Roy: Remis to nie koniec świata
Po bezbramkowym remisie na St Andrews Roy Hodgson był pełen podziwu dla Pepe Reiny, który kilkoma fantastycznymi interwencjami uratował The Reds punkt na trudnym terenie Birmingham.
Pepe zatrzymywał przede wszystkim Craiga Gardnera i Camerone’a Jerome’a i to głównie dzięki Hiszpanowi Liverpool nie poniósł dziś porażki.
- Byłbym rozczarowany po porażce, więc nie mogę mówić, że remis jest jakąś wielką tragedią – mówił na pomeczowej konferencji Roy Hodgson.
- Birmingham grało świetnie w pierwszej połowie, ale na szczęście Reina dał radę obronić ich dwa najtrudniejsze strzały. To były niesamowicie dobre interwencje.
- Myślę, że zaczęliśmy to spotkanie nieźle, ale gospodarze starali się coraz bardziej naciskać i każdy z ich zawodników starał się za dwóch.
- Sprowokowali nas do kilku błędów i starali się wciąż otrzymywać w okolicy naszego pola karnego. To był bardzo trudny fragment meczu dla bramkarza i obrońców.
- Na szczęście później udało nam się odzyskać kontrolę nad tym, co dzieje się na boisku i sami zaczęliśmy stwarzać dogodne okazje strzeleckie.
- Od początku wiedzieliśmy, że czeka nas ciężki test. Szczególnie po przerwie na mecze reprezentacji, kiedy przez 10 dni nie mieliśmy kontaktu z zawodnikami.
- Jestem bardzo zadowolony z tego, jak zespół walczył o to, co zaplanowaliśmy i utrzymywał odpowiednie ustawienie na boisku oraz dyscyplinę.
- Możemy być chyba zadowoleni, że nie przegraliśmy tego meczu. Wszyscy wiemy, że na swoim stadionie Birmingham jest w stanie pokonać przeciwnika z dowolnej półki.
Menedżer odpowiedział też na pytania prasy dotyczące jego rzekomej wypowiedzi, w której miał powiedzieć, że Liverpool od początku rozgrywek nie ma szans na tytuł mistrzowski.
- Nie powiedziałem tak, ponieważ nie ustalam konkretnych celów co do miejsca, które mamy zająć w tym sezonie.
- Moim celem jest dobre przygotowanie drużyny do każdego meczu, który nas czeka, a potem zobaczymy, gdzie nas to doprowadzi.
- Nie mam pojęcia, skąd wzięły się te cytaty.
- Czy ten zespół może wygrać ligę? Nie wiem. Damy z siebie wszystko w każdym spotkaniu, które nadejdzie a w maju wszystko zweryfikuje tabela.
- Dyskutowanie, kto wygra ligę po zaledwie czterech kolejkach uważam za dziwne.
Po frustrującym dla Fernando Torresa popołudniu dziennikarze nie mogli nie spytać o obecną formę El Nino.
- Fernando ciężko pracuje dla całego zespołu. Mogliśmy zobaczyć w samej końcówce, że sama jego obecność jest dokuczliwa dla obrońców przeciwnika przez cały mecz – odpowiedział Roy.
- Myślę, że Dann i Johnson zasługują na uznanie za tak bliskie trzymanie się Fernando i tak skuteczne utrudnianie mu życia.
- Wiemy, że brakuje mu kondycji meczowej. Stracił kilka spotkań pod koniec ubiegłej kampanii i w trakcie Mistrzostw Świata.
- Nie boję się o niego. Im dłużej będzie trwał sezon, tym w lepszej formie strzeleckiej będzie Torres.
Zaniepokojenie budziła też sytuacja Stevena Gerrarda, który kończył mecz z opatrunkiem na głowie po tym, jak ucierpiał w jednym ze starć.
- Steven ma ranę w uchu wewnętrznym. To nic poważnego, ale obecnie, kiedy pojawia się krew, wszyscy panikują. Przez to musiał kilka razy opuszczać boisko, co zresztą przeszkadzało w normalnym prowadzeniu gry. Nie jest to poważna sprawa.
Hodgson wyjawił, że zmienienie debiutującego w barwach Liverpoolu Konchesky’ego było jednym ze środków ostrożności, które trener zdecydował się podjąć, aby nie narażać na szwank zdrowia piłkarzy.
- Paul nie grał przez kilka tygodni i zaczął odczuwać ból w ścięgnie udowym. Nie chcieliśmy ryzykować, a jednocześnie chciałem dać Aggerowi kilka minut na boisku.
- Myślę, że Konchesky poradził sobie dobrze w debiucie. Nie popełniał błędów i na pewno będzie dla nas bardzo użyteczny w przyszłości.
Komentarze (0)