Red Sox nie na sprzedaż, a Liverpool?
Fenway Sports Group, właściciel Liverpoolu, nie ma zamiaru sprzedawać Boston Red Sox i potwierdzają chęć dalszego rozszerzania swojego portfolio.
W listopadzie wyszło na jaw, że FSG rozważa różne długofalowe rozwiązania dotyczące Liverpoolu, wliczając w to częściową sprzedaż klubu partnerowi mniejszościowemu lub całkowitą sprzedaż posiadanych przez grupę udziałów, ale jedynie za odpowiednią kwotę, zbliżoną do 4 mld dolarów (3,3 mln funtów). Z tego względu wola zatrzymania udziałów grających w MLB Boston Red Sox została poddana pod wątpliwość przez niektóre grupy fanów i media w USA.
FSG jest właścicielem Red Sox od 2002 r. Od tego czasu drużyna czterokrotnie wygrywała w finałach rozgrywek (2004, 2007, 2013, 2018). Przed przybyciem Johna W. Henry'ego, Toma Wernera i pozostałych członków grupy zespół ten miał za sobą okres 86 lat bez trofeum.
Sytuacja ta stanowiła odzwierciedlenie tego, co przewidywano, że wydarzy się w Liverpoolu, lecz FSG w ostatnim okresie nie są pozytywnie oceniani w Bostonie. Obrane przez nich bardziej efektywne podejście do prowadzenia drużyny, w którym wydatki na sferę boiskową nie były zbliżone do poziomu rywali, w połączeniu z utratą kluczowych zawodników takich jak: Mookie Betts, ostatnio Xander Bogaerts, doprowadziło do obniżenia możliwości konkurowania klubu w Konferencji Wschodniej.
Wcześniej w tym miesiącu Henry został wybuczany przez kibiców na Fenway Park, kiedy zajmował swoje miejsce, by obejrzeć tzw. Zimowy Klasyk NHL pomiędzy Boston Bruins i Pittsburgh Penguins. FSG jest też właścicielem drugiej z wymienionych ekip. Buczeniu towarzyszyło nawoływanie do przeznaczania większych wydatków na utrzymywanie najlepszych zawodników.
Wychodzi na to, że głosy te zostały wysłuchane, ponieważ FSG podpisało wartą 313,5 mln $ umowę na 11 lat ze swoją gwiazdą Rafaelem Deversem. Zawodnika tego postrzegają jako postać, wokół której mogą budować drużynę przez nadchodzącą dekadę. Wydawało się, że Devers jest bliski odejścia z klubu, ale w okresie Świąt i Nowego Roku sytuacja uległa zmianie, a pochodzący z Dominikany gracz poczuł się wystarczająco doceniony przez Red Sox, by związać z nimi swoją karierę.
Na konferencji prasowej w Bostonie, zwołanej w środę w celu obwieszczenia tych wieści, prezydent Liverpoolu Tom Werner był wśród obecnych na sali, by odpowiedzieć na pytania mediów. Po raz pierwszy od trzech lat Werner lub Henry rozmawiali publicznie z dziennikarzami w Bostonie.
Werner został zapytany, czy FSG rozważa możliwość sprzedania klubu, który wyceniany jest przez Forbes na 3,9 mld dolarów, na co 72-latek odpowiadał bardzo konkretnie.
- Absolutnie nie ma takich planów - powiedział dziennikarzom.
- Ludzie powinni wiedzieć, że nie tylko nasze mózgi są skierowane na staranie naprawienia sytuacji po finiszu sezonu na ostatnim miejscu, ale też nasze serca są z naszymi kibicami. Mam 72 lata, John (Henry) ma 72 lata. Pragniemy wygrać tutaj jeszcze wiele mistrzostw. Dopóki dopisuje nam zdrowie, będziemy, mam nadzieję, poprawiać sposób prowadzenia Red Sox.
- Nasze serca i dusze są z Red Sox.
W listopadzie Werner rozmawiał z the Boston Globe, kiedy został poproszony o komentarz po spotkaniu właścicieli MLB w Nowym Jorku. Padło wtedy również pytanie o Liverpool. Prezydent the Reds stwierdził wtedy, że "nie ma pilnej potrzeby" sprzedaży klubu i że podejmowanie działania to "standardowe działania biznesowe", ale potwierdził, że właściciele sondowali opcje potencjalnego pozbycia się najbardziej wartościowego zasobu w swoim wycenianym na 10 mld dolarów portfolio, a jednocześnie takiego, które najszybciej zapewniło zwrot z inwestycji i największy zysk w kontekście pierwotnych kosztów inwestycji.
Z dobrze poinformowanych źródłem, z którymi ECHO rozmawiało w Stanach Zjednoczonych, wynika, że FSG, a z pewnością Henry i kluczowi partnerzy, chcą utrzymać kontrolę na Anfield, ale jednocześnie chcą sprzedać pewną część swoich udziałów partnerowi mniejszościowemu, co pozwoliłoby zapewnić pewien napływ strategicznego, możliwego do dalszego skalowania kapitału i wiedzy eksperckiej. Miałoby to pomóc w poruszaniu się w aktualnie panującej w europejskim futbolu atmosferze, której doświadczają.
Wyceny stale rosną, chociaż już nieco wolniej, i pojawiło się liczne grono sportowych funduszy inwestycyjnych, gotowych do zaangażowania się w Premier League i europejską piłkę nożną w 2023 r. i przyszłości. Z perspektywy FSG istotne jest, kto będzie najlepszym towarzyszem w tej podróży i kto pomoże im dostarczać najlepsze wyniki na boisku i poza nim. Dla FSG te dwie sfery są ze sobą nierozerwalnie połączone w Liverpoolu.
Ich twarda deklaracja w sprawie braku chęci sprzedaży Red Sox tak naprawdę nic nie mówi o tym, jak zakończy się sprawa Liverpoolu. FSG ostatnio dość otwarcie mówi o wejściu w "tryb rozwoju" i dodawanie do swojego inwestycyjnego portfolio kolejnych inwestycji sportowych stoi wysoko na liście celów, a zwłaszcza w rozumieniu inwestycji w NBA.
Natomiast nie ma palącej i natychmiastowej potrzeby poszukiwania środków na tego typu projekty. Wejście z franczyzą do NBA wymagałoby to inwestycja rzędu 4 mld dolarów, prawdopodobnie w Las Vegas, i nie jest czymś, co będzie szczegółowo analizowane do momentu, aż NBA potwierdzi taką możliwość, a zanim do tego dojdzie, na drodze pojawi się jeszcze mnóstwo przeszkód do pokonania, w tym nowe, zbiorowe porozumienie pomiędzy NBA i zawodnikami oraz nowa umowa dotycząca praw do transmisji telewizyjnych, a także konieczność przekonania do rozszerzenia ligi właścicieli 30 obecnych już w niej klubów.
FSG łączono też z NFL, ale przy wycenach w okolicach ponad 5 mld dolarów, a w szczególności z uwagi na zakaz wprowadzania kapitału prywatnego lub inwestycji instytucjonalnych, które stanowią część grup właścicielskich w największej lidze sportowej w Ameryce, a FSG z uwagi na doinwestowanie m.in. przez RedBird Capital Partners i Arctos Sports Partners jest właśnie takim kapitałem, oznacza, że wspólnie nie dojdzie do tego typu inwestycji w najbliższym czasie. Henry i Werner mogliby to zrobić we własnym zakresie, ale przy deklaracji FSG o chęci rozwoju prawdopodobieństwo takiego manewru jest nikłe.
Wprawdzie pojawiło się zainteresowanie w zakresie Liverpoolu, którego sprzedaż/doinwestowanie nadzoruje główny sojusznik Jürgena Kloppa w klubie - Mike Gordon, źródła przekazały ECHO, że nie wpłynęła "żadna realna" propozycja i pomiędzy nie były prowadzone rozmowy na wysokim szczeblu pomiędzy zainteresowanymi stronami.
Dave Powell
Komentarze (3)