Superklapa - nasza ocena niedoszłych rozgrywek
Ten tydzień zaczął się trzęsieniem ziemi w świecie piłki nożnej. Ogłoszenie powstania Superligi wywołało lawinę protestów ze strony działaczy, piłkarzy, trenerów i przede wszystkim kibiców.
Zarówno jedna jak i druga opcja miały swoich zwolenników i przeciwników. Najwięcej było jednak krytyków obu obozów. Na temat Superligi powiedziane zostało już chyba wszystko. My postanowiliśmy na chłodno podsumować ostatnie wydarzenia.
Ad9am_
Superliga w proponowanym przez dwunastkę zainteresowanych formacie nie miała racji bytu. Zabrakło solidarności między uczestnikami całego zamieszania, z których większość postanowiła pod wpływem społecznych nacisków, jak najszybciej się wycofać. Nie poznaliśmy konkretnego, przejrzystego pomysłu na jej funkcjonowanie, ani konkretnych kryteriów dobierania reszty zespołów do „ojców założycieli”. Zabrakło również odpowiedniego „opakowania”, zarówno graficznego, jak i na poziomie social mediów, co w dzisiejszych czasach jest kwestią niemal najistotniejszą, bo jak inaczej dotrzeć do odbiorców, czyli kibiców. Kibiców, o których w całej tej pogoni za zagraniem na nosie UEFIE zapomniano. Nie przewidziano, lub nie brano pod uwagę tak negatywnych reakcji z ich strony i to na taką skalę. W obecnych czasach ludzie nie chcą nagłych, nieprzemyślanych zmian, boją się ich, oczekując stabilizacji zarówno w świecie przenikniętym pandemią jak i w każdej dziedzinie, która pozwala im o tym świecie zapomnieć. Piłka nożna to dla wielu więcej niż sport. Nie można postępować tak, by pozbawiać tych mniejszych szansy gry z najlepszymi. Co najgorsze, z całego tego przeciągania liny zwycięsko wychodzi UEFA, której równie nieciekawa i zabijająca dotychczasowe piękno europejskich rozgrywek reforma Champions League przeszła bez większego echa. Pomysł Superligi z pewnością nie umarł. Został odłożony w czasie. Teraz od samych zainteresowanych zależy, czy będą w stanie wymyślić format, który nie będzie gloryfikował wybranych, a w realny sposób zaproponuje odbiorcom powiew świeżości na europejskiej scenie. Format stanowiący prawdziwą alternatywę dla rozgrywek Ligi Mistrzów, które po wejściu w życie nowej reformy z pewnością stracą magię, za którą je pokochaliśmy.
Redbeatle
Superliga padła równie nagle jak powstała i całe szczęście. Gdy byłem dzieckiem grałem w piłkę i marzyłem, że pewnego dnia dostanę się na szczyt. Gdyby Superliga wtedy funkcjonowała, moje marzenia nie miałyby racji bytu. Teraz jestem kibicem i lubię emocje związane z tym, że moja drużyna musi walczyć o jak najlepszy wynik z Burnley, żeby w przyszłym sezonie zakwalifikować się do Ligi Mistrzów. Gdyby powstała Superliga, wyniki przestałyby mieć znaczenie i emocje by zniknęły. Dlatego tak cieszę się, że ten projekt upadł. UEFA nie jest idealna, rozgrywki pewnie wymagają reformy, ale nie można kosztem reform zabijać istoty sportu czyli rywalizacji. Projekt Superligi padł nie tylko dlatego, że był kompletnie nieprzygotowany (co jest absurdem biorąc pod uwagę wielkość projektu i osoby za nim stojące), ale przede wszystkim dlatego, że za reformy wzięły się osoby kompletnie nie rozumiejące piłki nożnej, a myślące jedynie portfelami.
Zalewsky
Przyszłość nie lubi stagnacji, a futbol potrzebuje zmian. Nie dziś, to w niedalekiej perspektywie projekt Superligi powstanie. Mimo zapewnień prezesa Florentino Péreza piłkarski świat nie jest jeszcze gotowy na tak gruntowne zmiany, a te muszą nadejść. Mówią, że futbol zwyciężył i zgadzam się z tym, ale nie podoba mi się, że strażnikami moralności są organizacje UEFA czy FIFA. To one podjęły decyzję o organizacji Mundialu w Katarze w środku sezonu, MŚ w 2026 z udziałem 48 reprezentacji. UEFA wymyśliła zbliżające się EURO na dwóch kontynentach, to oni założyli nowe rozgrywki tj. Liga Narodów czy Conference League, a od 2024 roku powiększoną Ligę Mistrzów z niezrozumiałymi dla przeciętnego kibica zasadami. I to wszystko w obronie ducha i sportowej rywalizacji? Skądże! Tylko i wyłącznie dla pieniędzy! Być może kibice powinni równie gorliwie jak w ostatnich dniach demonstrować pod siedzibami UEFA.
Bartolino
Superliga w formacie, jaki został zaproponowany to dla mnie, delikatnie mówiąc, nieporozumienie. Aż ciężko uwierzyć, że tyle lat dyskusji między klubami w tej sprawie zaowocowało takim bublem. Już teraz przewaga "superklubów" nad resztą jest widoczna gołym okiem, a po starcie Superligi krajowe rozgrywki straciłyby jakikolwiek sens ze sportowego punktu widzenia - bo nie wyobrażam sobie, że po takim zastrzyku finansowym (w doniesieniach pojawiały się kwoty rzędu 400 milionów euro) przewaga wielkich nad mniejszymi miałaby nie wzrosnąć. I żeby było jasne - sam jestem zagorzałym przeciwnikiem organizacji nazywanych dla zmylenia przeciwnika, czyli kibica, UEFA bądź FIFA (ostatnich ruchów UEFA nawet nie będę komentował). Jednak moim zdaniem, zwalczanie zła złem nigdy nie będzie dobrym rozwiązaniem. Mam nadzieję, że ta cała sytuacja okaże się impulsem do rozmów na temat faktycznych reform w rozgrywkach, nie polegających tylko na zwiększeniu wpływów klubów będących już najbardziej wpływowymi. Parafrazując "klasyka" - to nie jest sport. I najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że w całej tej szopce wziął udział Liverpool, który od lat był stawiany za wzór rozsądnego zarządzania. My nie potrzebowaliśmy Superligi tak bardzo jak chociażby Barcelona zadłużona na ponad miliard euro i analogicznie Premier League nie potrzebuje Superligi tak jak chociażby La Liga. Muszę przyznać, że w nocy z niedzieli na poniedziałek serce trochę zakłuło, ale miłość do tego klubu - pomijając kilka wyjątków - nigdy nie była łatwa. Mimo wszystko wierzę, że wyjdziemy z tego wszystkiego silniejsi. Jak zawsze. YNWA!
maniacomLFC
Powstanie Superligi było nie tylko nietrafionym pomysłem, ale przede wszystkim jego realizacja nie została dokładnie przemyślana i zaplanowana. Aż nie chce się wierzyć w to, że tak poważni biznesmeni, którzy niewątpliwie są dobrzy w swoim fachu, nie rozeznali się wcześniej jak sprzeda się ich produkt. Późne tłumaczenia Florentino Péreza były oderwane od rzeczywistości – chyba nikt nie jest w stanie uwierzyć, że do 2024 roku futbol byłby w stanie umrzeć. Oglądalność piłki nożnej spada, ponieważ sama gra staje się coraz mniej ciekawa i nie ma to wiele wspólnego z małą ilością szlagierów. Futbol potrzebuje zmian jak każdy sport co jakiś czas, ale nie na drodze rewolucji, która nie zmieniłaby samej gry, a jedynie układ sił w Europie. UEFA wygrała to starcie głównie przez to, że twórcy Superligi przyszli na strzelaninę uzbrojeni w noże. Europejska Federacja tylko umocniła swoją pozycję na rynku piłki nożnej, która i tak była silna – oni nie ugięliby się przed kibicami nawet wobec tak silnych protestów. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że kluby upomniały się o swoje. To właściciele upomnieli się o większe pieniądze, których im brakuje przez złe zarządzanie, a nie zbyt małe przychody.
Komentarze (4)
Jednak trochę absurdalne wydaje mi sie stwierdzenie "Gdy byłem dzieckiem grałem w piłkę i marzyłem, że pewnego dnia dostanę się na szczyt. Gdyby Superliga wtedy funkcjonowała, moje marzenia nie miałyby racji bytu."