Downing o swoich obawach
Stewart Downing przyznaje, że perspektywa zakończenia kariery bez zwycięstwa w FA Cup doda mu motywacji, gdy będzie się starał pomóc Liverpoolowi spisać się w tym turnieju najlepiej, jak się da.
28-latek potwierdza, że wciąż czuje rozczarowanie po zeszłorocznej porażce z Chelsea w finale Pucharu Anglii. Dokładając do tego obawę, że może zakończyć swoją piłkarską karierę nie posmakowawszy chwały zwycięstwa w tym turnieju, nietrudno przewidzieć, na czym Anglik będzie się skupiał, jadąc w niedzielę z the Reds do Oldham na mecz czwartej rundy pucharu.
Downing powiedział oficjalnej stronie klubu: - Im jesteś starszy, tym częściej słyszysz tykanie zegara. Grając w finale, nie można tego lekceważyć, bo to równie dobrze może być twój ostatni.
- Niektórzy bardzo dobrzy piłkarze nigdy nie wystąpili w finale w ciągu całej swojej kariery, więc jeśli otrzymujesz szansę, musisz ją wykorzystać.
- Byłem pokonany w finale FA Cup i wygrałem Carling Cup kilka razy, ale chciałbym wpisać FA Cup do swojego CV, byłoby miło.
Downing doświadczył kontrastujących emocji w finałach pucharów z Liverpoolem w sezonie 2011/12.
Rok temu w lutym podniósł Carling Cup po rozstrzygnięciu w rzutach karnych, w tym spotkaniu zdobył zresztą tytuł gracza meczu, a w maju przeżywał z the Reds porażkę 2:1 z Chelsea w finale FA Cup.
- To bolało, zwłaszcza, że wygraliśmy z Cardiff - powiedział Downing, wspominając rozczarowanie na Wembley.
- Chelsea była faworytem, ale czuliśmy, że możemy wygrać. Andy Carroll zaliczył trafienie wybite jednak z linii bramkowej, a kilka innych okazji przeszło dosłownie obok słupka. Za późno zaczęliśmy atakować, to było kluczowe.
- Zapamiętujesz finały, które wygrałeś, ale kiedy przegrywasz, starasz się wymazać to z pamięci. Przeszedłszy całą drogę do tego meczu, musisz go wygrać.
- Kiedy patrzysz na przeciwną drużynę cieszącą się razem ze swoimi fanami, chcesz tylko zejść z boiska.
- Można powiedzieć, że w zeszłym roku poznaliśmy obie strony medalu. Carling Cup był niewiarygodnie wspaniałym doświadczeniem, szczególnie dla nowych piłkarzy w klubie i to chcemy właśnie pamiętać.
Liverpool będzie próbował postawić kolejny krok na drodze do Wembley, kiedy w niedzielę spotka się z drużyną z League One, Oldham Athletic.
The Reds zapewnili sobie wyjazd na Boundary Park, pokonując Mansfield 2:1 i chociaż w zeszłorocznej trzeciej rundzie pokonali the Latics 5:1, Downing podkreśla, że podopieczni Brendana Rodgersa nie mogą liczyć na łatwą przeprawę.
Powiedział: - Graliśmy z Oldham w zeszłym sezonie. Mieliśmy nieco trudniejszy początek i chociaż skończyliśmy komfortowo wygrywając, było ciężko.
- Tym razem to mecz wyjazdowy, a patrząc na spotkanie z Mansfield widać, że boisko nie było za dobre i pod koniec byliśmy blisko wypuszczenia awansu z rąk.
- Musimy przygotować się do gry. Jestem pewien, że menedżer wybierze silną drużynę, nie ważne kto zagra. To turniej, który chcemy wygrać.
- Na Anfield w pierwszych 30 minutach mogli strzelić dwie lub trzy bramki, ale nie wykorzystali swoich szans. Wygraliśmy mecz, ale z szerszej perspektywy nie ułatwili nam zadania. Na pewno będzie trudno.
To był w Anglii tydzień pucharowych zaskoczeń. W finale Capital One Cup spotkają się Swansea City i Bradford, które wyeliminowały odpowiednio Chelsea i Aston Villę.
Wzrok przyciągał szczególnie sukces the Bantams w starciu z Villą.
- Oglądałem mecz i zasłużyli na awans - powiedział Downing. - Tworzyli sobie sytuacje, próbowali atakować i nie siedzieli bezczynnie.
- Każdy się pewnie spodziewał, że Aston Villa wygra kilkoma bramkami i przejdzie dalej, ale Bradford utrudniło im to zadanie. Villa wygrała mecz, ale bilans bramkowy okazał się niekorzystny, także gratuluję Bradford, bo bardzo dobrze się spisali docierając do finału.
Dodał: - Najważniejsze jest szybkie wyjście z bloków startowych, bo wczesna bramka uspokaja kibiców i myślę, że to pomogło nam w Mansfield. Niestety niezdarną grą pozwoliliśmy im wrócić do gry.
- To zawsze trudne mecze, nieistotna jest liga, z której pochodzi przeciwnik. Dlatego właśnie myślę, że menedżer wybierze silny skład.
Komentarze (5)
To, że gra ostatnio dobrze nie znaczy, że zostanie tu na długo.