Analiza taktyczna finału Pucharu Ligi
W niedzielny wieczór Liverpool sięgnął po dziewiąty Puchar Ligi w swojej historii. W stu dwudziestu minutach spotkania przeciwko Chelsea żadna ze stron nie zdobyła gola (zgodnie z zasadami) i o triumfie The Reds zadecydowały rzuty karne, jednak końcowy wynik nawet w najmniejszym stopniu nie oddaje obrazu meczu. Oba zespoły ustawiały się wysoko i po minięciu pierwszych rywali, wykorzystywały bezpośrednie środki w atakach, dzięki czemu starcie obfitowało w sytuacje podbramkowe. Czynniki, które wpłynęły na układ sił na murawie, weźmiemy pod uwagę w tej analizie.
Źródło grafiki: tactical-board.com
W wyjściowej jedenastce LFC na mecz finałowy znalazło się trzech graczy, którzy zasiedli na ławce rezerwowych w ostatnim spotkaniu z Leeds United. Miejsca w drugiej linii zajęli Jordan Henderson i Naby Keita, a w bramce Caoimhín Kelleher – etatowy golkiper Liverpoolu w Carabao Cup.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Od początku meczu Chelsea oraz Liverpool zawarli w swojej grze jasny przekaz – chcemy zarówno postawić własne warunki, jak i wykorzystać słabsze strony przeciwników. W systemie The Reds, 4-3-3, piętą achillesową jest wąskie zestawienie formacji pomocy, która przy szybkiej zmianie strony gry pozostawia bardzo dużo miejsca dla rywali przy dalszej linii bocznej. Przestrzenie te wypełniali wahadłowi The Blues, Marcos Alonso i Cesar Azpilicueta.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
W takiej sytuacji piłkarze z Anfield musieli bardzo szybko odbudować ustawienie obronne (wykonać tzw. kontrpressing), by Chelsea nie zdążyła skierować się z piłką w światło bramki.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Kiedy to gracze z Merseyside atakowali, londyńczycy ustawiali się w 5-2-3. Ich trzej napastnicy pełnili bardzo ważną rolę w pressingu – doskakiwali do obrońców LFC, odcinali linię podań do trzech pomocników za plecami i spychali The Reds do boku boiska.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Ów tercet wyjściowo ustawiał się jednak w szerokości pola karnego, co skrzętnie wykorzystywali piłkarze Kloppa. Trent Alexander-Arnold (TAA) obniżał swoją pozycję i prowokował presję wahadłowego Chelsea, Marcosa Alonso. Wobec tego Hiszpan pozostawiał wolną przestrzeń za swoimi plecami i, jeśli nie zamknął Anglika przy linii bocznej, pojawiała się opcja podania do wolnego zawodnika w wyższej strefie.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Tam z kolei występowało zaledwie dwóch pomocników z Londynu i Liverpool uzyskiwał przewagę liczebną, również dzięki zejściu jednego z napastników (Mane).
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Pozwalało to również skupić uwagę drugiego wahadłowego, Cesara Azpilicuety (Azpi), za którym znów pojawiało się wolne miejsce dla skrzydłowego The Reds – często był on „obsługiwany” jednym długim zagraniem.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Wariant ten stanowił główny atut Liverpoolu w akcjach ofensywnych i jednocześnie wskazywał na jeden z nielicznych newralgicznych punktów w systemie Chelsea.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Po podaniach mijających wahadłowych liverpoolczycy atakowali w równowadze liczebnej…
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
…i defensorzy, chcąc uniknąć „wyścigów” pod własną bramką, interweniowali niekiedy bardzo wysoko, za połową boiska (Rüdiger).
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Pojedynki indywidualne z obrońcami w wykonaniu najbardziej wysuniętych piłkarzy LFC należy określić jako lejtmotyw tego finału. W tym celu ustawienie Liverpoolu chwilami się zmieniało – w linii występowało aż czterech atakujących…
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
…gotowych na starcia z czterema defensorami.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Problem po stronie The Reds pojawiał się, gdy nie udawało się wysoko przejąć piłki. Wtedy tercet napastników Chelsea rozwijał szybki atak i wbiegał we wszystkie przestrzenie między obrońcami LFC.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Ponadto sektorami bocznymi nacierali wahadłowi. Chwilami jeden z nich (Alonso) ustawiony był niżej i zmieniał kierunek ataku, a drugi (Azplicueta – Azpi) bardzo wysoko oskrzydlał akcję i ostatni obrońcy Liverpoolu pozostawali w niedowadze.
Źródło zdjęcia: NPO
Takie pozycje bocznych defensorów-wahadłowych podczas ataków celnie zobrazował selekcjoner reprezentacji Holandii, Louis van Gaal, za pomocą kierownicy.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Napastnicy Chelsea siali zamęt w szeregach The Reds także dzięki przeciwstawnym ruchom napastników. Obrońcy LFC zostali postawieni przed dylematem – czy wyjść za schodzącym zawodnikiem i skrócić pole gry, czy do końca podążać za graczem, który wbiega za linię obrony. W znaczącym stopniu komplikowało to również zakładanie pułapek ofsajdowych (zawahanie van Dijka), mających decydujący wpływ na losy rywalizacji.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Piłkarze Jürgena Kloppa byli więc zmuszeni do kontrolowania rywali przy:
• linii bocznej,
• między formacjami (spojrzenie Keity i Robertsona),
• za plecami, co w dużym stopniu utrudniało im interwencje.
Najpełniej zilustrował to atak zakończony strzałem Masona Mounta w słupek.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
Wielokrotnie graczom Chelsea udawało się naruszyć spójności formacji obronnej The Reds, lecz z pomocą przychodził na czas pomocnik – Fabinho. Brazylijczyk asekurował przestrzeń między stoperami, kiedy ci wychodzili do boku, czego zabrakło w tym sezonie w meczach wyjazdowych z Leicester City oraz właśnie The Blues.
Źródło zdjęcia: Eleven Sports
System piłkarzy Thomasa Tuchela różnił się od ustawienia Liverpoolu właśnie tym jednym dodatkowym defensorem, który zabezpieczał konkretny sektor (półprzestrzeń) przed atakiem napastnika. W zespole Chelsea rolę tę pełnili Trevoh Chalobah oraz Antonio Rüdiger, a ich zdecydowane przejęcia piłki stawiały fundamenty pod szybką kontrę. Obrońcy LFC znów musieli sprawnie reagować, idealnie zgrać się w linii i złapać przeciwników na pozycji spalonej, a wychodziło im to nad wyraz dobrze – w ten sposób dwukrotnie uchronili się od straty gola.
Komentarze (5)