Trzy kropki: Mecz z Notts County
Liverpool we wtorek dopiero po dogrywce wyeliminował w drugiej rundzie Pucharu Ligi Notts County, choć mało kto spodziewał się takich problemów. Zapraszamy na bardziej szczegółową analizę w nowym wydaniu „Trzech kropek”.
O ogólnym przebiegu meczu… (Oski_LFC)
Miało być łatwo i przyjemnie. Owszem, było, ale tylko do czasu. Kiedy wydawało się, że Liverpool zapakuje kolejne bramki, zaczęła się zupełnie bezsensowna nerwówka. Goście po pierwszym golu (bądź co bądź, ze spalonego) poczuli wiatr w żaglach i nic dziwnego, że wtedy przebieg meczu uległ zmianie. Druga stracona bramka, biorąc pod uwagę mentalność the Reds, była do przewidzenia i całe szczęście, że potrafiliśmy się podnieść w dogrywce i ostatecznie wygrać. Jednak mimo wszystko jestem rozczarowany faktem, że w ogóle dopuszczono do takiej sytuacji, gdyż w Premier League źle by to się skończyło, a podopieczni Rodgersa za bardzo igrają z ogniem w nowym sezonie. Najważniejsze jest zwycięstwo, ale dlaczego Liverpool sprawia, że nasze życie nigdy nie będzie spokojne? Ech.
O dosyć mocnym składzie the Reds… (Gall)
Muszę przyznać, że byłem zaskoczony, kiedy ujrzałem taką jedenastkę. Takim ustawieniem powinniśmy spokojnie wygrać w regulaminowym czasie, ale jak widać trzeba było jeszcze wystawić kilku zawodników pierwszego składu. Po raz kolejny rozczarowałem się grą Wisdoma i wciąż uważam, że powinniśmy go jak najszybciej wypożyczyć. Mimo wszystko widać było, że Brendan poważnie traktuje rozgrywki krajowe. Liczę na zwycięstwo w tym pucharze.
O straconych bramkach… (Hulus)
Okazało się, że nie trzeba być lepszym od Benteke, aby pokonać Mignoleta. Wystarczy raz czy dwa nastraszyć obronę the Reds. We wtorek popis gry obronnej dali Johnson z Wisdomem. Najpierw patrzyli jak rywale obok nich dwoma główkami rozgrywają rzut wolny i nie dają szans naszemu bramkarzowi. Potem Glen truchtem wracał po własnej stracie, odsłaniając całkowicie lewą stronę (gdzie była asekuracja ze strony pomocnika?), a reszta defensywy skupiła się na piłce i nie kontrolowała pozycji rywali. W tych dwóch akcjach Notts County mogło się poczuć jak u siebie w League One.
O dobrej formie Sturridge’a… (Oski_LFC)
Po prostu świetny chłopak i istna maszynka do strzelania bramek. 15 goli w 19 występach dla Liverpoolu to wręcz genialny wynik. Dla porównania, Torres osiągnął taką liczbę trafień dopiero po 24 meczach, a Suárez (uwaga) po 42! Sam byłem w sumie zaskoczony, gdy poszperałem w statystykach, ale to tylko świadczy o tym, że Sturridge ma papiery na bycie jednym z najlepszych napastników w Europie. Obecnie gra po kontuzji i ma niesamowity wpływ na zespół. Ciekaw jestem, jak poradzi sobie z dalszą presją, która na pewno będzie wzrastać, ale to chyba typ zawodnika pozbawionego układu nerwowego. Niech nam tańczy jak najczęściej i zapewnia dalsze zwycięstwa.
O odniesionych kontuzjach… (Hulus)
Czasem zdarzają się niestety takie spotkania, w których urazy dziesiątkują skład. Cissokho stracił szansę na wykazanie się na lewej obronie, Allen znowu przegrał walkę z Hendersonem, a Touré nie będzie mógł potwierdzić wysokiej formy przeciwko United. Przynajmniej mieliśmy okazję poćwiczyć grę w osłabieniu i zobaczyć Sterlinga na prawej obronie. Najbardziej odczuwalny zapewne będzie brak Kolo, który jako jedyny z kontuzjowanych stanowił mocne ogniwo zespołu na starcie sezonu. Cały czas jednak czekamy na precyzyjne informacje na temat tych urazów.
O zbliżającym się starciu z United… (Gall)
Nie ma nic lepszego od tak szybkiego pojedynku z Czerwonymi Diabłami. Szczególnie teraz, kiedy my (jak widać do tej pory) mamy dobrą formę, a oni są cały czas w przebudowie. Oczywiście nie muszę dodawać, że liczę (chyba jak wszyscy) na Sturridge’a. Mam nadzieję także, że zagramy doskonale w obronie oraz kontuzje nie wpłyną znacząco na naszą grę. Oby Škrtel dobrze zastąpił Touré, choć będzie bardzo ciężko. Co się tyczy tego spotkania, to mam jeszcze jedno życzenie – dwie równe połowy. Wygrana w najbliższą niedzielę da drużynie pozytywnego kopa i zmotywuje ją do kolejnych zwycięstw. Porażka może podłamać morale, czego raczej nie chcemy na starcie rozgrywek.
Komentarze (13)
Owszem wszystkie te spotkania potrafiliśmy rozstrzygnąć na swoją korzyść, ale były to rozstrzygnięcia dość szczęśliwe. W żadnym z tych meczy nie potrafiliśmy do końca zdominować rywala. Jeżeli oddanie inicjatywy przeciwnikom w drugiej połowie meczu z AV można jakoś usprawiedliwić (czy, jak niektórzy, wytłumaczyć zamierzoną taktyką), to postawa zespołu przy dwubramkowym prowadzeniu z Notts, zdecydowanie nie napawa optymizmem - posiadanie piłki w ostatnich 10 minutach normalnego czasu gry, to 25-75% na korzyść naszych sympatycznych gości.
Druga sprawa to kontuzja Kolo. Patrząc na dotychczasowe wyczyny naszego bloku defensywnego (na czele - niestety - z Aggerem) i na to jaką rolę w obronie pełnił Iworyjczyk, jego absencja w niedzielnym starciu, wydaje się być dla nas małą katastrofą. Módlmy się więc, żarliwie żeby Skrtel wystrzelił z formą.
Proponuję odrobinę chłodniejsze podeście do dokonań naszych ulubieńców w tym sezonie. Pomimo trzech zwycięstw, sześciu punktów, drugiego miejsca w tabeli i najlepszego wejścia w ligę od chyba 12 lat, to jednak nie my będziemy faworytem w niedzielnym meczu.
To kto tutaj ma dobrą formę ?!
Pozatym twoja opinia, że nie zdusiliśmy rywala itp, nie każdej drużynie się to udaje, 90 minut dominować na boisku, a mówiąc szczerze wolę wygrywać po 1-0 zero, gdzie stwarzamy naprawdę sporo dobrych okazji i no odrobinie szczęścia je wygrywamy, niż takie, gdzie tworzylismy po 20 sytuacji a mecz przegrywaliśmy.
Teraz potrafimy wygrać mimo trudności.
AndyLFC - mówimy o dwóch różnych rzeczach, dla mnie problemem nie jest forma w sensie stabilizacji wyników (3 mecze - 3 zwycięstwa), mnie niepokoi to, co Galla - nierówna gra w przeciągu poszczególnych spotkań; sprawa druga pisząc o zdominowaniu rywala nie żądam, w każdym meczu, posiadania na poziomie pierwszej połówki z AV, chodzi mi raczej o kontrolę nad tym co dzieje się na boisku, nawet w momencie gdy nie jesteśmy stroną dominującą, to trzymamy przeciwnika na dystans, nie pozwalając mu na tworzenie zagrożenia pod własną bramką, a jak na razie nasza druga linia ma z tym problem, co przynosi taki efekt, że Liverpool albo tłamsi oponentów, albo jest przez nich tłamszony
@Gall - fakt, wyniki są, nasze nowe nabytki tworzą różnicę a ja również nie twierdzę, że gramy padake, ale jeszcze raz powtórzę pytanie: czy zwycięstwa, które nawet na tym forum były, dość powszechnie opisywane w stylu - "nie ważne jak, ważne trzy punkty" uprawniają Twój wniosek,że forma prezentowana sprawia, iż jest to najlepszy moment na konfrontację z mułami?
@Patrykk - uwierz mi - doceniam to, co w tej chwili prezentuje nasz zespół, chodzi o to aby tego nie przeceniać.
@Hulus - jeśli chcesz wszystkich przekonać, że nasza gra ociera się o perfekcję, Twoje prawo :), a tak na poważnie, porównując start tej i ubiegłej kampanii to różnice w jakości gry naprawdę ciężko dostrzec; w tym sezonie bez dwóch zdań - głównie dzięki Strridge'owi - jesteśmy efektywniejsi, dzięki Mignolet'owi nie wpadają do naszej siatki takie babole jakie fundowali nam rok temu Pepe i Brad, a dzięki postawie Kolo nasza defensywa nabrała większej pewności, te trzy nowe elementy sprawiają, że nasze wyniki są diametralnie różne od tych sprzed 12 miesięcy, ale obraz naszej gry niewiele się zmienił.
Drodzy Koledzy nie chcę nikomu zohydzić tego jak gra dziś Liverpool, nie deprecjonuje też dokonań zespołu, daleki jestem od krytyki trenera i jego polityki transferowej, nie uważam również, że jesteśmy tak ciency, iż mułki z pewnością złoją nam tyłki. Nawołuje tylko do odrobiny pokory, bo "grzech pychy", o którym pisał autor relacji z meczu z Notts, nie został jednak ukrócony.
Owszem nie gramy rewelacyjnie, ale nie gubimy się i piłka przy nodze nie rpzeszkadza naszym zawodnikom, gramy lepiej niż rok temu, oczywiście nie mamy jeszcze formy, daleko nam do perfekcji, ale dopiero się będziemy rozkręcać, a wygrane tylko w tym pomagają.