Rodgers po meczu
Brendan Rodgers uważa, że Liverpool zasłużył na punkt po pełnym walki występie w drugiej połowie meczu zakończonego porażką 2:1 na Old Trafford, przeciwko Manchesterowi United.
Po tym jak gospodarze zdobyli drugą bramkę za sprawą Nemanji Vidicia, wprowadzony w przerwie Daniel Sturridge dał the Reds nadzieję strzelając kontaktowego gola w 57. minucie.
Liverpool naciskał na United, zmuszając rywali do ciągłej obrony, będąc blisko wyrównującego gola. Choć wykreowali kilka obiecujących szans, piłkarze z Merseyside nie postawili kropki nad i.
Rodgers przyznaje, że jego drużyna nie grała najlepiej w pierwszych 45 minutach, ale jest usatysfakcjonowany z gry swoich piłkarzy po przerwie. Stwierdził też, że któraś z tamtych akcji powinna zakończyć się golem.
- Uważam, że na coś zasłużyliśmy. Jestem dumny z tego co drużyna zaprezentowała po przerwie. Straciliśmy drugą bramkę, odpowiedzieliśmy. W takich wypadkach jest to trudne. Inne zespoły mogłyby mieć z tym problemy – powiedział menadżer na pomeczowej konferencji prasowej.
- Pierwsze 45 minut nas rozczarowało. Byliśmy zbyt niepewni. Niewiele się działo wtedy, ale szanse United wynikały z naszych błędów.
- Potem straciliśmy drugą bramkę. Od tego momentu jakość naszego występu poszła w górę i byliśmy znacznie lepsi do końca meczu. Uważam, że na coś zasłużyliśmy.
- Mieliśmy pecha, ale jestem dumny z gry w drugiej połowie.
W pierwszej części meczu Luis Suarez miał jedną okazję, którą zmarnował. Później goście stanowili ciągłe zagrożenie dla bramki Davida De Gei. Rodgers wyjaśnił w jaki sposób on i jego sztab zmotywował piłkarzy w przerwie.
- Są dwie rzeczy, które trzeba zrobić kiedy grasz ze swoim rywalem – powiedział – Musisz wierzyć i mieć odwagę. Uważam, że brakowało nam tych dwóch rzeczy w pierwszej połowie.
- Chcieliśmy podawać piłkę. Świetnie, ale trzeba to robić agresywnie. Sprezentowaliśmy im futbolówkę i trzy okazje w pierwszej części gry. Można to usprawiedliwić dużą ilością młodych graczy. Takie rzeczy się zdarzają.
- W przerwie zmieniliśmy taktykę i podbudowaliśmy graczy mentalnie. Są bardzo dobrzy i ważne by mecz nigdy nie wymknął się spod kontroli. Musieliśmy im powiedzieć, że jest coś do zrobienia.
- Uważam, że to zrobiliśmy. Nie mieliśmy jednak wystarczająco dużo szczęścia by to wykorzystać.
Jedną zmianą wykonaną przez menadżera było wprowadzenie Sturridge’a, który zastąpił Lucasa Leivę w przerwie.
Wejście 23-latka przyniosło oczekiwany przez Rodgersa efekt. Liverpool stanowił dużo większe zagrożenie niż w jakiejkolwiek sytuacji sprzed przerwy.
Sturridge był żywym srebrem w ataku the Reds. Trener wierzy, że pokaże jeszcze więcej gdy już w pełni dostosuje się do życia na Anfield.
- On może być jednym z najlepszych napastników w kraju. Zdobędzie wiele goli dla Liverpoolu – powiedział Rodgers.
- Widzieliśmy w drugiej połowie dzisiejszego meczu i przez 55 minut w zeszłym tygodniu. Ten chłopak to strzelec. Potrzebuje tylko szans.
- Raz trafił do siatki. Później miał pecha. Nie mógł odpowiednio ułożyć nogi w polu karnym by oddać dobry strzał.
- Okaże się świetnym zakupem.
- Nie, obserwowałem go na treningach – odpowiedział Rodgers zapytany o to, czy chciał wystawić Sturridge’a w pierwszym składzie.
- Wraca. Czasem przyśpieszenie powrotu może być złe w skutkach dla zawodnika. Nie chcę, by stało się to Danielowi.
- Dochodzi do siebie. Długo nie grał, nie trenował. Chcemy przywrócić go do sprawności. Teraz czeka nas tydzień treningów i kto wie? Może będzie już w stanie wrócić na pełne spotkanie?
Fabio Borini, który wrócił po kontuzji, także stanowił zagrożenie ze strony the Reds. Włoch wrócił na boisko po trzech miesiącach. Wyleczył złamaną stopę.
Rodgers przyznaje, że nie może się doczekać partnerstwa Suareza, Sturridge’a i Boriniego. Trener z Irlandii Północnej nie widzi problemu uwzględnienia całej trójki w swojej ulubionej formacji 4-3-3.
- Pierwszy raz w tym sezonie mamy swych wszystkich napastników do dyspozycji. Borini był jednym z jasnych punktów drużyny od momentu wejścia i dawał sobie radę całkiem dobrze. Napawa mnie nadzieją – powiedział menadżer.
- Jesteśmy 24 punkty za United. Nie tracimy jednak tylu do ich jakości. Cała różnica wynika z bogactwa składu. W tej kwestii jesteśmy znacznie ubożsi.
- Kiedy tylko uzupełnimy braki w kadrze przez następne okienka, wierzę, że będziemy w stanie rzucić właściwe wyzwanie. Widziałem wiele nadziei w miesiącach otwierających ten sezon na to, że w końcu to zrobimy. Dzisiaj byliśmy tego świadkami.
- Najważniejsze jest by mieć dobrych graczy – kontynuował Rodgers.
- To, z czego możemy się cieszyć to uniwersalność piłkarzy. Fabio potrafi grać w ataku i na skrzydle. Suarez cały sezon spędził na środku, ale w swojej karierze biegał też po bokach. Daniel tak samo.
- Ważne, żeby mieć dobrych graczy na boisku i potem właściwie wkomponować ich w model i strukturę. Forma zespołu nie powinna być oceniana po tym jak gra z piłką, lecz po tym jak gra bez niej.
Dziennikarze spytali Rodgersa o to, czy uważa, że decydujący gol Vidicia powinien zostać uznany. Powtórki sugerują, że Serb mógł znajdować się na spalonym, gdy strzał Patrice’a Evry odbił się od jego głowy i ostatecznie znalazł się w siatce.
- Bardziej rozczarowała mnie postawa naszych obrońców, jeśli mam być szczery. Zachowanie na dalszym słupku musi być znacznie lepsze. Piłka została zagrana, linia była utrzymana w porządku, ale musimy się lepiej bronić w takich sytuacjach.
Mimo kilku obiecujących meczów, Liverpool nie zdołał wygrać przeciwko żadnej z drużyn, które obecnie zajmują miejsca w czołowej szóstce Barclays Premier League w tym sezonie. Rodgers powiedział, że poprawienie formy przeciwko zespołom walczącym o tytuł to jego następny cel, jako menadżera.
- Byliśmy bliscy w wielu meczach przeciwko drużynom z czoła tabeli. To dla nas następny krok – powiedział Irlandczyk z północy.
- W przypadku takich zwycięstw, wszystko może się zmienić. Powiedziałem graczom po meczu. Manchester United to klub, który dominował przez wiele lat.
- Co do nas, mamy wielkie nadzieję na przyszłość i patrząc jak nam idzie, wiem, że będzie dobrze. Czeka nas długa podróż, ale wszystko się stabilizuje. Musimy zacząć wygrywać takie mecze i wykorzystać płynącą z nich pewność siebie.
Komentarze (34)
Nasza słabość wynikała z bardzo słabej dyspozycji Allen' a. Niedość, że nic nie dawał w ofensywie to jeszcze podawał do graczy przeciwnika. Słaba postawa Gerrard' a w pierwszej połowie wynikała min. z tego, że Joe próbował grać w strefach Steven' a. Zamiast z przodu jak "10". Chyba każdy widział jak Allen truchtał nie potrafiąc zaleść sobie miejsca. W drugiej połowie zdjął Lucasa. Ale żółta kartka była konsenkwencją chaosu jaki wprowadzał w nasze szeregi Allen. Po zejściu Lucas' a Joe z Steven' em grali obok siebie w 4-2-3-1. Dało to Gerrard' owi miejsce i wpływ na grę. Mógł wreszcie grać tak jak lubi i potrafi. Plus dobre wejście Sturridg' a i mamy po odważnym wejściu, odbiorze i strzale Gerrard' a dobitkę i gola Daniela. Później Steven przeprowadził podobną akcję ale zabrakło trochę szczęścia.
Według mnie znacznie utrudniliśmy sobie mecz zmianą Jordana na Joe w wyjściowej XI. Henderson był ostatnio w dobrej formie. Czego nikt nie powie o Joe. Przegraliśmy przez trenera, który źle ustawił Allen' a. W ten sposób odebrał nam prawie wszystkie atuty. Samotność Suarez' a w ataku wynikała z tego, że Joe cofał się za głęboko zamiast mu pomagać jak Jordan.
Jak na razie nasz trener nie ma pomysłu na jak ustawić Gerrard' a i Allen' a razem. Ale to nasz kapitan jest obecnie najlepszym naszym ŚP i wcale nie ma zamiaru zawieszać butów na kołku.
To podniego i Luisa powinien być ustawiany zespół.
Niesprawiedliwe jest czepianie się tylko Allena skoro Lucas zagrał jeszcze gorzej, a Gerrard niewiele hmm "lepiej".
Nie mniej Rodgers musi coś z Nim zrobić, bo chłopak spuścił z tonu.
Po raz kolejny BR pokazał że myśli, jego roszady po przerwie były świetne szkoda że nie strzeliliśmy pierwsi. Jego filozofia pomału zaczyna się sprawdzać mimo porażk. Szkoda że dopiero po przerwie nasi wychodzą odmienieni, brakuje tego w trakcie trwania meczu, jakiegoś planu B jeśli nie idzie, z czasem i to przyjdzie.
Ty piszesz, że Lucas był najsłabszy.A kto sprezentował Welbeck' owi asytę? Allen mógł zaliczyć dwie asysty, ale dla ManU. Widziałeś jak biegał? Widziałeś jak nieporadnie ustawiał się w murze? To nawet nie był bieg tylko niemrawy trucht.
A co do Gerrard' a Allen po prostu tylko przeszkadzał kapitanowi. A jego poprawa w II połowie wynika z tego, że grał bardziej jako DM. Jako AM zawiódł na całej linii.
Wcześniej to on powinien wychodzić do przodu jak Steven przy akcji bramkowej!
Gerrad tak zagrał dzięki faworyzowaniu Allena.
Zagrał słabo ale to tylko dzięki jego obiorowi i strzałowi padła bramka. A później byliśmy groźniejsi!
Śmieszy mnie głosowane na zawodnika meczu , w którym Daniel wygrywa z taką przewagą. On strzelił bramkę ale miał tylko wepchnąć piłkę obok leżącego bramkarza.
MOTM powinien być Pepe lub Steven.
Steven zawodnik meczu? Facet w pierwszej połowie chował się za rywalami, był niewidoczny tracił mnóstwo piłek, prawie asystował RVP!
Bez jaj.
Był niewidoczny dzięki głupocie Rodgers' a!
Lucas, Allen i Gerrard grali słabo nie dlatego, że był Allen, a dlatego, że Lucas się spóźniał, Gerrard dreptał, a Allen nie ogarniał.
Z kolei o Tobie można powiedzieć, że robisz się agresywny gdy ktoś nie zgadza się z Twoją opinią.
Zauważ jeszcze jedno, że Rodgers od paru meczy nie nakazuje stosowania "osławionej" tiki- taki. Nasze bramki nie padają po oszałamiącej liczbie bezsensownych podań. I wcale Allen nie jest potrzebny, chyba tylko po to żeby zwięszyć liczbę podań.
Chaos wprowadzali wszyscy nasi środkowi, nie potrafili się porozumieć ani zgrać, nic im nie wychodziło, ogólnie grali przygaszeni i przestraszeni(tak Gerrard też).
Zwalanie winy tylko na jednego Allena jest niesprawiedliwe, szczególnie, że Lucas grał jeszcze gorzej, a cała drużyna grała na podobnym poziomie, nie jesteśmy uzależnieni od Allena, żeby gra jednego piłkarza tak rujnowała nasze posunięcia, problemem byli zbyt głęboko grający skrzydłowi, zbyt asekurancka postawa, zbyt wiele respektu do rywala i za mało odwagi, a nie zła postawa Joe Allena.
Nie robię się agresywny, a nie uprzejmy.
Owszem, bo nie ma do tego wykonawców, dostosował więc sposób gry do kadry jaką ma, a z każdym oknem będzie wracał do swojego początkowego planu, ciężko tak grać mając tak małą ilość ogarniętych taktycznie i technicznie graczy z chłodnymi głowami.
I np. Gerrard się do nich nie zalicza.
Wolę Gerrard' a ,który kapitalnie potrafi podać i podłączyć się pod atak od Allen' a i jego "uspakajania" gry.
Ile Allen ma lat? Czyżby nie tyle ile Xabi gdy do nas przyszedł?
Według Rodgers' a Allen ma być właśnie naszą przyszłością. Więc należy od niego dużo wymagać.
Wolę sposób gry i efektywność z tych wygranych meczy np. z Sunderland' em niż podawanie od obrony do pomocy i z powrotem w stylu barcelońskim.
Nie musimy, nie powiniśmy kopiować innych. Powiniśmy pracować nad własnym stylem.
Obecnie nie widzę miejsca dla Joe w 11, nie ma stylu gry Alonso. Rozgrywanie też mu nie wychodzi. Musi rozwiązać ten problem, ale nie kosztem innych zawodników i promowania Allen' a. Chciał pozbyć się zarówno Hendo jak i Jonjo. Wywalił Andy' ego przez co przez pół sezonu nie mieliśmy nawet planu B.
Dobry trener potrafi dostosować taktykę do zawodników, a nie zawodników do taktyki.
Naprawdę nie widzisz jak nasi gubią się pod pressingiem?
Chłodna głowa czyli spokój przy piłce, ilu naszych to ma? Allen, Agger, Lucas i Suarez, nie za dużo ;)
Co do wykonawców:
W Swansea nie miał lepszych wykonawców, ale miał ekipę, która potrafiła grać piłką i była ogarnięta taktycznie już od czasów Martineza, a którą Rodgers ulepszył.
Nasza gra przez ostatnie dwa sezonu to stagnacja i patologia piłkarska, totalne olanie pressingu i taktyki.
Gra na aferę lub "piłka" Woya.
Nie widzisz, że nasze skrzydła przez pół sezonu to dwóch nastolatków, lewy obrońca, środkowy pomocnik i Downing?
Bezsensowne podania? Masz na myśli krótkie szybkie zagrania z klepki? No tak lepiej walić lutę do przodu na łeb Carrolla :)
My nie mamy kopiować Barcelony, Rodgers nigdy tak nie powiedział.
Taa nie miał planu b ;) nagle jednak okazywało się, że Rodgers potrafi odmienić grę zespołu w przerwie, nagle się okazało, że nie gramy tylko na posiadanie piłki i milionem podań, nagle się okazało, że gramy dużo lepiej i strzelamy więcej goli, tworząc przy tym najwięcej sytuacji w lidze, ale co tam to nieważne.
Jakoś się okazało się, że jest plan B, który właśnie oglądamy od dłuższego czasu.
To, że Andy'ego tu nie ma to mega plus, bo facet jest zwyczajnie słabym napastnikiem., co tylko potwierdza w WHU, gdzie teoretycznie powinien wymiatać.
Pamietasz mecz z Atlethico Madryt, czy którymś z klubów portugalskich jeszcze za czasów Benitez' a w UEFA Cup, kiedy zaprezentowaliśmy genialną klepkę przed polem karnym rywala? Nie wiem czy taką akcję zaprezentowała by Barcelona.
Odmienić grę zespołu po przerwie. Tylko szkoda, że odmieniła nas trochę druga bramka tak jak ze Stoke. A wprowadzenie Sturridge' a było jedynym możliwym posunięciem w obliczu braku wsparcia dla Suarez' a. Wprowadzenie Borinni' ego to już akt desperacji. Zawodnik świeżo po kontuzji wchodzi by ratować zespół. A wcale nie miał wejść bo cały czas był ubrany w kurtkę. Miał tylko obserwować.
Dobrze, że nie odnowiła mu się kontuzja. Było widać, że nie jest przygotowany. Piłka pojednym z jego przyjęć tak mu odskoczyła, że United odrazu wyszło z kontrą.
Co do Xabi' ego w pierwszym meczu zagrał 24 mecze w PL plus 7 w CL.
Mi nie chodzi o plan B w Twoim rozumowaniu. Ale o to, że gdy drużynie nie idzie w meczu potrafi w tym samym meczu zmienić styl. Gdy nie idzie krótkimi podaniami mieć inny pomysł a nie walić cały czas te krótke podaniai. Lub czekać czy ktoś sam coś zrobi.
Nie trzeba walić długiej na Carroll' a, ale mógł dostać szansę. Rodgers skreślił go zanim z nim porozmawiał.
Nie zmyślaj, że nie miał planu b, bo właśnie ten plan b działa teraz.
Zagrał słabo? Zagrał.