Elliott o karierze, mentalności, rodzinie i modzie
Zapraszamy Państwa do lektury wywiadu z Harveyem Elliottem, którego piłkarz udzielił portalowi Soccer Bibble. Anglik w bardzo ciekawej rozmowie opowiedział m.in. o rozwoju swojej kariery, mentalności, rodzinie czy chociażby zainteresowaniu modą.
Na początek zapytam dlaczego numer 67?
Jako dziecko uwielbiałem zawodników grających z numerem 7. Mam na myśli chociażby Luisa Suareza i jemu podobnych piłkarzy. Sam grałem zresztą z tym numerem. Jednak, gdy podpisujesz zawodowy kontrakt w tak młodym wieku to nie masz tak naprawdę możliwości, aby wybrać jakiś niższy numer. 67 było po prostu kolejnym dostępnym, który zawierał 7, więc pomyślałem, że to dobry pomysł. Poza tym byłem wtedy prawym skrzydłowym, więc pomyślałem, że skoro Trent gra na prawej obronie z 66 to całkiem fajnie będzie wyglądało, gdy ja będę obok niego z 67.
Z takim numerem możesz także wiele zdziałać pod kątem tworzenia marki...
Tak, niewielu piłkarzy ma taki numer, więc fajnie jest być pod tym kątem wyjątkowym.
Myślisz, że to coś czego będziesz się trzymał?
Kto wie! Myślę, że gdy pojawi się szansa na przejęcie jakiegoś wielkiego numeru to każdy by marzył, aby taki mieć.
Wraz ze wzlotami pojawiają się także nieuniknione upadki. Dla Ciebie była to z pewnością kontuzja, która przytrafiła się w momencie, w którym byłeś w tak świetnej formie. Jak przyjąłeś informację, że przez jakiś czas będziesz poza grą?
Gdy powiedzieli mi jak długo to potrwa to byłem sfrustrowany i tyle. Pomogło mi jednak to, że wtedy jeszcze tego dobrze nie rozumiałem. Potem, gdy zaczyna się rehabilitacja to zawsze mówią o najgorszym scenariuszu, prawda?. Nawet mój tata także tak mówił w wywiadach. Jednak, gdy ktoś podaje ci jakąś datę to starasz się nieco przyśpieszyć i wrócić do gry szybciej. Myślę, że mi osobiście udało się przyśpieszyć o około miesiąc.
Trudno było pracować przez sześć dni w tygodniu tylko na siłowni i oglądać jak twoi koledzy idą trenować na boisko. Tak, było ciężko, ale traktowałem to także jako szansę na rozwój. Jestem niski i musiałem częściej wykorzystywać moje ciało, więc pomyślałem, że to dobra okazja, aby po prostu zbudować mięśnie. Wcześniej zwyczajnie się na tym nie skupiałem, ponieważ gdy grasz co tydzień to nie masz nawet czasu na odpoczynek i regenerację. Dla mnie była to szansa, aby wrócić z poczuciem świeżości, spokojem i wiarą we własne ciało.
Niesamowity wysiłek. Naprawdę fajnie o tym opowiadasz. Masz takie poczucie, że musiałeś szybciej dorosnąć biorąc pod uwagę wszystko co Cię do tej pory spotkało?
Tak naprawdę to od dawna jestem w tym środowisku. Zacząłem już w czasach juniorskich, a w wieku 15 lat zadebiutowałem w Premier League. Przebywanie wśród dorosłych w tak młodym wieku jakoś na mnie wpłynęło. Oczywiście jako dzieciak robiłem głupie rzeczy, ale każdy przez to przechodzi. Najważniejsze jest, aby wyciągać lekcje ze złych sytuacji i starać się wszystko robić dobrze.
Jak to jest w wieku 15 lat przebywać w szatni z dorosłymi zawodnikami?
Prawdę mówiąc to nie mogłem dzielić szatni z dorosłymi, ponieważ byłem zbyt młody. Gdy rozgrywałem swój pierwszy mecz to musiałem przebierać się w osobnym pomieszczeniu, co było nieco dziwne. Poza tym dziwne jest także to, gdy teraz się nad tym zastanawiam i zdaję sobie sprawę, że miałem tylko 15 lat. To był mecz z Millwall, czyli zespołem, który nie jest najprzyjemniejszy pod kątem zachowania kibiców. Piłkarze także są bardzo zaangażowani, więc było to trudne spotkanie, aby wejść na boisko. Jesteś na ławce, potem rozgrzewasz się przed ich fanami… Było jednak dobrze.
Czujesz, że dzięki swojej drodze zyskałeś siłę mentalną?
Dokładnie tak. Gdy od najmłodszych lat grasz w piłkę na takim poziomie to bardzo szybko się uczysz, ponieważ widzisz co wszyscy piłkarze robią codziennie na treningach. Miałem na to okazję w młodym wieku, a teraz w Liverpoolu pracuję z najlepszymi zawodnikami na świecie. Przeniosłem się z Fulham na Anfield i czuję się tutaj pewnie. Wierzę w siebie i wiem, że mogę pokazywać jak dobrym jestem piłkarzem.
Imponuje mi Twoja pewność siebie. Zawsze byłeś taki świadomy pod kątem przyciągania uwagi do swojego sposobu bycia oraz stylu gry?
Szczerze mówiąc to nie lubię tej całej atencji i oddaję się futbolowi. Potrafię się od tego oderwać i potrafię być pokorny, ale jednocześnie pewny siebie. Jednak, gdy jesteś na boisku musisz potrafić pokazać klasę. Mój tata zawsze mi to wpajał. Mówił: „Wchodzisz na boisko i tyle. Pozwól, aby Twoja gra mówiła za Ciebie. Miej pewność siebie i dumę, ale gdy tylko schodzisz z placu gry to musisz się uspokoić i wrócić na ziemię. Bądź sobą i pamiętaj, że na koniec nikt nie jest lepszy od nikogo. Niektórzy mają po prostu szczęście, że mogą robić to co lubią”.
Mimo wszystko musi być ciężko wrócić na ziemię biorąc pod uwagę całe Twoje doświadczenie. Trudno jest iść spać po meczu?
Tak, jest ciężko. Zwłaszcza, gdy jesteś na świeczniku. Bez względu na to co się wydarzy – zagrałeś zły mecz, popełniłeś błąd, który prowadził do gola albo strzeliłeś trzy gole – jesteś na świeczniku. Wydaje mi się, że to właśnie najtrudniejsza część bycia piłkarzem. Gdziekolwiek nie pójdziesz i czegokolwiek nie zrobisz to ludzie będą robili ci zdjęcia. Poza boiskiem tak naprawdę nie możesz po prostu się cieszyć, ponieważ ciągle musisz uważać i być ostrożnym. Ja zawsze zwracam uwagę na otoczenie, ponieważ trzeba być świadomym tego co się dzieje.
Możecie zobaczyć piłkarzy z własną ochroną, np. Ronaldo. Oni tego potrzebują, ale ja nie chcę tak przyciągać uwagi. Nie chcę chodzić po ulicach i sprawiać, że ludzie na mnie patrzą. Chcę po prostu być normalny i robić zwykłe rzeczy samemu albo z moją dziewczyną, przyjaciółmi czy rodziną. Chcę jedynie cieszyć się chwilą i nie martwić się, że ludzie patrzą.
Tak jak powiedziałem wcześniej – jesteśmy zwykłymi ludźmi. W normalnym świecie jesteśmy tacy sami, ale na boisku… Jest ciężko, ale to bardzo dobrze.
Patrząc na Twoje tatuaże – jest tak, że chcesz zachować niektóre ze swoich wspomnień i rzeczy, które osiągnąłeś?
Tak, to inny sposób na zapamiętywanie. Oczywiście są normalne zdjęcia, ale tatuaże są po prostu bliżej mnie. Mam jeden ze swoim psem, albo cytat, który mnie napędza i na który spoglądam przed meczami. To coś dla mnie. Może ludzie kiedyś odkryją jego znaczenie, ale na dzień dzisiejszy zachowuję to dla siebie.
Porozmawiajmy o przeprowadzce z Londynu do Liverpoolu. Inne miasto, inna kultura. Jak się w tym odnalazłeś?
Nieczęsto gdzieś wychodzę, a gdy to robię to nie mogę oczywiście normalnie iść między ludzi, ale staram się chodzić na miasto. Gdy ludzie rozpoznają mnie na ulicy to staram się zrobić wszystko, aby okazać im zainteresowanie. Oni ciężko pracują, aby zarobić na bilet i przyjść na stadion oglądać nasze mecze. Niektórzy piłkarze tego nie lubią co jest zrozumiałe, ponieważ nie zawsze masz czas i ochotę na takie rzeczy. Jednak ja staram się znaleźć czas i okazać im moją wdzięczność.
Jeszcze przed przeprowadzką do Liverpoolu wiedziałem co to za miasto, ponieważ wiele razy miałem okazje je zwiedzać, gdy przyjeżdżałem tutaj na mecze The Reds. Wiedziałem, że to żywe miasto z piękną historią. To zawsze będzie wspaniałe miasto ze świetnymi ludźmi. Przez trzy lata nie spotkałem tutaj ani jednej niefajnej osoby.
Kilka razy wspominałeś swojego tatę. Jak się czujesz mogąc teraz coś „oddać” swojej rodzinie? Nie mam na myśli tylko pieniędzy, ale bardziej emocje. Oglądanie Cię w koszulce Liverpoolu musi być dla niego niesamowicie dumnym uczuciem…
Myślę, że to marzenie każdego. Mój młodszy brat kibicuje Liverpoolowi, więc możliwość chodzenia na wszystkie mecze, poznanie piłkarzy – to dla niego niesamowite. Gdy po raz pierwszy spotkał Roberto Firmino to się rozpłakał! Dla mojej rodziny to spełnienie marzeń. Mój tata także całe życie kibicuje Liverpoolowi i jeździ na wszystkie mecze. Dlatego ja skupiam się na tym, aby ułatwić im życie. Bez względu na to gdzie grałem moim priorytetem była rodzina – ich stabilność, brak stresu i komfort. Możliwość robienia tego w Liverpoolu, pracy tutaj i pomocy mojej rodzinie to po prostu spełnienie marzeń.
Podoba mi się historia z Twoim bratem, który rozpłakał się, gdy poznał Firmino. Myślisz, że także mógłbyś mieć taki wpływ na ludzi?
Tak jak mówiłem wcześniej, postrzegam siebie jako normalną osobę. Dla młodego człowieka to jednak sytuacja, w której widzi piłkarza Premier League. Ja nadal się do tego przyzwyczajam. Trudno to wytłumaczyć. Z kolei jeśli chodzi o mojego brata, to on po prostu wybuchł płaczem! Tak jednak możesz wpływać na ludzi.
To właśnie miałem na myśli, gdy mówiłem o znalezieniu czasu, aby okazać wdzięczność kibicom czy na przykład porozmawianiu z dziećmi. Chodzi o to, że ludzie przyjeżdżają z całego świata, żeby nas oglądać. Dlatego staram się dawać im coś od siebie – koszulki, buty i tego typu rzeczy. Ludzie może o tym nie wiedzą, ale dostajemy całą masę butów i koszulek. Dla małego dziecka to jednak JEGO buty albo koszulka. Oddanie ich komuś nic mnie nie kosztuje, ale dla nich to coś niesamowitego.
Jesteś kreatywnym zawodnikiem. Jak bardzo w piłce chodzi o po prostu radość z własnej gry?
Tak, myślę, że chodzi o radość. Musisz być także w formie i mieć doświadczenie. Tak wielu ludzi na świecie zdaje sobie teraz sprawę jak ważny jest sport, a cała masa ludzi gra w piłkę na ulicy, w parkach i innych miejscach. Dlatego możliwość robienia tego co kocham… nie mogę być bardziej wdzięczny.
Zawsze pojawią się jednak trudne momenty jak ten, gdy byłem kontuzjowany. Wtedy nie czujesz się dobrze, ale starałem się myśleć o tym czego już doświadczyłem w Premier League, Klubowych Mistrzostwach Świata czy Superpucharze Europy. Myślałem także po prostu o grze w Liverpoolu. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że kontuzja to nie koniec kariery i że wrócisz silniejszy, lepszy i bardziej pewny siebie.
Masz w sobie ogień co było widać chociażby w meczu z Chelsea na Wembley, gdy stanąłeś w obronie swoich kolegów z zespołu? Jak bardzo pomaga Ci to w rozwoju?
Widziałem spięcie pomiędzy Trentem, a Havertzem i wiedziałem, że ostatecznie po prostu musisz wesprzeć swoich kolegów na boisku. Jesteś z tam z nimi i razem walczycie. Widzisz się z nimi codziennie i spędzasz z nimi więcej czasu niż z rodziną. Dla mnie jesteśmy braćmi i zawsze sobie pomagamy. Jeśli jeden ma problem to ma go każdy, a zwłaszcza w finale pucharu.
Musisz mieć pasję i głód, nawet po to, aby napędzić kibiców. Oni muszą widzieć, że walczysz i chcesz wygrać. Ta sytuacja z Havertzem była po prostu gorącym momentem. Emocje były ogromne wśród obu ekip, ponieważ obie chciały wygrać. Potem oczywiście rzuty karne. Po prostu dajesz się temu wszystkiemu ponieść i okazujesz emocje, złość, pasję, determinację i chęć zwycięstwa.
Przy okazji – ależ to była seria rzutów karnych. Coś niesamowitego.
Tak, zdobycie pucharu w taki sposób tylko podsumowuje ten mecz. Nerwowe 90 minut, a potem dogrywka, nieuznane bramki i tego typu rzeczy. Zwycięstwo w rzutach karnych było ogromną ulgą. To nasze kolejne trofeum i mam nadzieję, że zdobędziemy w tym sezonie następne.
Wiem, że ciągle pytają Cię o Twojego menedżera, ale pozwól, że my też trochę zahaczymy ten temat. Jakbyś go opisał?
Jest jak ojciec. Nie tylko dla mnie, ale dla każdego w zespole. Nie ma swoich ulubieńców oraz takich, których nie lubi. Nie ma nikogo kto by go za to nie lubił. Jesteśmy po prostu zwykłymi ludźmi, którzy grają w piłkę w klubie, który kochają. Jürgen to topowy menedżer i fantastyczny facet. To ktoś kto sprawia, że kochasz z nim pracować i ktoś dla kogo zawsze dasz z siebie coś więcej.
Ma taki wpływ na wszystkich, że zrobiłbyś dla niego wszystko. Każdy chce dać z siebie 110% dla niego i sztabu szkoleniowego. Dla mnie to najlepsza osoba, od której mógłbym się uczyć w moim wieku. Nie wiem nawet jak mógłbym mu podziękować za szanse, które mi daje.
Kto daje Ci inspirację poza boiskiem?
Po prostu rodzina, która bardzo mnie inspiruje. Oni wiele przeszli i mieli różne życiowe doświadczenia, z którymi musieli sobie radzić, abym ja mógł być dzisiaj w tym miejscu. Mój tata jeździł po całej Anglii, żeby zabierać mnie na mecze co w tamtym czasie nie wydawało się w naszej rodzinie najlepszym pomysłem. Możliwość dania im teraz czegoś od siebie i zapewnienia im dostatniego życia to coś wspaniałego. Oni zawsze byli ze mną nawet wtedy, gdy nie zachowywałem się najlepiej.
Pozostańmy przy sprawach poza boiskowych. Chciałem zapytać Cię o kwestię mody. Lubisz, gdy Twoje stroje są spójne?
Ludzie w dzisiejszych czasach są bardzo osądzający. Ja jednak się tym nie przejmuję i nie chce nikomu zaimponować. Założę wszystko jeśli tylko mi się podoba i czuję się komfortowo. Myślę, że chodzi po prostu o styl życia, który prowadzę grając w piłkę. Jest wielu znanych piłkarzy, którzy noszą szalone stroje, a ludzie chętnie to komentują. Tak to po prostu wygląda. Ludzie zawsze będą cię obserwować i zwracać uwagę na to co masz na sobie.
Ja osobiście bardziej interesuję się butami niż ubraniami. Myślę, że mam około 200 par butów. Rodzice ciągle mi powtarzają, że to za dużo, ale one są dla mnie ważne i stanowią ważną część mojego życia. Wyciąganie ich z pudełka, gdy są nowe, pierwsze przymierzenie… To sprawia mi radość. To po prostu fajne uczucie, gdy je zakładasz i dobrze wyglądasz.
Wygląda na to, że masz fajną relację z New Balance. Czy jest tak, że dają Ci szansę, której nie otrzymałbyś od kogoś innego?
Czujesz, że im na Tobie zależy, ponieważ zawsze chcą zrobić dla Ciebie coś extra. Zapraszają Cię na sesje zdjęciowe i inne poza boiskowe aktywności. Tak jak wspomniałeś, inne marki mają inne pomysły i sposoby. Oni mogą mieć 200 innych zawodników, którzy mogą jednak być topowymi piłkarzami, więc może być ci ciężko. Jeśli chodzi o New Balance to lubiłem ich jeszcze zanim zaczęliśmy współpracować, ponieważ graliśmy w ich strojach w Liverpoolu. Potem, gdy tylko pojawiło się zainteresowanie to wiedziałem, że to dla mnie jedyna droga.
Moje spersonalizowane buty były naprawdę fajne. To taka mała rzecz, która sprawia, że dobrze się czujesz i jesteś szczęśliwy, że masz takiego sponsora. Tak samo jest zresztą jeśli chodzi o moją relację z Liverpoolem – chcesz zrobić wszystko dla swojego partnera i klubu.
Wspomniałeś o spersonalizowanym bucie. Byłeś zaangażowany w proces projektowania?
Tak, brałem w tym udział. Zespół zajmujący się designem pokazał mi swój pomysł i zapytał czy chciałbym dodać jakieś małe elementy. Wiem jednak, że są bardzo dobrzy, więc z radością zostawiłem im większość pracy nad projektem.
Podoba Ci się obserwowanie całego procesu produkcji w tym przemyśle? Chciałbyś może spróbować czegoś więcej?
To coś innego. Ważne jest, aby być pomysłowym, a ja lubię unikalność. New Balance jest w tym świetny. Wiem co lubię, a oni są bardzo elastyczni. W innej firmie możesz tego nie dostać, ponieważ ważniejsze może być dla nich to czego oni chcą, a nie to czego ty. New Balance już teraz wiele dla mnie zrobił, a to dopiero rok współpracy. Chcę teraz dać im coś od siebie i kontynuować naszą współpracę.
Biorąc pod uwagę wszystko co osiągnąłeś w tak młodym wieku. Jak to wpływa na Twoje standardy?
Osobiście dochodzę do wszystkiego krok po kroku i nie myślę o przyszłości. Skupiam się na tym co jest teraz i na okazjach, które się pojawiają. Możesz wyczekiwać różnych rzeczy, albo nie. Mam wielkie cele i tylko ode mnie zależy czy wykorzystam szanse, które dostaje. Skupiam się jedynie na tym, aby ciężko pracować i grać na moim najwyższym poziomie.
Myślisz o piłce reprezentacyjnej?
Piłka reprezentacyjna jest bardzo fajna. Oglądasz mundial i widzisz podekscytowanie w kraju. Wszyscy oglądają mecze w trakcie wakacji, co jest super. Mam nadzieję, że pojawi się okazja. Zawsze jestem zaszczycony, gdy gram dla reprezentacji, ponieważ to wielkie marzenie, aby reprezentować mój kraj. Czekam na pierwsze powołanie do seniorskiej kadry, ale przede wszystkim muszę codziennie pracować w Liverpoolu. To tam muszę dobrze grać, a wtedy może dostanę szansę w reprezentacji. Będzie ciężko, ponieważ mamy wielu świetnych piłkarzy, ale muszę trenować i pokazać Garethowi Southgate’owi, że jestem gotowy jeśli tylko będzie mnie chciał.
Nawiązując do Twojego brata, który rozpłakał się na widok Firmino. Kto będzie płakał, gdy zadebiutujesz w reprezentacji?
Prawdopodobnie moja mama, ponieważ jest bardzo wrażliwa. Na pewno przypomni sobie przez co przeszła, a widok jej syna na boisku może być emocjonalny. Cieszę się, gdy moja rodzina jest dumna. To wspaniałe uczucie i chcę to kontynuować. Jako rodzina możemy osiągnąć rzeczy, o których kiedyś nawet byśmy nie myśleli. Fajnie jest widzieć moją rodzinę na stadionie, gdy się rozgrzewam, wychodzę na boisko i zdobywam bramki.
Komentarze (45)
Później w dogrywce widać było dokładnie załamanie piłkarzy City, dopiero w drugiej połowie dogrywki zaczęli coś grać. Trochę jak finał ME z 2000 roku. Włosi dostali na sam koniec regulaminowego czasu gry strzała od Francuzów, choć już stali przy linii bocznej czekając na końcowy gwizdek i posypali sie. Może gdyby nie zasada Golden Goal to jeszcze zebraliby sie
Oczywiście, między innymi o tym napisałem. Są bardzo silni i mają drużynę stworzoną do tego, by łamać głęboko ustawione linie obrony. To powoduje, że większość drużyn nie widzi cienia szansy na dobry rezultat i myślami jest już przy następnych spotkaniach.
My z łamaniem low blocków mamy spore problemy więc wiele drużyn decyduje się przyjąć taką taktykę na mecze z nami, przez co wiele z nich jest mordęgą.