Rozmowa z Nathanem Phillipsem
Spotkanie wygrane w zeszłą niedzielę z Sheffield United 2:0 było dla Nata Phillipsa ósmym występem w Premier League. W każdym z nich, poza jednym, po jego prawej stronie operował Trent Alexander-Arnold.
Ta dwójka zdążyła już wytworzyć silną nić porozumienia. Phillips wyjaśnił, że absolwent klubowej akademii służył mu radą i wsparciem, gdy wszedł do zespołu we wcześniejszej części sezonu.
Zapytany przez liverpoolfc.com o ciągłość gry obok Trenta Alexandra-Arnolda i o to, czy boczny obrońca dużo mówi do niego w trakcie spotkań, Phillips powiedział:
- Zdecydowanie, było tak szczególnie gdy wchodziłem w pierwszych meczach.
- Trent był oczywiście w podobnym miejscu kilka lat temu i wie, jak to jest, więc myślę, że prawdopodobnie rozumiał moją sytuację i pomógł mi swoimi rozmowami.
- Myślę, że wraz z tym, jak grywaliśmy razem coraz więcej, przyzwyczajając się wzajemnie do siebie, nasza komunikacja stała się bardziej płynna. W niektórych przypadkach nie musimy zbyt dużo mówić, gdy trzeba się komunikować - w tych momentach on wie, co zamierzam mu powiedzieć, jak tylko wypowiem jego imię, szybciej, niż zdążyłbym udzielić mu instrukcji. Działa to również w drugą stronę.
Złapaliśmy Phillipsa jeszcze przed spotkaniem z Chelsea na Anfield. Zapraszamy do lektury całego wywiadu z obrońcą The Reds...
Nat, widzieliśmy zdjęcia z wtorkowego treningu i wyglądało to na bardzo wesołą sesję. W jakim stopniu to zwycięstwo nad Sheffield wpłynęło na poprawę nastroju w zespole?
Myślę, że to nas mocno doładowało, potrzebowaliśmy tego. Moim zdaniem wszystko w tym meczu - to, że wykorzystaliśmy nasze okazje i zachowaliśmy czyste konto - daje nam mnóstwo powodów do radości. Musimy tylko przenieść to na kolejne spotkania.
Czy czujesz, że przystosowujesz się do szybkości Premier League oraz specyficznych wymagań, jakie niesie ze sobą gra na środku obrony w Liverpoolu?
Tak bym to ujął. Powiedziałbym, że z każdym rozegranym meczem, zyskałem więcej pewności i komfortu w grze na tym poziomie. Jednocześnie jednak każdy mecz, w którym grałem, był czymś, z czego osobiście mogłem coś wyciągnąć - mam na myśli lekcje i rzeczy, nad którymi trzeba popracować - a także pomógł w zidentyfikowaniu rzeczy, które mógłbym poprawić, żeby dalej się rozwijać.
Jak wygląda ten proces, gdy już zidentyfikujesz pole do poprawy? Rozmawiasz z menedżerem i jego trenerami, bądź analitykami?
To tak naprawdę mix tego wszystkiego. Podobnie jest też z innymi zawodnikami - koledzy mogą wspomnieć o kilku rzeczach w trakcie gry, po przerwie lub w czasie jej trwania i udzielić porady. Zawsze jednak byłem człowiekiem, który patrzy wstecz na swoje własne występy i identyfikuje rzeczy, które trzeba ulepszyć - lub momenty w grze, w których coś poszło nie tak - czy też chce być po prostu ogólnie lepszy po to, żeby poprawić całościowy odbiór swoich występów. Czy to jest coś, co sam widzę i sam wiem, co będę musiał z tym zrobić, oglądając mecz latami, czy też może trzeba będzie porozmawiać z menedżerem, sztabem trenerskim lub innymi zawodnikami - po prostu przyjmuję to takim, jakim jest.
Wyszedłeś w składzie obok Ozana Kabaka po raz pierwszy na Bramall Lane. Jak było i czy ucieszyłaby cię perspektywa zbudowania z nim duetu na środku obrony?
Czuję, że dobrze ze sobą współpracowaliśmy. Oczywiście, kiedy jest to nowe partnerstwo, współpracując, uczysz się, jak może grać ta druga osoba. Trenowaliśmy razem, więc miałem pewne wyobrażenie już przed meczem - to nie było tak, że był zupełnie nowy, widziałem go w grze, więc wiedziałem, jak gra, a on wiedział, jak ja gram. Jednak z pewnością, dopiero faktycznie grając obok siebie, ma się lepszą wizję i myślę, że zawsze dobrze jest budować relacje na boisku, z kimkolwiek nie grasz, szczególnie w parze na środku obrony. Dobrze byłoby skorzystać z tej okazji, żeby to zrobić i spróbować wspólnie robić postępy.
Następna w kolejce jest Chelsea. To będzie trudny test przeciwko zespołowi będącemu w formie pod wodzą nowego menedżera Thomasa Tuchela...
Tak, to będzie trudny test. Jednak każdy mecz w Premier League jest taki i do tego musimy podejść tak, jak podchodzimy do wszystkich naszych spotkań, czyli mając na celu zaprezentowanie dobrego występu i zwycięstwo, a także mając nadzieję na czyste konto. Jak mówiłem po meczu z Sheffield - budujmy na tym, dalej wykorzystujmy nasze szanse. To jednak będzie wielki test.
Możliwe, że ostatnio byliśmy świadkami „jednego kroku w przód i dwóch kroków w tył" oraz pewnego braku konsekwencji. Jak ważne jest zatem, aby poprzeć zwycięstwo z zeszłej niedzieli kolejnymi trzema punktami?
Myślę, że to byłaby dla nas duża rzecz i z pewnością pomogłoby to nam wyzbyć się tego nawyku pt. „jeden krok do przodu, dwa kroki w tył” - zostawić tę fazę za sobą, by móc wreszcie budować na naszych występach i wypracować pewną regularność.
Komentarze (0)