Jamie Carragher: sezon 2004/05
Podczas Euro 2004, które odbywały się w Portugalii, niedawno zatrudniony szef The Reds, Rafael Benítez, spotkał się z angielskim kontygentem Liverpoolu. Było widać wyraźnie, że następca Houlliera ma własne pomysły - jednym z nich było przesunięcie Carraghera na środek obrony.
Jamie sporadycznie grał już na tej pozycji, jednak Benítez chciał, by zajął ją na stałe. Decyzja ta okazała się słuszna, ponieważ Carra i Sami Hyypia stworzyli wspaniały duet, który pomógł LFC zostać mistrzami Europy po raz piąty.
Widok Carraghera cierpiącego z powodu skurczu, jakiego doznał w meczu z AC Milan, utrwalił się w siatkówkach większości Kopites, którzy przetrwali złe chwile podczas tego słynnego wieczóru w Turcji, by ostatecznie cieszyć się ze zwycięstwa.
Radość po wygranym półfinale z Chelsea - ze Stevenem Gerrardem i zawieszonym Xabim Alonso.
Podczas 120 minut Carra wielokrotnie odpierał ataki włoskiego zespołu. Miał także wystarczająco dużo energii i chęci, by ruszyć do przodu podczas akcji, której rozwój doprowadził do wyrównującego gola. To właśnie numer 23 przeprowadził piłkę na połowę przeciwnika i podał ja do Milana Baroša, zanim Steven Gerrard został faulowany, a Xabi Alonso zdobył bramkę z karnego, dobijając piłkę po paradzie Didy.
Carra także poinstruował Jerzego Dudka i zmusił go do tego, by podczas rzutów karnych poruszał się na linii bramkowej tak, jak kiedyś zrobił to Bruce Grobelaar. Ta taktyka niewątpliwie wpłynęła na końcowy rezultat.
Co typowe, Carra zaczął świętować zwycięstwo biegnąc w kierunku licznej rzeszy kibiców Liverpoolu.
Droga do Stambułu wydaje się tak długa - zespół protestuje po bramce jaką Saviola zdobył dla Monaco podczas grupowego meczu w listopadzie 2004.
Nie mogę uwierzyć w to, jak zdobyliśmy ten puchar
Poniższy tekst ukazał się w maju 2005 roku w magazynie LFC Weekly
Zaraz po meczu Carra powiedział: "To jeden z najwspanialszych finałów, jaki kiedykolwiek rozegrano. Ludzie będą o nim rozmawiać i za dwadzieścia lat. Zabrzmi to dziwnie, ale nie świętowałem w szatni."
- Po prostu nie mogę uwierzyć w to, jak zdobyliśmy ten puchar. Przerabialiśmy podobny scenariusz kilka lat temu w finale Pucharu Anglii z Arsenalem, kiedy wydawało się, że jesteśmy pogrzebani, a jednak wróciliśmy. I dzisiaj zrobiliśmy to samo.
- Podczas przerwy nie wierzyłem, że możemy odwrócić przebieg meczu. Na druga połowę wychodziłem z nadzieją, że unikniemy jeszcze większego wstydu, nie pozwalając na stratę czwartego i piątego gola. Nie chcieliśmy, by zostało to zapamiętane jako finał, w którym zostaliśmy zawstydzeni.
Po lewej: Jamie ze swym medalem. Po prawej: Próbując pocieszyć wielkiego Paolo Maldiniego.
- Udało im się szybko zdobyć bramkę i wyglądało na to, że zaczęliśmy walczyć o wyrównanie zbyt wcześnie, a oni dalej zadawali nam ciosy z kontry. To dobry zespół. Kaka sprawiał nam wiele kłopotów. Ale żeby dokonać to, czego my dokonaliśmy w drugiej połowie... Myślę, że ten mecz przejdzie do historii jako jeden z najwspanialszych europejskich finałów.
Bardzo ważne było to, że udało nam się szybko zdobyć bramkę w drugiej połowie, ponieważ dzięki temu obudziła się wiara u naszych fanów. Wyglądało na to, że Milan nieco osłabł, a my wywieraliśmy na nich olbrzymią presję zdecydowanymi wejściami i zdobywaniem piłki. To była po prostu wspaniała noc.
- Dotrwaliśmy do dogrywki. Włożyliśmy w to olbrzymi wysiłek, a ja dostałem skurczu. Czułem to w nodze. Szczerze mówiąc w dogrywce graliśmy tak, by dotrwać do karnych. Parada Jerzego po strzale Szewczenki była po prostu niewiarygodna. Ja zwyczjanie czekałem, aż piłka znajdzie się w siatce i mecz się zakończy. Myślę, że to w tym momencie nazwa naszego klubu pojawiła sie na pucharze.
- Nie sądzę, żeby ta noc mogła kiedykolwiek zostać przebita. Możemy zdobyć to trofeum po raz kolejny, ale sposób w jaki wygraliśmy tym razem, czyni ją wyjątkową.
Wybuch radości po ostatnim rzucie karnym.
LFC 2004/05
Menadżer: Rafael Benítez
Miejsce: 5.
Puchar Anglii: 3. runda
Puchar Ligi: finaliści - przegrana z Chelsea
Liga Mistrzów: zwycięzcy
Najlepszy strzelec: Milan Baroš, Steven Gerrard, Luis García (13)
Jamie cieszy się z trofeum wraz z kapitanem.
Materiały zaczerpnięto z „Carra Liverpool Legend” – specjalnej publikacji wydanej przez twórców oficjalnego miesięcznika Liverpool FC – redakcja.
Komentarze (0)