Boss: Ostrożnie z Torresem
Ten moment był początkiem końca ery Rafaela Beniteza na Anfield. Na elektronicznej tablicy sędziego technicznego pojawił się numer "9". Dla Fernando Torresa był to sygnał do opuszczenia murawy, pomimo iż Liverpool, wciąż walczący o Ligę Mistrzów, remisował na St. Andrews 1-1, a do ostatniego gwizdka pozostawało 25 minut.
W szeregi kibiców gości wkradły się szmery, zakłopotani komentatorzy ucichli, a piłkarze Liverpoolu nagle stanęli w miejscu.
Kamera skierowana została na Stevena Gerrarda. Kapitan The Reds z niedowierzaniem kręcił głową, wyrażając w ten sposób uczucia większości związanych z klubem z Merseyside osób.
Liverpool nie zdołał zwyciężyć, Torres zagrał jeszcze jeden mecz w sezonie pełnym rozczarowań, zakończonym rezygnacją Rafaela Beniteza.
Jutro The Reds zagrają na St. Andrews po raz pierwszy od tamtego kwietniowego spotkania. Fernando Torres wraca do swojej najwyższej formy.
W tym sezonie występował w wyjściowej jedenastce dwukrotnie, a w ostatnią niedzielę sierpnia zdobył swojego pierwszego od czterech miesięcy gola.
Dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców grając dla Hiszpanii w kwalifikacjach do Euro 2012, jednak w towarzyskim spotkaniu z Argentyną w czwartek, zasiadł na ławce rezerwowych i pozostał na niej przez 90 minut.
Hodgson podkreśla, że w najbliższych miesiącach nie chce nadmiernie obciążać swojego najlepszego napastnika:
- Myślę, że będzie w stanie rozgrywać trzy spotkania w czasie siedmiu lub ośmiu dni. Jednak jeśli istnieje możliwość rotacji, korzystasz z niej. Dotyczy to również jego. Jednocześnie takie postępowanie z zawodnikami na najwyższym poziomie nie jest sprawiedliwe. To utrudnia sprawę.
- Problem Fernando polega na tym, że pojechał na Mistrzostwa Świata z kontuzją i grał w nich nie będąc w pełni zdrowym. Teraz musimy upewnić się, że podczas sezonu będzie sprawny. Jeśli jest sprawny w stu procentach, może grać trzy razy w tygodniu - uważa menedżer The Reds.
- Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie (gry w trzech meczach tygodniowo - przyp.red.), ponieważ gdyby tak się stało, tydzień po tygodniu traciłbym zawodników jak to miało miejsce w Fulham. Od piłkarzy na tym poziomie nie można wymagać tego rodzaju przeciążeń - podsumował Hodgson.
Komentarze (0)