Carvalho: Nie mogę się doczekać Ligi Mistrzów!
Fábio Carvalho nie może się doczekać spełnienia swojego marzenia, co stanie się, kiedy Liverpool rozpocznie grę w Lidze Mistrzów w przyszłym miesiącu.
The Reds poznają swoich przeciwników w fazie grupowej w sezonie 2022/23 w przyszły czwartek. Losowanie odbędzie się w Stambule, a pierwsze mecze są zaplanowane na 6 i 7 września.
Carvalho nie może się doczekać swojego pierwszego meczu w najważniejszych europejskich rozgrywkach. Wcześniej był piłkarzem Fulham i latem nastąpił jego transfer do klubu z Anfield.
- Obok Premier League to najlepsze rozgrywki, w jakich można grać. Nie mogę się doczekać, to chyba marzenie każdego małego dziecka, grać w Lidze Mistrzów - mówił 19-latek.
- Słyszałem, że mecze Ligi Mistrzów na Anfield są wyjątkowe, więc już tylko na to czekam.
Carvalho wszedł na boisko jako zmiennik we wszystkich trzech dotychczasowych meczach Liverpoolu w tym sezonie. Zawodnik drużyny Portugalii U-21 chce wykorzystać każdą szansę, jaką da mu Jürgen Klopp.
- Będzie dużo meczów, a potem będzie trochę przerwy przez Mistrzostwa Świata, zobaczymy, co się wydarzy - kontynuował.
- Wiem, że muszę być gotowy do gry, jak tylko będę potrzebny i muszę grać na jak najwyższym poziomie. Wszyscy musimy być na to gotowi.
- Żeby osiągać to, co chcemy osiągać, musimy być jak najlepsi. Każdy musi być przygotowany.
Carvalho przeniósł się do Merseyside z Fulham, czyli drużyny, której pomógł wywalczyć awans do Premier League w poprzednim sezonie. Dzięki swojemu transferowi może znowu grać razem ze swoim przyjacielem i byłym kolegą z drużyny, Harveyem Elliottem.
- Jest super! Dorastając, graliśmy w tej samej drużynie, ale też chodziliśmy do tej samej szkoły [Coombe Boys' School w New Malden], o czym dużo ludzi nie wie. Jesteśmy bliskimi kumplami od lat, w sumie to od dziecka - mówił o zawodniku z numerem 19.
- Świetnie jest znowu z nim grać i ogólnie spędzać razem czas. Jest świetnym zawodnikiem.
Carvalho musiał oczywiście przeżyć tradycyjną noc inicjacji podczas obozu treningowego w Austrii w zeszłym miesiącu.
- Było kilka takich dni, podczas których jedliśmy w restauracji, a potem nowi zawodnicy musieli śpiewać piosenki, co bardzo nas do siebie zbliżyło. Sam musiałem zaśpiewać, więc chłopaki śmiali się i żartowali - wspominał piłkarz.
- Takie wydarzenia zbliżają do siebie zespół, włącznie z młodymi chłopcami, którzy z nami pojechali. Dzięki temu lepiej się poznajemy.
- Jak dołączyłem do drużyny, moim pseudonimem było Bruno Mars, czego już nie akceptuję! Jednak trzymałem się tego żartu i zaśpiewałem piosenkę Bruno Marsa - The Lazy Song. Było w porządku!
Komentarze (2)