LS vs LFC: zdrada na skalę miłości
Podczas gdy Pepe Reina uciął spekulacje na temat swoich przenosin do Barcelony, jego kolega z drużyny, Luis Suárez, poczynił krok naprzód i dość jasno wyraził swoją gotowość do zasilenia szeregów Królewskich.
Jego cyniczne zachowanie wzbudziło zrozumiałe oburzenie wśród fanów the Reds, z których większość domaga się, aby Suárez zwyczajnie w sposób otwarty i szczery określił się co do swoich ambicji na przyszłość.
Jednakże uczciwość nie zawsze jest najlepszą taktyką.
Trzydzieści sześć lat temu prawdziwie wspaniały numer siedem Liverpoolu wykazał się godną pochwały szczerością w kwestii chęci opuszczenia klubu, składając prośbę o odejście z zespołu 12 miesięcy wcześniej, a nawet popisał się występem na miarę wygrania Pucharu Europy.
Tylko że to nie było przyjacielskie rozstanie.
Ivan Ponting w swoim fenomenalnym dziele Player by Player napisał: „W sposób przykry, jednak prawdopodobnie nieuchronny, pojawiła się na Merseyside gorycz, gdy Kevin ogłosił swoją decyzję o przenosinach do Europy”.
„Będąc dostatecznie szczerym, aby złożyć wypowiedzenie z rocznym wyprzedzeniem, wytrzymał z godnością chłodne nastawienie the Kop i perfidne złośliwości na temat jego tzw. chciwości”.
„Jak krótkie były wspomnienia tychże nieszczerych krytyków i jak ślepo atakowali oni człowieka, który zanotował ledwie kilka występów poniżej standardu w ciągu wielu lat spędzonych na Anfield”.
Legenda Liverpoolu, Jimmy Case
Kevin Keegan był adorowany przez the Kop – jednak im większa miłość, tym większe uczucie zdrady.
Baner, który powitał Luísa Figo, gdy powrócił na Camp Nou jako zawodnik Realu Madryt 24 listopada 2002 roku doskonale to wyrażał: „We hate you so much, because we loved you so much” [Nienawidzimy cię tak bardzo, ponieważ tak bardzo cię kochaliśmy – przyp. red.].
Luis Suárez zawsze był bardzo mocno kochany przez Czerwonych.
Z tego względu nie będzie dla niego łatwego pożegnania, kiedykolwiek zdecyduje się zakończyć swoje królowanie na Anfield.
Napastnik Liverpoolu, Luis Suárez
Z siódmego nieba do siedmiu grzechów głównych.
Dean Saunders koszmarnie pudłuje w meczu z Luton
Czczona koszulka z numerem 7 Liverpoolu w ciągu ostatnich 20 lat doznała dramatycznego upadku.
Niebo? Wybuchowość Keegana, majestat Dalglisha, okazjonalnie niedoceniany genius Beardsleya.
Piekło? Co powiecie o Speediem, Saundersie, Cloughu, Šmicerze, Kewellu i Keanie, ludziom, którzy podążyli tą ścieżką?
Tak więc, w której kategorii znajduje się nasz bohater?
Pod względem talentu, Luis Suárez stoi w szeregu z najlepszymi „siódemkami” w historii klubu. Zaś w kwestii dziedzictwa... zmierza obecnie na terytorium Fernando Torresa.
David Prentice
Komentarze (24)
i po co nam zawodnik ktory np. na 10 meczy pauzuje przez swoje zachowanie, moze to presja Premier Legue, ale w skrocie Chce odejść nie stoi mu nic na drodze. Nie mówil ze na zawsze tu zostanie. Zaróbmy na nim. Tyle ode mnie.
Kluczowy zawodnik dla Liverpoolu owszem jest z Suareza ale bez niego świat się nie zawali,
Jak najlepszy napastnik na świecie ma grzać w ławe w klubie, w którym
a) nie ma już Mourinho
b) nie ma dobrego napastnika
c) potrzeba kogoś o takich umiejętnościach jak Suarez, który w współpracy z Ronaldo rozniósłby katalunie w pył.
Ale patrząc z jego perspektywy,czy może być lepszy czas do odejścia...on jest na topie,klub jest...nie na topie,"cierpi"z powodu zawieszenia i ogólnie,cała Brytania się na niego uwzieła...a chce go klub wielki,bogaty,na topie, z perspektywa tworzenia min.w okół niego, ekipy zdolnej zdetronizować Barcelonę.
Jeśli im i jemu się uda,cały piłkarski świat będzie zachwycony i będzie o nich trąbić. My planujemy zdetronizować Tottenham,jak okoliczności pozwolą i szczęście się uśmiechnie to może i Arsenal prześcigniemy i łapiąc Pana Boga za nogi zagramy w el.LM. Ja wiem ile to dla nas,fanów Liverpoolu znaczy,w Anglii,to też zrobiło by wrażenie.Jednak piłkarska Europa,a tym bardziej Świat na kolana nie padnie.
Luis nie jest fanem Liverpoolu,nie jest też anglikiem,jest ambitnym piłkarzem z ameryki południowej i taką ma mentalność.Zrozumcie zawodnicy z ameryki przybywają do europy:
- 1 zarabiać pieniądze
- 2 zarabiać pieniądze
- 3 zarabiać pieniądze
- 4 robić karierę
- 5 zdobywać trofea
Nie kibicują oni europejskim klubą,jak tak opowiadają,kłamią,żeby przypodobać się fanom.Jak mówią tak jak Luis o LFC,że grali nim w dzieciństwie na playstation,to cóż to znaczy? Nic. Przecież nie zapewniał,że Realem to nigdy nie grał.Oczekiwanie od nich,by było inaczej jest naiwnością.
Strzelił kilka bramek,dał nam troch radości,a Wy na tej podstawie myślicie,że jego serce jest czerwone. Jak by nie strzelał goli,był słabym piłkarzem,to odejście przestało by być "zdrada"? Wtedy był by "krwio pijcą",który jak najszybciej powinien odejść,bo pobierał by wysoką tygodniówkę.Gdzie tu logika?
Suarez to piłkarz,gra,strzela,dobrze.Chce odejść,ktoś chce go kupić...odpowiednia kasa i nara,następny. Zdarzają się piłkarze inni,tacy,którzy konkretne kluby traktują inaczej,bo coś dla nich znaczą,albo pod wpływem karjery w nich,zaczynają znaczyć. Chwała im za to!Ale to wyjątki,naprawdę rzadkie. Suarez nigdy takim nie był,nigdy nie kreował się na takiego,nigdy nie starał się zostać,a że ktoś wymyślił sobie,że skoro strzela gole,to kocha na zabój...pora wydorośleć.
Zresztą popatrzcie na postawę wychowanków,czy oni mają większe oddanie,dla klubów? Jak zgłasza się po któregoś bogaty klub,z realnymi szansami na sukcesy,to co odmawiają? Gerrard,był jeden,jedyny,tym bardziej powinniśmy go doceniać. Inni woleli hiszpańskie wina,czy galaktyczne podboje.Taka ludzka natura,fani nie kopią piłki na takim poziomie.
Dla mnie Suarez zrobił swoje,Suarez może odejść,za odpowiednie pieniądze. Rozpaczającym radzę rozsądniej lokować swoje uczucia.
Z tego co wiem, to Luis powiedział tylko, że Real to wielki klub i ciężko się odmawia takim klubom.
A w Realu to akurat Luis nie siedziałby na ławie, gryzliby się z Ronaldo, bo mają zbyt wybuchowe charaktery, ale jakby złapali nic porozumienia to rekord goli w la liga zostałby z pewnością pobity.
Myślę, że nie warto sobie tym teraz zawracać głowy. Ale jakby się nie pożegnał z LFC jak mężczyzna to naprawdę słabo wyglądałby w mediach w nowym sezonie.
Jakiś zły sen i fala nieporozumień w jednym.
Tak samo był z el Nino...
Powodzenia Luis w Realu, bez Ciebie będę spokojniejszy, że zaczynając mecz w 11, skończymy również w komplecie :P
Hyypia - chciał zakończy karierę w dobrym stylu i zakończył. Na własne życzenie. Godne pożegnanie przez kibiców i klub.
Joe Cole - grał PADAKĘ, nie starał się, NIE CHCIAŁO MU SIĘ, chciał zarabia WYSOKĄ tygodniówkę i nie chciał jej obniżenia
(a zarabiał tyle co największe gwiazdy u nas będąc do dupy graczem)
Kuyt - wiedział, że nie będzie mógł grac na takim wysokim poziomie jak kiedyś więc spokojnie uzgodnił swoje odejście. On, kibice i klub godnie się pożegnali
Suarez - wystarczyłoby by powiedział w trakcie sezonu (nie gryząc innego gracza), że chce odejśc i dla wiekszosci kibicow nie byloby problemu./
Jasne, mówi teraz, po sezonie, że chce odejść (nie ważne czym to motywuje) i dla większości kibiców jest to problemem. Jakby grał padakę jak Joe Cole, to nawet transfer request nie był by zdradą - niestety tak to wygląda.
A Hyypia tak zakończył karierę, że potem jeszcze dwa sezony rozegrał w Leverkusen ;)
Po prostu nie zgadzam się z opinią, iż u Suareza nie ma żadnej winy, że wymaga transferu i żali się.
Kuyt miał w kontrakcie klauzulę odejścia, którą raczej sam sobie wymyślił ;)
Joe Cole- starał się taa? Na boisku widziałem lenia, który po 10 minutach oddycha rękawami, w dodatku kasującego mniej tylko do Gerrarda.