Czy Edwards znów wyciągnął królika z kapelusza?
Michael Edwards być może powtórzył właśnie swój popisowy trik transferowy. Liverpool po prostu nie może stracić na pozyskaniu defensora z Preston.
W lipcu 2017 r. Liverpool podpisał już umowę, która spotkała się z dużą liczbą docinek ze strony fanów drużyn rywalizujących z Liverpoolem.
Liverpool monitorował postępy Andy'ego Robertsona w Hull City. W sezonie 2016/17 Szkot był jedynym promykiem światła w trakcie całej kampanii, którą Tygrysy zakończyły relegacją z Premier League.
Jednak 23-letni wtedy Robertson swoją grą przekonał Jürgena Kloppa i decydentów z Anfield, że ma w sobie coś, co pozwoli mu sprostać wymaganiom w Liverpoolu oraz jednocześnie spełniał wszystkie wymagania określone dla nowych transferów przez Michaela Edwardsa i FSG.
Jeśli spojrzymy na to z perspektywy czasu, to ta transakcja za 10 mln funtów byłą wręcz promocyjną okazją.
Medal za wygranie Premier League i Ligi Mistrzów na szyi zawodnika, który przychodził jako zmiennik Alberto Moreno. Gdyby jakiś klub chciał sprawdzić stanowisko Liverpoolu odnośnie dostępności cenowej tego piłkarza, to w dzisiejszych realiach rynku za lewego wahadłowego, uchodzącego za jednego z najlepszych w Europie, musiałby wyłożyć kwotę znacznie przekraczającą 70 mln funtów.
To ponad 60 mln funtów zysku za zawodnika, który wciąż ma pole do rozwoju i mnóstwo meczów przed sobą do rozegrania.
Liverpool z sukcesem zatem stosował takie rozwiązania w przeszłości, dlatego i tym razem chcieli spróbować powtórzyć sprawdzony mechanizm, sprowadzając Bena Davisa. Ten 25-letni obrońca przybył do klubu za kwotę około 1,6 mln funtów z grającego w Championship Preston North End. Około 500 tys. funtów zostanie zapłacone zgóry.
Wprawdzie jest starszy od Robertsona, kiedy ten przybywał do Liverpoolu, ale widzi się w nim piłkarza, który wciąż ma potencjał do rozwoju i który na swojej piłkarskiej drodze zbierał doświadczenie w Southport, Fleetwood Town i York City, co pozwoliło mu stać się jednym z najlepszych defensorów zaplecza Premier League.
Robertson doskonale rozumie, jak to jest doskonalić swoje rzemiosło w taki sposób. Pobyt w QPR i Dundee United pozwoliły mu z marszu wejść do gry, kiedy został zawodnikiem Hull.
Wprawdzie sprowadzenie Davisa nie stanowi natychmiastowej odpowiedzi na najbardziej palące potrzeby Liverpoolu, to jednak ta transakcja nie wiąże się z żadnym ryzykiem finansowym.
W jego kontrakcie znajdują się dodatkowe klauzule, które zostaną aktywowane, jeśli zagra w reprezentacji Anglii, co jednoznacznie wskazuje, że dostrzeżono w nim talent, pozwalający na wykonanie takiego kroku w karierze.
Za samo przejście do Liverpoolu jego wartość powinna wzrosnąć dwukrotnie i nawet jeśli z jakiegoś powodu nie zrobi postępów, to raczej mało prawdopodobne jest, żeby the Reds stracili na jego sprzedaży.
Celem jest i będzie znalezienie perełki za okazyjną cenę.
Jeśli ruch się powiedzie, to pozyskanie Davisa w takiej kwocie będzie mistrzowskim posunięciem, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę fakt, że rynek transferowy w Championship szaleje i kluby tej ligi oczekują dużych kwot za swoich piłkarzy. Dowodem tego jest transfer Ezriego Konsy z Brentford w 2019 r. do Aston Villi za 11 mln funtów - transfer, który okazał się dobrym posunięciem.
Davis, tak jak Robertson, nie potrzebuje już gry na wypożyczeniu. Swoje już przepracował, a praca z Kloppem i jego sztabem oraz współpraca na co dzień z jednymi z najlepszych zawodników na świecie będą go przygotowywały do gry w lidze. Mimo wszystko ma dopiero 25 lat.
To transakcja o niskim poziomie ryzyka z potencjalnymi dużymi korzyściami na boisku i poza nim.
Jeśli ten transfer wypali, to Liverpool wraz z Kloppem będą mogli na kolejne 12-18 miesięcy odłożyć konieczność wydawania dużych pieniędzy, w zależności czy pozyskają teraz lub latem jeszcze jednego obrońcę.
Także koszt wynagrodzenia będzie relatywnie mniejszy dla budżetu.
Shkodran Mustafi, który był łączony z Liverpoolem, inkasował w Arsenalu tygodniowo około 90 tys. funtów. Mówię się natomiast, że Davis był na kontrakcie niższym o około 84 tys. funtów tygodniowo.
Jeśli ten ruch nie wypali, Liverpool odzyska włożone pieniądze lub nawet trochę zarobi. W tym czasie jednak będzie miał do dyspozycji kolejnego doświadczonego gracza w swoich szeregach, który zdejmie presję z piłkarzy takich jak Rhys Williams i Nathaniel Phillips. Ci zawodnicy tylko skorzystają na możliwości regularnej gry z dala od blasków reflektorów i ciężaru odpowiedzialności utrzymania Liverpoolu na drodze do obrony tytułu mistrzowskiego.
Dla Kloppa wyciąganie od FSG pieniędzy jest czasem nie lada wyzwaniem, w tym przypadku jednak nie było nad czym się zastanawiać.
Dave Powell
Komentarze (4)