnie w defensywie jako boczny prawy obrońca?
- Moim zdaniem Aaron to jeden z najlepszych zawodników 1 na 1 na świecie. Staje się co raz lepszy z grą przy piłce, której nie oddaje łatwo. Nie był proszony wcześniej podczas swojej kariery o dalekie zapuszczanie się na połowę rywali. Dopiero się tego uczy. Popatrz na Luke'a Shaw, który jest dwa lub trzy lata starszy i łapie dobrą formę. Aaron ma sporo czasu przed sobą i trzeba mu go spokojnie dać. Za rok lub dwa zobaczycie topowego bocznego obrońcę.
W 1999 roku pokonaliście Liverpool w czwartej rundzie, a ty zdobyłeś zwycięską bramkę. Jakiego napędu może doznać drużyna po właśnie takiej wygranej i czy jest coś, co z tamtego roku mógłbyś przełożyć na obecny sezon?
- Pewnie, że jest parę rzeczy, które możesz zaczerpnąć z tamtego sezonu. Wiemy, że są stykowe i ciężkie momenty oraz to, że wtedy byliśmy blisko odpadnięcia przeciwko Liverpoolowi. Potem Peter Schmeichel obronił karnego Dennisa Bergkampa w doliczonym czasie półfinału. Takie momenty dodały nam mentalnej przewagi, szczególnie w półfinale. Z Liverpoolem w czwartej rundzie było podobnie, bo gdy obracasz niekorzystny rezultat w zwycięstwo 2:1 taka wygrana wiele znaczy. FA Cup jest czymś, czym musimy się delektować tak długo, jak w nim jesteśmy. W zeszłym roku doszliśmy do półfinałów i tak, jak powiedziałem, mamy zamiar wprowadzić parę zmian. Wystawię porządny zespół z myślą, że może uda się przejść dalej.
Komentarze (0)