Konferencja prasowa przed meczem z Tottenhamem
Arne Slot spotkał się z dziennikarzami w piątkowy poranek, aby zapowiedzieć mecz Liverpoolu w Premier League przeciwko Tottenhamowi Hotspur oraz omówić inne kwestie podczas konferencji prasowej przedmeczowej.
The Reds wyruszają w niedzielne popołudnie do stolicy, aby zmierzyć się z drużyną prowadzoną przez Ange Postecoglou w meczu rozpoczynającym się o godzinie 17:30 czasu polskiego.
Przed tym spotkaniem Slot wziął udział w konferencji prasowej w ośrodku treningowym AXA Training Centre, aby zapowiedzieć nadchodzący mecz i poruszyć różne tematy.
O reakcji na losowanie półfinałów Carabao Cup…
To interesujące spotkanie, ale myślę, że każde losowanie byłoby ciekawe, ponieważ – nie wiem, czy zawsze tak jest w Anglii – ale w grze pozostały cztery czołowe drużyny. Nie było więc łatwego rywala. Teraz, z Tottenhamem w szczególności, najpierw gramy z nimi w niedzielę, a potem ponownie w styczniu, więc to naprawdę ciekawe losowanie.
O stylu gry Tottenhamu...
Naprawdę muszę oddać im szacunek, ponieważ, kiedy myślę o Tottenhamie – a pochodzę z Holandii, choć oglądałem sporo „Match of the Day” – od razu przychodzą mi na myśl tacy zawodnicy jak David Ginola, Paul Gascoigne, Glenn Hoddle, a w bardziej współczesnych czasach Luka Modrić, Rafael van der Vaart... i Gareth Bale. Tottenham zawsze miał dla mnie swoją markę w futbolu, swoją unikalną tożsamość. Myślę, że Ange Postecoglou w pełni przywrócił im tę tożsamość. Oglądanie ich gry to za każdym razem ogromna przyjemność. Chociaż zdarza się, że wyniki nie zawsze są po ich stronie, to uważam, że są jedną z drużyn, które pokonały Manchester City – podobnie jak my. Nie wszystkie drużyny potrafią to zrobić w takim stylu, jak my i Tottenham, ponieważ w obu przypadkach było to zwycięstwo całkowicie zasłużone. To pokazuje, jak świetną pracę wykonuje tam Ange.
Mam nadzieję, że coraz więcej osób to dostrzega. Naprawdę mocno trzymam kciuki, aby zdobył jakieś trofeum – ale nie Puchar Ligi! Całym sercem kibicuję jego drużynie w Lidze Europy, bo ludzie ciągle mówią o trofeach, trofeach, trofeach i o tym, jak są one ważne. Jednak dla jego stylu gry i filozofii futbolu jest to znacznie istotniejsze. A jeśli uda mu się to połączyć ze zdobyciem trofeum, byłoby to świetne dla całego futbolu. W końcu ludzie mogliby przestać narzekać, że gra jest „zbyt ofensywna” czy coś w tym stylu. Jak można w ogóle mówić, że futbol jest „zbyt ofensywny”?
O tym, jak postrzega tabelę Premier League, z Chelsea potencjalnie na pierwszym miejscu przed meczem Liverpoolu w niedzielę...
Patrzę na to w ten sposób, jak już mówiłem – po trzech, czterech, pięciu miesiącach. Dopiero tabela po 19. kolejkach ma dla mnie sens, ponieważ wtedy każda drużyna zagrała z tymi samymi rywalami. Prawdopodobnie wszyscy mieliśmy trochę tego samego pecha i trochę tego samego szczęścia. Na przykład Arsenal na początku sezonu miał sporo czerwonych kartek, przez co stracił punkty. Teraz my również mieliśmy nieszczęście dostać czerwoną kartkę i stracić punkty. Wciąż czeka nas wyjazd do Tottenhamu, a to były mecze, które – porównuję to teraz z Arsenalem – oni musieli rozegrać na początku sezonu. Chelsea już tam grała, więc nie patrzymy na to, gdzie byliśmy w trakcie sezonu, ale na to, gdzie będziemy na koniec. Najlepszym momentem do oceny sezonu jest połowa rozgrywek.
O tym, czy trudno jest „przewidzieć, czego się spodziewać” po Tottenhamie po ostatnich wynikach...
Są konsekwentni w swoim stylu gry i jasno wiedzą, czego chcą. Według mnie czasami po prostu brakuje im szczęścia, jak choćby wczoraj przeciwko Manchesterowi United, gdzie zdominowali mecz. Zawsze grają ofensywnie. Czasami wystawiają trzech napastników, innym razem dwóch ofensywnych pomocników, a boczni obrońcy bardzo aktywnie włączają się do akcji. Moim zdaniem mieli ogromnego pecha. Ludzie pytają, dlaczego wyprowadzają piłkę od tyłu, skoro stracili ją w taki sposób. Potem była sytuacja, gdzie bramkarz chciał po prostu wybić piłkę – co większość ludzi by w tej chwili zrobiła – ale mimo wszystko padła bramka.
Wynik 4:3 – nie sądzę, żeby wielu posiadaczy karnetów w kraju mogło powiedzieć, że regularnie ogląda tyle ekscytujących meczów. Może jedynie kibice Liverpoolu! Uważam, że to prawdziwy przywilej być teraz posiadaczem karnetu na mecze Tottenhamu. To także przywilej być ich kibicem, bo grają w świetnym stylu. To nie jest tak, że odkąd Ange przejął drużynę, przestali cokolwiek wygrywać. Wcześniej też nie byli klubem, który zdobywał wiele trofeów, ale zawsze zdobywali sympatię kibiców – w Europie, a może nawet w Anglii, tego nie wiem – ale na pewno w Europie, dzięki swojemu stylowi gry. Tego nie można nie doceniać. Kiedy myślę o Spurs, widzę ich koszulkę, charakterystyczny styl gry, tożsamość i wyjątkowych zawodników. Dla mnie Ange w pełni to wszystko przywrócił.
O wpływie powrotu Harveya Elliotta do składu...
Każdy powrót zawodnika po kontuzji lub jego dostępność to dla nas i dla drużyny ogromne wzmocnienie. Wielokrotnie już pokazaliśmy, jak ważni są wszyscy gracze. Doskonale było to widać w meczu z Fulham – mówisz o spotkaniu z Southampton, a ja myślę o Fulham – o tym, jak Diogo i Harvey weszli na boisko i jaki ogromny wpływ mieli na przebieg gry. Darwin również dołożył swoją cegiełkę, notując asystę. W tej lidze, zwłaszcza gdy rywalizujesz w Premier League, Pucharze Ligi, a w drugiej połowie sezonu dochodzi jeszcze Puchar Anglii, niezwykle istotne jest, aby wszyscy zawodnicy byli gotowi do gry. Harvey jest jednym z tych kluczowych graczy.
O tym, czy Federico Chiesa „staje się silniejszy i coraz bliższy poziomu, na którym chciałby go widzieć”...
Zdecydowanie tak. Widać to na boisku, co oznacza, że zyskuje na sile i rozwija się. Musiał jednak przejść długi proces adaptacji. Wielokrotnie podkreślałem, że to zupełnie naturalne – jeśli przez długi czas nie uczestniczy się w treningach zespołowych, a później trafia się do ligi o tak wysokiej intensywności, a także do drużyny, która gra z ogromnym zaangażowaniem. Tak, Federico staje się coraz silniejszy, ale jednocześnie musi rywalizować o miejsce na pozycji prawego skrzydłowego.
O tym, czy wymaga od zawodników „nowych rzeczy”...
Nie, nie sądzę, żeby chodziło o nowe rzeczy. Bardziej skupiam się na ciągłym uświadamianiu im tych samych kwestii i regularnym powracaniu do nich. Czasami koncentrujemy się intensywnie na grze ofensywnej, działaniach w ostatniej tercji boiska czy budowaniu akcji, a potem dochodzimy do wniosku, że musimy ponownie popracować nad defensywą. Po trzech czy czterech tygodniach pojawia się potrzeba powrotu do pracy nad budowaniem akcji czy grą w ostatniej tercji.
Chodzi więc o to, by konsekwentnie przekazywać te same wskazówki tak często, jak to możliwe. To zupełnie normalne – i dotyczy nie tylko piłkarzy, ale także na przykład moich dzieci. Jeśli nie powtarzasz pewnych rzeczy regularnie, ludzie mają tendencję do zapominania. Dlatego właśnie ta ciągła powtarzalność jest kluczowa dla zespołu. Nie sądzę, żebyśmy wprowadzali wiele nowości – może drobne detale, bo piłka nożna się zmienia i trzeba się do tego dostosowywać, wprowadzając nowe elementy tam, gdzie to konieczne. Jednak główne przesłanie pozostaje niezmienne i opiera się na powtarzaniu tych samych zasad.
O wypowiedziach Trenta Alexandra-Arnolda na temat jego ambicji, by zostać zapamiętanym jako najlepszy prawy obrońca w historii...
Bardzo podoba mi się takie podejście u zawodnika. Uważam, że każdy piłkarz grający na tym poziomie musi mieć takie ambicje. Jeśli ich nie masz, prawdopodobnie nie grasz na tym poziomie. Pod warunkiem, że rozumieją, że aby być wyjątkowym indywidualnie, muszą mieć drużynę. Dopóki stawiają zespół na pierwszym miejscu, a ich indywidualna wyjątkowość wynika z tego, to jest właśnie to, co robią wszyscy najlepsi zawodnicy, w tym Trent.
Wszyscy topowi piłkarze chcą być wyjątkowi, chcą być najlepsi. Jeśli tego nie masz, trudno będzie ci wkładać tyle wysiłku, żeby utrzymać formę, grać i prezentować wysoki poziom co trzy dni. Patrząc na nich podczas meczu, można pomyśleć: „Co za życie mają ci zawodnicy” – i to prawda, mają świetne życie, ale muszą włożyć ogrom pracy, by być w swojej najlepszej formie co trzy dni. Nie każdy ma tę mentalność i dyscyplinę. Dlatego właśnie mentalność najlepszego zawodnika polega na dążeniu do bycia jak najlepszym w swojej pozycji lub nawet najlepszym zawodnikiem na świecie.
O radzeniu sobie z presją…
To prawda, że w pewnych sytuacjach towarzyszy temu wiele uwagi i presji, ale od czasu do czasu jest to także przyjemna praca. Nie jest tylko negatywna. Przez ostatnie cztery, pięć miesięcy, odkąd pełnię tę funkcję, postrzegam tę pracę niemal wyłącznie w pozytywnym świetle, szczególnie że wygrywaliśmy sporo. Oczywiście presja jest, ale nie odczułem nadmiernej krytyki. Może po meczu z Nottingham Forest pojawiły się jakieś głosy krytyczne, ale nie zawsze to do ciebie dociera. Jeśli przegrasz kilka meczów, mogą pojawić się negatywne emocje.
Dla mnie jednak to nie jest tylko negatywne. Zwłaszcza w 2024 roku, kiedy patrzę wstecz, widzę to w pozytywnym świetle. Oczywiście, w tym pokoju jest teraz pełno ludzi, a w domach prawdopodobnie wiele osób wyraża swoje opinie w mediach społecznościowych. To prawda, że ludzie mają wiele do powiedzenia na nasz temat, ale czasami to także bywa pozytywne, a nie tylko negatywne.
Komentarze (0)