Brendan: Joe i Jordan byli wspaniali
Poddając analizie niedzielne zwycięstwo Liverpoolu nad Tottenhamem w stosunku 5:0, Brendan Rodgers wyróżnił dwóch środkowych pomocników, którzy jego zdaniem byli głównymi architektami szokująco dobrego występu.
Drużyna północnoirlandzkiego menedżera zdominowała londyńczyków i wyprowadziła pięć ciosów bez odpowiedzi. Kibice ze stolicy ucichli, a Liverpool wspiął się na drugie miejsce w tabeli.
Jedną z wyróżniających się postaci był bez wątpienia Jordan Henderson, który sam strzelił jednego gola i pomógł przy zdobyciu dwóch innych, czym sprawił, że w oczy nie rzucił się brak Stevena Gerrarda.
Obok niego bezbłędnie zagrał Joe Allen, który swoim pressingiem ciągle odbierał piłkę Kogutom i zatrzymywał jakiekolwiek akcje gospodarzy.
Rodgers był bardzo dumny z występu tej pary.
– Uważam, że i Joe i Jordan byli genialni w swoich rolach – powiedział w wywiadzie dla talkSPORT.
– Joe to świetny zawodnik i z czasem będzie jeszcze lepszy. Ma wielki talent. Nie strzela dużo bramek, ale ma bardzo dobrą technikę i jest bardzo dynamiczny.
– Jeśli strzeli sześć, czy siedem bramek w sezonie, to będzie to dobry wynik. Trzeba jednak dostrzec jaki wpływ wywiera na drużynę, jak odzyskuję piłkę. Obydwaj z Jordanem byli świetni.
– To duża zasługa Kenny’ego Dalglisha. Wszyscy mówili, że wydano na niego za dużo pieniędzy i gra poniżej oczekiwań. Warto jednak zaznaczyć, że w przypadku Liverpoolu konieczny jest rok na dostosowanie się.
– Odkąd objąłem klub, był świetny. To dobry człowiek i chce się uczyć. Wszyscy widzieliśmy jak zagrał w niedzielę.
– Jeśli się spojrzało na Jordana, kilka razy wydawał polecenia i zachęcał do ruszenia się, to widać było przywódcę środka. Coś takiego chce się oglądać.
Rozegrano 16 meczów w bieżącej kampanii, Liverpool zajmuje drugie miejsce w lidze, drużyna ma w dorobku 39 bramek, z czego siedemnaście strzelił Luis Suárez.
Następny mecz to starcie z Cardiff City na Anfield w sobotę. Później the Reds udadzą się w drugi dzień świąt na Etihad Stadium, a trzy dni później na Stamford Bridge. Boss zdradził, że nie może się doczekać nadchodzących tygodni.
– Czekamy na nadchodzące mecze. Dotychczas dobrze nam szło. Wiele meczów zwyczajnie zdominowaliśmy – dodał menadżer.
– Zaliczyliśmy kilka wpadek, jak zresztą każda drużyna, ale jeśli jedzie się na teren jednego z bezpośrednich rywali i rozgrywa się takie zawody, to pewność siebie idzie w górę, jak równie wiara we własne możliwości. Musimy grać jak najlepiej i osiągać dobre wyniki w dalszym ciągu.
– Nadal czeka nas dużo pracy. Następny mecz to starcie z Cardiff. To ciężkie spotkanie. Malky Mackay ma znakomicie zorganizowaną drużynę. Ten człowiek wykonał kawał dobrej roboty doprowadzając ich do elity.
– Potem czekają nas dwa mecze z kandydatami do tytułu. To dwa spotkania wyjazdowe, a w ostatnim meczu w delegacji zagraliśmy całkiem nieźle, więc nie możemy się doczekać.
Komentarze (0)