Analiza taktyczna po meczu z Crystal Palace
Po zwycięstwie nad Arsenalem w półfinale Pucharu Ligi The Reds udali się na południe Londynu, gdzie podjęli Crystal Palace w ramach rozgrywek Premier League. Piłkarze Jürgena Kloppa, wciąż bez Mohameda Salaha i Sadio Mane w składzie, zaprezentowali futbol systemowy, oparty na współpracy większej liczby piłkarzy, dzięki czemu udało im się zamaskować ubytki związane z absencją najlepszych indywidualnie zawodników. W ostatnich styczniowych spotkaniach można było dostrzec powtarzalne elementy w grze liverpoolczyków, która wymaga pełnej koncentracji, aby uzyskać zadowalające efekty. W starciu na Selhurst Park, zakończonym wynikiem 3:1 dla LFC, przez dłuższe fragmenty brakowało spójności po stronie Liverpoolu, jednak imponująca gra pozycyjna z pierwszej połowy pozwoliła gościom wywieźć bardzo cenne punkty ze stolicy. Sposoby, w jakie Liverpool uzyskał przewagę nad „Orłami” – i która o mało nie zostało utracona – weźmiemy pod lupę w tej analizie.
Źródło grafiki: tactical-board.com
W porównaniu do czwartkowego meczu przeciwko Arsenalowi, w jedenastce The Reds doszło do dwóch zmian – do bramki powrócił Alisson Becker, a miejsce Kaide’a Gordona zajął Alex Oxlade-Chamberlain (Ox).
Źródło zdjęcia: Canal+
Podobnie jak w kilku ostatnich meczach, liverpoolczycy przeszli do konstruowania ataków pozycyjnych już od pierwszego gwizdka. Przed czterema obrońcami ustawiało się dwóch środkowych pomocników, podczas gdy trzeci (Henderson) zwiększał liczebność graczy pomiędzy formacjami Crystal Palace, które broniło w układzie 4-5-1.
Źródło zdjęcia: Canal+
Z czasem w szeregach The Reds dochodziło do przetasowań – boczny obrońca (Robertson) tworzył linię defensywną złożoną z trzech graczy, a pomocnik (Jones) obstawiał bardziej skrajne sektory boiska.
Źródło zdjęcia: Canal+
Zestawienie liverpoolczyków zaczynało przybierać kształt nierównomierny (asymetryczny), w którym poszczególni zawodnicy z każdej formacji (Robertson, Fabinho, Henderson, Oxlade-Chamberlain) byli ustawieni względem siebie po przekątnej (diagonalnie). Kolejni gracze mieli ponadto zapewnionych wiele opcji podań…
Źródło zdjęcia: Canal+
…co pomagało sprawnie przenieść piłkę na przeciwległy, nieobstawiony kraniec boiska (na tzw. słabą stronę). Nie tylko Robertson obniżał ustawienie, aby zapewnić dobrą cyrkulację piłki, ale również i Trent Alexander-Arnold (TAA)…
Źródło zdjęcia: Canal+
…dzięki czemu Szkot mógł atakować wolne przestrzenie na lewym skrzydle. Z tego miejsca, po zmianie kierunku ataku, dograł piłkę na dalszy róg pola karnego, skąd Alex Oxlade-Chamberlain zdobył drugą bramkę w meczu. Akcja ta do złudzenia przypomina gola z poprzedniego starcia ligowego przeciwko Brentford – autorstwa tego samego duetu – i z pewnością nie ma w tym przypadku. Liverpool coraz skuteczniej skupia rywali po jednej stronie boiska, by finalizować atak po drugiej. W tym czasie przeciwnicy zmuszeni są do powrotu w okolice własnej szesnastki po przekątnej, co zabiera im więcej czasu, a strefy, które pierwszorzędnie bronią, znajdują się w świetle bramki. Wobec tego słabiej kontrolują przestrzenie po bokach pola karnego, z czego dwukrotnie w odstępie tygodnia skorzystali Robertson i Chamberlain.
Źródło zdjęcia: Canal+
W skrajnych sektorach dochodziło także do rotacji kilku piłkarzy, jak mają to w zwyczaju The Reds. Na lewym skrzydle kooperacja Diogo Joty, Andy’ego Robertsona i Curtisa Jonesa pozwalała przykuć atencję rywali, którzy po serii podań w tył i do boku nieco podwyższali swój blok obronny. Sprzyjało to zagraniu piłki za ostatnich obrońców Palace, a dodatkowy atut stanowiło użycie nogi przeciwnej do strony boiska – Curtis Jones znajdował się po lewej stronie i dogrywał futbolówkę prawą stopą, przez co piłka nabierała trajektorii lotu dochodzącej do bramki i atak był dodatkowo napędzany.
Źródło zdjęcia: Canal+
Piłkarze Kloppa bez trudu potrafili ominąć blok obronny rywali, jednak po budowie akcji nie zawsze byli w stanie w odpowiednim tempie obstawić pole karne. Kilkukrotnie strefa 17 – w szesnastce w świetle bramki – pozostawała pusta i dopiero podczas bardziej statycznych ataków pozycyjnych docierali tam zawodnicy The Reds.
Źródło grafiki: Twelve Football
Mapa prezentująca strefy, skąd liverpoolczycy tworzyli największe zagrożenie bramki Palace (im ciemniejszy kolor, tym większe niebezpieczeństwo), zdaje się wynikać ze sposobu atakowania piłkarzy z Anfield. Gracze LFC szybko zmieniali stronę gry i ze skrzydeł kierowali się w sektor centralny, skąd szanse na zdobycie gola rosną.
Źródło zdjęcia: Canal+
Zawodnicy Liverpoolu musieli mieć ciągle z tyłu głowy myśl, że ich ustawienie podczas atakowania bezpośrednio wpływa także na fazę obronną. Wobec tego każda nieodpowiednio wykonana rotacja pozycji (Jones, Jota, Robertson) skutkowała otwarciem dużych przestrzeni między piłkarzami Kloppa (Robertson i van Dijk), skąd mogły nacierać kontrujące „Orły” (Olise i Mateta). Niemiecki trener na pomeczowej konferencji prasowej wskazał na obniżenie intensywności w grze The Reds od 35. minuty meczu i sytuacja nie uległa zmianie aż do końca spotkania.
Źródło zdjęcia: Canal+
Między formacjami graczy Liverpoolu zaczęły powstawać większe luki, z których korzystali gospodarze za pomocą bezpośrednich środków. Zawodnicy Palace wielokrotnie wykorzystywali długie podania, które mijały dwie linie obrony The Reds, a następnie kilku zawodników Patricka Vieiry gotowych było do zebrania drugiej piłki i wbiegnięcia za ostatnich obrońców LFC. W ten sposób czerwono-niebiescy zdobyli gola i nie poprzestawali w wysiłkach przez kolejnych trzydzieści minut.
Źródło zdjęcia: Canal+
Blok obronny Liverpoolu ustawiony był bardzo wysoko, w okolicach linii środkowej, w związku z czym goście potrzebowali szybkich defensorów, by w razie minięcia ich przez gospodarzy zdołali szybko obniżyć swoje pozycje. Dynamiką ruchów nie odznacza się Joel Matip, dlatego w 68. minucie na boisku zameldował się Eberechi Eze, bardzo szybki atakujący Palace, który wyciągał Kameruńczyka z jego strefy obronnej i niepokoił wbiegnięciami za defensorów LFC. Wobec tego niezwykle istotną rolę w asekuracji pełnili pomocnicy – Fabinho…
Źródło zdjęcia: Canal+
…oraz Curtis Jones, dzięki którym „Orły” nie posyłały wielu groźnych dośrodkowań z bocznych stref pola karnego.
Źródło zdjęcia: Canal+
Przez większą część drugiej połowy piłkarze Crystal Palace mieli realną szansę na zdobycie punktów w tym meczu i Patrick Vieira instruował swoich napastników zza linii bocznej.
Źródło zdjęcia: Canal+
Oczekiwał od nich ustawienia na zewnątrz obrońców, poziomego ruchu wzdłuż defensorów, a następnie wbiegnięcia w wolną przestrzeń. W międzyczasie atakujący „Orłów” mogli również złapać przeciwników na nieodpowiedniej pozycji ciała – przodem do piłki, a nie bokiem, w związku z czym obrót w stronę własnej bramki zająłby im więcej czasu, który mógłby spożytkować napastnik. Ponadto, oprócz spójnego ustawienia wszystkich formacji LFC, bardzo istotny był również doskok do wykonującego podanie rywala, ponieważ w długich zagraniach wymagana jest zegarmistrzowska precyzja.
Źródło grafiki: Twelve Football
To właśnie z centralnych stref, jeszcze na własnej połowie, gracze Crystal Palace generowali największe niebezpieczeństwo pod bramką Alissona. Brazylijczyk pełnił w tym meczu funkcję libero, w stylu Raya Clemence’a czy Bruce’a Grobbelaara, skracał kąt uderzenia wyjściami poza pole bramkowe i uchronił liverpoolczyków przed stratą punktów.
Komentarze (6)