AVB: Biorę winę na siebie
André Villas-Boas wziął na siebie ciężar pogromu na własnym boisku w meczu z Liverpoolem i przyznał, że jest zdeterminowany by raz jeszcze odmienić ten sezon dla Tottenhamu.
Zaledwie trzy tygodnie po klęsce na Etihad Stadium, gdzie przegrali 0:6 z Manchesterem City, Spurs doznali kolejnej dotkliwej porażki, która stawia pod znakiem zapytania ich grę w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie. Na domiar złego czerwoną kartką ukarany został Paulinho, jednak Villas-Boas liczy teraz na rehabilitację w czwartkowym ćwierćfinale Capital One Cup z West Ham United.
– To było dla nas trudne spotkanie, a Liverpool był dziś niesamowity. Wykazali się bardzo dobrym pressingiem i nie dali nam grać w piłkę, zasłużenie prowadząc 2:0 do przerwy. Po przerwie prezentowaliśmy się lepiej, ale po stracie Paulinho ciężko już było odwrócić losy spotkania, a Liverpool całkowicie dominował w posiadaniu piłki, słali też mnóstwo podań za naszą linię obrony.
– Biorę na siebie odpowiedzialność za tę porażkę. Musimy teraz się podnieść, tak jak zrobiliśmy to po porażce z Manchesterem City. Nasza postawa w Premier League rozczarowuje, więc wszyscy mają prawo być sfrustrowani.
– Nie ja decyduję o swojej posadzie. Mogę tylko pracować, by osiągać lepsze rezultaty – odpowiedział Villas-Boas zapytany czy dzisiejsza porażka zwiększy presję jaka na nim ciąży.
– Nie oddaliśmy dzisiaj celnego strzału, ale myślę, że jesteśmy pod tym względem jedną z lepszych drużyn w Premier League, nawet mimo małej liczby zdobytych goli. Dzisiaj nie był nasz dzień. Liverpool rozegrał świetny mecz i zasługują na pochwały.
– Nie muszę nikomu nic udowadniać. W innych rozgrywkach prezentujemy się świetnie, za to w Premier League nie idzie – takie są realia. Nasze potknięcia na własnym boisku nie pomagają w awansie na wyższe lokaty. W Pucharze Ligi gramy z West Hamem, jesteśmy też w 1/16 Ligi Europy. Jutro czeka nas losowanie i możemy tam trafić na naprawdę dobre kluby. Zawodzi nas tylko forma w Premier League. Wciąż chcemy wygrywać trofea, chcemy grać w Lidze Mistrzów – tutaj nic się nie zmienia.
Villas-Boas stwierdził, że Paulinho miał pecha przy faulu na Luisie Suárezie, po którym został ukarany czerwoną kartką.
– Nie było to do końca sprawiedliwe. Zgadzam się, że uniósł nogę zbyt wysoko, ale nie chciał skrzywdzić Suáreza. Żółta kartka byłaby wystarczająca. To był kluczowy moment meczu i od tamtego momentu nie mieliśmy już żadnych szans na odrobienie strat.
Komentarze (14)
Trzeba zganić zarówno piłkarzy - wykonawców wcześniej nakreślonej taktyki (o ile takowa istniała), jak i samego głównodowodzącego.Bo według mnie, zawodnicy w białych trykotach nie mieli planu A. Skoro nie ma głównego planu, trudno doszukiwać się szkicu ratunkowego, po straceniu bramek i środka pola.
Niesłuszna jest również wersja C przedstawiona przez Portugalczyka już po jego osobistym blamażu, jakoby czerwona kartka zabiła mecz - to nie Brazylijczyk sprawił, że Tottenham nie potrafił się podnieść po nokaucie z kolan. Londyńczycy byli punktowani od pierwszych chwil meczu i najzwyczajniej żaden ich gracz nie zagrał na tak wysokim poziomie, by przeciwstawić się Czerwonym.
Koguty mimo wielu znamienitych nazwisk nie są drużyną. Natomiast Liverpool dziś stanowił jedność. Jedność, która wiedziała, że ten mecz wygra. I ta arogancja przeważyła szalę zwycięstwa i zdeklasowała jednego z głównych rywali do walki o Top 4. Brawo, brawo i jeszcze raz brawo.
czerwona bez dyskusji, to co on zrobił to był skandal, patałach z ŁKSu :/
"A jutro uczta z Nevillem i Carrą"
Hulus, gdzie to można obejrzeć i o której?