Konsekwencje zmiany roli Trenta Alexandra-Arnolda
Cztery asysty w ostatnich trzech meczach to znak, że w Trenta Alexandra-Arnolda tchnięto nowe życie.
Reprezentant Anglii z pewnością pozytywnie przyjął zmianę swojej roli, która pomogła też poprawić wyniki Liverpoolu.
Gra w środku pola umożliwia Anglikowi wpływanie w większym stopniu na mecze, a sama zmiana roli dała mu też zastrzyk energii po trudnym okresie. Wrócił stary, dobry Trent.
Choć wciąż pełni rolę prawego obrońcy bez piłki, staje się drugim pomocnikiem u boku Fabinho, gdy Liverpool konstruuje swoje ataki. Ze swoim zakresem podań jest zresztą główną siłą kreatywną.
W sobotę po raz kolejny zespół Jürgena Kloppa mógł być mu wdzięczny za jego błyskotliwość. To właśnie dzięki perfekcyjnemu rzutowi wolnemu Alexandra-Arnolda, Mohamed Salah mógł skierować piłkę do bramki i zapewnić The Reds zwycięstwo w trudnym meczu z Nottingham Forest na Anfield.
W ostatnich trzech meczach w nowej, hybrydowej roli TAA zaliczył więcej asyst niż we wszystkich poprzednich 38 spotkaniach ligowych.
Jego stałe fragmenty gry w sobotę siały spustoszenie przez całe popołudnie - to po jego dośrodkowaniu z rzutu rożnego Diogo Jota dopadł do piłki przy pierwszej ze swoich dwóch bramek. Jakość dograń ze stojącej piłki okazała się ostatecznie kluczowa w meczu, w którym Liverpool miał problemy ze stworzeniem sobie sytuacji z gry.
Pięć dni wcześniej na Elland Road Alexander-Arnold rozpoczął swoje show. Liczba 124 celnych podań na 136 prób (91% celności) to jego najlepszy wynik w jednym meczu. Zaliczył też 153 kontakty z piłką. Zespół Leeds dał mu czas i przestrzeń, za co został skarcony.
Boss Forest, Steve Cooper, nie zamierzał popełnić tego samego błędu - indywidualne krycie znacznie utrudniło życie Trentowi. Mimo że Liverpool miał 81% posiadania piłki w sobotę, Alexander-Arnold miał tylko 94 kontakty z piłką i zaliczył 44 celne podania na 60 prób (73% celności).
Wciąż jednak miał olbrzymi wpływ na zapewnienie 100. zwycięstwa ligowego Kloppa na Anfield - tylko Bob Paisley (131) i Bill Shankly (139) zdołali dobić do tej granicy szybciej niż Niemiec (potrzebował na to 144 meczów).
Steven Gerrard obserwował to wszystko z trybuny głównej razem ze swoim młodym synem Lio, który był tego dnia maskotką drużyny. Momentami przypominało to czasy świetności tej ikony Anfield, kiedy to Liverpool zawsze polegał na niej, gdy coś musiało się wydarzyć.
W pierwszej połowie meczu była sytuacja, kiedy Alexander-Arnold pojawił się na lewym skrzydle, aby uciec przed graczami Nottingham Forest. Kilka sekund później biegł z powrotem, aby przerwać atak rywali w swoim polu karnym, za co The Kop zgotowało mu gromką owację.
Danie tyle wolności swojemu prawemu obrońcy oznacza, że stoperzy - Ibrahima Konaté i Virgil van Dijk - ponoszą dodatkową odpowiedzialność, a Liverpool gra praktycznie z trójką obrońców, kiedy ma piłkę. Szczególnie Konaté ma spory teren do pokrycia na boisku.
- Wciąż nad tym pracujemy, ale wszystkim nam się to podoba - mówi Van Dijk.
- Moim zdaniem Forest spisało się całkiem nieźle. Kryli indywidualnie Trenta, Fabinho, każdego z pomocników. Trudno było znaleźć momenty, kiedy nie byli pod presją.
- Jako środkowi obrońcy, musimy dyktować grę i szybko przemieszczać się, aby zdobyć piłkę. Musimy jednak być w stanie czasami się zmieniać. Czasem Trent musi się cofnąć, czasami musi wyjść wyżej, a inni gracze muszą się cofać.
- Musimy nad tym ciągle pracować. Trener wciąż powtarza, że wszystko jest kwestią zakładania pressingu po stracie. Jeśli wszyscy przemieszczają się i sprawiają, że pole gry jest jak najmniejsze, mamy dużą szansę na odzyskanie piłki. Każdy musi czuć swobodę w posiadaniu piłki. Myślę, że Trent naprawdę dobrze radzi sobie z nową rolą.
Zmiana roli Trenta, wywołała również konsekwencje dla Andy'ego Robertsona na lewej stronie. Kapitan Szkocji musi być bardziej selektywny w wybieraniu momentów swoich ataków. Musi zapewniać ochronę, żeby nie narażać Liverpoolu na kontrataki.
To Robertson wykonał rzut wolny, po którym Jota umiejętnie przyjął piłkę i pokonał Keylora Navasa, strzelając swoją drugą bramkę w tym meczu.
Obydwaj boczni obrońcy mogą pochwalić się teraz dwucyfrową liczbą udziałów w bramkach we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie (Robertson - 10 asyst, Alexander-Arnold - 7 asyst i 3 gole). W sobotę po raz dziesiąty obydwaj zaliczyli asystę w tym samym meczu na najwyższym poziomie rozgrywkowym, jednak ostatnim razem taka sytuacja miała miejsce w wygranym meczu z Brentford w styczniu 2022 roku.
Ani jeden, ani drugi nie błyszczy w tej kampanii tak, jak w poprzednich sezonach, ale nie pomagają im też niepowodzenia zespołu i wciąż pozostają oni integralną częścią tej drużyny.
- Owszem, nowa rola Trenta zmieniła trochę rolę Robbo - wyjaśnił Klopp.
- Nie możemy mieć jednego bocznego obrońcy w środku pola i drugiego ustawionego cały czas wysoko po lewej stronie. Robbo musi oceniać sytuacje, kiedy może być zaangażowany, kiedy może pójść na obieg tak, jak zrobił to przy golu Mo z Leeds United.
- Ustawienie Robbo trochę się zmieniło, ale to bardzo doświadczony i mądry zawodnik. Wie, kiedy będziemy go potrzebować z przodu. Chłopcy muszą nauczyć się dobrze odczytywać sytuacje i robić odpowiednie rzeczy we właściwych momentach.
Poniżej przedstawiamy mapę średniego ustawienia zawodników Liverpoolu w meczu z Leeds, z wyraźną centralną rolą Alexandra-Arnolda (nr 66). Można również zobaczyć, jak Robertson ustawia się bardziej po lewej stronie, będąc niemal w linii ze środkowymi obrońcami.
Porównajmy to z meczem wygranym 7:0 z Manchesterem United, w którym to obydwaj boczni obrońcy operowali szeroko na obydwu flankach. Robertson ustawiony jest jeszcze wyżej niż Trent, a nawet wyżej niż cała trójka pomocników The Reds.
- Nottingham próbowało zastosować krycie indywidualne na naszych pomocnikach, co utrudniło nam trochę grę. To dało Ibou wiele okazji do bycia przy piłce i na początku nie wykorzystywał ich zbyt dobrze - powiedział Klopp.
- Pojawia się pytanie, jak możemy pomóc Ibou w lepszym wykorzystaniu tych okazji. To wciąż nasze pierwsze dni w tym systemie, więc musimy nad tym popracować.
Alexander-Arnold może działać bardziej centralnie, ale to nie zmieni planów transferowych Liverpoolu na lato. The Reds wciąż poszukują co najmniej dwóch pomocników oraz nie szukają obecnie prawego obrońcy. Ta pozycja wciąż należy do Alexandra-Arnolda, a w klubie wierzą, że mają wystarczające zastępstwo dla Anglika w osobach Joe Gomeza, Calvina Ramsaya i Conora Bradleya, który zalicza produktywny sezon na wypożyczeniu w Bolton Wanderers.
Jeśli Liverpool chce utrzymać tempo pościgu za pierwszą czwórką, nie może powtórzyć defensywnych słabości, które pozwoliły Forest dwukrotnie wyrównać wynik za sprawą Neco Williamsa i Morgana Gibbsa-White'a.
- Musimy lepiej bronić rzuty rożne, zwłaszcza drugie piłki - przyznał Van Dijk.
- Wiemy, że musimy poprawić naszą grę, ale w obecnym sezonie ważne jest, że udało nam się wygrać. Teraz będziemy przygotowywać się do meczu z West Hamem w środę. Mamy coś, na czym możemy budować. Musimy znaleźć stabilność.
Klopp wydaje się być zdecydowany, by dalej stosować swój nowy system. Sobotni mecz pokazał, że są w nim pewne kwestie do poprawy, ale daje on też zespołowi wyraźne korzyści. Szczególnie widoczna jest poprawa formy Alexandra-Arnolda, który ponownie błyszczy.
James Pearce
Komentarze (11)
Barella
Ugarte
Prawy obrońca = Trent do pomocy