Druga część konferencji Kloppa
Jürgen Klopp twierdzi, że wie w jakich elementach gry Liverpool musi się poprawić i jego celem jest powrót na zwycięską ścieżkę.
Wynik 25 meczów bez porażki we wszystkich rozgrywkach, co było wyrównaniem klubowego rekordu, zakończył się w ostatniej kolejce po porażce 3-2 z West Hamem.
Drużyna Kloppa powróci do zmagań ligowych w sobotni wieczór, gdy powita na Anfield Arsenal. W drugiej części konferencji menadżer wyjaśnił dlaczego jego drużyna musi się poprawić.
Niemiec poruszył również temat odejścia Michaela Edwardsa oraz nowej roli Juliana Warda.
Oto zapis drugiej części konferencji...
O tym, czy poziom Premier League jest ekscytujący, czy raczej nakłada dodatkową presję na menadżera...
Oba. Ta liga jest bardzo ekscytująca. Widzę to, pomimo faktu, że jestem całkowicie zaangażowany. To oczywiście zwiększa również presję. Ta liga jest niewiarygodna. Gdy byłem w Niemczech, ludzie zastanawiali się gdzie jest najlepsza liga na świecie. Może niektórzy myśleli, że najlepsza liga jest w Niemczech, ale to nieprawda. To mogłaby być Hiszpania, może trochę lat temu Włochy, ale od kilku lat bez wątpienia najlepsza jest Premier League. To nie zawody, po prostu tak jest i tyle. Liczba graczy światowej klasy jest w tej lidze niewiarygodna. Myślę, że angielskie kluby jak na razie, z punktu widzenia ekonomicznego, poradziły sobie bardzo dobrze z pandemią. W najbliższych latach to się nie zmieni na gorsze. Liga będzie coraz mocniejsza, trenerzy będą lepsi i tak dalej, więc tak, to bardzo trudny wyścig. Gdy masz dobrą formę, musisz traktować ją bardzo ostrożnie i delikatnie, a gdy nie masz to musisz mocno o nią walczyć. Tak też postępujemy
O tym, czy to oznacza, że aby wygrać coś w Anglii trzeba pobijać rekordy...
Nie gonię za bardzo za rekordami, ale gdy się pojawiają to zawsze dobry znak. Oczywiście jeśli to pozytywny rekord! To zawsze dobry znak. Pobijaliśmy różne rekordy, a później sytuacja się odwracała. Nie jestem pewien jak długo byliśmy bez porażki w domu w zeszłym roku, ale później nagle przegraliśmy pięć czy sześć meczów z rzędu. Nie chcę wracać do tej sytuacji, ponieważ to było bardzo nieprzyjemne. Jesteśmy dobrą drużyną, a to oznacza, że jesteśmy odpowiedzialni za dobre występy na boisku i właśnie tego próbujemy.
O odejściu Edwardsa po zakończeniu sezonu i o relacjach z Wardem...
Nasza relacja jest bardzo dobra. Znam Jools'a od długiego czasu. Jest w klubie dłużej niż ja, więc poznałem go pewnie mojego pierwszego lub drugiego dnia w pracy. Odkąd go poznałem, zawsze był świetnym ekspertem od scoutingu, transferów i tak dalej. W przeszłości współpracował bardzo blisko z Michaelem Edwardsem, więc nie sądzę, żeby pojawiły się jakieś problemy. To normalne w życiu i biznesie, że ktoś pracuje kilka lat na jakimś stanowisku, a później odchodzi i ktoś inny przejmuje jego obowiązki. W tym wypadku, ten ktoś już zajmował się tymi rzeczami. Tak to jest, gdy asystent dyrektora sportowego zostaje dyrektorem sportowym. Myślę więc, że przebiegnie to bardzo łagodnie.
O tym, jak ważny jest dyrektor sportowy...
Przyszedłbym 10 lat temu i powiedział, że dyrektor sportowy jest bardzo ważny, a wy byście mi powiedzieli, żebym wracał do Niemiec i tam sobie z tym radził. W Niemczech i Anglii ta role całkowicie się różni. W Niemczech dyrektor sportowy siedzi na ławce, bierze udział w konferencjach prasowych przed i po meczu i tak dalej. Tu to się nigdy nie zdarza. W Niemczech prezes klubu się wypowiada. Wszyscy widzieliśmy wywiady Karla-Heinz Rummenigge czy Joahima Watzke. W Anglii nie ma czegoś takiego i to jest różnica.
Gdy tu przychodziłem, chciałem mieć dyrektora sportowego. Myślę, że tak Michael dostał tą pracę, ponieważ zajmował się wcześniej podobnymi rzeczami. Nie chcę codziennie zajmować się agentami zawodników i tym wszystkim. Uważam, że to zabiera energię, której potrzebujesz do innych ważnych rzeczy. Cały czas rozmawiam z zawodnikami, ale nie uważam, że menadżer powinien dyskutować z piłkarzami o ich kontraktach. Uważam, że nie powinno tak być, ponieważ może być tak, że zawodnik jest dla ciebie bardzo ważny i złożysz mu ofertę, o której on nie będzie chciał nawet słyszeć. Takie rozmowy nie powinny się odbywać pomiędzy ludźmi odpowiedzialnymi za granie w piłkę. Ktoś jeszcze musi w tym uczestniczyć. Zawodnika reprezentuje jego agent, a menadżera dyrektor sportowy, tak ja do tego podchodzę. Poza tym robię to co zawsze. Rozmawiamy o zawodnikach. Na mojej pierwszej konferencji dyskutowaliśmy o komisji ds. transferów. Od tego czasu działa to dobrze.
Naprawdę uważam, że to bardzo ważne stanowisko. Nie ma to wpływu na moją pracę. Zastanawiam się tylko jak w przeszłości trenerzy sobie radzili z tymi wszystkimi rozmowami z agentami i zawodnikami, ponieważ mój plan dnia już bez tego jest pełny. Może nie mam wystarczających umiejętności. Nie jestem jedynym, który ma takie podejście, ale dla nas tak jak jest, jest dobrze.
O tym, czy jest coś takiego jak "dobra porażka", która pozwala się otrząsnąć i ruszyć dalej...
Każda porażka jest dobra, jak już sobie z nią poradzisz. Potrzebuje się po niej trochę czasu z różnych powodów, ale tak, porażka daje ważne informacje. W momencie, w którym przegrywasz, nie ma dobrej porażki, nie ma dobrego momentu by przegrać. Później jednak mieliśmy trochę czasu, mogliśmy pooglądać mecze, w których nie graliśmy jako zespół, ale w których grali nasi zawodnicy. Zawsze chcesz zobaczyć i pokazać odpowiednią reakcję. Po meczu mówiłem o pierwszym straconym golu, przy którym moim zdaniem był faul. Tak przy okazji, to był faul. Po porażce zawsze jednak słabo się czujesz i uważasz, że wszystko jest nie fair. Podczas szczegółowej analizy wygląda to już całkowicie inaczej.
Najbardziej nie podobał mi się gol stracony po kontrataku, ponieważ powinniśmy się wtedy bronić o wiele lepiej. Pozostałe dwie bramki padły po stałych fragmentach gry. Drugi stały fragment był wykonany i wykończony idealnie. Przy pierwszym golu faul, przy drugi powinniśmy zachować się lepiej i tego musimy się nauczyć z tego meczu, że musimy pokazywać więcej agresji. Są rzeczy, które możemy robić lepiej. Strzeliliśmy takiej drużynie dwie bramki i dominowaliśmy. Nie wiem jak często oglądacie West Ham, ale przeciwko nam zagrali trochę jak ten stary dobry West Ham - stałe fragmenty i kontratak. Prowadziliśmy grę, ale mieli lepsze momenty. Przeciwko nam zawsze mają dobre momenty. Lata temu wygraliśmy z nimi u siebie 3-2, ale to był bardzo trudny mecz. Zawsze trzeba się przeciwko nim namęczyć, to jasne, ale nienawidzę tej bramki z kontry. Musimy nad tym popracować.
Arsenal również polega na kontratakach, zwłaszcza jeśli się im na to pozwoli. Gdy grasz przeciwko drużynie, która szuka kontrataków i stałych fragmentów, to jasne, że powinieneś przede wszystkim unikać stałych fragmentów jeśli to możliwe, a jeśli nie, to bronić się przed nimi lepiej. Czasami potrzeba do tego jednak pomocy sędziego, który ma oczy, a czasami gdy nie możesz na to liczyć i musisz zrobić coś lepiej. Musimy to poprawić, wiedzieliśmy to już wcześniej i teraz zobaczyliśmy po raz kolejny.
O tym, czy istnieje jakiś schemat, według którego Liverpool traci bramki w tym sezonie...
Jest pewien schemat, ale ciągle, wszystkie bramki były inne. Przegrywaliśmy pojedynki w decydujących strefach. Na przykład przeciwko Atletico przegraliśmy dwa razy pojedynki, ale w szczególności przy golu Griezmanna, gdy Joao Felix wygrał na naszej połowie z prawej strony. Każda drużyna patrzy na to przed meczem, ale oni uczyli się tego co robimy w trakcie meczu. Gdzie jest słabość, gdzie można podać piłkę? Wiedzieliśmy, że Joao Felix będzie szukał miejsca właśnie w tamtym obszarze i wtedy trzeba wygrać ten pojedynek. Na końcu widzieliśmy, co się dzieje, gdy można tam podać. Ciągle popełniamy ten błąd. Decydujący był moment tego pojedynku, ponieważ mieliśmy w tamtym obszarze większą liczbę zawodników. Wydaje mi się, że mieliśmy tam dwóch lub trzech piłkarzy, a jemu i tak udało się jakoś przejść. Na tym polega problem z pressingiem. Inwestujesz masę energii by mieć przewagę liczebną i wtedy musisz odebrać piłkę, bo jeśli nie, to będziesz w znacznie gorszej pozycji, niż gdybyś na przykład krył w decydujących obszarach.
Bramka Trossarda również była straszna. Ponownie, decydujący pojedynek w okolicach pola karnego. Wszyscy wiemy, że mogliśmy zachować się lepiej. To są te schematy, ale każda bramka jest inna i musimy nad tym pracować. Wiemy, że ciągle strzelamy ogromną masę bramek, ale niestety tracimy też za dużo, więc musimy się w tym poprawić. Konsekwencję możesz osiągnąć tylko poprzez obronę, więc musimy bronić na naszym najlepszym poziomie. Jutro będzie tego dobry przykład. Jeśli nie będziesz się bronił najlepiej jak potrafisz, to nie masz po co wychodzić na ten mecz. To nie będzie miało sensu, ponieważ Arsenal jest na to zbyt dobry. Mają jasne schematy, wiedzą co chcą zrobić i mają odpowiednich zawodników w odpowiednich miejscach. To wyzwanie, ale najlepszym sposobem obrony, jest posiadać piłkę i to musimy również robić.
Jest tak wiele rzeczy, kompletnie niezwiązanych z wynikiem meczu z West Hamem. Nawet gdy mieliśmy serię 25 meczów bez porażki wiedzieliśmy, że musimy nad tym pracować. Właśnie to robimy, ale co chwilę przeszkadzają nam kontuzje albo przerwy na mecze reprezentacji, co jest małym problemem. Gramy mecz za meczem, moglibyśmy mieć trochę czasu, ale chłopaki są daleko i dopiero później wracają. Niestety w piłce nożnej potrzebujesz czasu by dopracować rozwiązania. Nie masz jednak czasu i tu jest cały haczyk. Jak możecie sobie wyobrazić tak ciągle wygląda nasza sytuacja.
Komentarze (0)