Dlaczego FSG dąży do modelu wieloklubowego?
Wraz z fanfarami towarzyszącymi zatrudnieniu przez Fenway Sports Group (FSG) Michaela Edwardsa jako jednego z szefa pionu piłkarskiego nadeszła realizacja, że Liverpool musi się zmienić.
Nowa era bez Jürgena Kloppa będzie kształtowana przez Edwardsa, byłego dyrektora sportowego Liverpoolu, i obejmie w swoich założeniach zamiar zainwestowania w klub partnerski.
Wieloklubowy model nadchodzi na Anfield, jako że Edwards uważa, że Liverpool ma niewielki wybór, chcąc „pozostać konkurencyjnym” w Premier League i nie tylko.
To wyraźna zmiana stanowiska Liverpoolu, klubu, który jak dotąd stał po przeciwnej stronie barykady niż wielu jego największych rywali. The Athletic analizuje kwestie, jakie się z tym wiążą.
Co tak naprawdę proponuje FSG?
Tak naprawdę to ledwie dopasowanie się do postawy dominującej w Premier League. Znacznie ponad połowa spośród 20 klubów angielskiej ekstraklasy posiada obecnie powiązania z co najmniej jednym innym klubem w Europie i ten odsetek w ostatnich 12 miesiącach tylko się zwiększył.
Chodzi o to, że Liverpool musi nadążać za sąsiadami, jak wskazywał Mike Gordon we wczorajszym mailu do osób zatrudnionych w klubie.
„Globalny futbol zmienił się nie do poznania w ostatnich latach, stając się nieporównywalnie bardziej wyrafinowany i tworząc tysiące nowych wyzwań” – pisze Gordon.
„Aby pozostać konkurencyjnym, musimy zidentyfikować każdą dostępną metodę, pozwalającą nam zyskać przewagę. W tym celu Michael [Edwards] wykorzysta każdy możliwy znany mu sposób i już obecnie ustalił, że nabycie innego klubu jest jedną z tych dróg do wzmocnienia naszych działań i będzie motorem napędowym naszych ambicji”.
Liverpool jak dotąd opierał się trendom wyznaczanym przez właścicieli Manchesteru City, którzy w swojej City Football Group (CFG) zebrali już 13 klubów – w tym Gironę w Hiszpanii, Palermo we Włoszech i New York City w Stanach Zjednoczonych – jednak panuje zgoda co do tego, że korzyści płynące z wieloklubowego modelu nie mogą być pomijane.
„W żaden sposób nie ujmuje to skupienia, uwagi, troski i, przede wszystkim, skali inwestycji w Liverpool” – dodał Gordon. „W rzeczywistości uważamy to za ścieżkę, która pomoże wzmocnić klub w przyszłości”.
Czy ma to związek z zatrudnieniem Edwardsa, czy też FSG planowało zrobić to już wcześniej?
Od dłuższego czasu pojawiały się pogłoski, jakoby FSG planowało nabyć inny klub piłkarski, który mogłoby prowadzić obok Liverpoolu. Grupę łączono z nie mniej niż czterema klubami z Brazylii – Cruzeiro, Botafogo, Athletico Paranaense i Internacionalem – jednak Billy Hogan, dyrektor wykonawczy Liverpoolu, sugerował minionego lata, że nie jest to już priotytet.
– Dla niektórych klubów to [model wieloklubowy] ma sens – mówił Hogan podczas konferencji SportsPro Media APAC w Singapurze. – Ale z naszej strony jesteśmy w pełni skupieni na tym, co dzieje się w Liverpoolu.
Drzwi nigdy nie zostały zatrzaśnięte, ale powrót Edwardsa stanowił okazję dla Liverpoolu, by podążyć drogą, która z pewnością wpisywała się w ambicje nowego człowieka FSG. Szansa by poszerzyć talię FSG była czynnikiem, który zagłuszył początkową niechęć Edwardsa do powrotu do Liverpoolu.
„Było dla mnie kluczową kwestią, że gdybym miał wrócić, musiałoby się to stać z odświeżoną energią i werwą” – mówił Edwards we wczorajszym oświadczeniu FSG. „W praktyce oznacza to nowe wyzwania i nowe okazje”.
„Tak więc jednym z największych czynników, jakie skłoniły mnie do podjęcia decyzji, było zaangażowanie się w nabycie i zarządzanie nowym klubem, zbudowanie tej części struktury Grupy. Wierzę, że aby pozostać konkurencyjnym, inwestycje i rozszerzanie obecnego piłkarskiego portfolio są niezbędne”.
Ten ostatni wyraz jest tu kluczowy. Dla Liverpoolu to już nie jest wybór strategiczny, a decydujący.
Jakiego rodzaju klubu będą najprawdopodobniej szukać i gdzie?
Jest pewien wzorzec odnośnie klubów poszukiwanych przez dużych graczy z Premier League planujących rozszerzenie swoich wpływów: dość duży, by spokojnie rywalizować w najwyższej klasie, jednak nie kosztujący fortuny.
Jest mało prawdopodobne, by Liverpool miał się z tej reguły wyłamać, chcąc kupić klub w ramach długofalowych planów.
Rynek południowoamerykański, szczególnie brazylijski, był już przez FSG badany, jednak prawdopodobnie pierwszym krokiem będzie klub z Europy.
Decyzja Wielkiej Brytanii z 2016 roku o wyjściu z Unii Europejskiej doprowadziła do pewnych trudności pod kątem naboru zawodników, jako że Brexit spowodował podwyższenie wymagań dla zagranicznych zawodników aplikujących o pozwolenie o pracę na Wyspach.
Posiadanie europejskiego klubu pozwala na obejście tych zasad, dostarczając szansę na zbudowanie niezbędnych kwalifikacji w innej lidze. W ten sposób można by było dać szansę utalentowanym zawodnikom z kontynentu niemającym jeszcze 18 lat, którzy obecnie nie są dostępni dla angielskich klubów. Próby nawiązania relacji z europejskimi klubami w ostatnich pięciu latach nie były przypadkowe.
Jakie są potencjalne zyski dla Liverpoolu
Nie jest to określenie, którego wysocy działacze lubią używać – nie, kiedy jest ono tak ubliżające tym na niższych poziomach wieloklubowego łańcucha pokarmowego – ale szansa by wykorzystać innych jako „kluby filialne” (feeder clubs – dosłownie „kluby żywiące”) zdaje się być coraz bardziej pociągająca dla tych w Premier League.
Oprócz przewagi przy pozyskiwaniu młodzieży, daje to szansę Liverpoolowi na rozwijanie własnych talentów. Masz większą kontrolę nad rozwojem młodego zawodnika, jeśli wyślesz go do kontrolowanego klubu, szczególnie gdy większości klubów w wieloklubowych modelach poleca się grę w zbliżonym stylu.
Właściciel Chelsea Todd Boehly podsumował swoje motywy dostatecznie dobrze. – Naszym celem jest upewnić się, że zapewniamy naszym młodym gwiazdom wszelkie ścieżki do pierwszego zespołu Chelsea, jednocześnie gwarantując im szanse gry – powiedział w minionym roku.
Młodzieżowcy mogą zostać wypożyczeni, wiedząc, że dostaną swoje szanse i minuty w meczach o stawkę – coś co nie zawsze można zagwarantować w innych okolicznościach. Nie musi to prowadzić do gry zawodnika w klubie na szczycie piramidy, jednak i tak najprawdopodobniej doprowadzi do zwiększenia jego wartości. W obecnych czasach zaciskających się reguł dotyczących zysków i samowystarczalności (PSR) takie drobiazgi potrafią robić różnicę.
W wieloklubowym modelu powstaje też szansa dzielenia się analizami skautów, wymiany danych, zarzucania sieci szerzej i dalej, jak widać to na imponującym przykładzie grupy Red Bull z Lipska i Salzburga. To wszystko sprowadza nas z powrotem do wypowiedzi Gordona na temat ambicji, by wzmocnić Liverpool.
Jakie jest ryzyko?
Nie zawsze jest jednak tak dobrze i miło, jak w tym sezonie przekonała się Chelsea, właściciel francuskiego Strasbourga. Zespołowi grozi spadek z Ligue 1, a kibice są coraz bardziej zaniepokojeni ich rolą w całym projekcie.
Protesty zdarzały się także w Lyonie – przeciwko Eagle Football Group Johna Textora z Crystal Palace, czy w Lorient, gdzie rządzi Black Knight Football Entertainment właściciela Bournemouth Billa Fowleya. 777 Partners, zaangażowani w przejęcie sąsiadów Liverpoolu, Evertonu także mieli pewne kłopoty z klubami w swojej stajni.
Drużyny miały problemy, gdy dwie spośród nich trafiły do jednych rozgrywek w Europie.
UEFA nie pozwala, by kluby partnerskie mierzyły się ze sobą, co spowodowało komplikacje, gdy w tym sezonie do Ligi Europy zakwalifikowały się i Brighton & Hove Albion, i belgijski klub Royal Union Saint-Gilloise. Brighton dopuiszczono do rozgrywek dopiero wówczas, gdy Tony Bloom przekonał UEFA, że nie ma decydującego wpływu na Union.
Aston Villa miała te same kłopoty ze swoim portugalskim partnerem Vitórią w Lidze Konferencji. Właściciele Villi, Nassef Sawiris i Wes Edens musieli ostatecznie sprzedać część swoich udziałów w Vitórii.
Dla odmiany Liverpool, w pewien sposób, napotkał te same kwestie związane z AC Milan i Tuluzą. RedBird Capital Partners, właściciel 11% akcji FSG, kontroluje oba te kluby, jednak zdołał przekonać UEFA, by obie drużyny dopuścić do rywalizacji. Warunkiem stawianym przez UEFA było, by między klubami nie dokonywano trasferów aż do czasu nadchodzącego letniego okienka transferowego.
Czy będzie to ten sam model, jak w przypadku City czy Chelsea oraz czy należy spodziewać się kolejnych klubów?
Zamysł będzie ten sam: stworzyć korzystne więzi partnerskie i zbierać korzyści, jakie one niosą. Powtórzenie modelu Manchesteru City wymagałoby jednak olbrzymich nakładów finansowych i czasu.
City działa w tej branży od dekady, zapuszczając korzenie w Ameryce Północnej i Południowej, Australii, Azji i Europie. Wpływy marki CFG sięgają bardzo daleko.
Niektórzy starają się imitować model City, jednak nikt nie wykazał chęci do powielenia jego skali i jest mało prawdopodobne, by FSG, organizacja świadoma swoich ograniczeń finansowych, miała podjąć próbę.
Misja Chelsea rozpoczęła się latem minionego roku i należy oczekiwać, że BlueCo – konsorcjum które jest właścicielem Chelsea – będzie próbować dokładać kolejne karty do swojej talii.
Jak dotąd Liverpool nie przedstawił żadnych wskazówek, jak kształtować się będzie jego ambicja odnośnie wieloklubowego modelu, jednak powrót Edwardsa sugeruje, że rozszerzenie działalności jest koniecznością.
Philip Buckingham
Komentarze (16)
Z lakonicznej informacji na forum odnośnie Twojego przewinienia wnioskuję, że pisałeś nie na temat. Dopytam się moderatorów.
Nazwałeś mnie idiotą. Nie masz powrotu na forum. Możesz pisać sobie na głównej, ale na forum nie masz wstępu. Trzeba było pohamować język przed napisaniem posta.
EOT.
Nazwanie kogokolwiek idiotą w rozmowie na forum powinno być karane banem.
Serio czepiacie się moderatora chyba tylko ze względu, że otwarcie ma w paru wątkach inne zdanie od waszego.
Pewnie jak was ktoś nazwałby idiotą to pierwsi byście flagowali posta.
Nie rozumiem ostatnio tej nagonki na moderatora.
Swoją drogą Nagelsmann to bardzo dobry trener, któremu Bayern i jego toksyczność zniszczyła nieco reputację. Poszedł tam za wcześnie, był zbyt młody, wielu piłkarzy nie potrafiło tego zaakceptować. Trafił też na nieciekawy okres bo Bayern po wycofaniu się w cień Uliego Hoenessa i Rummenigge nie jest już tak doskonale funkcjonującą maszynką do wygrywania.
13 klubów?! i gdzie niby te talenty z tych klubów bo jakoś zbyt wielu ich nie kojarzę