LIV
Liverpool
Champions League
21.01.2025
21:00
LIL
Lille
 
Osób online 2548

Opinie prasy po zwycięstwie z Brentford


Liverpool kończy tydzień z sześciopunktową przewagą na szczycie tabeli Premier League po wyjazdowym zwycięstwie 2:0 nad Brentford oraz dzięki temu, że Arsenal zremisował na własnym boisku z Aston Villą 2:2. Dwukrotnie w doliczonym czasie gry do siatki trafiał rezerwowy Darwin Núñez, czym powiększył przewagę The Reds nad Arsenalem do siedmiu punktów.

Już po zakończeniu meczu Liverpoolu Kanonierzy podejmowali na Emirates Aston Villę i mimo dwubramkowego prowadzenia ostatecznie zremisowali swój mecz i tracą do lidera Premier League sześć punktów.

Redakcja Liverpool Echo była rzecz jasna obecna na Gtech Community Stadium, na miejscu byli także przedstawiciele mediów ogólnokrajowych. Oto, co mieli do powiedzenia po meczu.

Sam Wallace, The Daily Telegraph:

W innej epoce, w świecie innego futbolu, Darwin Núñez byłby pewnie niekonwencjonalnym typem napastnika, który miałby szansę zostać kultową postacią w mniejszym klubie. Jednak w Liverpoolu roku 2025, kiedy margines błędu na szczycie Premier League jest tak niewielki, a każdy zawodnik musi zasłużyć na swoje miejsce w zespole, Núñez często sprawia wrażenie człowieka na uboczu wydarzeń.

Tym razem jednak nadeszła 91. minuta i 36. próba strzału Liverpoolu na bramkę Brentford, a piłka trafiła pod nogi Núñeza. Urugwajczyk wszedł na boisko jako rezerwowy w zespole, który rozpoczął mecz bez klasycznej 9-ki. Warto dodać, że do tego momentu miał na koncie zaledwie dwa gole w całym sezonie Premier League.

Jednak przed wybrzmieniem ostatniego gwizdka zdołał podwoić tę liczbę, zdobywając dwie bramki, które zapewniły Liverpoolowi zwycięstwo i być może zmieniły przebieg wyścigu o tytuł. To właśnie takie popołudnia wyznaczają drogę mistrzowskim drużynom, a to konkretne należało do Núñeza.

Lewis Steele, Daily Mail:

Dla nieustępliwego zespołu Liverpoolu czas w mroźne popołudnie w Brentford upływał nieubłaganie, gdy Darwin Núñez otrzymał piłkę na skraju pola karnego i uderzył ją tak, jakby był zawodnikiem rugby w pobliskim Twickenham.

Piłka wzniosła się wysoko, przeleciała nad bramką i zmierzała prosto na autostradę M4, która biegnie za stadionem. Był to już trzydziesty któryś strzał Liverpoolu, podsumowujący dotychczasowe popołudnie w wykonaniu The Reds - obfitujące w imponujące akcje ofensywne, ale też brak skuteczności. Jak mówi stare powiedzenie, było "dużo hałasu o nic".

Arne Slot drapał się po głowie przy linii bocznej, widząc, że jego drużyna jest bliska utraty punktów w trzecim kolejnym meczu ligowym. Jego podopieczni może jeszcze nie otworzyli drzwi, by zaprosić Arsenal na herbatę, ale z pewnością uchylili je na tyle, by Kanonierzy mogli na nowo uwierzyć w walkę o tytuł.

Potem jednak Núñez, strzałami numer 36 i 37 w tym meczu, zaprezentował dwa złote momenty, które prawdopodobnie wstrząsnęły światem futbolu i uciszyły sceptycznych kibiców - a z pewnością fanów Arsenalu na Emirates, którzy myśleli, że są o krok od odrobienia strat.

Núñez bardzo tego potrzebował, podobnie jak Slot, który w piątek przyznał, że nie potrafi wydobyć pełni potencjału z zawodnika. Kibice wielokrotnie pytali, czy Núñez kiedykolwiek spełni oczekiwania związane z transferem wartym 85 milionów funtów, niektórzy sugerowali nawet sprzedaż, jeśli Saudyjczycy zaproponują rozsądną kwotę tego lata.

Jeśli te dwa gole pomogą Liverpoolowi zdobyć tytuł mistrza Premier League, będą bezcenne. Sobotnie popołudnie było naznaczone frustracją, ale nagle przekształciło się w dzień, którego podróżujący kibice The Reds długo nie zapomną.

Barney Ronay, The Guardian:

To był naprawdę dobry mecz dla Arne Slota. W popołudnie, w które Liverpool oddał 35 strzałów w ciągu 90 minut bez bramek, potrafił wygrać spotkanie dzięki dwóm ostatnim strzałom w doliczonym czasie gry. Co ciekawe, oddał je pierwszy rezerwowy wpuszczony na boisko przez Slota, a obydwie sytuacje wykreował czwarty z nich. Sobotni mecz był przede wszystkim świetnym widowiskiem w kontekście idei procesu, kontroli i siły spokoju.

To prawda, że te cechy zwykle nie kojarzą się z golami na wagę zwycięstwa, zdobywanymi w końcówce przez wymachującego grzywką i nabuzowanego energią Darwina Núñeza. Jednak tak właśnie wyglądało to na Gtech pod kierownictwem Slota.

Núñez w sobotę podwoił swoją liczbę goli w tym sezonie ligowym. Jak zawsze, wyglądał na piłkarza, którego ściga po boisku rój niewidzialnych pszczół. Jednak, patrząc na statystyki, przypominał raczej zabójczą broń, którą odpalono w idealnym momencie.

Zaliczył pół godziny gry, miał 10 kontaktów z piłką, oddał cztery strzały i strzelił dwa gole. Przeciwko Brentford, które nie zmieniło swojego głębokiego defensywno-kontratakowego stylu, Núñez był tutaj ludzkim odpowiednikiem młota - ostatniego rzutu w kręglach, kiedy w końcu możesz podwinąć rękawy i wprowadzić kontrolowany chaos.

To zadziałało, ponieważ Liverpool nie zmienił swojego sposobu gry, mimo zbliżającego się widma kolejnego frustrującego popołudnia. Fascynujące było obserwowanie Slota na linii bocznej przez całe 90 minut - jego wrażliwa na mroźne powietrze głowa pobłyskiwała w świetle lamp.

Takie mecze trzeba wygrywać, by zdobyć mistrzostwo. To one pokazują, czy potrafisz to zrobić w mroźne sobotnie popołudnie na przyjemnym, nowoczesnym stadionie w zachodnim Londynie, otoczonym apartamentowcami inwestycyjnymi i sklepami spożywczymi - czy potrafisz zrobić to przeciwko elitarnej drużynie zbudowanej na podstawie danych i wspieranej przez kibiców zadowolonych z sytuacji wokół klubu.

To był prawdziwy test. Liverpool dotychczas grał bez większej presji. Do tej pory znajdował się emocjonalnie tylko w jednej przestrzeni - jako spokojnie prowadzący lider. Slot był jednak w stanie zachować swoją aurę opanowania. W trakcie trwania meczu wyglądał jak zamożny rzeźnik z prowincji, który będzie odbierał nagrodę obywatelską.

Miguel Delaney, The Independent:

To była zupełnie niespodziewana puenta. Darwin Núñez nie miał dotychczas najlepszego sezonu, a jego występy spotykały się już momentami z kpinami. Jednak w sobotę rozegrał swój najlepszy mecz w Liverpoolu od ponad roku. A może raczej, swoje najlepsze kilka minut.

Przy okazji wyjazdu do Brentford drużyna The Reds potrzebowała goli - a zwłaszcza zwycięskiego dubletu w doliczonym czasie gry - chyba nawet bardziej niż sam Núñez. Kiedy tablica świetlna wskazała zaledwie cztery minuty do końca, bezbramkowy wynik zapowiadał piąty remis Liverpoolu w ostatnich ośmiu meczach. To z pewnością podniosłoby na duchu drugi w tabeli zespół Arsenalu, który chwilę później zaczynał mecz z Aston Villą.

Cały nastrój zmienił się jednak dzięki Núñezowi. W 91. minucie, gdy piłka w końcu odbiła się po myśli Liverpoolu w polu karnym Brentford, Trent Alexander-Arnold posłał niskie dośrodkowanie, a napastnik szybko obrócił się i mocno uderzył. Chwilę później podwoił swój dorobek w meczu - i w całym sezonie ligowym - ponownie trafiając do siatki po dobrym przyjęciu piłki.

To był wyjątkowy moment na to, by zdobyć swoje pierwsze gole od miesiąca - zaledwie trzeci i czwarty w tym sezonie ligowym - i pomóc Liverpoolowi odnieść zwycięstwo 2:0 na boisku, które Arne Slot opisał jako jedno z najtrudniejszych w Premier League.

Núñez bywał obiektem żartów ze strony kibiców rywali, ale po takich akcjach to kibice Liverpoolu mogą śmiać się ostatni. Zewnętrzni obserwatorzy mogą wskazywać na fakt, że jest to zawodnik za ponad 60 milionów funtów, ale to przecież nie jego wina. W Londynie pokazał godną podziwu postawę i zdołał zapomnieć o własnych błędach.

To zwycięstwo może okazać się kluczowe w wyścigu o tytuł. Występ to już nie tylko występ, a zwycięstwo nie jest po prostu zwycięstwem.

Wszystko nabiera emocjonalnego znaczenia w kontekście pełnej napięcia rywalizacji o tytuł, a każdy kolejny mecz ma w tym swój udział. W tym przypadku wszystko sprowadziło się do jednego człowieka, do którego tym razem należało ostatnie słowo.

Ian Doyle, Liverpool Echo:

W momencie, w którym kibice Brentford otworzyli usta, wiedziałem, co się wydarzy. Po prostu wiedziałem.

Darwin Núñez dopiero wbiegał na boisko, wprowadzony w trakcie drugiej połowy, gdy został przywitany przez śpiewy gospodarzy sugerujące, że Urugwajczyk to - delikatnie mówiąc - gorsza wersja byłego napastnika Liverpoolu, Andy’ego Carrolla.

Núñez, rzecz jasna, słyszał to wszystko już wcześniej. Jak odkryli kibice Bournemouth i kilku innych klubów, prowokowanie napastnika w ten sposób nie jest raczej najlepszym pomysłem.

Kibice Brentford jednak wyraźnie nie zwracali na to uwagi, co jest tym bardziej zaskakujące, że Núñez otworzył wynik w spektakularnym stylu, gdy The Reds rozgromili ich na Gtech Community Stadium w poprzednim sezonie.

Tym razem Núñez musiał czekać aż do pierwszej minuty doliczonego czasu gry, by zrobić to samo, gdy z bliskiej odległości wykończył dośrodkowanie Trenta Alexandra-Arnolda. Radość, która wybuchła wśród zawodników i kibiców Liverpoolu, była mieszanką ulgi i euforii po tym, jak drużyna Arne Slota wydawała się na skraju kolejnego rozczarowującego wyniku, który mógł zaważyć na losach wyścigu o tytuł.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Mellor o roli Núñeza i Elliotta w ostatnim meczu  (0)
20.01.2025 22:45, Olastank, liverpoolfc.com
Lineker: Liverpool wygra Premier League  (0)
20.01.2025 22:19, Bajer_LFC98, Liverpool Echo
Konaté: Klub przedstawił mi ofertę kontraktu  (4)
20.01.2025 22:18, AirCanada, The Daily Telegraph
Liverpool - Lille: Wieści kadrowe  (0)
20.01.2025 21:59, MaksKon, liverpoolfc.com
Slot: Spodziewamy się otwartej gry  (0)
20.01.2025 21:33, Klika1892, liverpoolfc.com
Konate: Chcę zdobywać więcej goli  (3)
20.01.2025 18:55, PiotrKukczynski1992, liverpoolfc.com
Slot na temat Gomeza i Joty  (9)
20.01.2025 18:09, B9K, liverpoolfc.com