John Henry wybuczany przez fanów Boston Red Sox
Przez dwie dekady rządów Johna Henry’ego w Red Sox można było kwestionować jego poszczególne decyzje, ale nigdy nie motywy działań.
W przeciwieństwie do szukającego poklasku współudziałowca New England Patriots Roberta Krafta, Henry preferuje usuwać się w cień. Kamera rzadko skupia się na jego loży właścicielskiej, lecz kolejna konferencja prasowa będzie jego pierwszą od 2020 roku.
Powściągliwość Henry’ego jest irytująca w dobrych czasach, ale generalnie można ją znieść, kiedy zespół robi wszystko, by stawać w szranki z innymi. [Henry] może nie mieć wcale wiele do powiedzenia, za to [jego] pieniądze przemawiają, a fani Red Sox przez lata wiedzieli, że będzie chciał odnieść sukces.
Te czasy wydają się odległe i nieprzystające do realiów. Obecnie Henry jest właścicielem, z którego kpią kibice, trzymając zarazem kciuki za fiasko jego najnowszych projektów.
NHL [amerykańska liga hokeja] nie wyświadczyła jakiejkolwiek przysługi, wysyłając Pittsburgh Penguins [zespół Henry'ego] na Fenway Park [stadion baseballowy w Bostonie, gdzie swoje mecze rozgrywają Red Sox] na Zimowy Klasyk przeciwko Boston Bruins w poniedziałek. Obecność Pittsburgha przypomniała fanom Red Sox o podzielnej lojalności Henry’ego. Podczas gdy kupuje on zespoły hokejowe, próbuje przejąć drużynę NBA wespół z LeBronem Jamesem i zastanawia się, co zrobić z podupadającym Liverpoolem, Red Sox obumierają.
Są w trakcie jednego z najbardziej rozczarowujących sezonów, gdy ten wkracza w decydującą fazę, odgrywając wieczną rolę druhen na rynku transferowym i tracąc więcej jakościowych zawodników, niż wzmacniając skład (…).
I tak oto Henry, podczas jednego z nielicznych publicznych wystąpień, został wyśmiany i wygwizdany na własnym stadionie w ten poniedziałek. Dwóch fanów nagrało się, błagając go o podpisanie kontraktu z Deversem [zawodnikiem w roli trzeciego basemana] – lub kimkolwiek innym – gdy parkował swój samochód. Innemu kibicowi skonfiskowano zaś pro-Deversowy plakat. Buczenie przywitało go również na miejscu, już w środku. Zwycięski gol Jake’a DeBruska [dla przeciwników Pittsburgha] w ostatnich dwóch minutach sprawił bostońskim kibicom w równym stopniu radość [ze zwycięstwa Bruins], jak i szczęście z porażki gospodarza meczu [Johna Henry’ego, właściciela Pittsburgh Penguins] (…).
Niezależnie od złości, jaką odczuwają fani Red Sox w stosunku do dyrektora sportowego Chaima Blooma, którego drugą część sezonu może jedynie określić jako nieskuteczną, w końcu skierowano się w stronę człowieka wypisującego czeki.
Henry pragnie podobno odejść z Liverpoolu, ponieważ nie jest w stanie konkurować z pieniędzmi z ropy naftowej w wyścigu zbrojeń o najlepszych zawodników. Wydaje się, że stosuje podobną taktykę w MLB [amerykańskiej lidze baseballa], unikając konfrontacji z dużymi graczami, tj. Steve Cohen z New York Mets czy Peter Seidler z San Diego Padres.
Zdążyliśmy przyzwyczaić się do tego, czego chciał Henry, ponieważ było to też to, czego sami pragnęliśmy – wygrywania. Teraz, kto może to zadeklarować? Od czasu zatrudnienia Blooma, Red Sox Henry’ego wykazywali niechęć do płacenia za graczy z najwyższej półki. Przywiązywali ogromną wagę do elastyczności, czy to finansowej, czy pozycyjnej. Zamiast budować skład do rywalizacji z New York Yankees czy Houston Astros, chcą sprawdzić się w starciach z zespołami z dołu tabeli, tj. Chicago White Sox oraz Texas Rangers.
O ile zmiany koncepcji postępują, tak ta jest demoralizująca. Henry powinien zdać sobie sprawę, że może przypłacić za to stołkiem i niskimi ocenami pracy. Jego fanbaza jest coraz bardziej wzburzona, a buczenie, które usłyszał w poniedziałek, może być jedynie początkiem.
Fani Red Sox być może nigdy nie znali prawdziwego Henry’ego, lecz myśleli, że wiedzą, o co mu chodzi. Czasem żałował wielkich wymian, np. Pablo Sandovala czy Carla Crawforda. Innym razem zdobywał złoto z Keithem Foulke czy J.D. Martinezem. Bez względu jednak na dzisiejsze żale, ogólnie rzecz biorąc, ufaliśmy Henry’emu, że pokieruje zespołem.
Ale teraz? Można zacząć się zastanawiać, czy nie lepiej, gdyby od kogoś innego zależał kolejny ruch.
John Tomase
Komentarze (33)
Trzeba im dziękować za to co zrobili dla klubu, gdzie teraz i z czym jestesmy.
Polak nauczony tradycją, ze trzeba cale zycie narzekać
, nie liczę dzieciaków... Jak chcemy być w TOP16 Europy musimy kupować a jak coś się uda wychować to tylko plus ważne by wychwycić młodych i jeszcze sensownie ich kupić później drogo sprzedać... albo mamy właścicieli jak MC PSG. Jak to się robi pokazuje np Bayern przecież oni nie skupują mega gwiazd z świata a mimo to liczą się w walce o LM i od lat są jednym z głównych faworytów mimo że przechodzą wzloty i upadki
Także naprawdę słabo pod wzgledem sukcesów. Poza tym oni graja 160 meczy w sezonie i założę się, że duża rotacja kibiców jest na meczach, skoro graja 5 dni pod rząd u siebie.
Do tego amerykańskie ligi rządzą się swoimi prawami i niektóre drużyny tankują pod draft
Tak pójdzie dalej to ich pogonią.