Carragher: Liverpool traci właśnie swoją szansę
Jednym z najbardziej trafnych stwierdzeń dotyczących Liverpoolu, które przeczytałem ostatnio po porażce z Burnley było: „Grali niczym bogowie przez trzy ostatnie lata. Teraz grają niczym zwykli śmiertelnicy”.
Dzięki temu widzimy bardzo dużą różnicę poziomów Liverpoolu na przełomie czasu. Jeśli ustawiło się standardy na niezwykle wysokim poziomie, powrót do normalności może okazać się potem bardzo nieprzyjemny.
W 2015 roku właściciele Liverpoolu mianowali Kloppa symbolem odbudowy zespołu z Anfield. Został wybrany najjaśniejszą postacią klubu, menadżerem pierwszej drużyny, a w końcu osobą, która odpowiada za sukcesy drużyne w Lidze Mistrzów i Premier League.
Relacja pomiędzy stonowaną zagraniczną grupą sterującą klubem, a charyzmatycznym trenerem zadziałala. Fenway Sports Group jako pierwsza przyznała, że klub nie dałby rady wrócić na szczyt bez Kloppa, a ten nie szczędził pochwał zarządowi, zwracając uwagę na jakość współpracy, a także swobodę jaką uzyskał w zarządzaniu zespołem.
Jednak kiedy usłyszałem Kloppa, który stwierdził, że bierze całą odpowiedzialność za porażkę z Burnley na siebie, cóż, wzbudziło to moje mieszane uczucia. Sam Klopp przekazał, że to nie on decyduje, czy klub będzie działal na rynku transferowym. Wśród pierwszy kroków, jakie zarząd powinien aktualnie podjąć, musi być zadbanie o właściwe wsparcie Kloppa i wspólne działanie, by pokazać, że aktualne wahania formy to tylko wypadek przy pracy.
Wydaje mi się, że klub powinien zareagować już 19. października, w dniu, w którym potwierdzono kontuzję więzadła Virgila van Dijka. Nie chciałbym nic wypominać, ale stwierdziłem wtedy, że nie sądze, by Liverpool był w stanie wygrać ligę, jeśli w styczniu nie sprowadzi nowego środkowego obrońcy. Nowy obrońca był potrzebny jeszcze przed kontuzją Joe Gomeza i problemów Matipa.
Spójrzmy, po trzech miesiąca od tej kontuzji i przy otwartym oknie transferowym, Klopp był zmuszony wystawić Jordana Hendersona na pozycji środkowego obrońcy przeciwko Manchesterowi United. Przecież to niedorzeczne. Również inny pomocnik - Fabinho, świetnie spisywał się w roli obrońcy, jednak o wiele bardziej przydałby się w środku pomocy. Takie roszady negatywnie odbiły się na umiejętnościach całego zespołu w konstruowaniu akcji.
Możliwe, że zarząd pomyślał, że Klopp jest tak nieziemsko dobry, że poradzi sobie z każdą sytuacją. Jeśli tak, to ostatnie tygodnie powinny przynieść im odpowiedź.
W tej chwili mnogość przeszkód, z których wiele było naprawdę niespodziewanych, wydaje się zbyt duża, by zespół mógł sprostać ambicjom rozbudzonym w ostatnich sezonach.
Od dawna czułem, że to, co Klopp osiągnął w Liveproolu, jest nieporównywalne z tym, co inni menadżerowie osiągnęli w reszcie czołowych klubów Ligi Mistrzów. Wiem, że rywale zwracają zawsze uwagę na nasze drogie transfery, takie jak van Dijk i Alisson i twierdzą, że wydajemy tyle samo ile Manchester City czy United, jednak jeśli podsumujemy te transakcje, to zobaczymy, że Klopp z reguły pieniądze na tych piłkarzy zdobywał ze sprzedaży innych.
Dlatego zawsze, gdy pojawia się pytanie o konieczność odświeżenia składu, Klopp waha się. Wie, że sam wybrał samowystarczalny klub, w którym nie może liczyć na nieskończone możliwości finansowe, chociażby takie jak w innych klubach z czołówki Premier League.
Wygląda to tak, jakby w 2018 roku FSG przeanalizowało stan i jakość głównej części drużyny i oceniło żywotność najważniejszych graczy na około cztery lub pięć sezonów. Dowodem może być zainwestoanie zaledwie 7,5 miliona funtów w ciągu trzech ostatnich okien transferowych, poprzedzających ubiegłe lato. Wydatki netto Kloppa w Liverpoolu od 2015 roku są mniejsze niz Evertonu, Brighton, czy Aston Villi.
Spójrzmy na zespół, który przegrał finał Ligi Mistrzów z Realem Madryt i porównajmy go z aktualnym. Zmiana na pozycji bramkarza to naprawdę duży ruch, tak samo transfer Fabinho, jednak porównując resztę graczy, to nic się w sumie nie zmieniło od tych trzech lat.
Mimo, że Thiago Alcântara jest klasowym graczem, a Diogo Jota grał naprawdę bardzo dobrze przed kontuzją, to jednak żaden inny transfer nie sprawił, że jakikolwiek ważny gracz Liverpoolu mógłby martwić się o swoje miejsce. Widzimy teraz, że ów spadek formy, lub seria niepowodzeń powodowana kontuzjami, doprowadziła do poważnego kryzysu w drużynie. Wiem, że cały czas mamy niezłych rezerwowych, takich jak Xherdan Shaqiri, Alex Oxlade-Chamberlain, Naby Keïta i Divock Origi, jednak oni nigdy nie będą traktowani przez Kloppa jako gracze regularnie wychodzący w pierwszym składzie. Od niedawna widzimy tego konsekwencje.
Klub utknął w przeświadczeniu, że cierpliwość w oczekiwaniu na van Dijka i Gomeza to właściwe podejście, wierząc również, że dobra forma graczy światowej klasy takich jak Sadio Mané i Mohamed Salah w końcu powróci.
Uważam, że w tym wypadku klub musi zareagować na rynku transferowym, aby te trudne chwile nie zahamowały rozwoju Liverpoolu. Latem stwierdziłem, że klub powinien odświeżyć skład, a zarząd zdecydował się wtedy na sprowadzenie Thiago i Joty. Teraz, z racji wielu urazów, klub musi dać jasną odpowiedź, że widzi i chce zająć się widocznym problemem spadku jakości. Musi powalczyć o graczy, którzy będą wystarczająco dobrzy, by z marszu zagrać w najtrudniejszych spotkaniach, a nie stopniowo wprowadzać się do zespołu i czasem rozegrać niewielką ilość minut. Będąc jeszcze bardziej dokładny – klub potrzebuje nowego środkowego obrońcy.
Jedną z poważnych konsekwencji pandemii, jest wykluczenie kibiców z udziału w meczach. Oznacza to kompletne rozbrojenie Anfield, to strata w postaci wielkiego, tętniącego życiem tłumu, potrafiącego ponieść zespół do najważniejszych zwycięstw. To, a także kontuzje najważniejszych graczy sprawiają, że klub powinien mieć plan awaryjny, który będzie ciągle potrafił zapewnić stały, zrównoważony i długoterminowy rozwój. Nikt nie chce kupować w panice, jednak czasem trzeba być elastycznym. W przeciwnym razie – nawet jeśli nikt w klubie się do tego nie przyzna – dużo będzie wskazywało na to, że zarząd jest przygotowany na tolerowanie pogorszenia się poziomu sportowego, dopóki nie powrócimy do normalności w przyszłym sezonie.
Liverpool wciąż ma tylko sześć punktów straty do pierwszego miejsca, a jesteśmy aktualnie w połowie sezonu. Klopp nie musi więc kompletnie odbudowywać swojego zwycięskiego zespołu. Jednak tego lata poziom sportowy Liverpoolu powinien zostać solidnie doładowany. Roberto Firmino był żołnierzem Kloppa przez ostatnie sześć lat, jednak jego problemy stają się coraz bardziej widoczne. Jota bardzo dobrze wszedł w zespół, jednak za rok odbędzie się Puchar Narodów Afryki, tak więc Liverpool potrzebuje kolejnego napastnika.
Kolejną niewiadomą jest Salah. Im częściej wspomina on o nowym kontrakcie, kiedy zostało mu ponad dwa i pół roku aktualnego, to zastanawiam się czy on i jego otoczenie jest do końca poważne. Alisson i van Dijk powinni być pierwsi w kolejce, jeśli chodzi o wynagrodzenia.
Wygląda na to, że klub zdecydował, że Gini Wijnaldum nie jest odpowiednio perspektywicznym graczem i nie zasługuje na wysoką podwyżkę i nową umowę, tak więc również na jego miejsce potrzebny będzie nowy zawodnik o podobnym profilu i jakości.
Reszta graczy powinna poradzić sobie z akutalnym brakiem formy.
Lubimy zapominać, że Trent Alexander-Arnold ma dopiero dwadzieścia dwa lata. Chłopak powinien skontaktować się ze Steven Gerrardem. Pamiętam jak Stevie również zaliczył spadek formy, po tym jak udało mu się przebić do pierwszego składu Liverpoolu. Poradził sobie jednak i zaczął wtedy grać na najwyższym światowym poziomie.
Co więcej, Liverpool Kloppa bardzo dużo czerpie z atmosfery i walki o najważniejsze cele wraz z wsparciem kibiców. Ogólnie wszystkie zespoły tracą na braku kibiców. Prawdę mówiąc Liverpool, jak i wiele innych drużyn, gra o wiele gorzej od czasu powrotu rozgrywek po pierwszym lockdownie. Należy to wziąć pod uwagę podczas oceniania jakiejkolwiek drużyny w tym sezonie.
Najbliższy harmonogram rozgrywek może sprawić, że sytuacja Liverpoolu może się jeszcze skompikować, zanim zespól zacznie wracać do swojego właściwego pozomu. Zbliżają się mecze wyjazdowe na Old Trafford, do Tottenhamu i Leicester City, a na Anfield zawitają Manchester City i Everton.
Do końca lutego dowiemy się, czy Liverpool nadal liczy się w walce o tytul, czy bardziej w walce o TOP 4.
Klopp może przygotowywać się na przyjęcie całej goryczy porażki na siebie, jednak jeśli klub nie jest w stanie zapewnić mu odpowiedniego wsparcia, jak również narzędzi koniecznych do rywalizowania z resztą stawki, to czy tak naprawdę powinien to robić?
Jamie Carragher
Komentarze (25)
* Nowy obrońca na zaraz - Fabinho na ŚPD
* Latem napastnik i nowy pomocnik za Wijnalduma
* Rozstanie np. Z Divockiem
YNWA
Ta cala zaraza zaczela sie akurat jak gralismy z Watfordem I Atletico ....tak jakby naukowcy sponsorowani przez manchester mulnajted nad tym od lat pracowali bo Liverpool szedl po najlepszy sezon w historii pilki noznej. Potem goryle z evertonu, jak kiedys goryl z realu, postaraly sie zeby koledzy zza miedzy przestali wygrywac. W tym samym czasie druzyny z konca tabeli wygrywaja z najlepszymi I tak naprawde nie mozna zadnego wyniku przewidziec, bo bez kibicow to tylko szansa dla ogorkow. No a teraz sprawa naszego trenera, ktory czasami podejmuje dzikie decyzje I do teraz trudno bylo sie czepiac bo bylismy rozpieszczami. Niby 6 punktow ale wiemy co man city zrobi...oby nie
Mam dwa kluby dyskusyjne, do których mogę dołączyć. Pierwszy: FSG niszczy klub, bo myśli tylko o swoich zyskach i nie ma pojęcia o prowadzeniu biznesu, bo tu trzeba kupować, kupować, kupować... Drugi: FSG prowadzi racjonalną (i dla siebie, i dla klubu) politykę, transfery oczywiście by się przydały, ale nie za wszelką cenę i jak ich nie będzie, to jeszcze nie powód, aby FSG wywozić na taczkach. To tak w skrócie.
No więc nie żyjemy w świecie idealnym. Gdyby nie COVID-19 pewnie wiele spraw wyglądałoby inaczej - i w lidze, i w tabeli, i w klubie. To, że w tym czasie inni wydają więcej niż my, to żaden argument. Fakt, ale nie argument. Raz, że mają inny model biznesowy (samowystarczalność klubu ich nie interesuje, szczególnie odkąd się okazało, że finansowe fair play, to żadna bariera), a dwa, że nie wiemy dokąd ich to zaprowadzi. Oczywiście ktoś powie, nieważne co potem, byleby zdobywać trofea na dziś. Jeśli ktoś się trochę interesuje futbolem, bez trudu znajdzie przykłady, dokąd takie podejście prowadzi.
Ja też jestem rozczarowany brakiem zakupu stopera. Ale, biorąc pod uwagę sytuację na dziś, czy aby na pewno dodatkowy stoper od stycznia sprawiłby, że wygralibyśmy z Southampton, MU i Burnley? I nie byłoby zapaści strzeleckiej, problemów z formą TAA, tria MFS, taktycznej nieporadności i innych kłopotów? Prawda jest taka, że nawarstwiło nam się mnóstwo problemów, które się zbierały od dawna. Są tu jakieś pomyłki FSG, scoutingu, Kloppa, problemy poszczególnych piłkarzy, a nawet okoliczności pozapiłkarskie. Piłka nożna to w ogóle dziwna zabawa, bo jedna lepsza decyzja piłkarza w meczu, odrobina szczęścia, może sprawić, że cała analiza zjawiska pt. w drużynie dzieje się dobrze/źle może pójść w zupełnie odwrotnym kierunku.
Kończąc, teraz największym problemem nie jest ten mityczny stoper, ale to, czy ta ekipa jeszcze się pozbiera w tym skladzie. Nawet gdyby jutro (lub 3 tygodnie temu) przyszedł Upamecano i się z miejsca doskonale zaadaptował w skladzie, wcale nie musi nam dać upragnionego rezultatu. Co więc robić? Czekać cierpliwie, z nadzieją, że Klopp jeszcze tę drużynę uratuje (niekoniecznie sezon w lidze) i nie trzeba będzie zaczynać od nowa. Bo na dziś do wymiany wydaje się być sporo elementów, które przestały działać. Trzeba też czekać z nadzieją, że FSG widzi problem i ma pomysł na jego rozwiązanie (latem). No bo, na chłopski rozum, co nam pozostaje - poza nieograniczonym polem do frustrowania się, co jest ogolnie niezdrowe? :)