Raport z Wysokiego Trybunału
Wczoraj w sądzie wyjawiono, że były dyrektor generalny Liverpoolu, Christian Purslow, opisał sprzedaż klubu jako "kiepski interes". Światło dzienne ujrzał sensacyjny e-mail, który otrzymali członkowie zarządu na niespełna miesiąc przed finalizacją transakcji z NESV.
Ówczesny dyrektor klubu nie wierzył, że posiadają oni pieniądze na budowę nowego stadionu. Ofertę korporacji uznał za "ekstremalnie ostateczną" w odniesieniu do oczekiwań. W e-mailu padło też stwierdzenie, że nie mogło być nic gorszego dla wizerunku klubu niż powiązania Johna Henry'ego z funduszami hedgingowymi. Za jedyny plus NESV Purslow uznał to, że w ogóle istnieją.
Wiadomość została ujawniona przez zespół prawników Toma Hicksa i George'a Giletta, którzy starają się o zniesienie zakazu wnoszenia pozwów o odszkodowanie poza Wielką Brytanią i Unią Europejską. Ich celem jest pokazanie, że oferta zaakceptowana przez Liverpool była zaniżona i że przez nią zignorowano korzystniejsze propozycje. Nie jest do końca jasne czy Purslow zmienił swoją opinię o ofercie NESV, czy też uległa ona poprawie w ciągu tego miesiąca.
E-mail trafił do Iana Ayre, Phillipa Nasha i Sir Martina Broughtona 15 września ubiegłego roku. Purslow ostrzegał w nim całą trójkę aby uniknęli naturalnej pokusy natychmiastowego zaakceptowania oferty NESV, a następnie wymienił listę jej wszystkich negatywów, po której napisał:
"Jakie są więc pozytywy? Odpowiedź - oni istnieją. Nie jest to zbyt wiele, ale też nie można tego zignorować."
Następnie zasugerował, by "dokładnie sprawdzić, czy w ciągu ostatnich 18 miesięcy nie wpłynęła oferta niższa niż Sharjah, ale lepsza od NESV", gdzie Sharjah odwołuje się do rzekomej oferty z Bliskiego Wschodu opiewającej na 600 milionów funtów.
Klub wraca do sądu, ponieważ Sir Martin Broughton, Royal Bank of Scotland oraz NESV wnoszą o przedłużenie na czas nieokreślony wyroku, który zakazuje Hicksowi i Gillettowi pozywanie klubu za granicą, natomiast byli właściciele walczą o jego zniesienie. Wszystko zaczęło się od założenia przez Hicksa w sądzie w Dallas sprawy o odszkodowanie w wysokości 1,6 miliarda dolarów za sprzedaż klubu po zaniżonej cenie.
Reprezentujący NESV David Chivers powiedział w sądzie, że Hicks i Gillett próbowali cynicznie manipulować międzynarodowym prawem w sprawie pozwu o odszkodowanie. Dodał, że według niego żaden z przedstawionych argumentów nie jest na tyle mocny, by sąd mógł choćby rozważyć zniesienie zakazu. Stwierdził, że byli właściciele powinni dać jasno do zrozumienia dlaczego chcą odwołania tego wyroku, a do tej pory nic takiego nie uczynili.
- Jedynym odpowiednim miejscem do rozstrzygnięcia tego sporu jest Anglia - powiedział Chivers.
Adwokat Sir Martina Broughtona, Philip Marshall, powrócił do tematu wprowadzenia w błąd sądu w Teksasie przez Hicksa i Gilletta. Ich prawnicy powiedzieli, że potrzebują nakazu zatrzymania sprzedaży klubu twierdząc przy tym, że w tej sprawie nie zapadły jeszcze żadne wyroki, co było oczywistym kłamstwem, ponieważ kilka godzin wcześniej sąd w Wielkie Brytanii oficjalnie odrzucił ich wniosek w tej sprawie.
- Postępowanie w Teksasie było dość niezwykłe. To jest po prostu niewiarygodne, te słowa były zupełnie nieszczere. Teraz próbują uzyskać taktyczną przewagę starając się o pozwolenie na walkę o odszkodowanie za straty moralne w USA, mimo że w Anglii większość osób zgadza się z wyrokiem brytyjskiego sądu i uważają sprawę za zamkniętą. W dodatku w wywiadach byli właściciele wyraźnie podkreślają, że są zdeterminowani aby uwikłać klub w wiele spraw sądowych na długi okres czasu, co nie jest w porządku - powiedział Marshall.
Sir Martin Broughton chce również od Wysokiego Trybunału aby potwierdził, że działania zarządu były "szczere i uzasadnione" podczas procesu sprzedaży Liverpoolu w ręce NESV za 300 milionów funtów. Zarówno Philip Marshall, jak i Richard Snowden (reprezentujący RBS) powołują się na klauzulę "wyłącznej jurysdykcji" w poprzednich umowach. Oznacza ona, że sprawa powinna zostać wyjaśniona w Anglii. Hicks i Gillett kwestionują to mówiąc, że nie dotyczy ona postępowań podlegających pod zagraniczne prawo. Paul Girolami zasugerował sądowi, że Kop Football Cayman i Kop Football Investments (zarejestrowane w Delaware, USA), przez które kontrolowali oni Liverpool, podlegają pod oddzielne prawa.
- Wcale nie jest to sprawa wyłącznie angielska, mimo że większość osób tak twierdzi - powiedział Girolami.
Dodał także, że niechęć banku do uczestniczenia w rozprawach za granicą była niczym nieuzasadniona, a stwierdzenie o "niewygodzie" takiego postępowania jest wręcz niepoważne.
- RBS nie jest jakąś starą panią, która jest niezdolna do uczestniczenia w procesach za granicą.
Zwrócił również uwagę sądu na umowę o pracę Sir Martina Broughtona, na podstawie której został w kwietniu prezesem klubu. Była ona wydrukowane na firmowym papierze Kop Investment i mówiła, że zobowiązuje się on do prowadzenia przedsiębiorstwa zgodnie z prawem spółek handlowych Delaware, natomiast wszelkie niejasności wynikające z jego nominacji miały być rozpatrywane zgodnie z prawem angielskim.
- Sir Martin prosi Wysoki Sąd o stwierdzenie, że obecne postępowanie nie podlega prawu Delaware. Nie sugeruję aby pozew przeciwko niemu był prowadzony zgodnie z nim. Sugeruję, że cała ta sprawa z miejscem procesu nie jest tak prosta jak przedstawia ją druga strona.
Girolami stwierdził, że Hicks i Gillett potrzebują więcej czasu na sformułowanie wniosku, ponieważ badają jeszcze niektóre sporne kwestie. Następnie ujawnił kilka e-maili. Pierwszy, datowany na 22 sierpnia 2010 pochodził od Phillipa Halla z Inner Sports, działającego na rzecz NESV. Prosił w nim Sir Martina o utrzymanie ich rozmów jako "poufne wobec obecnych właścicieli". Broughton odesłał wiadomość potwierdzając, że nie ma nic przeciwko.
- Nie szukam tutaj konspiracji, nie twierdzę, że było to sprzeczne z prawem. Staramy się tylko odtworzyć to, co rzeczywiście miało miejsce podczas sprzedaży klubu.
Następnie ujawnił e-mail Purslowa z 15 września i powiedział, że tego dnia jego klienci wciąż nie byli świadomi co się dzieje. 5 października Sir Martin zwołał posiedzenie zarządu aby dojść do porozumienia w sprawie sprzedaży i dopiero wtedy jego klienci dowiedzieli się o NESV, twierdzi Girolami.
Niedawno byli właściciele zostali poinformowani przez prawników Sir Martina, że mają 75 tysięcy e-maili dotyczących sprzedaży. Girolami powiedział, że sporo czasu zajmie ich dokładne przejrzenie i ujawnienie. Sędzia odpowiedział na to, że minęły już cztery miesiące odkąd Hicks postawił zarzuty o "wielkie oszustwo".
- Ciekawi mnie jak długo będzie to ciągnął zanim się podda lub zamknie - dodał Sędzia Floyd.
Treść wiadomości Purslowa do zarządu
Prawdę mówiąc uważam, że powinniśmy ostudzić naturalny zapał do natychmiastowego zaakceptowania oferty NESV. Choć wydają się mili, inteligentni i wiarygodni, to ich oferta jest pod każdym względem dużo gorsza od tego, co sami sobie wyznaczyliśmy za cel: zmniejsza tylko dług o połowę i czuję, że jest mało prawdopodobne, aby byli w stanie sfinansować budowę stadionu. Mogą twierdzić, że mają fundusze w razie potrzeby, ale nie traktuję tego zbyt poważnie. Amerykański biznesmen po prostu nie jest w stanie uniknąć używania pieniędzy innych ludzi, jeśli tylko może.
Na stole nie ma dodatkowej kwoty, która umożliwi krótkoterminowe inwestycje w skład, a on bezsprzecznie potrzebuje wyższej jakości, o ile chcemy walczyć o miejsce w czwórce. Nowi amerykańscy właściciele ze starszym panem uwikłanym w fundusze hedgingowe to najgorsze co może nas spotkać z punktu widzenia obrazu klubu, który jest dla nas bardzo ważny.
Jakie są więc pozytywy? Odpowiedź - oni istnieją. Nie jest to zbyt wiele, ale też nie można tego zignorować. Powinniśmy jednak dokładnie sprawdzić, czy w ciągu ostatnich 18 miesięcy nie wpłynęła oferta niższa niż Sharjah, ale lepsza od NESV.
Podkreślam raz jeszcze - ta propozycja to ostateczność.
Komentarze (0)