Gerrard: Nigdy nie czułem się lepiej
Kapitan Liverpoolu, Steven Gerrard zadeklarował dzisiaj, że nigdy wcześniej nie czuł się tak dobrze i sprawnie jak teraz, podczas przygotowań do sezonu 2013/2014.
Dotychczasowa kariera kapitana Liverpoolu zostanie uhonorowana podczas jutrzejszego meczu z Olympiakosem. Jednakże Gerrard podkreśla, że wkroczy w nową kampanię sprawniejszy niż kiedykolwiek, by pomóc Czerwonym w zrealizowaniu postawionych celów.
Zapytany przez reporterów w Melwood o swoją kondycję odparł: – To prawda, nigdy nie czułem się lepiej. Zawdzięczam to nie tylko przygotowaniom przedsezonowym, ale też tym, że uporałem się z pachwiną.
– Wykonuje większość ćwiczeń na treningach i grałem dużo w sparingach, czuje się silny i mocny.
Gerrard wierzy, że nie tylko on przystąpi do nowego sezonu w dobrej formie.
33-latek uważa, że katorżnicza praca zarządzona przez trenera sprawnościowego Ryana Morgansa odpłaci się, kiedy ruszą rozgrywki.
– Zespół jest w dobrej kondycji. Jak na razie przygotowania przebiegają bezbłędnie – powiedział Gerrard.
– Osobiście uważam, że to najbardziej wymagający okres przygotowawczy jaki miałem. Treningi są naprawdę intensywne. Trener sprawnościowy Ryan Morgans, który jest tutaj już około ośmiu miesięcy, daje nam nieźle w kość.
– Myślę, że nasze występy pokazały na co nas stać. Łatwo zdobywamy bramki, a żadnej jeszcze nie straciliśmy. W chwili obecnej jest dobrze, ale czeka nas jeszcze długa droga i dużo pracy, choć w tym momencie nie możemy być w lepszej formie.
Sezon 2013/2014 będzie drugim Brendana Rodgersa na ławce Liverpoolu, a kapitan wierzy, że menedżer wyciągnął wiele nauki ze swojego debiutanckiego sezonu na Anfield.
Numer 8 wskazuje, że imponująca forma drużyny z drugiej części rozgrywek musi być powtórzona od pierwszego gwizdka spotkania ze Stoke City.
– Wiedza nabyta przez menedżera z pewnością nam pomoże. Zawsze potrzeba czasu by zawodnicy zapoznali się z postrzeganiem futbolu i metodami Brendana, ponieważ różnią się one w porównaniu z innymi menedżerami.
– Wydaje mi się, że zapoznanie się z wizją menedżera zajęło nam około 5 – 6 miesięcy, następnie forma zwyżkowała. Musimy dosłownie zacząć ten sezon tak jak skończyliśmy ostatni. Jeśli będziemy potrafili grać w taki sposób i działać konsekwentnie, to możemy bić się o pierwszą czwórkę.
W związku z zakończeniem kariery przez Jamie Carraghera i wypożyczeniem Pepe Reiny do Napoli, dziennikarze chętnie pytali Stevena czy czuje dodatkową odpowiedzialność na swoich barkach.
Kapitan odparł: – Prawdopodobnie tak, ale nigdy nie uchylałem się od odpowiedzialności. Przekazano mi opaskę kapitańską w wieku 21 – 22 lat, więc wiem jaka presja i odpowiedzialność nad tobą ciąży, ale już 10 lat sobie z tym radzę.
– Myślę, że inni zawodnicy z drużyny również muszą zacząć przewodzić. Jamie i Pepe odeszli, więc pora aby Daniel Agger, Lucas Leiva, Glen Johnson i inni doświadczeni gracze pomogli mi poprowadzić ten klub do sukcesów. Mamy odpowiednio dużo talentu w zespole, teraz musimy go przekuć na wyniki.
Kolo Touré i Simon Mignolet znajdują się w czteroosobowej grupie nowo przybyłych na Anfield – Gerrard jest pewny, iż sprostają oni wyzwaniu.
– Jeżeli nie rozpoczniemy dobrze, wszyscy będą mówić, że brakuje nam Pepe i Jamiego. Z kolei jeżeli odpowiednio wystartujemy to będzie można usłyszeć komentarze jak Kolo Touré i Simon Mignolet sobie poradzili.
– Musimy poczekać i dopiero po czasie będziemy mogli ocenić czy brakuje nam tych graczy czy też nie. Byli dwoma fenomenalnymi piłkarzami dla tego klubu przez wiele lat, więc trochę się dookoła zmieni.
– Ale poradzimy sobie. Nieważne czy nazywasz się Steven Gerrard, Jamie Carragher czy Pepe Reina. Klub idzie naprzód. Klub jest większy niż każda indywidualność i każdy musi nauczyć się z tym radzić.
Pomimo faktu, iż Gerrard będzie przewodzić Liverpoolowi w kolejnej kampanii, uważa, że sukces jest efektem działań kolektywu.
– Odpowiedzialność ciąży na zawodnikach i ludziach ze sztabu. Musimy wedrzeć się do pierwszej czwórki, żeby odzyskać to co mieliśmy cztery, pięć lat temu. Regularne występy w Lidze Mistrzów oraz próby jej wygrania.
– Historia i wielkość klubu mówią same za siebie. Byliśmy na tournée, podczas którego prawie ćwierć miliona osób oglądało nasze występy. Myślę, że to ukazuje rozmiar klubu.
– Gdy udałem się do Bangkoku w 2003 roku, klub był ogromny, a teraz w 2013 jest jeszcze większy.
– Piłkarze, którzy przybyli do klubu teraz i pomogą powrócić do Ligi Mistrzów, doświadczą największych nocy w swoich karierach, ponieważ granie w Lidze Mistrzów przed tym tłumem różni się od każdego innego. To najlepsza rzesza kibiców przed którymi możesz grać – zakończył kapitan.
Komentarze (3)
Niestety trochę wygląda to na zaklinanie rzeczywistości. Mam nadzieję, że nie mam racji.