Simon: Debiut marzeń
Niewiarygodne parady po rzucie karnym i jego dobitce, jakie wydarzyły się w sobotnie popołudnie na Anfield, nie były debiutem Simona Mignoleta w roli wybawiciela drużyny.
– To był niesamowity moment, w którym w mniejszym lub większym stopniu przyłożyłem się do wygranej – powiedział Belg o obronionej jedenastce.
– Sytuacje, w których to bramkarz zdobywa punkty dla drużyny prawie się nie zdarzają. Nie mogę strzelać goli, więc cieszę się, że udało mi się przysłużyć kolegom w inny sposób. Dobrze wpłynie to na moją pewność siebie w kolejnym meczu.
– Obroniłem już kiedyś karnego w derbach z Newcastle, ale teraz okoliczności sprawiły, że ta niewiarygodna sytuacja uczyniła mój debiut jeszcze bardziej wyjątkowym.
– Będąc bramkarzem, uczysz się takich rzeczy. Wszystko dzięki treningom i analizom. Trzeba oczywiście mieć też szczęście, by rzucić się dokładnie tam, gdzie leci piłka.
– To był debiut jak ze snów, nawet nie śmiałem marzyć o czymś takim – przyznał.
– Od początku czuję się tu jak w domu, a po tym meczu będzie mi jeszcze łatwiej. Przez jego pierwsze piętnaście minut paraliżował mnie stres, ale teraz nabrałem pewności siebie i wiem, że ze spotkania na spotkanie będzie lepiej.
Generatorem kłopotów w tym przypadku był Daniel Agger, który zagrał piłkę ręką, ale Mignolet wcale go za to nie wini: – Daniel pomagał nam wiele razy, zanim to się stało. To nie jest tak, że czyste konto zachowuje się tylko dzięki bramkarzowi.
– Ja obroniłem karnego, Sturridge strzelił gola, a za tydzień wyróżni się ktoś inny.
– Mogliśmy wybrać wyżej, ale Asmir Begović ewidentnie miał swój dzień. Jest takie niepisane prawo w futbolu, że jeśli jedna drużyna marnuje setki okazji, przeciwnik wykorzysta jedną, czy dwie, które sobie stworzy i już jest po meczu. Czułem, że stracimy prowadzenie w ostatniej minucie, ale na szczęście tak się nie stało.
– Po podyktowaniu jedenastki wszyscy myśleli już o tym, że w najlepszym wypadku pozostaje nam remis.
– Brak odzwierciedlenia świetnej gry w wynikach działa destrukcyjnie, ale my możemy zrelaksowani czekać na następną ligową kolejkę i dalej robić swoje, nie odczuwając presji, jaka ciąży na klubach, którym nie wiedzie się w pierwszej kolejce od kilku ładnych lat.
– Trzeba jednak pamiętać o tym, by twardo stąpać po ziemi. Mamy tylko trzy punkty i tylko jedną bramkę. To już historia. Teraz czeka nas Aston Villa.
Komentarze (3)
i tego sie trzymajmy-cieszmy sie z 3 pkt na poczatek, ale nie uwazam tego spotkania za udane. Nasza skutecznosc razi w oczy. Jak kto ktos pisal-na poczatku oddajemy latwe strzaly, ktore bramkarz broni bez wysiłku. po wielu takich slabych strzalach on rosnie mentalnie w sile i gra pewnie, odwaznie-i dlatego musimy ogladac parady po swietnych strzałach.
potrafilismy na wlasnym stadione strzelic 1 bramke stoke..a juz niedlugo czeka nas mecz z United, ktore grajac piach potrafi wladowac 4 bramki na wyjeździe i to tez nie byle kopaczom.
Jest dobrze, ale musi byc lepiej!
P.S-chyba pierwszy raz od bardzo dawna bede spokojny o bramke;) przy Reinie kazdy strzal, kazde zlozenie sie do strzalu przeciwnika, kazda szybsza wymiana pod naszym polem karnym stawiala mi wlosy na glowie...
mam nadzieje,ze Mignolet bedzie juz tylko lepszy;)