Klęska Polaków boli mniej niż porażki Liverpoolu
Reprezentacja Polski pożegnała się z Euro 2020 bardzo szybko. Trzy mecze i do domu, bardzo dobrze znany scenariusz kibicom naszej kadry. Ale czy porażka drużyny narodowej boli was tak samo, jak niepowodzenia ukochanego klubu?
Życie kibica możemy podzielić na wspieranie klubu oraz reprezentacji, z którą łączą nas wielkie piłkarskie święta między sezonami. Jednego jesteśmy właśnie świadkami. Jest to jednak tylko ułamek naszej kibicowskiej egzystencji, bowiem cały rok żyjemy od weekendu do weekendu, aby emocjonować się rozgrywkami klubowymi.
Drużyny narodowe rywalizują ze sobą dając fanom futbolu chwilę wytchnienia od codziennych obowiązków. Przez miesiąc pozwalamy odpocząć swojej głowie od stresu związanego z dopingowaniem ukochanemu Liverpoolowi. Zwłaszcza po takim sezonie jak ten 2020/2021. Oczywiście najzdrowiej byłoby, żebyśmy odpuścili sobie na kilka miesięcy piłkę nożną, ale większość z nas jest po prostu od niej uzależniona.
Mistrzostwa Europy to idealna okazja, żeby dalej faszerować się futbolem na najwyższym poziomie, a jednocześnie nie martwić się o wielbiony przez nas klub. Chyba, że jesteście jednymi z tych, którzy bardziej irytują się, gdy nie idzie reprezentacji narodowej niż the Reds.
Dla mnie porażka Polaków na Euro 2020 jest oczywiście przykra, ale nie spędza mi to snu z powiek tak, jak w przypadku porażki Liverpoolu w Lidze Mistrzów z Realem Madryt lub klęski z Burnley na Anfield, pierwszej od kwietnia 2017 roku w Premier League.
Po przegranym finale w Kijowie po policzku spływały mi łzy, po przegranym ćwierćfinale w tym roku czułem złość z powodu niewykorzystanych sytuacji w rewanżu przeciwko madrytczykom. Przez tydzień chodziłem później i analizowałem, co by się działo, gdyby Salah trafił zaraz na początku spotkania, albo Gini Wijnaldum nie przeniósłby piłki nad poprzeczką w końcówce pierwszej połowy. Nie wspominając już o stanie zdrowia psychicznego fanów Liverpoolu, kiedy Crystal Palace odrabiało w 2014 roku straty na Selhurst Park. Patrzenie na tabelę w 2019 roku, kiedy Liverpool miał na koncie 97 punktów, a mimo to zostawał tylko wicemistrzem kraju, także nie należało do najprzyjemniejszych.
O porażkach i sukcesach Liverpoolu większość sympatyków mogłaby rozmawiać godzinami. Reprezentacja to dla mnie zupełnie inna bajka. Na początku był smutek i żal, a teraz skupienie i ekscytacja tym, co czeka podopiecznych Jürgena Kloppa w nowym sezonie. Po odpadnięciu Polaków naturalną koleją rzeczy dla fana ligi angielskiej byłoby kibicowanie Anglikom, których spotkanie ze Szkotami przypomniał mi, że mimo szalonego sezonu, który skończył się zaledwie miesiąc temu, powoli zaczynam tęsknić za weekendami z najlepszą ligą świata.
Komentarze (35)
Dodatkowo reprezentacje grają dużo dużo gorzej, niż najlepsze kluby. Treningi codziennie razem to zupełnie co innego, niż okazjonalne zgrupowania.
"Życie kibica dzieli się na dwa etapy. Jeden to wielkie piłkarskie święta reprezentacyjne. Drugi to nerwowe zerkanie na zegar, kiedy klub, któremu kibicujemy (...)"
- etapy to chyba nieodpowiednie słowo poza tym... jak tylko na dwa to licho Panie... ;)
Forma jakby to był wpis na bloga.. osobistego bloga. A poza tym... kupy się to wszystko nie trzyma :D
P.S.: tylko na spokojnie, obiektywnie :)
Co do formy... uroki felietonu, który pozwala na taką dowolność. Ten tekst ma raczej zaprosić do podzielenia się przez was swoim zdaniem na temat odczuć po porażce reprezentacji i klubu :D
Dziękuję za uwagi :)
Jakie podstawy do pasjnowania się meczami kadry daje nasza reprezentacja, o klubach nawet nie wspominając? W tym roku pokonaliśmy jedynie amatorów z Andory, poza wyjątkami od dwudziestu lat dostajemy regularnie baty, niewiele robiąc żeby było inaczej. Możemy zazdrościć Duńczykom, którzy mają reprezentację przez wielkie R i nawet jak pregrywali to była to świetna i zaangażowana piłka. U nas 'gwiazdy', którym się wydaje, że jak graja w Bayernie, Juventusie czy Napoli to nie muszą spinać się na zespoły typu Słowacja czy wcześniej Senegal. I czołowy napastnik świata dopiero w wieku 32 lat rozegrał pierwszy mecz dla reprezentacji na waznej imprezie, w którym naprawdę pociągnął drużynę.
Dla mnie piłka nożna to Liverpool i Premier League. Futbol reprezentacyjny to przerywnik, gdy są turnieje typu MŚ czy Euro, jako możliwość obejrzenia dobrego futbolu, niestety prawie zawsze w wykonaniu innych niż naszą drużyn. Mimo wszystko fajnie się ogląda nawet słabsze zespoły, np. takie Węgry, ktore w grupie nie dały się Niemcom czy Francuzom, Szkotow którym naprawdę się chciało czy Duńczyków. Ale jednak czekam na sierpień i start PL.
Lecz podobna(choc nie do konca) "seria" bez sukcesow przytrafila sie i LFC i ta tez odcisnela rownie mocne pietno.
Co bardziej dokucza trudno mi powiedziec-istotna roznice stanowi czestotliwosc wystepow.Kadra gra od swieta a klub prawie ze na okraglo i stad moze inne podejscie do sprawy.
Ale w sumie to obojetne czy przegrywa Polska czy tez Liverpool-serce po prostu boli!
Nawet nie wiem jak to skomentować? Mam watpliwosci co do Twojego rodowodu.
Urodziłem się w Polsce i interesuje mnie wszystko co sportowo z Polską związane. Siatkówka, ręczna, hokej czy lekkoatletyka. Jeśli mam czas to oglądam i kibicuje reprezentacji, bo to są ludzie, którzy zostali wybrani z całego narodu. Nawet w dyscyplinach, których nie jesteśmy w czołówce, kibicuje całym sercem, bo wiem ile wysiłku Ci ludzie musieli włożyć, ile musieli poświęcić, żeby być w tym miejscu. Nie zawsze będą same sukcesy, ale nigdy bym nie powiedział, że nie lubię reprezentacji.
Sport po prostu.
I kibicujemy reprezentacji, która jest wypadkową polskiej piłki kopanej, czyli jednym wielkim bałaganem od strony organizacyjnej, sportowej, z naleciałościami politycznymi i układami na każdym szczeblu. W którym prezes zatrudnia sobie na najważniejszym stanowisku kogo chce bez żadnej logiki, po blamażu w tegorocznych meczach i na samym Euro selekcjoner nie musi się obawiać o nic, wszyscy wydają się być zadowoleni. I do tego zespół gwiazd, doskonale prezentujący się w reklamach, mediach społecznościowych itp. , tylko nie na boisku.
Dlatego nie dziwię się kibicom, którzy meczów reprezentacji Polski nie oglądają, sam się do nich zaliczam poza ewentualnie wielkimi turniejami.
Dla porównania - reprezentacja siatkarzy w ostatnich kilku latach dwa razy z rzędu wywalczyła mistrzostwo świata. Pokazują klasę na parkiecie, a nie na instagramie czy FB.
Ogólnie ja meczami reprezentacji nie interesuje się zbyt bardzo już od dobrych paru lat. Oczywiście z wyjątkiem Euro 2016 gdzie nasi zaskoczyli i każdy pewnie z wypiekami na twarzy śledził jak daleko zajdą orły Nawałki :D Powód dla którego się odciąłem od emocjowania się kadrą jest troszkę bezsensowny no ale tak mi się jakoś ułożyło w głowie. Ogólnie w mojej rodzinie tylko dziadek tak naprawdę interesował się piłką i mecze kadry, jeśli nie z kolegami to zawsze oglądałem u dziadka z nim albo z dziadkiem u mnie :D W 2013 graliśmy, a jakże ze Słowacją (takie nawiązanie do tegorocznego Euro). Oczywiście balonik nawalony powietrzem dziennikarskim jak zawsze, opowieści jaka to słowacja nie jest słaba i jak to ją nie zetrzemy w proch a po meczu... wielkie rozczarowanie i 2-0 w dupę.
No i tak się złożyło, że to był nasz ostatni wspólny mecz bo dziadek niedługo później zmarł. Nie wiem dlaczego ale jakoś mi to tak złamało serce do oglądania naszej polskiej kadry.
Myślałem że granie w takich klubach jak Juve, Napoli czy Sampdoria, a także Southampton czy Leeds przełoży się na lepszą jakość gry drużyny, tymczasem był Lewy a potem dłuuuugo nic.
Nie oglądam zbyt wielu meczów Rep. Polski ale podczas sparingu z Anglią - znałem wszystkich Anglików i wiedziałem w jakich klubach grają, a Polaków tylko kilku, dziwne uczucie.
Polaków oglądam głównie dla beki i żeby wiedzieć o czym mówią koledzy z pracy kiedy narzekają po meczu.
Od 10 roku życia jestem zafascynowany Anglią, Liverpoolem. Żyje i oddycham tym klubem i tą ligą. Utożsamiam się z naszymi piłkarzami, śledze ich w social media, czuje jakąś więź z nimi.
Z reprezentacją Polski tego nie ma, połowy tych ludzi nie znam. Nie oglądam polskiej ligi, chyba że lokalne drużyny z 3 ligi, ale to bardziej żeby iść z kumplami się spotkać.
Po prostu nie interesuje mnie ta liga i ta reprezentacja. Dużo bardziej wole oglądać reprezentacje Anglii Walii Szkocji, gdzie tych piłkarzy znam, wiem co u nich, jak grają gdzie grają z kim grają itd.
Nie ma tu znaczenia, że Liverpoolem się bardziej przejmuję, bo są na topie i wymagania są wysokie. Jak byli w najgorszym momencie za Hodgsona to tak samo się tym przejmowałem i emocjonowałem.
I tu nie chodzi o jakieś względy patriotyczne. Na przykład nie interesuje się siatkówką. Nasza reprezentacja w siatkę z tego co wiem, jest zajebista, ale nie oglądam tego, bo mnie zwyczajnie nie interesuje. Tak samo jest z polskim wydaniem piłki nożnej.