O Darwinie słów kilka
Gdy tablica sędziego technicznego w 79 minucie starcia na Stamford Bridge, pokazała numer 27, wielu przecierało oczy ze zdumienia. Núñez stwarzał bowiem największe zagrożenie pod bramką The Blues.
Decyzja o zmianie Darwina miała jednak swoje uzasadnienie w obliczu niedawnego urazu kostki oraz pobytu Urugwajczyka na zgrupowaniu reprezentacji. Wystarczyło to jednak do spekulacji, na temat przydatności 23-latka w nowym klubie. Piłkarz zanotował do tej pory 14 bramek w 30 występach.
Patrząc na samą kwotę transferu, Liverpool powinien oczekiwać więcej. Jednak czy na pewno? Darwin Núñez został kupiony z myślą o przyszłości. Tymczasem już w pierwszym sezonie musi nauczyć się życia w nowym kraju, opanować nowy język, oraz przyzwyczaić do nowej ligi. Wszystko to, przy drastycznym spadku formy drużyny nie ułatwia rozwinięcia skrzydeł.
Przyjrzyjmy się jaki wpływ bramkowy dla swoich zespołów, mają inni zawodnicy:
- Erling Haaland (42 gole),
- Marcus Rashford (28 goli),
- Harry Kane (24 gole),
- Mohamed Salah (23 gole),
- Ivan Toney (18 goli).
Ciężko to porównać, a przytoczyliśmy jedynie pięciu napastników. Zestawiając to z narzuceniem na Darwina roli najgroźniejszego zawodnika, co nam to mówi o niemalże całej reszcie zespołu z Anfield?
Co ciekawe 11 z 14 zdobytych bramek (w tym 3 z 4 asyst), Núñez wypracował podczas 24 startów od pierwszej minuty. Pozostałe 2 z 3 goli, oraz asystę, zanotował wchodząc z ławki w dwóch pierwszych meczach dla The Reds (przeciwko Manchesterowi City oraz Fulham).
Często można było odnieść wrażenie, że w momencie możliwego złapania rozpędu, jego osiągnięcie hamowały absencje. Urugwajczyk opuścił do tej pory 4 spotkania z powodu kontuzji, oraz 3 za czerwoną kartkę otrzymaną w meczu z Crystal Palace. Warto w tym momencie wspomnieć, że piłkarz wyciągnął lekcję z niefortunnego debiutu i do tej pory został ukarany żółtą kartką jedynie dwukrotnie.
Patrząc na formę Liverpoolu można by przypuszczać, że problemem jest tworzenie sytuacji podbramkowych. Nic bardziej mylnego. Jedynie Haaland, Salah, Kane, Rashford, oraz Watkins, oddali więcej celnych strzałów na bramkę przeciwnika. Clue całej sprawy stanowi skuteczność, nikt z wymienionej piątki bowiem, nie oddał tak wiele zarazem celnych, jak i niecelnych strzałów.
Wszystkiemu nie pomaga brak ustalenia docelowej pozycji w formacji ofensywnej. Núñez rozpoczął przygodę w Liverpoolu jako środkowy napastnik, jednak stopniowo był przesuwany do boku, aż do całkowitego zakotwiczenia na lewym skrzydle, po przybyciu do klubu Cody'ego Gakpo. Jego boiskowe obowiązki zostały zatem podzielone.
Intensywność Premier League sprawiła, że napastnik rozegrał pełne 90 minut, jedynie 7 razy.
Rzućmy okiem na statystki innych napastników, podczas pierwszego sezonu w Liverpoolu:
- Roberto Firmino – 11 goli w 49 meczach,
- Sadio Mane – 13 goli w 29 meczach,
- Diogo Jota – 13 goli w 30 meczach.
Cała trójka była dużo bardziej efektywna podczas drugiego roku pobytu w klubie. 44 gole Salaha pozostają wyjątkiem, chociaż miał on szansę wcześniej zaadoptować się do angielskich boisk, grając dla Chelsea.
Dla Núñeza trudna przeprawa przez poznanie nowego życia to nie pierwszyzna. Przechodząc z Almerii do Benfiki, w debiutanckim sezonie 14-krotnie wpisał się na listę strzelców, rozgrywając łącznie 44 mecze. Później było już tylko lepiej, a 34 gole w 41 spotkaniach przykuły uwagę piłkarskiego świata, czego efektem był transfer na Wyspy Brytyjskie.
Chociaż gra Darwina charakteryzuje się innymi cechami, ciężko oprzeć się porównaniu piłkarza do byłej gwiazdy Liverpoolu – Luisa Suareza. El Pistolero 21 razy wpisał na listę strzelców w 52 występach pierwszego sezonu.
Núñez przyznał: - Oczywiście, dalej muszę nad sobą pracować. Szczególnie nad wykończeniem sytuacji. Widzę podobieństwo pomiędzy swoimi początkami, a Luisa. W kolejnym roku jego forma wystrzeliła.
Komentarze (0)