Gravenberch i jego firmowe zagranie
Facet o imieniu Johan był wynalazcą najbardziej kultowego zwodu w piłce nożnej, ale teraz zwód Cruyffa może mieć nowego konkurenta.
Ryan Gravenberch wprawdzie nie jest wielkim Johanem Cruyffem, ale zręczny, odporny na pressing pomocnik, którego wspaniała forma zaprowadziła Liverpool na szczyt tabeli Premier League, opracował równie efektowny ruch jak jego wielki rodak - ruch, który zmienił sposób, w jaki Liverpool buduje grę w środku pola.
Zwód - nazywany przez wielu kibiców w sieci "zwrotem Gravenbercha" - jest dość prosty. Polega on na zasygnalizowaniu, że zawodnik ma zamiar ruszyć do przodu, by odebrać docierające podanie, ale w rzeczywistości robi to, aby ukryć swoje zamiary. W ułamku sekundy Gravenberch zgina plecy, rozkłada nogi, by osłonić futbolówkę niczym tarcza, po czym gwałtownie wymyka się z problematycznej sytuacji.
Nawet główny trener Liverpoolu, Arne Slot, zwrócił uwagę na znaczenie firmowego zagrania Gravenbercha. W rozmowie z brytyjskim nadawcą TNT Sports po zeszłotygodniowym zwycięstwie w Lidze Mistrzów przeciwko Bolonii, mówił że "jeśli masz gracza, który potrafi tak dobrze odwrócić się od swojego rywala, to natychmiast tworzysz przewagę".
Jest to coś, nad czym Liverpool pracuje podczas treningów.
Obecność Gravenbercha na pozycji nr 6 - wyróżniająca się zmiana pod wodzą Slota, odkąd latem przejął stery po Jürgenie Kloppie - pomogła Liverpoolowi przedefiniować styl gry, choć nie jest to wcale nowa sztuczka.
22-latek stosował ją wielokrotnie w poprzednich klubach, Ajaxie i Bayernie Monachium, zwłaszcza gdy grał z dużą pewnością siebie.
Oto nastoletni Gravenberch grający dla Ajaxu przeciwko PSV Eindhoven w styczniu 2021 roku, odbierający piłkę głęboko, plecami do bramki, a następnie używający zwrotu, by szybko zmienić kierunek biegu.
Czasami nie musi nawet dotykać piłki. Gravenberch jest tak szybki na nogach, że ustawienie jego ciała robi za niego całą robotę.
Wystarczy spojrzeć na to, jak zwiódł Adama Whartona podczas wygranego meczu z Crystal Palace w weekend - wygląda to niemal na powtórkę fragmentu gry opisanego powyżej, gdy Gravenberch biegał jeszcze w koszulce Ajaxu prawie cztery lata temu.
Tym razem otrzymał podanie od Andy'ego Robertsona, ponownie tyłem do bramki i w przestrzeni między formacją ataku i pomocy przeciwnika.
Potem schodzi nisko na nogach w taki sposób, że naśladuje ruch, który wykonałby, gdyby zamierzał kontrolować piłkę. To wystarczy, by zwieść Whartona. Następnie, w mgnieniu oka, obraca się, wyłączając rywala z gry, by spróbować uruchomić jednego z napastników Liverpoolu.
Jest to doskonale zaplanowany ruch, choć obarczony wysokim ryzykiem - jeśli się nie powiedzie, Liverpool stanie w obliczu utraty posiadania piłki na własnej połowie i nagle znajdzie się w odwrocie. Jak dotąd jednak Gravenberch był na tyle sprytny, że wiedział, kiedy go użyć, a kiedy być bardziej konserwatywnym w swoim podejściu.
Fakt, że robi to prawie w każdym meczu, pokazuje, jak bardzo wierzy w siebie pod wodzą Slota.
Oto kolejny przykład z meczu z Bolonią. Ponownie Gravenberch odbiera piłkę tyłem do bramki i obraca się bez dotykania piłki.
Tutaj Gravenberch robi to nieco wyżej na boisku przeciwko Manchesterowi United podczas wygranego 3:0 meczu na Old Trafford na początku ubiegłego miesiąca. Jak na ironię, Holender wyróżniał się w tym spotkaniu, grając przeciwko swojemu byłemu trenerowi z Ajaxu, Erikowi Ten Hagowi. Wygrał siedem pojedynków tego dnia i pokazał w trudnym meczu wyjazdowym, że w wieku 22 lat jest w stanie poradzić sobie w trudnych momentach.
A oto Gravenberch w weekend otwarcia sezonu przeciwko Ipswich Town. Widzimy tu podobny schemat - Gravenberch odbiera piłkę i swobodnie obraca się, aby stworzyć przewagę.
Zagranie to jest tak trudne do przewidzenia ze względu na szybkość stóp Gravenbercha i elastyczność jego ciała, dlatego też akcja została nazwana jego nazwiskiem. Każdy piłkarz z charakterystycznym ruchem - niezależnie od tego, czy był to Cruyff, Zinedine Zidane ze swoją "ruletką", czy Jay-Jay Okocha ze swoim charakterystycznym zwodem - miał tę samą wspólną cechę: niesamowitą równowagę i opanowanie.
Dla Slota największa satysfakcja musi wynikać z tego, że Gravenberch miesza momenty kreatywnego polotu z dyscypliną w defensywie. Holender jest w tym sezonie trzeci, jeśli chodzi o przechwyty (12) i odzyskiwanie posiadania (42) w Premier League. Wszystko to sprawia, że fakt, iż Liverpool próbował tego lata sprowadzić na jego pozycję Martina Zubimendiego z Realu Sociedad, jest tym bardziej niezwykły.
Oprócz jego charakterystycznego obrotu, istnieją też inne wersje tego zwodu, które pomagają Gravenberchowi wydostać się z ciasnych przestrzeni. Jak choćby ta poniżej, również przeciwko Palace.
Przy tej okazji Gravenberch otrzymuje piłkę, otwiera swoje ciało i wykonuje skręt.
Jego zwinność i łatwość, z jaką mija przeciwników, w połączeniu z tym, jak porusza się w otwartych przestrzeniach, sprawia, że jego gra jest szczególnie przyjemna dla oka. Przewiduje ruchy, których inni nie są w stanie dostrzec, a dzięki Slotowi zachęcającemu do gry w wysokim tempie i jego pomocnikom dającym swobodę budowania akcji z głębszych pozycji, Gravenberch wygląda teraz na kogoś w swoim żywiole.
Dorobienie się ruchu nazwanego własnym nazwiskiem jest wielkim wyróżnieniem, ale jak powiedział dziennikarzom kapitan Liverpoolu i kolega z reprezentacji Holandii Virgil van Dijk po niedawnym zwycięstwie nad Wolverhampton Wanderers:
- On ma wyjątkowe cechy i wykonuje świetną robotę. Teraz musi pozostać w formie, iść przed siebie, twardo stąpając po ziemi i nie przykładać zbyt wielkiej wagi do pochwał.
Gregg Evans
Komentarze (3)