Przed Slotem trudne rozmowy z Salahem i Virgilem
Międzynarodowe turnieje w czasach swojej świetności stanowiły duży wysiłek dla piłkarzy, ale Euro 2024 okazało się prawdziwą harówką.
Piłkarski "festiwal", w dużej mierze pozbawiony emocji, energii i jakości, wydawał się dla wielu drużyn i piłkarzy wysiłkiem ponad ich siły.
Genialny gol Ollie'ego Watkinsa w ostatniej akcji meczu, dający Anglii awans do finału, stanowił rzadki punkt kulminacyjny i wyglądało na to, że musi stać się motywem przewodnim tego lata.
W rzeczywistości, gdyby podopieczni Garetha Southgate'a odnieśli najbardziej nieprawdopodobny (i prawdopodobnie niezasłużony) triumf, ten gol byłby pewnie wszędzie odtwarzany niczym „Wonderwall”. Jest więc mały pozytyw.
Jednak gdy napastnik Aston Villi oddawał się świętowaniu swojego gola, za nim stał osamotniony Van Dijk - wyczerpany, zirytowany i pokonany.
Plany na przyszłość
Holenderski kapitan, który w wywiadach prezentuje się równie dobrze, co w obronie, swoimi pomeczowymi komentarzami wzbudził pewien niepokój wśród kibiców Liverpoolu.
W napływie szczerości powiedział:
- Tego lata dokładnie zastanowię się nad tym, czego chcę na poziomie klubowym i międzynarodowym. Po sezonie takim jak ten, w którym wydarzyły się różne rzeczy, pod koniec robi się emocjonalnie, ponieważ wiesz, że to już koniec.
Ten cytat można interpretować na różne sposoby.
Złośliwi będą twierdzić, że odniesienie się w wypowiedzi do "klubu" wskazuje na niepewną przyszłość, którą potęguje jeszcze brak przedłużenia kontraktu.
Najprawdopodobniej jednak Van Dijk - który w tym miesiącu skończył 33 lata - rozważa przejście na emeryturę reprezentacyjną.
Rozdzierające serce odpadnięcie z Euro na tak późnym etapie z pewnością będzie dotkliwe i bolesne przez wiele tygodni. Virgil jest wystarczająco doświadczony, aby nie podejmować pochopnych decyzji, jednak opisując sezon 2023/24 jako "bardzo, bardzo długi i trudny rok", brzmi jak człowiek pogodzony z własną piłkarską śmiertelnością.
Nikt nie powie tego publicznie, ale w Liverpoolu wszyscy będą mieli cichą nadzieję, że w minioną niedzielę ich kapitan pożegnał się z grą w drużynie narodowej.
A wszystko to dlatego, że jednym z największych wyzwań Arne Slota w tym sezonie będzie zarządzanie czasem gry dwóch ikonicznych postaci.
Pewniacy do składu
W ciągu ostatnich 18 miesięcy klubowi udało się obniżyć średnią wieku drużyny. Z klubu odeszli starsi zawodnicy o zmęczonych nogach, a przybyli tacy piłkarze jak Darwin Núñez, Cody Gakpo, Alexis Mac Allister, Dominik Szoboszlai i Ryan Gravenberch, wnosząc do zespołu nową energię.
Mimo to, w poprzednim sezonie drużyna w dużej mierze polegała na Van Dijku i Salahu - oczywiście do momentu, w którym ten drugi wyjechał na Puchar Narodów Afryki.
Dla kontekstu, kapitan The Reds zaliczył więcej minut gry niż jakikolwiek inny zawodnik Liverpoolu w całej kampanii i spędził na boisku w sumie 4072 minuty - 5395, jeśli dodać do tego minuty rozegrane w kadrze.
I tylko czterech zawodników grało częściej niż Salah, który w sezonie uzbierał 3132 minuty na boisku.
Co najważniejsze, czas gry obu zawodników był w pewnym stopniu kontrolowany.
Liga Europy, w przeciwieństwie do Ligi Mistrzów, pozwoliła Jürgenowi Kloppowi na to, by dać odpocząć Salahowi i Van Dijkowi w dużo większym stopniu niż w poprzednich latach. Van Dijk zagrał tylko w połowie z 10 meczów Liverpoolu w Lidze Europy w zeszłym sezonie i tylko w trzech zagrał od pierwszej minuty.
Salah wybiegł na boisko w dziewięciu z tych spotkań, ale rozpoczął tylko cztery.
Nie ma wątpliwości co do tego, że ten odpoczynek zdziałał cuda dla obu zawodników - szczególnie dla Van Dijka, który odnalazł swoją najlepszą formę dzięki sporadycznym przerwom w grze.
To luksus, którego nie będziemy mieć w przyszłym sezonie.
Korzyści płynące z rotacji
Dopiero okaże się, jak Slot podejdzie do krajowych rozgrywek pucharowych, ale z pewnością nie będzie miejsca na eksperymenty na najwyższym europejskim poziomie.
Należy również pamiętać, że zmieniający się format Ligi Mistrzów, który obejmuje dodatkowe mecze - każda z drużyn rozegra co najmniej osiem meczów w początkowej fazie rozgrywek, a nie sześć, jak to było do tej pory - będzie wymagał zarządzania czasem gry poszczególnych zawodników.
Będą potrzebne trudne rozmowy, szczególnie dla nowego trenera głównego - lub menedżera, jak zapewne większość będzie go nazywać. Slot do korzyści płynących z rotacji będzie musiał przekonać dwie legendy Liverpoolu, przyzwyczajone do rozpoczynania wszystkich meczów Premier League i Ligi Mistrzów.
Holender mógłby wskazać na ich występy między sierpniem a lutym ubiegłego sezonu jako uzasadnienie, porównując je do tych z końcówki kampanii.
Gdy przyszło zmęczenie, obaj zaliczyli spadek formy, chociaż u Salaha był on znacznie bardziej wyraźny. W tym kontekście informacja o tym, że nie weźmie udziału w tegorocznych Igrzyskach Olimpijskich, była wielką ulgą.
Zanim nadejdzie druga kolejka fazy grupowej Ligi Mistrzów, Liverpool będzie musiał zmierzyć się z tygodniem, w ciągu którego zagra na wyjeździe z Wolverhampton (28 września), zagra mecz w Lidze Mistrzów (1/2 października), a następnie uda się w podróż do Londynu na mecz z Crystal Palace (5 października).
Choć nie jest to oczywiście niemożliwe, z pewnością nierealistyczne jest myślenie, że Van Dijk mógłby rozpocząć wszystkie te trzy mecze bez uszczerbku na kondycji czy unikając ryzyka kontuzji.
Trzecia kolejka spotkań Ligi Mistrzów wypada między meczami z Chelsea (u siebie) i Arsenalem (na wyjeździe), a czwarta jest wciśnięta między trudne mecze z Brighton i Aston Villą (choć obydwa u siebie).
Pod koniec listopada The Reds czeka 10-dniowy okres, w którym zmierzą się z rywalem w Lidze Mistrzów (26/27 listopada), a następnie zagrają z Manchesterem City na Anfield (30 listopada), z Newcastle na St James' Park (4 grudnia) i na koniec czekają ich jeszcze derby Merseyside na Goodison park (7 grudnia).
Liverpool będzie musiał myśleć o rozpoczęciu przynajmniej niektórych z tych spotkań bez Van Dijka i Salaha.
To samo tyczy się zresztą Andy'ego Robertsona, który zbudował swoją reputację zawodnika błyskawicznie przemieniającego obronę w atak za pomocą swoich wyczerpujących sprintów. Jednak teraz jest już zawodnikiem po 30-ce.
Kluczowe będą kontuzje
Sama rotacja zależy od kilku zmiennych, nie tylko od kondycji. Odpoczynek gwiazd jest możliwy tylko wtedy, gdy masz względnie zdrowych zmienników, a trzeba pamiętać. że w zeszłym sezonie kontuzje wręcz przetrzebiły skład Liverpoolu.
Miejmy nadzieję, że powołanie Rubena Peetersa na stanowisko głównego trenera sprawności fizycznej przełamie ten trend.
Szczycący się dyplomem z nauk sportowych 32-latek jest wielkim zwolennikiem tego, co nazywa "periodyzacją", polegającą na obliczaniu, jak ciężko i długo należy realizować treningi w różnych momentach sezonu.
Sesje w Feyenoordzie były zawsze oparte na porannych odprawach przygotowanych przez Peetersa i trwały dokładnie tyle czasu, ile zalecił - ani sekundy dłużej.
Slot darzy Belga ogromnym zaufaniem i nie bez powodu, bo małej liczby kontuzji zazdrościła Feyenoordowi cała Eredivisie. W ciągu trzech sezonów dostępność ich zawodników przekraczała 90 procent.
Dla porównania, tylko Spurs mieli więcej kontuzjowanych graczy pierwszej drużyny niż Liverpool w zeszłym sezonie. Nic dziwnego, że Arne uczynił Peetersa jednym z pierwszych kandydatów do wzmocnienia swojego sztabu. Jego rola będzie kluczowa dla nowego Liverpoolu, który wciąż opiera się na starszych twarzach.
Van Dijk wyjeżdża teraz na zaległe wakacje, liżąc rany i zastanawiając się nad swoją przyszłością i z pewnością będzie myślał, co zrobić następnym razem, żeby osiągnąć coś więcej.
Jak na ironię, odpowiedzią może być po prostu robienie mniej.
Aaron Cutler
Komentarze (2)