Statystyki przemawiają za Amorimem
Przerwy międzynarodowe zazwyczaj nie są wesołe, ale ostatnia była wyjątkowo ponura dla kibiców Liverpoolu. Podczas dwutygodniowej przerwy od klubowego futbolu, Xabi Alonso zdecydował się dołożyć zmartwień kibicom The Reds, wykluczając się z wyścigu, aby tego lata zastąpić Jürgena Kloppa.
W teorii niewykonalne zadanie zastąpienia niezastąpionego właśnie stało się jeszcze bardziej intrygujące. Alonso wydawał się być pewniakiem, do zajęcia miejsca na Anfield w następnej kampanii, ale potwierdził swoją decyzję o pozostaniu w Bayerze Leverkusen, zmuszając Liverpool do poszukiwania alternatyw.
Najnowsze doniesienia sugerują, że Rúben Amorim jest nową opcją numer jeden. Menadżer Sportingu, podobnie jak Alonso, prowadzi obecnie w lidze na krajowym podwórku i jest typowany do tej roli.
Powstaje więc pytanie. Jak dobry jest?
W przeciwieństwie do Alonso, mamy o wiele więcej materiałów do oceny Amorima. Jest znany w zawodzie od około pięciu lat i od momentu pojawienia się na szerszą skalę, zrobił prawdziwą różnicę w Portugalii.
W swojej pierwszej pracy w Bradze przejął zespół w połowie sezonu i poprowadził go łącznie w 13 meczach, wygrywając dziesięć.
Jego drużyna poniosła tylko dwie porażki, z których obie miały miejsce z Rangersami Stevena Gerrarda w Lidze Europy. Braga z Amorimem dwa razy pokonała FC Porto i Sporting, a także raz Benfikę w tym krótkim 13-meczowym okresie.
W rzeczywistości wywarł wystarczająco duży wpływ w ciągu tych trzech miesięcy, aby Sporting sięgnął po niego w marcu. Wpłacili klauzulę 8,5 miliona funtów, co uczyniło go trzecim najdroższym menadżerem w historii. W tym czasie nie posiadał nawet licencji UEFA Pro ani A.
Sporting od tego czasu nie oglądał się za siebie. W swojej pierwszej pełnej kampanii u steru zdobył tytuł Premier Ligi po raz pierwszy od 19 lat. Portugalska ekstraklasa od lat stoi pod znakiem trzech drużyn, ale tak naprawdę przez długi czas liczyły się tylko Porto i Benfica.
Amorim namieszał - podobnie jak Klopp przez całą swoją karierę - i przystąpił do wygrywania serii trofeów w ciągu ostatnich kilku lat, obecnie zmierzając po drugi ligowy tytuł. Sporting ma obecnie jednopunktową przewagę na szczycie przy jednym spotkaniu rozegranym mniej.
Ma dopiero 39 lat - trzy lata mniej niż Alonso - "przeszedł" portugalski futbol. Trudno jest zignorować, jak dobrze Amorim radził sobie w swojej ojczyźnie, jeśli chodzi o wyniki.
To, co nie jest widoczne gołym okiem, dostrzegamy z punktu widzenia danych, ale historia futbolu nauczyła nas, że wyjątkowi menedżerowie mają tendencję do osiągania wyników ponad stan na początku swojej kariery, nawet gdy mają do czynienia z trudnymi zadaniami.
José Mourinho w Porto, Klopp w Borussii Dortmund, Rafael Benítez w Valencii, Alex Ferguson w Aberdeen. Wszyscy odnieśli sukces, nie mając do dyspozycji najlepszych graczy.
Nie wydaje mi się, że koniecznie potrzebujesz trofeów na swoim koncie, aby przejąć Liverpool, bo czego dokładnie spodziewać się po Roberto De Zerbim, który prowadził Brighton and Hove Albion lub Sassuolo? Zdaje się jednak iż fakt, że Amorim jest już mistrzem ma znaczenie.
Podczas pierwszego ligowego triumfu Sporting pod wodzą Amorima pobił rekord kraju, rozgrywając 32 mecze bez porażki. Takie rzeczy nie zdarzają się przypadkiem. Potrzebujesz prawdopodobieństwa po swojej stronie, jeśli masz zamiar rzucać szóstkę co tydzień.
Nic więc dziwnego, że podstawowe liczby Amorima wyglądają dobrze. Jego zespół ma tendencję do pokazywania wysokiego poziomu wydajności, co idzie w parze z pozytywnymi wynikami, zwłaszcza w tym sezonie.
Sporting dochodzi do około 16,7 strzałów na mecz w Primeira Lidze, a przekładają się one na xG na poziomie 2,1. Benfica jest jedyną drużyną w lidze z nieznacznie lepszymi ofensywnymi liczbami, z 16,8 strzałów i 2,2 xG.
W kwestii defensywy zespół Amorima wygląda genialnie. Na ich bramkę oddawane jest średnio tylko 7,7 (!!!) strzałów na mecz, co daje w sumie xG na poziomie około 0,66. Dla przypomnienia, żadna drużyna z sześciu europejskich lig nie ma w tej kwestii lepszych liczb. Porto dopuszcza do około 8,6 strzałów na mecz, a Benfica do 10,2.
Ich atak jest zapracowany, a defensywa nie dopuszcza rywali do głosu, a to dokładnie to, czego potrzebujesz. To jest dominacja.
Jej poziom można precyzyjnie przedstawić, zwracając uwagę na to jaka jest różnica pomiędzy xG ofensywnym, a xG przeciwko nim. Im wyższa liczba, tym większe prawdopodobieństwo sukcesu po twojej stronie.
Różnica xG na mecz wynosi +1,42. To doskonały wynik. Jeśli chodzi o perspektywę, Porto i Benfica notują odpowiednio +1,06 i +1,29. Leverkusen Alonso +1,20. Arsenal +1,27, a Liverpool +1,05.
W każdym z poprzednich sezonów Amorim Sporting zanotował kolejno +1,22, +1,42 i +1,12 w Primeira Lidze. Pozytywnych liczb w pewnym stopniu należało się spodziewać ze względu na jakość ich zawodników w porównaniu z przeciętną drużyną z Portugalii, ale to dobry materiał. W sezonie poprzedzającym przejęcie przez 39-latka Sporting zanotował taką różnicę na poziomie tylko +0,38.
Warto zauważyć, że Sporting ma bardzo dobrą kampanię, jeśli chodzi o wykończenie. Do tej pory przebili swoje xG o 16,6 goli, co jest wręcz szokujące.
Drugą najlepszą drużyną w dywizji pod tym względem jest Estoril z nadwyżką 8,4 goli, a w Premier League w tym sezonie najlepiej wypada Arsenal z nadwyżką 8,5 gola. Sporting przebija ten wynik podwójnie, co naturalnie pomaga im w wygrywaniu spotkań
Oczywiście leży to po stronie zawodników, a nie Amorima, więc nie jest to coś, czego możemy oczekiwać od niego na Anfield. Jednocześnie jednak do tej pory nie opierał on gry na swoim bramkarzu.
Antonio Adán ma 36 lat, co mówi samo za siebie. Hiszpan nie tylko puścił o trzy bramki więcej niż powinien - jak wynika to ze statystyk - ale także znalazł się w dolnej połowie jeśli chodzi o statystyki udanych akcji defensywnych na poziomie całej ligi. Innymi słowy, nie potrafi wprowadzić spokoju.
Amorim jest zwolennikiem proaktywnego podejścia do pressingu - chociaż dość korzysta również ze zrównoważonej defensywy - trudno sobie zatem wyobrazić, jak bardzo doceniłby rolę Alissona Beckera. Brazylijczyk może odblokować dodatkowe aspekty w jego taktyce.
Czas na negatywy. Nie ma ich wiele, ale Liverpool będzie miał oczywiście kilka obaw. Wydaje się, że Amorim naprawdę kocha formację 3-4-3, co może okazać się problematyczne.
Niektórzy menedżerowie przenoszą swoje pomysły z pracy do pracy, ale zmieniają swój system w zależności od zawodników. Pep Guardiola robi to na przykład, podobnie jak Klopp. Amorim wydaje się posiadać stałe zasady i stałą formację.
Portugalczyk wygląda bardziej na kogoś w stylu Antonio Conte w tym sensie, że jego preferowany system prawdopodobnie przyszedłby do klubu z nim, co nie jest wadą, dopóki nie spojrzysz na Liverpool.
Istnieje kilka powodów, dla których The Reds nie pasują obecnie do systemu 3-4-3 z powodu obecnych w klubie środkowych obrońców. Na początek mamy Virgila van Dijka, który specjalizuje się w grze w dwójce i otwarcie wyrażał swoją dezaprobatę dla systemu z trójką stoperów w reprezentacji narodowej.
Jest tak dobry, że nie potrzebuje dodatkowego środkowego obrońcy u boku. Ibrahima Konaté jest podobny. Francuz jest na tyle kompletny, aby poradzić sobie z trudnymi do upilnowania napastnikami bez dodatkowego wsparcia. Często też doznaje kontuzji, więc nie można liczyć na to, że będzie dostępny co tydzień.
Joël Matip ma kontrakt do końca tego sezonu, Joe Gomez nie czuje się już prawdziwym środkowym obrońcą, a żaden z tych chłopaków – w tym Jarell Quansah – nie jest lewonożny.
Wyżej Liverpool zainwestował w ostatnim letnim okienku transferowym w ósemki. Dominik Szoboszlai, Curtis Jones, Harvey Elliott i Ryan Gravenberch skłaniają się ku rolom box-to-box, a nie gry w podwójnym pivocie.
Drużyna Liverpoolu prawdopodobnie musiałaby przejść transformację przez kilka kolejnych okien transferowych, gdyby Amorim miał wymusić prawdziwą zmianę z 4-3-3 na 3-4-3, co nie jest idealnym rozwiązaniem.
Kluczowymi graczami w drużynie w tej chwili są prawdopodobnie Van Dijk, Trent Alexander-Arnold i Mohamed Salah, i nie jestem pewien, czy naprawdę zoptymalizujesz któregokolwiek z nich, przechodząc na 3-4-3.
Amorim wykazał się umiejętnością dokonywania subtelnych poprawek po sprzedaży kluczowych pomocników, takich jak João Palhinha, Matheus Nunes i Manuel Ugarte, ale nadal warto zastanowić się, jak wszystkie elementy będą do siebie pasować.
Jest też znak zapytania związany z jego brakiem doświadczenia poza Portugalią. Jak dobra jest Primeira Liga w porównaniu do Premier League? Nigdy nie sprawdził się poza ojczyzną, a jego wyniki w Europie nie są najlepsze.
Pamiętajmy, że menadżer jest w zazwyczaj tak dobry, jak jego zawodnicy, więc Sportingowi trudno jest wygrywać w Lidze Mistrzów. Amorim rozegrał 34 mecze w Europie, wygrywając 12 i przegrywając 13.
Z tego zapisu można wyciągnąć wiele różnych wniosków. Może nie radzi sobie tak dobrze, gdy rywalizuje ze ścisłą czołówką, może nie radzi sobie tak dobrze poza Portugalią, a może jego gra jest tak ofensywna i wymagająca, że jego zawodnicy nie potrafią przełożyć jej na boisko, gdy nie są faworytami?
Jeśli przejmie Liverpool, nie trudno wyobrazić sobie, że jego bilans naturalnie się poprawi dzięki lepszym zawodnikom, ale to zdecydowanie jeden element, na który trzeba uważać.
Biorąc to wszystko pod uwagę, Amorim wygląda bardzo atrakcyjnie, być może nawet najbardziej atrakcyjnie ze wszystkich menedżerów pozostających na krótkiej liście. Jego angielski jest bezbłędny, jest uznanym mistrzem, a dane stojące za współczesnym sukcesem jego zespołu są zachwycające. Wie, jak stworzyć drużynę.
Zatrudnienie Amorima wiąże się z pewnym ryzykiem, ale jest tak również w przypadku każdego innego kandydata. Gdyby był w stanie powtórzyć swoją dotychczasową pracę na Anfield, Liverpool mógłby spać spokojnie.
Josh Williams
Komentarze (24)
Już samo odejście Kloppa wraz ze sztabem będzie szokiem dla drużyny. Tego lata mamy jeszcze Euro i Copa America, okres przygotowawczy dla wielu piłkarzy będzie bardzo krótki. Zmiana ustawienia w takich okolicznościach, po latach gry 4-3-3, ściąganiu piłkarzy pod kątem tego ustawienia i budowania pod nie drużyny to nie jest najlepszy pomysł. To jest coś, o czym będzie można pomyśleć jako zmianie na sezon 25/26, przygotować się do tego polityką transferową i jeśli będzie w ogóle taka potrzeba, to wtedy próbować je zmieniać.
Być może to miał na myśli, ale gdybyśmy faktycznie mieli w planach zmianę ustawienia to zdecydowanie lepiej byłoby sprowadzić lewonożonego środkowego obrońcę zaadaptowanego w grze z trójką z tyłu typu Hincapie, Pacho czy Inacio, zamiast liczyć tam na Robertsona. Nie ma pewności, że takie przestawienie w jego przypadku będzie udane i czy jako LCB zapewni nam poziom jakiego oczekujemy.
Można by nawet stwierdzić, że mamy "samograja", którego należy kontynuować.
W przypadku nowego trenera (ktokolwiek nim będzie) najbardziej martwię się o próby zmiany ustawienia.
ten cały FLange. Obstawiam ze od trenera z planety małp, tego z syndromem małej fujary.
Widziałbym u nas kogoś z trójki: Amorim, Nagelsmann, Inzaghi. Portugalczyk wydaje się najbardziej realny.