Trzy kropki: Mecz z Cardiff
W sobotę Liverpool kontynuował serię dobrych występów i tym razem pokonał 3:1 Cardiff na Anfield. Popis umiejętności ponownie dał Luis Suárez, ale nie tylko Urugwajczyk przykuł naszą uwagę. Zapraszamy na najnowsze wydanie „Trzech kropek”.
O ogólnym przebiegu meczu… (AirCanada)
Dobre, spokojne, osiągnięte połowicznym nakładem sił zwycięstwo. O takie mecze od dawna wszystkim chodziło na własnym stadionie w wykonaniu Liverpoolu, w spotkaniach z rywalami z tzw. niższej półki. Zrobiliśmy swoje w pierwszych 45 minutach pieczętując w zasadzie swój triumf, więc na drugą połowę chłopcy Rodgersa wyraźnie zaciągnęli hamulec ręczny, oszczędzając siły na dwa pojedynki wagi ciężkiej z Man City i Chelsea, co jest w pełni zrozumiałe, wobec niespecjalnie szerokiej kadry the Reds.
O Suárezie bijącym rekordy… (Oski_LFC)
19 goli w 12 meczach. Jeśli nikt nie steruje nim z góry, to naprawdę należy mu się szacunek. Wyrównał rekordy strzeleckie Andy’ego Cole’a i Lesa Ferdinanda, którzy również mieli po 19 trafień na swoich kontach przed świętami, ale pamiętajmy, że Suárez pauzował z powodu zawieszenia przez pięć pierwszych kolejek. Tymczasem nikt nigdy nie zdobył przed nowym rokiem 20 bramek, dlatego ma o co walczyć Luis na Etihad Stadium i Stamford Bridge. Ja jestem spokojny, że nawet granica 34 goli w sezonie zostanie przełamana przez Urugwajczyka.
O kolejnym spotkaniu w środku pola bez Gerrarda… (Hills)
Gdy pada nazwisko „Gerrard”, od razu przychodzi mi na myśl najlepszy kapitan w historii the Reds, wspaniały człowiek, lider środka pola i żywa legenda LFC. Jeszcze kilka sezonów temu ciężko było sobie wyobrazić Liverpool bez naszej ósemki, jednak z każdym dniem Captain Fantastic starzeje się, co najmocniej uwidacznia się w kondycji, formie i postawie Gerrarda. Na domiar złego brak Stevena wcale nie stał się naszym osłabieniem, a wręcz przeciwnie. Przeciwko Cardiff można było zobaczyć idealnie zgrany środek pola. Henderson pokazuje się z najlepszej strony od momentu transferu do Liverpoolu, podobnie zresztą Allen. Tyły asekuruje Lucas, z kolei tempo gry narzuca nam wspaniały Coutinho. Nie można również zapominać o dorastającym Raheemie, który zaczyna coraz mocniej łapać wiatr w żagle. Czy w ogóle po powrocie z kontuzji Gerrard załapie się do wyjściowego składu? Ciężko powiedzieć. Kocham Stevena, chyba jak każdy kibic Liverpoolu, ale trzeba wciąż pamiętać, że nikt nie jest ważniejszy od klubu. Sam Gerrard też to na pewno wie i uszanuje ewentualne odesłanie na ławkę rezerwowych.
O straconej bramce… (AirCanada)
Czułem, że możemy stracić jakiegoś gola po przerwie i niestety wykrakałem. Duże problemy ciągle sprawiają nam stałe fragmenty gry wykonywane przez przeciwnika. Obrona Liverpoolu kryje strefą w tego typu akcjach i bardzo często odbija się to nam czkawką. Przy golu dla Cardiff, Mamadou Sakho wyglądał tak, jakby przypadło mu krycie dwóch rywali, a nawet najlepsi stoperzy na świecie nie są w stanie tego zrobić. Brendan Rodgers jest fachowcem najwyższej marki i na pewno zdaje sobie sprawę z tego problemu. Zespół musi nad tym pracować, gdyż przyjdą mecze, gdzie nie będziemy w stanie strzelać po 3–4 bramek i takie detale będą mogły zaważyć na stracie istotnych punktów.
O rosnącej formie Sterlinga… (Hills)
Nareszcie ten chłopak zaczął grać to, co potrafi najlepiej! Szybki, nieprzewidywalny, zaangażowany. Cieszy mnie, że chłopak, którego miałem przyjemność poznać osobiście w Southport, rozwija się z dnia na dzień coraz mocniej. Kolejna bramka przeciwko Cardiff tylko potwierdza, że z Raheema będziemy mieli jeszcze wiele pożytku. Umie się idealnie odnaleźć w polu karnym i widać, że dobrze rozumie się on na boisku z najlepszym strzelcem BPL, Luisem Suárezem. Trzeba jednak wciąż pamiętać, że Sterling ma dopiero 18 lat. Raz na jakiś czas warto dać młodemu anglikowi mecz odpoczynku, żeby nie skończyło się kolejny raz zmęczeniem skutkującym zatraceniem formy. Liczę jednak, że przeciwko Obywatelom Sterling będzie zaangażowany w pełni i pomoże zespołowi wygrać arcyważne spotkanie w kontekście walki o najwyższe lokaty obecnego sezonu.
O wyjeździe na Etihad Stadium… (Oski_LFC)
Jako lider nie możemy jechać tam na pożarcie, chociaż na to wskazują statystyki meczów domowych the Citizens. Bez wątpienia jest to zespół świetny, ale musimy podjąć taką samą walkę, jak na White Hart Lane, a powinno być dobrze. Oni zagrają bez głównej broni w ofensywie, czyli Agüero, natomiast u nas Suárez z każdym spotkaniem jest coraz bardziej zabójczy. Kluczem będzie jednak postawa defensywy. Wszystkiego dowiemy się 26 grudnia. Tak czy inaczej, czeka nas wyjątkowe widowisko, a każdy przywieziony punkt okaże się sukcesem.
Komentarze (0)