AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1591

Scales: Mogłem grać dla Kenny'ego


Jeśli Kenny Dalglish dopiąłby swego to John Scales mógł znaleźć się w składzie mistrzowskiej drużyny Blackburn z 1995 roku zamiast przenosić się do Liverpoolu.

Taki jest pogląd byłego zawodnika Wimbledonu, który ujawnił nam, że był przedmiotem intensywnego zainteresowania ze strony Szkota na 12 miesięcy przed przenosinami na Anfield.

Szef Liverpoolu w tamtym czasie, Graeme Souness, musiał stoczyć walkę ze swoim byłym kolegą z drużyny o podpis wysoko ocenianego środkowego obrońcy, ale jego odejście w styczniu 1994 roku znaczyło, że marzenie Scalesa mogło zostać zaprzepaszczone.

Rzeczywiście, nie udało mu się stać częścią zreorganizowanej drużyny Roya Evansa, aż do następnego sezonu w którym pomógł wygrać Coca Cola Cup.

Było to uznawane za początek czegoś wielkiego dla młodego Czerwonego, przepełnionego talentem, ale okazało się, że były to złudne nadzieje zarówno dla Scalesa jak i dla Liverpoolu.

Jego kariera na Anfield trwała zaledwie 2 lata, wystąpił w 94 spotkaniach strzelając 4 bramki.

Czy żałuje więc, że nie przeszedł na Ewood Park i nie stał się częścią zwycięskiej drużyny Dalglisha?

Odpowiada nam:

- Ani przez sekundę.

- Kenny chciał mnie w Blackburn, a Souness był zmotywowany, żebym przeszedł do Liverpoolu. To był dla mnie bardzo ciekawy wybór. Oczywiście Kenny jest legendą i posiada niesamowitą ilość czynników przyciągających, ale Liverpool to Liverpool. Ciężko jest znaleźć na świecie większy klub.

- Wtedy nic się nie wydarzyło, ale 12 miesięcy później, szczęśliwie dla mnie, Liverpool wciąż był mną zainteresowany i Roy Evans mnie ściągnął.

- To była ogromna ulga, gdyż na początku myślałem, że przegapiłem wielką okazję.

- Delektowałem się każdą chwilą, gdy byłem w Liverpoolu i było mi niezwykle ciężko na sercu, gdy musiałem opuścić klub zaledwie po 2 latach.

- Czułem, że jest to moment, żeby pójść naprzód i myślałem, że jest to oczywiste, żeby tak zrobić. Patrzę wstecz i myślę, że powinienem zostać, ale odszedłem do Spurs i musiałem znosić szereg kontuzji.

- To był dla mnie początek mojego końca i patrząc z perspektywy czasu to chwile spędzone w Liverpoolu są dla mnie najbardziej wyjątkowymi w mojej karierze.

Scales był znaczącą postacią dla Roya Evansa, a wielu ekspertów typowało, że pomoże w przywróceniu chwały na Anfield.

Były chłopak boot roomu przekształcił los the Reds, gdy zaimplementował formację, w której Scales występował obok takich zawodników jak Neill Ruddock i Phill Babb, trójki środkowych obrońców.

Scales powiedział:

- Czułem się komfortowo grając w trójkę, bez różnicy czy grałem z prawej strony czy na środku.

- Oczywiście musieliśmy ciężko nad tym pracować. Musisz zapoznać każdego z tym systemem, tak aby działał bez zarzutu podczas meczu.

- Czułem, że to rozwinęliśmy. Kiedy spoglądam w przeszłość z Liverpoolem to zawsze mam poczucie frustracji.

- Talent, który był w tamtym zespole mówił sam za siebie. Jednakże, nie zdobyliśmy takich sukcesów, z których piłkarze takiego pokroju powinni się cieszyć.

- Była tam świetna grupa chłopaków i spędziłem w Liverpoolu fenomenalne chwile. Pod wieloma względami był to szczyt mojej kariery. Czuje się uprzywilejowany, że mogłem być częścią tak niesamowitej drużyny.

Kontynuuje:

- Robbie Fowler zawsze dla mnie się wyróżniał. Dopiero co wdarł się na scenę i miał niesamowity potencjał. Jest jednym z najbardziej utalentowanych strzelców ostatnich 20 lat.

- Następnie byli Steve McManaman i John Barnes. Kochałem oglądać jak gra Jan Molby. Był mistrzem kontroli nad piłką.

- Następnie jest Ian Rush – inspiracja. Był taką legendą i kimś na kim się wzorowałem.

- Mieliśmy świetną mieszankę młodych i topowych zawodników, doświadczonych piłkarzy.

- Z całą pewnością mieliśmy składniki by odnieść wielki sukces, ale tak jak mówiłem wcześniej niestety nie udało się tego zrealizować.

Jego pobyt na Anfield może nie był tak długi jakby chciał, żeby był, ale nie odbyło się bez zwycięstw.

Scales powiedział:

- Zwycięstwo w Coca Cola Cup w 1995 roku było z całą pewnością czymś miłym, ponieważ fantastycznie było podnieść jakiś puchar.

- Byłem bardzo dumny z powołania do reprezentacji Anglii podczas mojego pobytu na Anfield.

- Spotkanie przeciwko Newcastle, kiedy wygraliśmy 4:3, a Stan Collymore zdobył zwycięską bramkę również było fantastyczne. Za każdym razem jak obejrzę ten mecz to dostaje ciarek.

- Były również proste rzeczy jak na przykład dotknięcie słynnego znaku This is Anfield po raz pierwszy we wrześniu 1994 roku, kiedy graliśmy z West Hamem. Pamiętam, że podczas oczekiwania na rozpoczęcie gry byłem bardzo dumny z faktu, że jestem zawodnikiem Liverpoolu.

Grając z takimi zawodnikami jak Fowler, McManaman i Rush, Scales nie wpisywał się często na listę strzelców, ale wciąż udało mu się zdobyć 4 bramki.

Śmieje się:

- Nie pamiętam moich goli. Wiem, że to niezbyt dobrze, ale bardziej martwiłem się, żeby one nie wpadały. Jeśli spytasz mnie o moje błędy to pewnie będę kojarzyć te sytuacje, ponieważ byłem dla siebie bardzo surowy – ale nie bramki. To był tylko bonus.

Od czasu kilku frustrujących kontuzji, które spowodowały koniec kariery, Scales przeistaczał się parę razy, najczęściej w biznesmena lub przedsiębiorcę.

Pojawił się nawet moment zarządzania – był trenerem reprezentacji Anglii w piłce plażowej.

Scales opowiada:

- Robiłem to przez 3 lata i był niezły ubaw.

- Graliśmy głównie w turniejach w Europie. Graliśmy przeciwko Francji w momencie, gdy Eric Cantona ich reprezentował. Portugalczycy zawsze byli bardzo dobrzy. Myślę, że byli najlepszą drużyną z jaką mieliśmy do czynienia.

- Nasza drużyna składała się w dużej części z byłych profesjonalnych zawodników, którym jednak nie udało się grać na najwyższym szczeblu.

- Prawdopodobnie byli piłkarzami, którzy nadawali się bardziej do małych spotkań.

- Piłka plażowa jest kompletnie inną dyscypliną.

Niedawno Scales zainicjował wystawę mistrzów na Wembley, kolekcję pamiątek na którą składają się medale najlepszych piłkarzy, którzy zaszczycili najbardziej elitarne europejskie rozgrywki.

Jest to projekt, który nawiedza jego wyobraźnie od momentu zawieszenia butów na kołku w 2001 oraz jest jednym z osobistych wzlotów.

Ale co jest jego najlepszą godziną po czasie związanym z graniem w piłkę?

Odpowiada:

- Miałem niesamowite szczęście, że udało mi się oglądać na żywo finały Ligi Mistrzów począwszy od 1999 roku i finał w Istambule z 2005 roku jest prawdopodobnie moim najwspanialszym momentem od kiedy nie gram.

- Oglądanie powracającego Liverpoolu, gdy było 3:0, a następnie podniesienie trofeum po raz piąty było czymś czego nigdy nie zapomnę.

- Klub wciąż wiele dla mnie znaczy i jestem przepełniony radością, że Kenny powrócił do steru. Mam nadzieje, że przywróci on chwałę w niezbyt odległej przyszłości.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Statystyki  (0)
05.05.2024 19:56, Zalewsky, SofaScore
Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (8)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (2)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports