Podsumowanie weekendu w Anglii
W czasie weekendu na Wyspach oprócz porażki Naszego Liverpoolu, która zepchnęła klub do strefy spadkowej działo się wiele ciekawego. Wypada wspomnieć chociażby o derbach Londynu, ale zacznijmy od soboty.
Wigan po zwycięstwie 2-0 nad Wolverhampton odbiło się od dna, zostawiając tam ekipę Wilków, która aktualnie plasuje się na przedostatniej lokacie.
Wreszcie na własnym boisku przegrała ekipa Birmingham i to z Evertonem, który ostatnio nie grzeszył dobrą formą. Samobójcze trafienie Johnsona i gol Cahilla w 90 minucie złożyły się na porażkę podopiecznych McLeisha. Trzeba przyznać uczciwie, że Toffiki były na boisku zespołem lepszym i zasłużyły na zwycięstwo, co przed derbami nie jest dla Nas pozytywnym omenem.
Na White Hart Lane koncert dał Rafael Van Der Vaart, którego Koguty pokonały 2-1 Aston Ville. Mecz zaczął się lepiej dla gości, którzy po świetnej akcji Heskeya zakończonej asystą do Albrightona objęli prowadzenie. Później jednak swój popis rozpoczął Holender, który dwukrotnie po asystach Croucha pokonywał Friedela. Gdyby miał więcej szczęścia śmiało mógłby tego dnia skompletować hattricka.
Kolejne punkty zdobyła ekipa Stoke City. Podopieczni Pulisa wygrali 1-0 z Blackburn po golu Waltersa i zajmują 7 pozycję w lidze.
Świetnie spisujący się beniaminek z West Bromwich tym razem podzielił się punktami na The Hawthorns w starciu z Boltonem. Goście wyszli na prowadzenie po bramce Elmandera, remis WBA dał Jamer Morrison.
West Ham po zeszłotygodniowym zwycięstwie nad Spurs tym razem zawiódł na Upton Park i zaledwie zremisował 1-1 z Fulham. Młoty wciąż na ostatnim miejscu w Premier League.
Man United bez Berbatova i Rooneya w pierwszym składzie znów nie wygrał w Premier League. Trzeba przyznać, że Diabły miały sporo szczęścia na stadionie Sunderlandu. Świetną okazję będąc sam na sam z bramkarzem miał Steed Malbranque, a Bolo Zenden po bombie z dystansu trafił w słupek.
Manchester City w niedzielne popołudnie po niełatwym boju pokonał Newcastle 2-1. Gospodarze prowadzili po trafieniu Teveza z rzutu karnego, potem wyrównał co prawda Gutiérrez, ale decydujący cios zadał w drugiej połowie Adam Johnson.
Na koniec derby Londynu i starcie Chelsea z Arsenalem. W bramce gości Fabiański, który nie miał większych szans przy bramkach. Pierwsze trafienie Drogby z pewnością mogło się spodobać nawet fanom koszykówki, gdyż gol padł po efektownym 'pivocie' w polu karnym napastnika z Wybrzeża Kości Słoniowej. The Gunners w drugiej połowie efektownym strzałem z rzutu wolnego dobił Alex.
Komentarze (0)