LIV
Liverpool
Premier League
05.01.2025
17:30
MUN
Manchester United
 
Osób online 1443

Jaki był 2024 w wykonaniu The Reds?


To był dobry rok w wykonaniu The Reds. Moim skromnym zdaniem najlepszy od 2020, a może i nawet 2019. Zacznę jednak od początku…

Początek roku w wykonaniu Liverpoolu był świetny. W pierwszy dzień mijającego roku podopieczni Kloppa (co niedługo później miało się zmienić) zmiażdżyli Newcastle United

4-2, aczkolwiek wynik nie oddaje totalnej dominacji gospodarzy, który zanotowali xG na poziomie zawrotnej wartości 7.20!

Następnym spotkaniem był wyjazdowy mecz na Emirates Stadium w ramach trzeciej rundy FA Cup. The Reds po wyrównanym spotkaniu pokonali Arsenal i awansowali. Początek roku, dwóch mocnych rywali pokonanych, wszystko wyglądało dobrze.

Trzy dni po wyjeździe do Londynu Liverpool zmierzył się u siebie z Fulham w pierwszym meczu półfinałowym Carabao Cup – gospodarze wygrali 2-1. Po dłuższej przerwie The Reds ograli pewnie Bournemouth 4-0 na wyjeździe, aby kilka dni później po remisie na Craven Cottage zapewnić sobie drugi w ciągu trzech sezonów finał Pucharu Ligi. Dwa dni później okazało się, że to nie ma żadnego znaczenia…

26 stycznia roku 2024. Bardzo, ale to bardzo trudny dzień dla każdego fana Liverpoolu. To właśnie wtedy Jürgen Klopp ogłosił odejście z The Reds wraz z końcem sezonu. Koniec epoki, a wręcz ery panowania Niemca na Anfield. Ciężko było wtedy komukolwiek myśleć o nadchodzącym meczu Pucharu Anglii z Norwich, wszyscy raczej rozpaczali nad nagłą decyzją Kloppa. Po tym, jak kibice oraz piłkarze zrozumieli, że jest to nieodwracalny zamiar, wszyscy mieli nadzieje na jak najlepszy „last dance” Niemca na Anfield.

W pierwszym meczu po decyzji o odejściu Kloppa Liverpool pokonał Norwich 5-2, a następnie zmiażdżył Chelsea na Anfield 4-1. Styczeń był wręcz perfekcyjny jeżeli chodzi o wyniki, natomiast luty zaczął się najgorzej jak mógł.

Miesiąc po poprzedniej wizycie The Reds znowu udali się na wyjazdowy mecz z Arsenalem, ale tym razem wyglądał on zupełnie inaczej. Gospodarze totalnie zdominowali gości, co przy fatalnym błędzie Alissona, pozwoliło im wygrać 3-1. Liverpool nie istniał w tamtym meczu, a dodatkowo podopieczni Kloppa zaczęli być nękani przez kryzys kontuzji, szczególnie w ataku.

Kolejne trzy spotkania to trzy dosyć gładkie zwycięstwa w Premier League – 3-1 nad Burnley, pierwsze w historii zwycięstwo na wyjeździe z Brentford 4-1 oraz kolejna wygrana 4-1, tym razem nad Luton u siebie.

25 lutego nadszedł finał Carabao Cup z Chelsea. Przetrzebiony kontuzjami Liverpool wyszedł w bardzo eksperymentalnym składzie, a na domiar złego na początku meczu lista kontuzjowanych powiększyła się o Gravenbercha, który musiał opuścić boisko po bandyckim wejściu Moisesa Caicedo, za które ten nie zobaczył nawet żółtej kartki. Po 90 minutach na tablicy wyników widniał dalej bezbramkowy remis, mimo że obie drużyny strzeliły po jednym golu – każdy z nich został anulowany przez VAR. Wydawało się, że dogrywka również nie przyniesie rozstrzygnięcia i trzeci z rzędu finał pomiędzy Liverpoolem a Chelsea skończy się bez bramek, ale w 118 minucie będący kapitanem Van Dijk zdobył bramkę z rzutu rożnego po świetnej wrzutce Tsimikasa. The Reds zdobyli pierwsze – i jak się miało okazać ostatnie – trofeum w tamtym sezonie. Był to również pierwszy puchar zdobyty podwójnie za kadencji Kloppa.

Luty podopieczni Kloppa zakończyli zwycięstwem 3-0 nad Southampton w FA Cup po kapitalnym występie młodych zawodników.

Trzeci miesiąc roku 2024 zaczął się dosyć nerwowo, bo The Reds niemiłosiernie męczyli się na City Ground z Nottigham Forest, a wybawienie przyszło dopiero w ostatniej akcji meczu, kiedy to Darwin Nunez zapewnił Liverpoolowi zwycięstwo 1-0.

Z kronikarskiego obowiązku warto wspomnieć o dwumeczu w 1/8 Ligi Europy, w którym to zawodnicy z Anfield zdemolowali Spartę Praga 5-1 i 6-1.

Ważniejszy mecz odbył się jednakże pomiędzy spotkaniami z Czechami. 10 marca na Anfield przyjechał Manchester City. Podopieczni Guardioli zaskoczyli gospodarzy sprytnie rozegranym rzutem rożnym i objęli prowadzenie, ale od tamtego momentu to The Reds przejęli pełną kontrolę nad meczem. Na początku drugiej połowy Liverpool wyrównał po rzucie karnym i wydawało się, że da to impuls do odniesienia zwycięstwa. Na przeszkodzie stanęła porażająca nieskuteczność – setka Diaza śni mu się chyba do dziś – oraz skandaliczna decyzja arbitra, który w doliczonym czasie gry nie wskazał na wapno po brutalnym faulu na Alexisie Mac Allisterze.

Tuż przed marcową przerwą na kadrę Liverpool udał się na spotkanie z drugą drużyną z Manchesteru w ramach ćwierćfinału FA Cup na Old Trafford. The Reds byli zdecydowanym faworytem tamtego spotkania. Drużyna wtedy jeszcze prowadzona przed Erika Ten Haga grała fatalnie, notowała słabe wyniki i miała problem z kontuzjami. Po szybkiej stracie gola podopieczni Kloppa odpowiedzieli dwoma golami tuż przed przerwą i kontrolowali drugą część spotkania, przez co wydawało się, że awans do półfinału jest tylko formalnością. Na nieszczęście kibiców Liverpoolu, The Reds byli znowu straszliwie nieskuteczni oraz rozkojarzeni co zostało ukarane pod koniec meczu, kiedy to gospodarze doprowadzili do wyrównania. Dogrywka przyniosła po jednej bramce dla każdej z drużyn i kiedy wydawało się, że o wszystkim rozstrzygną rzuty karne, fatalne zachowanie po rzucie rożnym graczy The Reds naraziło Liverpool na zabójczą kontrę, która kosztowała ich odpadnięcie z pucharu. Warto zaznaczyć, że United kończyło tamten mecz z Bruno Fernandesem na środku obrony.

To od tamtego spotkania wszystko zaczęło się sypać…

Marzec zakończył się dobrze, ponieważ po ciężkim meczu w Wielkanoc Liverpool pokonał u siebie Brighton 2-1. Wtedy nikt nie spodziewał się jak ciężki będzie kwiecień.

Rzeczony czwarty miesiąc roku zaczął się nie najgorzej, bo The Reds pokonali u siebie Sheffield United 3-1. Wyglądało na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Trzy dni później Liverpool znów udał się na Old Trafford i znów mógł pluć sobie w brodę, ponieważ po raz kolejny w tamtym sezonie nie wygrał przez swoją nieskuteczność i błędy w obronie – fatalne podanie Quansaha. Remis 2-2 z United było rozczarowaniem. Odkupienie miało przyjść w Lidze Europy.

11 kwietnia okazało się, że zamiast odkupienia jest kompromitacja: 0-3 u siebie z Atalantą. Fatalny mecz The Reds, w drużynie gospodarzy nic nie działało. To wtedy po raz pierwszy dało się dostrzec, że Klopp nie ma już pomysłu na tę drużynę. Niemiec patrzył się w dal i nie wiedział co robić dalej. Jeszcze miesiąc wcześniej Liverpool walczył o cztery trofea – po tamtym meczu walczył już tylko o dwa, z czego jedno zostało już zdobyte, a Premier League uciekała coraz bardziej.

Liga uciekła końcowo w kolejnych spotkaniach – kolejnej kompromitacji, tym razem w Premier League, kiedy to Crystal Palace wygrało na Anfield 1-0 po raz kolejny korzystając z przewijającego się już braku skuteczności The Reds. Cztery dni później Liverpool pokonał na wyjeździe Atalantę, ale tylko 1-0. Po tym jak goście szybko objęli prowadzenie, wydawało się, że jest możliwy powrót na miarę tego z Barceloną, ale nic takiego nie miało miejsca. Momentami można było pomyśleć, że podopieczni Kloppa wcale nie chcą awansować do półfinału.

Potem przyszło dosyć pewne zwycięstwo z Fulham, a po nim przyszła kolejna kompromitacja – czyli klasyczny cykl The Reds pod koniec zeszłego sezonu. Porażka 2-0 w wyjazdowych derbach Merseyside doszczętnie pogrzebała szansę na mistrzostwo.

Do końca sezonu Liverpool roztrwonił przewagę i zremisował 2-2 oraz 3-3 kolejno z West Hamem oraz Aston Villą, a do tego pokonał u siebie Tottenham 4-2.

Ostatnim meczem za kadencji Kloppa było pewne zwycięstwo u siebie przeciwko Wolves

2-0, ale nikt wtedy nie myślał o wyniku. Anfield godnie pożegnało Niemca, a Klopp namaścił swojego następcę, którym został Arne Slot.

Letnie okienko transferowe Liverpoolu nie było zbyt ciekawe, dlatego wspomnę o nim dosyć krótko. Do klubu przyszedł jedynie Federico Chiesa z Juventusu za 12 milionów euro, a zawodnikiem The Reds został również Giorgi Mamardashvili kupiony z Valencii za 30 milionów euro, jednakże Gruzin przyjdzie na Anfield dopiero po sezonie 2024/2025.

Z klubu odeszli: Fabio Carvalho do Brentford za 23.4 miliona euro, Sepp van den Berg również do Brentford za 23.6 miliona euro oraz Bobby Clark do RB Salzburg za 11.8 miliona euro. Na wypożyczenia odeszło wielu młodych zawodników.

Kibice The Reds z niecierpliwością czekali na drugą połowę sierpnia, kiedy to Arne Slot miał zadebiutować w roli menedżera Liverpoolu w pierwszym meczu o stawkę. Podczas preseasonu Holender radził sobie dobrze, a jego podopieczni zaliczyli 4 zwycięstwa oraz remis.

Debiut Slota przypadł na wyjazdowy mecz z beniaminkiem Ipswich Town. Po dość niemrawej pierwszej połowie Holender na start swojej kadencji postanowił zagrać dosyć odważnie – w przerwie ściągnął z boiska Jarella Quansaha, a zmiany środkowych obrońców raczej nie zdarzają się zbyt często. Po przerwie Liverpool wrzucił wyższy bieg i pokonał Traktorzystów 2-0.

Anfield czekało na pierwszy mecz pod wodzą holenderskiego szkoleniowca, a tym spotkaniem było pewne zwycięstwo 2-0 nad Pszczołami. Slot godnie przywitał się z kibicami, a pierwszy prawdziwy test miał nadjeść już za tydzień – wyjazd na nieszczęsne Old Trafford.

Następca Kloppa odrobił jednak lekcje i jego zawodnicy po kapitalnej grze gładko pokonali Manchester United 3-0. Klątwa 2024 została zdjęta.

Po przerwie na kadrę przyszedł kubeł zimnej wody, ponieważ na Anfield przyjechało Nottingham i mądrze się broniąc, zdobyło jedynego w tamtym meczu gola wykorzystując kontrę. Liverpool walił głową w mur, a wśród kibiców pojawiła się obawa o powrót braku skuteczności. Jak się później okazało niesłuszna, bo wpadka z Forest to jak do tej pory jedyna porażka Slota jako menedżera The Reds.

W swoim debiucie w Lidze Mistrzów Slot mógł być niespokojny przez pierwszy kwadrans wyjazdowego meczu z Milanem. Gospodarze szybko zdobyli gola i wydawało się, że Liverpool faktycznie wpadł w kryzys. Nic bardziej mylnego – The Reds prowadzili jeszcze przed przerwą, a całe spotkanie wygrali 3-1. Gol stracony na San Siro pozostaje jedyną bramką jaką przeciwnicy strzelili podopiecznym Arne Slota w tej edycji Ligi Mistrzów.

Jaka była odpowiedź Liverpoolu w Premier League? Świetna. Gładkie zwycięstwo u siebie z Bournemouth oraz wygrana 2-1 na Molineux. W międzyczasie The Reds zmiażdżyli West Ham w 1/16 finału Carabao Cup 5-1 i pewnie awansowali dalej. Wrzesień w wykonaniu zespołu z Anfield – poza wpadką z Forest – był naprawdę świetny.

Październik natomiast… okazał się jeszcze lepszy. Gładkie zwycięstwo 2-0 z Bolonią w Lidze Mistrzów, dwa wymagające, acz wywalczone wygrane przeciwko Crystal Palace na wyjeździe i Chelsea u siebie i pokonanie RB Lipsk w Niemczech 1-0.

Do pełni szczęścia zabrakło jedynie kompletu punktów na Emirates – mecz zakończył się remisem 2-2, ale w tym przypadku podopieczni Slota mogli być zadowoleni, ponieważ to Arsneal był tamtego dnia lepszą drużyną. Dziesiąty miesiąc roku The Reds zakończyli zwycięstwem na The Amex 3-2 i awansem do ćwierćfinału Carabao Cup.

Listopad rozpoczął się dla odmiany meczem przeciwko Brighton, ale tym razem u siebie. Zwycięstwo 2-1, po dwóch golach w trzy minuty i można było patrzeć w przyszłość, która to rysowała się w nieciekawych barwach. Arne Slota czekał prawdziwy test – jego podopieczni w ciągu miesiąca mieli zagrać z: rewelacją zeszłego sezonu Bayerem Leverkusen, będącą w gazie Aston Villą, nemezis Kloppa Realem Madryt oraz urzędującym mistrzem Anglii Manchesterem City. Plusem było to, że wszystkie te spotkania miały odbyć się na Anfield.

Jak poradził sobie Holender? Myślę, że wystarczy powiedzieć, że najcięższym meczem był… wyjazd do Southampton gdzie Liverpool po naprawdę zaciętym meczu wygrał 3-2.

Bayer został na Anfield po prostu zmiażdżony, wynik 4-0 świadczy sam za siebie. Aston Villa trochę bardziej się postawiła, ale The Reds spokojnie wygrali 2-0. Tak samo stało się z Realem Madryt, chociaż warto wspomnieć, że Liverpool dużo zawdzięcza Kelleherowi, który przy stanie 1-0 obronił rzut karnym Mbappe (Irlandczyk obronił również karnego trzy dnie wcześniej przeciwko Świętym). Manchester City został totalnie zdominowany na Anfield, to był najlepszy mecz The Reds przeciwko Obywatelom od dawna, zaryzykuję nawet teorię, że był on lepszy od tego z sezonu 2019/2020.

Listopad był wspaniały, ale grudzień zaczął się niemrawo. Remis na wyjeździe z Newcastle po słabym występie Liverpoolu i błędzie Kellehera. Wymęczone 1-0 z Gironą na wyjeździe po bodajże najnudniejszym meczu za kadencji Slota, a następnie remis z Fulham u siebie po czerwonej kartce Roberstona, chociaż przy lepszej skuteczności dało się tamten mecz wygrać.

Warto również wspomnieć, że The Reds mieli udać się na Goodison Park 7 grudnia, ale mecz został przełożony z powodu warunków atmosferycznych. Patrząc na ówczesną formę Liverpoolu wydaje się, że dobrze się stało.

Na koniec roku wrócił jednak potwór Slota. Lekko wymęczona wygrana przeciwko Soton w ćwierćfinale Carabao Cup 2-1. Totalne zmiażdżenie Tottenhamu na wyjeździe 6-3 i rewanż za niesamowicie kontrowersyjny mecz z tamtego sezonu. Pewne zwycięstwo 3-1 nad Leicester w Boxing Day i pokaz siły w ostatnim meczu tego roku: 5-0 na wyjeździe z West Hamem.

To był dobry rok w wykonaniu Liverpoolu, chociaż nie zanosiło się na to. Odejście Kloppa, totalnie zawalony „last dance” Niemca, nowy, nieznany szerzej trener, który nie był pierwszym wyborem kibiców, brak transferów latem. Okazało się jednak, że czasem trzeba zaufać mądrzejszym od siebie i cierpliwie czekać. Na koniec 2024 roku Liverpool jest liderem Premier League po połowie sezonu mając 8 punktów przewagi nad drugim Forest i jeden mecz więcej do rozegrania, 9 punktów nad Arsenalem mając tyle samo spotkań za sobą oraz kolosalne 14 punktów i jeden mecz rozegrany mniej nad City. The Reds mają również komplet 18 punktów w nowym formacie Ligi Mistrzów i pewny udział w 1/8 finału jako jedyny klub w Europie. Podopieczni Slota są również w półfinale Carabao Cup, a zaraz na początku 2025 zaczną walkę w FA Cup – liczą się więc (znowu) w walce o cztery trofea. Miejmy nadzieję, że tym razem wygrają więcej, chociaż najmocniej – tak jak rok temu – liczę na Premier League i nie obrażę się, jeżeli to byłoby jedyne trofeum w tym sezonie.

The Reds kończą ten rok jako najlepszy zespół w Anglii i w Europie. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku utrzymają oba te miana.

Do siego roku!

Bartosz Kucharewicz

P.S.
Zapraszam w komentarzach do krótkiej zabawy:
Piłkarz roku: Salah
Najgorszy piłkarz: Nunez
Największe zaskoczenie: Gravenberch
Największe rozczarowanie: Robertson
Najlepszy mecz: 2-0 z Realem
Najgorszy mecz: 3-4 z United
Najlepsza bramka: Mac Allister przeciwko Sheffield United (na 2-1)
Ocena roku: 8/10 - 10/10 Slot, 6/10 Klopp

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (10)

MKrzysiek 31.12.2024 18:57 #
Nie zgodzę się tylko w 1 kategorii
Zawód roku: Szoboszlai (obudził się dopiero pod koniec tego roku mianowicie w spotkaniu z Tottenhamem gdzie miał 1 bramkę i 2 asysty ale poza tym jak do tej pory jakoś specjalnie nie błyszczy :/)
I tyle w temacie :)
Brodwej 31.12.2024 19:59 #
Szobo po powikłaniu kowidowym nie miał sił grać potrzebny był czas na regeneracje
B9K 31.12.2024 20:55 #
Mnie bardziej mimo wszystko rozczarował Robbo. Może też patrzę przez pryzmat ostatnich miesięcy ;))
VII 31.12.2024 19:00 #
Był to z pewnością rok pełen kontrastów, który z początku nie napawał optymizmem. Z jednej strony był bezradny i jakby odłączający się od rzeczywistości Klopp, który z ulgą zakończył sezon i okres panowania w klubie. Z drugiej strony Slot, który przebił wszystkie najśmielsze oczekiwania i mokre sny kibiców. Gdyby ktoś we wrześniu po moim zdaniem przespanym oknie transferowym powiedział mi że ta drużyna będzie takim bezlitosnym walcem w końcówce roku, to chyba wysłałbym go w kierunku słynnego Szpitala w Choroszczy. Moim zdaniem rok był super ale nie tylko przez pryzmat wyników, ale również ładny wizualnie i jednocześnie bezlitosny, wyrachowany styl gry. W pełni zgadzam się z ocenami redaktora B9K, i raczej nic bym w tym zestawieniu nie zmieniał.

Dla wszystkich związanych z naszą małą społecznością LFC.pl, chcielibyśmy wraz z żoną życzyć wszystkim wam spełnienia marzeń, i samych sukcesów osobistych oraz tych zawodowych w zbliżającym się nieubłaganie nowym roku 🍾🥳😉
AirCanada 31.12.2024 20:37 #
Najlepszego Kolego!🥃🍺
B9K 31.12.2024 20:55 #
Wszystkiego dobrego!
Revolt75 31.12.2024 22:02 #
Radości i wszystkiego najlepszego życzę!
vegeta69 31.12.2024 20:16 #
Jak dla mnie najlepsza bramka to gol MacAllistera przeciwko Fulham , po prostu cud miód i orzeszki
B9K 31.12.2024 22:18 #
To fakt, była piękna, ale o ile mnie pamięć nie myli to była w 2023 ;))
vegeta69 31.12.2024 22:48 #
Faktycznie mój błąd :)

Pozostałe aktualności

Ipswich Town oferuje 16 mln funtów za Doaka  (0)
03.01.2025 22:21, AirCanada, The Athletic
Redaktor LFC.pl w Kanale Sportowym  (0)
03.01.2025 22:14, AirCanada, własne
Sir Kenny Dalglish: Salah jest legendą  (0)
03.01.2025 20:51, A_Sieruga, Liverpool Echo
Salah: To mój ostatni rok w klubie  (13)
03.01.2025 20:50, Klika1892, Sky Sports
Mohamed Salah o Slocie i swoich motywacjach  (0)
03.01.2025 19:33, Mdk66, Liverpool Echo
Trening przed Manchesterem United - zdjecia  (0)
03.01.2025 17:35, AirCanada, liverpoolfc.com
Czego Amorim może zazdrościć Slotowi  (7)
03.01.2025 16:52, Bartolino, The Athletic