Hodgson: Grajmy tak jak dziś
Roy Hodgson był przekonany, że Liverpool w pełni zasłużył na zwycięstwo nad Boltonem i nakłaniał swoich zawodników, aby zagrali podobnie z Blackburn w najbliższą środę, zostawiając tym samym za sobą bolączki 2010 roku.
W pierwszej połowie Kevin Davies dał prowadzenie gościom. Fernando Torres wyrównał stan meczu, a Joe Cole w doliczonym czasie gry strzelił bramkę na wagę trzech punktów dla Liverpoolu.
Wygrana pozwoliła The Reds awansować na dziewiąte miejsce w tabeli – podczas gdy możemy zdobyć jeszcze 6 punktów w dwóch zaległych spotkaniach.
Teraz Hodgson chce, abyśmy powtórzyli grę z dzisiaj na Ewood Park, mając szansę zapomnienia o tym, że w części sezonu, która rozgrywana była w 2010 roku, tylko dwukrotnie zdołaliśmy wygrać w lidze.
- Jestem dumny z naszego występu i dodatkowo cieszy mnie fakt, że wyszliśmy na prowadzenie, co było zwieńczeniem gry - mówił Hodgson.
- Zostawiliśmy mecz ze środy za sobą. Dziś wróciliśmy z hukiem. Jakkolwiek skończyłby się mecz byłbym wciąż w pełni usatysfakcjonowany naszym występem, choć komplet punktów potęguje uczucie rozkoszy.
- Teraz po chwili na satysfakcję ze względu na to spotkanie, muszę skoncentrować się na tym, aby zapewnić, że zagramy podobnie z Blackburn.
- Musimy zacząć odnosić zwycięstwa na wyjazdach, jeśli chcemy zbliżyć się do zespołów z czołówki. Musimy grać dokładnie tak samo jak zaprezentowaliśmy to dzisiaj. Rok 2010 był katastrofalny dla zespołu w kwestii wyników na wyjazdach. Dlatego musimy zapewnić, że rok 2011 będzie inny.
Bolton skarżył się, że bramka Cole'a padła ze spalonego, ale Hodgson dodał: - W każdym meczu we współczesnym futbolu są nieprzyznane rzuty karne, albo popełnione błędy, ale dla mnie ważne jest to, że przez 90 minut moim zdaniem byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem.
- Sądzę, że każdy kto żałuje nam tego zwycięstwa po zobaczeniu spotkania jest osobą wielce grubiańską.
- Aby wygrać mecz piłki nożnej musisz dominować tak jak my dzisiaj, musisz stwarzać tak dużo sytuacji i wrzucać szybkie piłki w pole karne. Wówczas jeśli wygrasz po kontrowersyjnym trafieniu, moim zdaniem nie powinieneś za to przepraszać.
Hodgson był szczególnie zadowolony z trafienia Torresa. Asystę zaliczył Steven Gerrard, który rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, ale pojawił się na boisku w pierwszej połowie ze względu na uraz Raula Meirelesa.
- Pierwsza bramka ucieszyła mnie, ponieważ sytuację wypracował Gerrard, natomiast wykończył Torres – dwaj piłkarze, którzy będą dla nas ogromnie ważni do końca sezonu - powiedział Hodgson.
- Dobrze było zobaczyć, że Fernando strzela gola po tak dobrej grze. Fernando, którego widzieliśmy dzisiaj i Fernando, którego widzieliśmy w środę to dwie różne osoby.
- Sądzę, że teraz Fernando będzie w podobnej formie do zakończenia sezonu, jeśli przetrwa kondycyjnie okres spotkań co 3 dni. To nasza największa obawa wobec niego.
- Musisz pamiętać, że ofensywni piłkarze są oceniani przez pryzmat małego marginesu od świetnego spotkania do słabego.
- Dzisiaj jego współpraca, wysiłek, dyscyplina i determinacja były pierwszej klasy. Zobaczyłem dziś kogoś kogo osoba śledząca Liverpool od kilku lat widziała już wielokrotnie – piłkarza światowej klasy.
Swoją decyzję o posadzeniu Gerrarda na ławce, boss wyjaśnił: - Nie sądziliśmy, że po długim czasie spędzonym poza grą ze względu na kontuzję, będzie zdolny rozegrać dwukrotnie 90. minut w ciągu trzech dni.
- Zawsze mamy takie obawy wobec Stevena i w jakimś stopniu Fernando, kiedy przychodzi nam grać co 3 dni.
- Zdecydowałem się postawić na Raula Meirelesa od pierwszej minuty wiedząc, że Steven pojawi się w pewnej fazie. Kiedy wszedł na boisko efekt był większy niż być może jakbym wprowadził jeszcze jednego zawodnika.
Dziennikarze zapytali Hodgsona co sądził o wsparciu dla zespołu od kibiców podczas meczu.
- Było zupełnie niesamowite - odpowiedział.
- Fani mają prawo do wyrażenia swojej dezaprobaty, kiedy zespół gra źle i ja jako trener będę punktem skupienia. Kiedy drużyna gra źle, menedżer musi wyjść na przód i wziąć za to odpowiedzialność.
Jeden dziennikarz zapytał Hodgsona czy piłkarze są z nim.
- Wiem, kiedy piłkarze wspierają klub i menedżera oraz wiem kiedy nie. Jeśli ktoś widział nas przez 6 miesięcy i poważnie sugeruje, że są z tym jakieś problemy jest nieuczciwy.
Hodgson zdradził przebieg rozmowy z właścicielami klubu przed pierwszym gwizdkiem.
- Życzyli mi powodzenia i wyrazili zrozumienie dla frustracji, którą musiałem odczuwać po środowym wieczorze.
Tymczasem, Hodgson zdradził, że zarówno Daniel Agger jak i David Ngog opuścili boisko ze względu na łapiące ich skurcze.
Komentarze (0)