LIV
Liverpool
Premier League
16.02.2025
15:00
WOL
Wolverhampton Wanderers
 
Osób online 2104

Coraz mniej Merseyside w Merseyside Derby


Kiedy David Moyes prowadził Everton przy okazji swojego pierwszego pobytu w klubie, derby Merseyside miały dodatkowy, wyjątkowy wymiar.

Wówczas w "niebieskim narożniku" występowali Tony Hibbert, Leighton Baines, Ross Barkley, Jack Rodwell i Victor Anichebe. W "czerwonym" – Steven Gerrard, Jamie Carragher, Martin Kelly, Jon Flanagan oraz Jay Spearing.

Nie okazywano sobie litości, gdy zespoły mierzyły się ze sobą na Anfield czy Goodison Park, a wymienieni zawodnicy mieli przynajmniej jedną rzecz wspólną - wszyscy byli rodzimymi chłopakami, którzy dorastali ze szczególnie wyostrzonym poczuciem tego, co oznacza dla regionu i jego mieszkańców granie w derbach Merseyside. Ich obecność dodawała temu spotkaniu, i tak uważanemu za najczęściej rozgrywane derby najwyższej klasy w angielskim futbolu, dodatkową nutkę pikanterii

Jednak z biegiem lat udział lokalnych zawodników w tych meczach malał, a 245. derby Merseyside na Goodison mogą ustanowić nowy rekord pod względem najsłabszej reprezentacji rodzimych zawodników.

Trent Alexander-Arnold, prawy obrońca Liverpoolu, który do tej pory zawsze był obecny w składzie na derby, boryka się z kontuzją i może opuścić swój pierwszy występ w Premier League przeciwko Evertonowi od 13 spotkań.


Curtis Jones musi rywalizować o miejsce w składzie Liverpoolu z Ryanem Gravenberchem, Alexisem Mac Allisterem i Dominikiem Szoboszlaiem, a przy nieobecności Tylera Mortona i niedostępności Jaydena Dannsa po jego niedawnym wypożyczeniu do Sunderland, najprawdopodobniej to Everton będzie zmuszony wzmocnić pozycję rodzimych zawodników w derbach.

James Garner, urodzony w pobliskim Birkenhead, jawi się jako najbardziej oczywisty kandydat do miejsca w pierwszym składzie Evertonu, ponieważ drugi duży talent – 18-letni Harrison Armstrong, urodzony w Liverpoolu – trafił na wypożyczenie do Derby County, po tym jak w tym sezonie wystąpił zaledwie trzy razy jako rezerwowy w Premier League.

To kontynuuje ogólnie spadkowy trend udziału zawodników urodzonych lokalnie w tych starciach i stanowi ogromne odejście od czasów późnych lat 90' oraz wczesnych lat 00', kiedy prawie połowa graczy na boisku mówiła z charakterystycznym scouserskim akcentem.

Poniższy wykres przedstawia mecze Premier League pomiędzy Liverpoolem a Evertonem od 1992 roku oraz liczbę zawodników urodzonych w regionie, którzy występowali w składach meczowych. Na potrzeby tego opracowania The Athletic definiuje "lokalnych" zawodników jako osoby urodzone w metropolitalnym hrabstwie Merseyside – obszarze obejmującym miasto Liverpool, rozciągającym się na zachód za rzekę do półwyspu Wirral, na północ do Southport oraz na wschód do St Helens. Rodowici mieszkańcy Cheshire, tacy jak Michael Owen i Jarell Quansah, nie zostali uwzględnieni.


Trendy są jasne: połowa lat 90' była szczytowym okresem dla lokalnych talentów. W pierwszym składzie Evertonu występowali Gary Ablett, John Ebbrell, Dave Watson, Tony Grant, Michael Branch i Michael Ball, podczas gdy w barwach Liverpoolu grali Steve McManaman, Robbie Fowler, Jason McAteer oraz rezerwowy bramkarz Tony Warner.

Następnie do The Toffees przyszli Francis Jeffers i Wayne Rooney, obaj debiutowali dla Evertonu mając zaledwie 16 lat – choć obydwa debiuty dzieliło pięć lat. Napastnicy urodzeni w Croxteth uczęszczali do tej samej szkoły i zadebiutowali w reprezentacji Anglii podczas tego samego meczu.

Inni przychodzili i odchodzili, a w każdym meczu od tamtej pory występował przynajmniej jeden zawodnik z lokalnymi korzeniami reprezentujący albo Liverpool, albo Everton. Tylko raz, w kwietniu 2016 roku, jedna z drużyn – Liverpool – nie powołała do składu żadnego zawodnika urodzonego lokalnie.

Jednak w ciągu ostatnich sześciu lat liczby te zaczęły spadać. Tylko pięciu rodzimych zawodników - Alexander-Arnold, Curtis Jones, Garner, Tom Davies i Anthony Gordon - wystąpiło w barwach którejkolwiek z drużyn, co stanowi coraz wyraźniejszy dowód na rosnącą trudność przebicia się na najwyższym poziomie.

W prywatnych rozmowach z The Athletic liczne osoby zajmujące się rekrutacją zawodników w północno-zachodniej Anglii, gdzie leży Liverpool, stwierdziły, że sąsiednie regiony, takie jak Wielki Manchester i Yorkshire, oferują większą różnorodność młodych talentów w porównaniu z Merseyside – co wynika z większej liczby mieszkańców i napływu ludności do tych obszarów.

Obecnie pula talentów dostępna dla klubów Premier League jest tak obszerna, że nacisk kładzie się na rozwój najlepszych zawodników - niezależnie od ich pochodzenia - a nie tylko tych z najbliższej okolicy.

Spośród lokalnych reprezentantów z potencjałem w Liverpoolu, najbardziej zaawansowany jest Morton, który spędził dwa sezony na wypożyczeniach w Championship – w klubach Hull City i Blackburn Rovers – gdzie zagrał 79 meczów, mimo że w barwach Liverpoolu pojawił się tylko dwukrotnie w Premier League i jest szóstym wyborem na pozycji pomocnika.


Liverpool dysponuje silną, rozwijającą się akademią, z której kilku absolwentów wystąpiło w pierwszym zespole w tym sezonie, a wielu innych ma przed sobą potencjalnie świetlaną przyszłość. Choć trzeba dodać, że większość z tych zawodników pochodzi spoza regionu.

James McConnell, 20-latek, został pozyskany z Sunderlandu. Trey Nyoni, 17-latek, trafił do klubu z Leicester City, a Amara Nallo, 18-latek, przyszedł z West Hamu United.

Inni młodzi zawodnicy również zostali sprowadzeni. 18-letni Trent Kone-Doherty został zauważony w Derry City z Irlandii Północnej, a 16-letni Rio Ngumoha – być może najbardziej ekscytujący z całej grupy – przeszedł z Chelsea w głośnym transferze we wrześniu. Transfer ten wywołał tyle samo entuzjazmu wśród kibiców z bazy Liverpoolu w Kirkby, co rozczarowania u fanów jego poprzedniego klubu, zdruzgotanych jego odejściem.

Zawodnicy tacy jak Ben Doak, Calvin Ramsay, Owen Beck, Stefan Bajcetic, Calum Scanlon i Luca Stephenson, którzy wszyscy w tym sezonie opuścili klub, by udać się na wypożyczenia, również zostali pozyskani w przeszłości z innych ośrodków, aby wzmocnić akademię.

Everton natomiast rozpoczął własną intensywną akcję rekrutacyjną do akademii w ciągu ostatnich 12 miesięcy, mając na celu uzupełnienie zaplecza pierwszego zespołu.

Holenderski napastnik reprezentacji młodzieżowej, Martin Sherif, oraz wszechstronny pomocnik Isaac Heath, byli niewykorzystanymi rezerwowymi w niedzielnej porażce w FA Cup z Bournemouth - głównie ze względu na kontuzje nękające pierwszy zespół pod wodzą Moyesa.

Heath, 20-latek, był jednym z dwóch zawodników pozyskanych z Leeds United w 2018 roku. Drugim był Stanley Mills - syn byłego reprezentanta Anglii Danny'ego - który w styczniu przeszedł na stałe do Oxford United. Everton starał się wykorzystać ówczesne problemy finansowe klubu z Elland Road.


Napastnik Omari Benjamin, reprezentant Walii do lat 19, dołączył do klubu na zasadzie wolnego transferu zeszłego lata, gdy wygasł jego kontrakt z Arsenalem, a Everton pozyskał także Williama Tamena z Burton Albion, gambijskiego pomocnika Francisa Gomesa z nigeryjskiego klubu Sporting Supreme, Braidena Grahama z Linfield w Irlandii Północnej oraz Justina Clarke’a z AFC Wimbledon.

Te dodatki wzmocniły skład, który i tak już dysponował choćby utalentowanymi bramkarzami młodzieżowej reprezentacji Anglii – Dougiem Lukjanciksem, pochodzącym z pobliskiego Southport, oraz Georgem Pickfordem (nie mylić z Jordanem), pozyskanym z Blackburn.

James Vaughan, były napastnik Evertonu, który obecnie kieruje rekrutacją w akademii i ścieżkami rozwoju zawodników w klubie, powiedział w listopadzie w rozmowie z inews, że "lokalna siatka naprawdę jest coraz mocniejsza", ale istnieje przekonanie, iż Everton będzie musiał nadal robić postępy w pozyskiwaniu talentów po latach niedoinwestowania w swoją akademię, wynikających z niepewnej sytuacji finansowej klubu. Prawdopodobnie będzie to wymagało skautingu nie tylko na poziomie lokalnym, ale także krajowym i międzynarodowym.

Każdy profesjonalny piłkarz z Merseyside ma za sobą ciekawą historię. Wiele z tych historii wiąże się z grą uliczną i wspólną zabawą z kolegami.

Na przykład Rooney zadebiutował w drużynie dziecięcej prowadzonej przez The Western Approaches – pub, w którym jego ojciec był stałym bywalcem. Gerrard, który – podobnie jak Gordon – kilka lat później grał w Whiston Juniors, zasuwał po żwirze na osiedlu Bluebell Estate w Huyton, na wschodnich obrzeżach Liverpoolu.

Branch podbijał piłkę w drodze z domu w Aigburth do pobliskiej budki z fish and chips, a Grant wspomina podróż czterema busami na trening do Evertonu, podczas której mieszkańcy pomagali mu, gdy się zgubił.

Minęło już 10 lat od czasu, kiedy Jeffers w wywiadzie dla brytyjskiej gazety The Independent opowiadał o środowisku, w którym dorastał, i wyjaśniał, co – według niego – uległo zmianie.

- Kiedy miałem dziewięć lub dziesięć lat, moja mama musiała szukać mnie na ulicach - opowiadał.

- Widzisz, teraz dzieci wracają ze szkoły i siedzą przy komputerach. Ja spędzałem czas ze wszystkimi, którzy wychodzili z domu – niezależnie od tego, czy byli moimi kolegami, czy nie – o ile mieli przy sobie piłkę. Teraz jest trochę inaczej. Świat się zmienił.


Piłka nożna wciąż cieszy się ogromną popularnością, a liczne nowe inicjatywy mają na celu zachęcenie dzisiejszych dzieci do gry w bezpiecznym, przyjaznym otoczeniu, jednak już nie tak, jak kiedyś. Parki i ulice Liverpoolu nie są już przepełnione dziećmi grającymi w piłkę, choć problem ten nie dotyczy wyłącznie tego miasta.

Mark Horlick, menedżer ds. rozwoju i zaangażowania piłkarskiego w Liverpool Football Association, niegdyś zajmował się wyszukiwaniem talentów dla klubu z Anfield i dorastał, grając w tym samym zespole co niektórzy członkowie rodziny Rooney.

- Jak tylko nauczyłem się chodzić, miałem piłkę przy nodze - mówi Horlick dla The Athletic.

- Codziennie spieraliśmy się z moją mamą, czy mogę wyjść po szkole zagrać, gdy tylko pochłaniałem swoją herbatę. Potem byłem na dworze aż do momentu, gdy zapalały się lampy uliczne.

- Dzisiaj piłka nożna wygląda inaczej dla dzieci, ale nadal kwitnie w mieście. Podczas gdy kiedyś dzieci mogły dołączyć do drużyny dopiero w wieku dziewięciu lub dziesięciu lat, teraz grają na dobrych nawierzchniach, w mniejszych zespołach – czasem trzy na trzy, cztery na cztery lub pięć na pięć – a zespoły są formowane według umiejętności. Ligi młodzieżowe działają aktywnie, ale potrzebujemy więcej obiektów sportowych i inwestycji. To pomoże rozwijać ligi.

Natarczywi rodzice stanowią kolejny problem na skalę ogólnokrajową, jak wyjaśnia Stephen Warnock, wychowany w Ormskirk – w obszarze określonym wcześniej – który przeszedł przez szeregi Liverpoolu aż do pierwszego zespołu. Obecnie mieszka w Crosby, na północy miasta, i mówi, że rodzice regularnie proszą go o radę. Zawsze udziela tej samej odpowiedzi:

- Zachęcam dzieci, aby grały ze swoimi kolegami, ponieważ jeśli są wystarczająco dobre, by się przebić, to zrobią to. Ja nie mogłem dołączyć do akademii, dopóki nie miałem dziewięciu lat. Teraz dzieci zaczynają grać w piłkę już od piątego roku życia, a przy tak ogromnej konkurencji w jednej grupie wiekowej łatwo się zniechęcają, bo to ogromna praca. Uważam, że wypalają się zbyt wcześnie i za szybko tracą radość z gry.

Wartość, jaką kibice nadal przypisują posiadaniu lokalnego bohatera, którego mogą dopingować, szczególnie podczas meczów z sąsiadami, nie podlega dyskusji. Fani Liverpoolu śpiewają dla Alexandra-Arnolda piosenkę, w której pojawia się wers "The Scouser in our team", a dodatkowa sympatia kierowana jest do tych, którzy urodzili się w Liverpoolu lub jego okolicach i przeszli długą drogę do pierwszego zespołu. Jednak poszukiwania kolejnego wyróżniającego się Scousera trwają nadal.

W zeszłym roku, gdy oba kluby się spotkały, Garner z Birkenhead – miejscowości oddalonej o pięć mil (8 km) od Goodison, po drugiej stronie rzeki Mersey – był jedynym rodzimym zawodnikiem występującym dla Evertonu. W pierwszej jedenastce wyszedł jednak tylko Alexander-Arnold z West Derby, ale cisza wokół jego sytuacji kontraktowej sugeruje, że po rewanżowym starciu w kwietniu na Anfield może nie zagrać już w derbach.

Gdy kluby spotkały się na poziomie U-21 w listopadzie, Liverpool wystawił sześciu lokalnych zawodników, podczas gdy środkowy obrońca Jack Tierney był jedynym przedstawicielem regionu w barwach Evertonu.

Pracownicy obu klubów ciężko pracują, aby gra w ich akademii była równie przyjemna, co pouczająca – o czym świadczą liczne historie sukcesu. Jednak lokalne pochodzenie ma szczególne znaczenie przede wszystkim dla mieszkańców Merseyside.

Gregg Evans

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Składy na derby Merseyside  (150)
12.02.2025 19:16, AirCanada, liverpoolfc.com
Salah z bramką miesiąca  (0)
12.02.2025 15:18, BarryAllen, liverpoolfc.com
Q&A z Arne Slotem  (1)
12.02.2025 14:17, BarryAllen, liverpoolfc.com
Carragher o nadchodzących derbach  (0)
12.02.2025 13:07, MaksKon, Sky Sports
Gakpo przed meczem z Evertonem  (0)
12.02.2025 12:21, B9K, liverpoolfc.com