Klopp: Nie zasłużyliśmy na zwycięstwo
Jürgen Klopp przyznał, że występ Liverpoolu nie był wystarczająco dobry, aby uzyskać pozytywny rezultat. Real Madryt zwyciężył z the Reds 3:1 w pierwszym meczu ćwierfinałów Ligi Mistrzów, rozegranym na Estadio Alfredo Di Stefano.
Po jednym trafieniu w pierwszej połowie zanotowali Vinícius Júnior oraz Marco Asensio. Gola kontaktowego strzelił Mohamed Salah, niedługo po rozpoczęciu się drugiej połowy starcia.
Vinícius w 65 minucie strzelił jednak kolejnego gola, a drużyna prowadzona przez Zinédine Zidana przystąpi do rewanżu na Anfield z dwubramkową zaliczką.
Poniżej przedstawiamy Państwu transkrypt pomeczowej konferencji prasowej z udziałem Kloppa...
O golu na wyjeździe oraz potencjalnym faulu na Sadio Mané na chwilę przez stratą drugiego gola...
Przede wszystkim uważam, że dzisiaj nie zasłużyliśmy na wygraną. Nie zagraliśmy wystarczająco dobrze i to moje główne zmartwienie. Zwłaszcza w pierwszej połowie meczu, nie pokazaliśmy się dobrej piłki. Myślę, że dobrze nakładaliśmy pressing, byli pod presją i często posyłali długie piłki bez konkretnego adresata. Wygrywaliśmy takie piłki, ale często traciliśmy posiadanie po drugim podaniu. To nie pomagało. Każde starcie jest sumą ciągu na bramkę i pasji i gdy pokazywaliśmy to, udawało nam się wygrywać pojedynki o piłkę. Szybko jednak odpuszczaliśmy. Piłka nożna jest sportem, w którym pomyłki są całkowicie naturalną sprawa, ale należy je popełniać w odpowiednich, przystępnych chwilach. Jeśli to robisz to możesz odrobić straty choćby za pomocą kontrpressingu. Kiedy popełniasz błędy w najmniej spodziewanym momencie, podajesz piłkę do przeciwnika... cóż, to się mści.
Straciliśmy pierwszą bramkę, a drugą podarowaliśmy rywalom na tacy. To nie jest jednak prawdziwym problemem tego meczu. W drugiej połowie pokazaliśmy się z lepszej strony, graliśmy lepszy futbol, staraliśmy się tworzyć sytuacje. To bardzo trudne przeciwko zaciekłej i głęboko broniącej się drużynie Realu Madryt, stwarzającej dodatkowo wielkie zagrożenie z kontrataków. Pozytywem jest to, że strzeliliśmy gola. Czy zasługiwaliśmy na więcej niż 3:1? Szczerze mówiąc nie jestem pewien. Co do sytuacji z Sadio... nie mam pojęcia co dzisiaj robił sędzia. Biorę to do siebie personalnie. Tam był czysty faul, a on potraktował to jak typowe nurkowanie. Później, gdy Sadio upadał również nie reagował. To nie jest w porządku. Powiedziałem mu o tym po meczu, o tym, że jego decyzje były niesprawiedliwe w stosunku do Mané. To niczego nie zmienia. To nie jest powód, przez który przegraliśmy to spotkanie. Koniec końców nie byliśmy wystarczająco dobrzy aby powalczyć o lepszy rezultat.
O tym czy zmiana Naby'ego w pierwszej połowie spotkania miała związek z kontuzją czy była to kwestia taktyczna...
Spokojnie, to była sprawa taktyki. To jeden z elementów, którego nie lubię w tej pracy. Gdy robisz coś takiego wszystkim wydaje się, że ten jeden zawodnik jest odpowiedzialny za całościowy występ w pierwszej połowie. Naby nie był za to odpowiedzialny. Nie grał przez jakiś czas, tym bardziej od pierwszych minut. Nie graliśmy dobrze w tym meczu. Naby także, ale wszyscy widzieliśmy jak grała cała drużyna. W tamtym momencie równie dobrze mogłem dokonać większej ilości zmian. Nie chodziło bezpośrednio o Naby'ego, ale dokonałem decyzji i nie podoba mi się to, że rozmawiamy o niej tak jakby on ponosił jakąkolwiek odpowiedzialność. Bo tak nie było. To była zmiana taktyczna.
O tym czy Trent Alexander-Arnold wyciągnie wnioski z błędu, który dał Realowi drugiego gola...
To oczywiste. Tego typu błędy nie zdarzają się nagle. Mają swoją małą historię gdzieś wcześniej i gdzieś po całym zajściu. Nie podobała mi się nasza gra w pierwszej połowie. Nie byliśmy zaangażowani w ten mecz. To błąd, który popełniliśmy i to jest pierwsza rzecz, która powinna być poddana naszej autokrytyce. Takie rzeczy się zdarzają: błędnie oceniamy sytuację, chcemy wycofać piłkę do bramkarza... w tamtym momencie klapą okazała się akurat główka Trenta, ale tak naprawdę w wielu innych momentach dawaliśmy rywalom okazję do szybkiego wykorzystania naszych błędów, które popełnialiśmy zbyt łatwo. Gdy analizuje się Real Madryt i wszystkich tych zawodników o ogromnym talencie i jakości łatwo dostrzec, że to co ich napędza to wycofania piłki do tyłu i przyspieszanie akcji. Mają trzech światowej klasy pomocników, którzy grają ze sobą jak gdyby od dwudziestu lat. Jeśli wygrają piłkę, wtedy Modrić a zwłaszcza Kroos i Casemiro, decydują o piłce. Dodatkowo ciężko upilnować ich napastnika, który jest bardzo pracowity. Tak więc takie błędy się zdarzają. To naprawdę nie jest głównym problemem tego meczu, ponieważ takie rzeczy mogą przytrafić ci się w meczu z Realem, nawet jeżeli stracisz w meczu tylko jedną piłkę. A my straciliśmy ich akurat za dużo. Tak to widzę. Jeżeli chcemy zagrać w półfinale musimy na to zapracować naszą grą. A dzisiaj tak nie było. Jedyną dobrą informacją jest to, że jest kolejne starcie. Nie mamy jednak żadnej przewagi. Jesteśmy pod presją i musimy pokazać, że potrafimy sobie z nią poradzić.
O wyzwaniu jakim będzie pogoń za pierwszą czwórką Premier League oraz mecz rewanżowy z Realem...
Nie możemy być w tej kwestii wybredni, musimy starać się powalczyć o wszystko. Nie możemy stwierdzić, że po meczu takim jak dzisiaj nagle nie mamy żadnych szans w Lidze Mistrzów. W Premier League także nie możemy zmieniać zdania co tydzień. Musimy walczyć do końca i to zrobimy. Z dzisiejszego meczu Real Madryt wyniósł dobry wynik, a my nie mamy żadnej przewagi, ale z każdą kolejną sekundą, minutą to 3:1 będzie stawało się coraz mniej istotne, ponieważ wciąż mamy szanse. Musimy przede wszystkim zaprezentować znacznie lepszy futbol. Nie możemy grać tak jak dzisiaj. Kiedyś przegraliśmy przeciwko Barcelonie 3:0, chociaż rozegraliśmy bardzo dobre spotkanie. Dzisiaj tak nie było, dlatego musimy być pewni, że za tydzień będziemy gotowi i pewni, że gra przeciwko nam będzie niekomfortowa. Teraz musimy się jednak zregenerować i skoncentrować się na Aston Villi. To dla nas ważne spotkanie, nie tylko ze względu na nasze ostatnie wyniki lub wyniki, które osiągaliśmy przeciwko nim.
O tym jaki był plan na grę Liverpoolu...
Gdy przegrywasz spotkanie musisz stawić czoła krytyce. Nie mam z tym żadnego problemu. To co mnie zadowoliło to pressing, który nakładaliśmy. Wiecie, gdy Real Madryt jest zmuszony wybijać piłki na wysokość naszych obrońców, a w pobliżu nie ma ich napastnika, to wiesz, że to jest dobre. Nie zawsze jednak uda ci się wygrać starcie o piłkę. Jedynym z problemów było to, że oddawaliśmy piłkę zbyt łatwo. Aby rozegrać dobre spotkanie musisz krok po kroku budować odpowiednią pewność siebie. Nie udało nam się to w pierwszej połowie, tak naprawdę nigdy nie poczuliśmy się właściwie. Nie wydaje mi się żebyśmy oddali wtedy jakiekolwiek uderzenie na bramkę. Przerwa w meczu jest bardzo ważna. Mamy chwilę na odpoczynek oraz szansę na restart. To jest to co staraliśmy się zrobić. Zdobyliśmy jedną bramkę i znacznie się poprawiliśmy. Nie dominowaliśmy, nie byliśmy lepsi ale z pewnością graliśmy dużo lepiej i mogliśmy zdobyć także drugiego gola, a to byłoby świetną sprawą. W żadnym razie nie uczyniłoby to pierwszej połowy lepszą, ale wynieślibyśmy z tego spotkania lepszy rezultat. Z wszystkimi problemami, które dzisiaj mieliśmy Real po prostu musiał zdobyć co najmniej jedną bramkę. Reszta straconych bramek też wynikała z dużych błędów. Tak wygląda sytuacja. Jeśli uda nam się nie powtórzyć tego w kolejnym meczu i jeżeli zaprezentujemy dużo lepsza piłkę to będzie to zupełnie inny mecz i wtedy wynik okaże się decydujący.
O graniu rewanżu na Anfield bez wsparcia kibiców...
Oczywiste jest to, że to będzie zupełnie inne. Jeśli chcesz wrócić do naprawdę emocjonujących wspomnień to wtedy włączasz mecz Barceloną, gdzie osiemdziesiąt procent roboty odegrała atmosfera na stadionie. Teraz musimy przystąpić do rewanżu bez tego. Nie jest tak, że teraz siedzę tutaj i myślę: "powroty są dla nas czymś naturalnym, robimy to nieustannie". Owszem, udawało nam się doprowadzić do nich od czasu do czasu, ale zawsze mieliśmy wsparcie kibiców. Tym razem jesteśmy tego pozbawieni więc nie jestem pewien czy jesteśmy w stanie tego dokonać. Mogę wam jednak obiecać, że postaramy się zrobić wszystko co w naszej mocy. Chłopcy naprawdę chcieli dzisiaj osiągnąć dobry wynik, ale w pierwszej połowie nic nie wychodziło. Teraz musimy skupić się na tym co jest do poprawy i spróbować ponownie. To wszystko. Przeciwko Realowi Madryt to zawsze byłoby trudnym zadaniem, nawet na Anfield, wraz z kibicami i bez nich. Dzisiejszy wieczór był naprawdę dziwny i trudny. Sytuacja z stadionem była zupełnie inna. Anfield jest jednak odpowiednim miejscem do tego typu rzeczy.
Komentarze (18)
Inna sprawa, że wszystko zależy od tego jak my zagramy, a wczoraj wyglądało to tragicznie. I do tego błędy Kloppa ze składem, bo tak trzeba rozpatrywać obecność Keity, skoro nie był gotowy do gry.
Rozumiem Loverpool6, że jesteś kibicem Realu, ale po co podszywasz się pod jednego z sympatyków Liverpoolu? Nie ma to zupełnie sensu.
Podejrzewam że to jakaś perwersja, może nawet choroba psychiczna?
Brak Hendersona i Milnera z jajcami wczoraj raził w oczy. Nikt tych naszych dudusiów nie umiał pociągnąć mentalnie. A już myślałem po ostatnich meczach, że i bez nich sobie poradzą, a jednak nie da rady.
Jestem Ci za wszystko wdzieczny,doceniam czego dokonales ale czy Ty ogladales wczoraj to samo spotkanie co my wszyscy?
Jaki pressing Ciebie zadowolil?
Przeciez mysmy w tym pojedynku tylko udawali,ze presujemy!Gracze Realu wychodzili z wlasnej polowy (przez wiekszosc czesc spotkania) w sposob lekki,latwy i przejemny tworzac raz po raz grozne sytuacje.
Modric,Kroos oraz Casemiro mieli nie tylko czas ale i przestrzen aby swobodnie rozgrywac akcje-wiec nie ma mowy o naszym dobrym pressingu.
Na szczescie jest jeszcze rewanz z jednym malym ale:Real nalezy do klubow,ktore w zdecydowanej wiekszosci przypadkow(a szczegolnie w LM) "nie frajerza" i tym roznia sie od Barcy na przyklad.
Aby awansowac bedziemy potrzebowali wybitnego wystepu w ofensywie oraz gry na zero z tylu.
Bedzie o to bardzo trudno lecz.....wiara umiera ostatnia.
Rewanż trzeba koniecznie zagrać 4-2-3-1……Fabinho & Thiago trzymaja środek pola.Firmino oper7ue za Jota as a loose number 10?, we were passive from the first whistle…….terrible tactics