Keegan: Mogłem wrócić
Kevin Keegan opowiedział o tym, jaki wpływ miał Liverpool FC na niego, jako człowieka i jako piłkarza. Ujawnił również fakt, że swego czasu toczyły się dyskusje o jego sensacyjnym powrocie na Anfield.
Czterdzieści lat po podpisaniu kontraktu z Liverpoolem, piłkarz, który pomógł rozsławić naszą koszulkę z numerem 7, udzielił najbardziej szczerego i osobistego wywiadu w swoim życiu.
Keegan przyznał m.in., że gdy w 1977 roku odchodził do HSV, w jego kontrakcie znalazła się klauzula, umożliwiająca Liverpoolowi odkupienie go z powrotem.
Taki transfer nigdy nie doszedł do skutku, a w 1980 roku Kevin znalazł się w Southampton, którego managerem był Lawrie McMenemy.
Keegan wyjaśnił co się stało:
- Znalazłem się Lawriem McMenemy'm na spotkaniu charytatywnym i Lawrie powiedział mi, że zadzwonił do Petera Robinsona, bo chcieli mnie ściągnąć, ale Liverpool miał klauzulę. Peter powiedział jednak: "Nie, nie będziemy go zatrudniać, zdecydowanie, nie potrzebujemy go".
- Liverpool poszedł do przodu, miał innych zawodników i innych partnerów. Cały czas odnosiliśmy sukcesy i prawdopodobnie mieliśmy przed sobą jeszcze większe.
- W piłce nożnej nie jest łatwo powracać. Zdarza się to na przestrzeni lat, ale to nigdy nie jest to samo. Moja książka została napisana w Liverpoolu i była to przyjemna, mała książka. Miałem dużo dobrej zabawy i kilka dołków, co złożyło się na dobrą historię.
- Zawsze kiedy tu wracam lub po prostu przejeżdżam, odwiedzam stare śmieci. Nie możesz pozbyć się wspomnień, ale to już skończone.
Pomimo strzelenia wielu bramek w 323 występach dla Liverpoolu, obecnie Keegan jest przypuszczalnie bardziej kojarzony z Newcastle, mając na uwadze jego powrót na St. James' Park jako managera.
Pomimo, że jego ojciec jest z północnego-wschodu, 60-letni Keegan uznaje Liverpool za klub, któremu zawdzięcza wszystko.
- Newcastle i Liverpool to ta dwójka - powiedział.
- Grałem i trenowałem Newcastle, mój ojciec i wszyscy jego bliscy pochodzili z tamtych okolic, więc dużo mnie łączyło z północnym-wschodem. Ale Liverpool mnie stworzył, nie tylko jako piłkarza, ale również jako człowieka. Ludzie, których spotkałem: Shanks, Tommy Smith, Ian Callaghan, Ron Yeats. Od każdego z nich czegoś się nauczyłem.
- Jak myślisz, co czyniło Emlyna Hughesa tak wyjątkowym na boisku? Kondycja. Chciałem być w formie. Co czyniło Tommy'ego Smitha tak wyjątkowym? Absolutnie kochał klub. Podobało mi się to. Podbieranie po cząstce od tych ludzi. To był czas, który miał na mnie duży wpływ.
Komentarze (0)