Aldridge: Gerrard najlepszy
Były zawodnik Liverpoolu, John Aldridge nie jest wcale zaskoczony tym, że Steven Gerrard znalazł się w gronie najpoważniejszych pretendentów do zdobycia nagrody dla najlepszego zawodnika roku przyznawanej przez angielską federację piłkarską
- Dla mnie jest kandydatem numer 1.
- Z grona faworytów jest zawodnikiem najbardziej wyróżniającym się, ponieważ najwięcej wnosi do gry swojego zespołu.
- Najskuteczniejszy strzelec Liverpoolu ma na swoim koncie tylko jedną bramkę mniej niż Nicolas Anelka, w każdym meczu daje z siebie 100%, jest talizmanem tej drużyny i prawdziwym liderem na boisku.
- Przyjęło się, że to w krykiecie spotykamy wszechstronnie utalentowanych graczy. Według mnie Steven Gerrard jest właśnie takim piłkarzem! Wszystko wykonuje na najwyższym poziomie.
- Wiem, że tacy piłkarze jak Nemanja Vidic czy Ryan Giggs otrzymują ogromne wsparcie w staraniach o tę nagrodę, ale ManUnited nie ma z nich aż takiego pożytku jak Liverpool z Gerrarda.
- Podobno łatwiej jest dobrze sobie radzić w MU, ponieważ jest tam wielu utalentowanych i głodnych zwycięstw zawodników. W Liverpoolu jest trochę inaczej i to właśnie Steven bierze zazwyczaj na swoje barki odpowiedzialność. To przemawia za tym, że jego starania muszą być jeszcze pełniejsze.
- Chciałem wypunktować jakieś słabości
Gerrarda, ale przyznam szczerze - nie mogę dopatrzeć się żadnych!
- Występ przeciwko Aston Villi najwspanialej odwzorowuje niezwykłą postawę Gerrarda. Jego gra zaowocowała hat-trickiem.
- Dwa gole padły po strzałach z rzutów karnych, co najlepiej pokazuje do czego doszedł w tej drużynie. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy Steven nie był tak pewny podchodząc w okolice jedenastego metra.
- Zinedine Zidane nie mógł trafniej wskazać najlepszego zawodnika na świecie mówiąc, że jest nim Steven Gerrard.
- Wszystko zależy jednak od głosowania...
- Niemniej jednak, jakkolwiek potoczą się losy przyznania tej nagrody, kibice Liberpoolu mają powód do dumy, bo w ich drużynie gra najlepszy zawodnik na świecie! - zakończył wychwalać Gerrarda John Aldridge.
Komentarze (0)