LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 994

EKSKLUZYWNY WYWIAD - cz. II


Kilka dni temu prezentowaliśmy państwu obszerny wywiad z Christianem Purslowem, w którym opowiadał o swojej roli w klubie i planach na przyszłość, a już dziś druga część tej rozmowy. Oto Christian Purslow jako kibic Liverpoolu, opowiada o Hillsborough, Stambule i nadziejach. Tylko w LFC.pl!

Pierwszy mecz Liverpoolu, na jaki poszedłeś...

Pamiętam to dobrze, jakby to było wczoraj. To był mecz wyjazdowy, który zakończyliśmy z tragicznym rezultatem - wyjazd do Watford w ramach FA Cup w 1970, mecz przegraliśmy 1-0. Wszedłem na stadion i zobaczyłem mnóstwo czerwonych koszulek, a gdzieś daleko zieleń murawy na stadionie Watfordu i przeciwległe trybuny, ubrane na żółto. To był dla mnie najbardziej uderzający widok, jako dziecka. Z samego meczu za dużo nie pamiętam, moim kolejnym wspomnieniem związanym z Liverpoolem jest finał FA Cup z 1971 r., który oglądałem w telewizji.

Żywo pamiętam Steve'a Heighwaya, który zdobył bramkę przy bliższym słupku, a także Charliego George'a, który leży na plecach celebrując zwycięską bramkę. Ale od tego momentu wszystkie moje wspomnienia są dobre - choć te dwa pierwsze są smutne. Gdy jesteś młodszy, ciężej znosisz porażki. To pewnie dlatego wciąż pamiętam te sceny sprzed 40 lat.

Na jak wielu meczach Liverpoolu byłeś?

Myślę, że zaliczyłem 400-500 meczów. Mój tata i ja mieliśmy bilet sezonowy na Centenary (trybuna naprzeciw stanowisk głównej kamery - przyp. red.). Zawsze chodziliśmy na mecze razem, nawet jeśli nie byłem w stanie wstać (wcześniej na stadionach dominowały miejsca stojące, Christian jako mało chłopiec mógł faktycznie za dużo nie widzieć - przyp. red.).

Najlepsze kibicowskie wspomnienie?

Dortmund, zaraz potem mecz z Alaves. Oczywiście, Stambuł - chociaż ze stadionu wydostałem się dopiero około piątej nad ranem razem w rzeszą fanów i spóźniliśmy się na celebracje. Także Ateny, choć wówczas po meczu dominował smutny nastrój.

Spędziłem też świetne momenty podczas meczu w Cardiff w finale FA Cup.

Na Anfield? Żaden mecz nie może się równać z atmosferą, która panowała podczas półfinału Ligi Mistrzów z Chelsea w 2005 roku.

Nigdy nie przeżyłem drugiej takiej nocy. Wciąż przyrawia mnie o dreszczyk, nawet samo wspomnienie o tym. To był pierwszy raz, gdy zabrałem mojego małego syna na mecz wieczorny. Czułem się, jakbym był podłączony do wielkiej narodowej sieci. Każdy, kto wówczas był, wie, o czym mówię. To nie tylko migawka - ten niesamowity czynnik w naszym zwycięstwie musiał pochodzić od niesamowitego doświadczenia grania przeciwko Chelsea tej nocy. To jasne, że śpiew naszych fanów wspomaga piłkarzy, czy to u siebie, czy na wyjeździe, i jest absolutnie wyjątkowy, nasi przeciwnicy to przyznają. Łatwo mi o tym mówić, ponieważ tego doświadczyłem. Wielu naszych rywali mówi: 'tego wieczora największą różnicą między zespołami byli fani Liverpoolu'. To prawda. To nie jest jakieś czcze gadanie. Nie jesteśmy jak zwykli ludzie. Nasi rywale to przyznają. Nawet Mourinho powiedział to po tym meczu - i każdy, kto był wtedy na stadionie przyzna mu rację.

Czy byłeś na Hillsborough w 1989?

(Długa pauza..) Tak, byłem tam wtedy. Jedyne słowo, które przychodzi mi na myśl przy okazji tego zdarzenia to szok. Nikt nie spodziewa się, idąc na mecz piłkarski, widzieć takie sceny, jak my wówczas. Byłem wówczas na trybunie Leppings Lane End, na samym jej lewym krańcu. Byłem bardzo blisko tego wszystkiego, ratownicy medyczni próbowali ratować ludzi dosłownie parę metrów przede mną. Nigdy tego nie zapomnę. A miało być tak pięknie.

Zmieńmy temat. Wielu ludzi - fanów klubu w szczególności - zauważyło, że Liverpool nie doceniał biznesowego aspektu futbolu. Co chcesz zrobić, aby to poprawić?

Wolę mówić o przyszłości niż o przeszłości. Myślę, że trzeba zacząć od gry na boisku: czuję, że zrobiliśmy duży postęp. Mamy teraz Rafę, którego kontrakt trwa jeszcze 5 lat, co będzie oznaczać 10 lat jego urzędowania, co jest jednym z kluczowych składników długoterminowego sukcesu.

To była pierwsza rzecz, w jaką byłem zaangażowany i jeden z kluczowych punktów naszego planu, sposób na pójście naprzód, w zwyczajowym sensie tych słów, ku determinacji i jedności. Musieliśmy dokonać paru zmian w naszych drużynach młodzieżowych i Akademii.

Nim tu przyszedłem, nie zdawałem sobie sprawy z tego, że od dziesieciu lat akademia została odłączona od pierwszego zespołu i zakresu obowiązków managera. Zmieniliśmy to. Szczerze wierzę, że to kluczowy krok, by osiągnąć sukces na boisku i by zrobić ekonomicznie dobry krok, inwestując w naszą młodzież.

Ale aby tak się stało, pierwszy zespół powinien zostać kluczowym celem naszych młodzików - trzeba, aby cały klub, w terminach futbolowych, wykonywał i myślał oraz przygotowywał do wspólnego planu pod kierownictwem managera pierwszego zespołu. Teraz tak jest.

Trochę czasu minie, nim będziemy mogli obserwować efekty tego postępowania, lecz to prawdopodobnie druga najważniejsza rzecz w aktualnej strategii rozwoju klubu - aby twoi młodzi zawodnicy stali się częścią pierwszego zespołu, pod kierownictwem i odpowiedzialnością Rafy - nie biznesmena.

Jak już wspomniałem, skoordynowanie biznesu i futbolu to klucz do sukcesu. Klub notuje rekordowe przychody, a w perspektywie mamy pieniądze z kontraktu ze Standardem Chartered, co popchnie nas o kolejny krok milowy w przód, dzięki czemu będziemy mogli więcej zainwestować w nasz skład.

To tylko słowa, ale ich potwierdzenie można znaleźć w działaniach Standardu Chartered - nigdy nie zrobili by takiego kroku, gdyby nie byli całkowicie pewni, że nasza kondycja finansowa, nasz plan futbolowy nie miały tak dobrych rokowań na przyszłość.

Czy zatem można spodziewać się kolejnych umów?

No, nie przesadzajmy. To z pewnością nie jest ostatnia umowa. Jedną z wielkich niespodzianek, gdy tu przyszedłem, było to, że jest tu bardzo wiele wspaniałych ludzi - a szczególnie po stronie biznesowej klubu.

Bardzo dobra grupa dyrektorów technicznych, którzy dają z siebie wszystko dla dobra Liverpoolu FC w terminach biznesowych, lecz także, pracujących ciężko ze sferą piłkarską. Wyprawa do Azji była tego doskonałym przykładem.

Przyjęcie, jakie nas spotkało w Tajlandii i Singapurze w tym roku były absolutnie wyjątkowe i to wymagało bardzo ścisłej wspólpracy między departamentem finansowym i Rafą.

Z jednej strony musieliśmy być pewni, że nasi piłkarze, trenerzy i manager mieli wszystko, czego potrzebowali by móc się przygotować do sezonu - do tego wymagane było zaangażowanie wielu ludzi z departamentu finansowego, aby sponsorzy mogli mieć dostęp do drużyny. To nie dzieje się ot tak. To wymaga wyjątkowej kordynacji i zjednoczenia pracowników, a podczas tego wyjazdu nie mogłem być bardziej zadowolony z podlegających mi ludzi oraz Rafy.

Miałeś okazję widzieć entuzjazm, z jakim the Reds byli przyjęci w Azji, Skandynawii, Południowej Afryce, a tak naprawdę, na całym świecie. W jaki sposób chcesz poprawić liczność fanów Liverpoolu na świecie?

Zaczynamy od pozycji, w której jesteśmy, jak Standard Chartered, znaną na całym świecie marką, możliwe, że najsłynniejszą w światobym futbolu. W wielu krajach, mamy kolejne pokolenia fanów, którzy chcą być częścią naszej wielkiej rodziny.

Ci kibice, czy to oglądający Liverpool w telewizji, czy zbierający informacje o klubie w internecie, czy przez inne środki masowego przekazu, oni wszyscy są dużą wartością dla naszego klubu.

Nie tylko mówimy: "Mamy najwięcej fanów na świecie". Dzięki tej popularności nasza kondycja finansowa się poprawia, co pozwala klubowi stawać się silniejszym.

To dlatego, jako kibic, jestem bardzo zadowolony, ponieważ w każdym momencie możemy podpisać nowe kontrakty, które będą rozwijać naszą sytuację, dzięki czemu klub stanie się silniejszy - a silniejszy klub będzie bardziej konkurencyjny na boisku.

Ostatecznie, to dlatego właśnie wszyscy cenimy Liverpool.

Fani Liverpoolu chcieliby zobaczyć, że przepaść, jaka dzieli nas od takich zespołów, jak Manchester United czy Arsenal, którzy generują dzięki swoim stadionom dużo wyższe zyski niż Liverpool, została zmniejszona albo nawet zniwelowana. Czy to da się zrobić?

Zajęliśmy drugie miejsce w Premier League i pokonaliśmy dwukrotnie dwa zespoły, które wydają na pensje swoich zawodników o wiele więcej oraz mają dużo wyższy obrót. Więc to nie tylko kwestia pieniędzy.

Lecz podczas tego całego pościgu (i statystyki to potwierdzają), im mocniejszy jesteś finansowo, tym więcej sukcesów osiągniesz na boisku. Nie ma wątpliwości, że większy stadion, który ujarzmi głód kibiców na oglądanie meczów, który jest w tym mieście, pozwoli nam na wskoczenie na wyższy poziom finansowo, komercyjnie. To dlatego, jak mówiłem, jest to jeden z naszych najważniejszych celów.

Lecz tak wielka inwestycja musi być wykonana w odpowiednim momencie, gdy naprawdę stać cię na nią, gdy rynki finansowe zachęcają do podjęcia takiej decyzji, i tylko czekamy na odpowiedni moment.

W międzyczasie, jest wiele aspektów w sferze komercyjności klubu, które przynoszą dochody, a które możemy jeszcze poprawić.

Pierwszą rzeczą było podpisanie nowej umowy, z nowym sponsorem na koszulkach. Lecz są kolejne, ważne działania komercyjne, które chcemy podjąć i wierzę, że będzie to duży postęp i umowa ze Standardem Chartered okaże się, być może po raz pierwszy w naszej historii, zwiastunem czegoś nowego. Miło jest być pierwszym, nie cieszyć się z lokaty drugiej, trzeciej czy czwartej - ponieważ nie jest to komfortowe ani dla managera, ani dla fana. Chcę zwyciężać.

Chcę, aby nasz klub był najlepszym zespołem zarówno na boisku, jak i poza nim.

Jak czujesz się z tą całą odpowiedzialnością: jesteś teraz dyrektorem Liverpoolu FC!

Nie da się opisać słowami, jak wielkim zaszczytem, ale i odpowiedzialnością, jest bycie dyrektorem Liverpoolu FC. Czuję to na każdym kroku. Wielu ludzi mówi to mi, wiecie: 'czy to stresujące, czy to niepokojące, czy to wywiera presję?'. Nie! To wielki zaszczyt w najmilszym tego słowa znaczeniu.

Czuję się bardzo dumny, mając szansę pracy na tym stanowisku, i mam nadzieję, że moje doświadczenie biznesowe pomoże mi w tym.

Lecz jak mówiłeś, wykonywać pracę - w której czujesz, że możesz coś zrobić i możesz wnieść coś nowego i jeśli to robisz, możesz odczuwać z tego radość lub więcej - cóż, wydaje mi się, że nie można sobie nic lepszego wyobrazić.

Nie czuję zażenowania mówiąc, że każda minuta tutaj to czysta przyjemność. Nie jest łatwo to mówić. Nie mówię, że nie ma trudnych momentów w pracy, która jest obarczona wielką odpowiedzialnością.

Lecz nie czuję się przygnieciony tą odpowiedzialnością. Czuję, że to wyzwanie dodaje mi dodatkowej energii do pracy. To nie tylko kwestia mojej osoby. Gdybym nie czuł, że mogę tu coś zdziałać, nie byłbym tutaj nawet przez minutę.

A jeśli inni ludzie zdecydują, że nie jestem w stanie wnieść już niczego nowego i pchnąć klubu do przodu, wrócę do roli fana. Lecz tak długo jak jestem tutaj - i mam nadzieję, że jeszcze długo tu zostanę - będę robił wszystko, by wzmocnić klub.

Czuję, po tych trzech miesiącach, że podjęcie tej pracy było dobrą decyzją.

Czyli nie spodziewasz się krótkiego kontraktu. Jesteś tu na dłużej?

Tak. Jestem wśród dyrektorów na stanowisku dyrektora wykonawczego i mam długoterminowy kontrakt. Więc tak, jestem tu na dłuższy okres. Absolutnie.

Maksymą Liverpoolu FC jest zdanie: 'istniejemy, by zdobywać trofea'. Czy to ważniejsze niż aspekty finansowe, dochód klubu?

To o stokroć bardziej istotne niż jakikolwiek biznes, nawet ten związany z klubem. Emocjonalnie, podpisuję się pod tym. Lecz mam nadzieję, że moja rozmowa pokazała, że tych dwu kwestii nie da się rozdzielić. Każdy z tych aspektów musi iść w parze z drugim.

Innymi słowy, im lepiej klub jest zarządzany, im większy sukces na rynku finansowym osiąga, tym większy sukces osiąga na boisku.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (5)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (23)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com